Rosjanie naprawili (załatali) most przy śluzie w Nowej
Kachowce tylko po to, żeby dziś w nocy znów trafiły go ukraińskie pociski. W
stoczni w Chersoniu budowane są pontony do budowy mostów pontonowych na
Dnieprze. Przez Inhulec koło Darówki przerzucone są dwa takie mosty.
Według obliczeń internautów dla rosyjskich uzupełnień droga
z Krymu do Chersonia trwa teraz dwanaście godzin. Mniej więcej dwa razy dłużej,
niż normalnie. Takie są skutki ukraińskiego ostrzału i niszczenia sieci
kolejowej, z której korzystają Rosjanie.
Moskale przez to zmuszeni są wspierać siły w Chersoniu przesuwając
jednostki z Melitopola, który sam jest przecież zagrożony, jeśli padną Połohy. Oczywiście,
to nie jest takie zaraz-moment. Moskale starają się nie dopuścić SZU do Połohów
stawiając artyleryjski ogień zaporowy. Dziennie kanonierzy moskiewscy na całym
froncie wystrzeliwują 50-60 tysięcy pocisków. Potężne ilości. I nie chodzi
tylko o zużycie amunicji, ale też o zmęczenie materiału, z którego wykonane są
lufy armat. Każda z nich obliczona jest na wytrzymałość konkretnej liczby
wystrzałów, potem trzeba ją wymienić. Im szybciej ta liczba strzałów zostanie
wykonana, tym szybciej lufa będzie zużyta. Zużyta lufa zaś nie tylko strzela mniej
celnie i ma mniejszą donośność, ale też może po prostu rozpaść się w momencie
strzału. Nadmiar, w tym wypadku amunicji, szkodzi.
Artylerzyści ukraińscy, mający mniej amunicji do
wykorzystania, starają się strzelać oszczędnie i precyzyjnie. Tak, żeby nie
marnować amunicji i sprzętu. Oczywiście nie zawsze się to udaje. W idealnych
warunkach, jeśli kanonier nie jest wstrzelany w teren, żeby uzyskać trafienie
trzeba co najmniej trzech pocisków. Jeden jest za blisko, drugi za daleko i
dopiero trzeci jest w celu. W warunkach idealnych. Normalnie są to liczby
większe. Chyba, że ma się dobrze opanowany teren i naprowadzanie przez
obserwatora lub z drona.
Dlatego SZU strzelają kiedy są pewne trafień, a nie „na pałę”.
Efekty widać na froncie. Bezładnemu i nieefektywnemu „walcowi
artyleryjskiemu” Rosjan Ukraińcy przeciwstawiają precyzyjne ciosy w magazyny,
lotniska, punkty dowodzenia, linie kolejowe i stanowiska artylerii i czołgów.
Przeliczając koszty zużytej amunicji i sprzętu w stosunku do zasobów i sił
przeciwnika, ostrzał ukraiński jest zdecydowanie bardziej efektywny.
SZU uderzyło dziś w magazyny Rosjan na terenie Obwodu
Białogrodzkiego w Rosji, ponownie zmuszając siły 150 Dywizji do wycofania się spod
ostrzału w głąb Rosji. Dzięki temu SZU blokują możliwość skutecznego uderzenia
z tego kierunku na rejon Charkowa.
Odpowiedzią Rosjan było uderzenie na Charków, na miasto. Zginęły osoby cywilne,
w tym niedosłyszące, które nie usłyszały sygnałów alarmowych.
Poza tym paraliż na froncie trwa. Rosjanie nie są w stanie, mimo
uporczywych szturmów, rozwinąć ofensywy na żadnym kierunku, szczególnie, że nie
mogą się zdecydować, czy atakują pod Chersoniem, Awdijówką, Bachmutem,
Słowiańskiem, Izjumem, czy Charkowem. Wciąż wygląda to, że każdy z dowódców
frontów gra dla siebie, a ich działania nijak nie są koordynowane centralnie.
I nadal wrażenie największego, choć rozpaczliwego ogarnięcia jest na odcinku
południowym.
Wybuchało dziś także w Donbabwe, przy granicy z Rosją, czyli
na bardzo głębokich tyłach, a także w Kerczu, czyli przy samym przyczółku Mostu
Krymskiego. Poleciała to w kosmos obrona przeciwlotnicza. To wyraźny sygnał, że
Ukraina jest gotowa uderzyć w most i jest do tego technicznie zdolna.
Ucieczka „premiera” Krymu i marszałka lokalnego „parlamentu”
chyba jest faktem. Mieli to uczynić wraz z żonami, dziećmi i kochankami
wczorajszej nocy (16/17 sierpnia) pod osłoną czasowego zamknięcia mostu.
Z kolei rosyjskie samoloty po ostatnich ostrzałach zostały przebazowane na
południe półwyspu.
Jakby dla podkręcenia atmosfery prezydent Zełeński powołał
Radę ds. Deokupacji Krymu i zorganizował on-line spotkanie tzw. Platformy
Krymskiej, skupiającej przedstawicieli wszystkich sił proukraińskich na
półwyspie.
Czy to jest znów gra na dezorientację przeciwnika, jak to było z rozkazem o
wyzwoleniu południa, czy rzeczywiste przygotowania do uderzenia? Tego nie
wiemy, a co ważniejsze, nie wiedzą tego też Rosjanie.
W każdym razie Michał Podolak zapowiedział, że uderzenia
będą się powtarzały i będą coraz częstsze, a dotyczyć będą nie tylko Krymu, ale
i terytorium Rosji. Nie będą to tylko pociski, ale także komandosi z SSO, a
nawet zwykli mieszkańcy Krymu, mający dość okupacji. Niedwuznacznie zatem
wezwał do powstania.
Jeśli rzeczywiście udałoby się Ukraińcom poprzez ostrzał i dywersję zmusić
Rosjan do wycofania głównych sił z półwyspu, a w następnej kolejności poprzez
powstanie wsparte desantem z morza (Flota Czarnomorska jest sparaliżowana przez
Neptuny i Harpoony), dodatowo wesprzeć to zerwaniem Mostu Krymskiego i
odcięciem możliwości dosłania wsparcia dla oddziałów rosyjskich, siły
moskiewskie na południu Ukrainy znalazłyby się w potrzasku.
Ale nie ma co iść za daleko. Sama niestabilność terenu, bez ofensywy
wyzwoleńczej, eliminuje Krym jako głębokie zaplecze z rosyjskiego systemu.
Histeria na Krymie jest tak duża, że nawet ćwiczebne
uruchomienie OPL wywołuje panikę. Władze rosyjskie poszukują też grupy
dywersantów, którymi według opisu może być… każda grupa mężczyzn. Byle wysportowanych.
Dla uspokojenia nastrojów nagrano scenkę z aresztowania rzekomego dywersanta.
Nagranie wykonano w mieszkaniu znanego na Krymie przestępcy, a materiałami
dywersyjnymi miały być książki, niebieskie i żółte wstążki, swastyki i list.
Wracając do kosmosu, Siły Zbrojne Ukrainy za pieniądze
zebrane przez ludzi na nowego bayraktara kupiły dostęp do systemu satelitów szpiegowskich,
dających co godzinę zdjęcia wyznaczonego terenu w wysokiej rozdzielczości. Uniezależnia
to Ukraińców od dostępu do danych wywiadu USA, które są nieco cenzurowane, a w
dodatku choćby poprzez samą procedurę opóźnione. Wydatek naprawdę istotny i
opłacalny.
Rosyjski ambasador wścieka się w Waszyngtonie, że minister
spraw zagranicznych Rosji Ławrow nie dostał amerykańskiej wizy na sesję
Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ławrow jest na liście sankcji i ma zakaz
wjazdu do USA. Z ambasadorem i tak nikt w Stanach nie chce rozmawiać, więc
nazywany jest „Samotny Anatolij”.
Obywatel Rosji nie został wpuszczony do Rumunii, a w
paszporcie wbito mu pieczątkę „Russkij wojennyj korabl’ idi naxuj”.
|
Rumuńska pieczątka w rosyjskim paszporcie. |
Estonia całkowicie zawiesiła wydawanie wiz turystycznych
Rosjanom i honorowanie wiz Schengen. Do inicjatywy, żeby bojkot wizowy
zarządzić na szczeblu Unii Europejskiej dołączyła Dania. Tylko Niemcy się
opierają, bredząc o wojnie Putina, nie Rosjan.
Tymczasem w Ługańsku łapacze wzięli do wojska mężczyznę,
który przyszedł do przedszkola po swoje dziecko. Na oczach dziecka, na terenie
przedszkola.
Nie-ludzie.
Trwa nocne bombardowanie Krymu.
Urlop? To że cię Facebook zbanował nie znaczy że nikt cię nie czyta!
OdpowiedzUsuńNo czasem mam inne obowiązki. :-)
Usuń