Dziennik wojny - dzień sto osiemdziesiąty ósmy

Dzieje się. To znaczy nic się nie dzieje, ale się dzieje.
Taka mniej więcej jest rosyjska retoryka odnośnie ukraińskiej ofensywy pod Chersoniem: nie ma żadnej ofensywy i nie ma ona poważnych sukcesów.

- Nataszo – rzekł Rżewski do Rostowej. – Dziś w nocy będzie pani moja.
- Poruczniku – odpowiedziała Natasza. – Jestem uczciwą dziewicą, a poza tym zawsze po tym boli mnie głowa.

W nocy prezydent Zełeński zwrócił się do rosyjskich żołnierzy pod Chersoniem z apelem, który brzmiał mniej więcej, jak kwestia Shreka z początku pierwszego filmu:
- To jest ta scena, w której dajecie nogę.
Oczywiście, brzmiało to poważniej, ale sens był ten sam.

Jako pierwszy na apel odpowiedział wicegubernator Chersonia Stremousow, który jeszcze nocą nawiał do… Woroneża (sprawdźcie sobie na mapie, jak to daleko) i stamtąd odpowiedział na filmie, że „Chersoń to Rosja” i że on się nie podda. Oczywiście, nagrał się tak, żeby sprawić wrażenie, że jest w Chersoniu, ale wybrał złe tło i znawcy dość szybko zlokalizowali na filmie obiekty charakterystyczne dla Woroneża.

Kadr z filmu Stremousowa, a w tle charakterystyczna cerkiew Woroneża.

Od rana w Chersoniu coś się dzieje. Najpierw pod samochodem tutejszego szefa okupacyjnej drogówki wybuchła bomba umieszczona pod jezdnią. Tylko to, że wybuch nastąpił przewcześnie, pod blokiem silnika, uratowało życie policjantowi i jego rodzinie. Być może partyzanci liczyli na to, że będzie sam, a widząc niewinne jednak dzieci zdrajcy celowo odpalili bombę o sekundę wcześniej. Efekt postrachu na pewno zadziałał, a nikt nie ucierpiał.


Chwilę później ukraińskie pociski spadły na siedzibę okupacyjnej policji, bazę remontową rosyjskiego sprzętu i główną kwaterę wojsk rosyjskich. Ta ostatnia została wypalona do fundamentów. W mieście przez cały dzień co chwila coś wybuchało. Słychać było serie z broni maszynowej. Prorosyjskie profile na Telegramie podawały, że mieszkańcy gromadzą się na ulicach i nie reagują na wezwania policjantów do rozejścia się.

Tyle zostało z rosyjskiej kwatery głównej w Chersoniu. 

Wygląda to na rozpoczęcie na wpół spontanicznego powstania, zainicjowanego ofensywą i nasilonymi akcjami dywersyjnymi w mieście. Czy tak jest? Nie wiem.



W ciągu dnia podawano też informacje, że wysunięte jednostki ukraińskiego zwiadu walczą na ulicach Energodaru.

W Melitopolu partyzanci wysadzili… rosyjski dom publiczny wraz z klientami. W zamachu miało polec dwóch zdradzieckich byłych policjantów ukraińskich wywalonych ze służby w październiku zeszłego roku za korupcję. Co do obsługi, to chyba wyszła z tego bez szwanku.

Sukcesy terytorialne SZU odnotowały i pod Chersoniem i na Zaporożu. Nad samym morzem udało im się przekształcić sukces taktyczny w strategiczny i wyjść na lewą flankę Rosjan, co może zagrozić im okrążeniem. Podobno wyzwolone zostało Wysokopole, a utworzony tam kocioł zlikwidowany (wczoraj próba jego likwidacji miała zostać odparta przez Rosjan). Podobno.

W każdym razie straty Rosjan są poważne. W Nowej Kachowce rekwirowali prywatne samochody, żeby mieć czym ewakuować rannych.

Cały czas pracuje ukraińska artyleria, jakby zadając kłam opowieściom „Wall Street Journal”, że fabryki w USA nie nadążają z produkcją amunicji (pojawia się ona po raz drugi i znów w sytuacji, kiedy Ukraińcy atakują – moim zdaniem jest to forma wywarcia presji na ograniczenie dostaw, słabo by świadczyło o USArmy, gdyby się okazało, że pełnoskalowy konflikt może prowadzić przez trzy miesiące, a potem nagle nie będzie miała czym strzelać).

Znów uderzono w most pod Darówką, w Czarnobajewkę (nadal wykorzystywaną nie tylko jako baza sprzętu, ale i jako lotnisko – nagroda Darwina za całokształt dokonań dla Armii Rosyjskiej), w magazyny w Berysławiu i w wiele innych celów, a wreszcie wieczorem w Most Antonowski (znowu uderzono chyba w próbę transportu amunicji, podobno jedno przęsło spadło).

Dzisiejsze trafienie w Czarnobajewkę.

Trafienie w Most Antonowski

Trafienie w magazyn w Nowej Kachowce 28 sierpnia.
W tym wybuchu zniszczona została siedziba dowództwa 35 Armii. 


Przy okazji, w czasie artyleryjskiego przygotowania ofensywy Ukraińcy zniszczyli siedzibę rosyjskiej 35 Armii, która atakowała Mariupol i Azowstal.

Na razie więcej nie wiadomo. Dowództwo ukraińskie nabrało wody w usta i cedzi komunikaty bardzo oszczędnie. Doskonale wiedzą z pierwszych dni wojny, jak bardzo dużo informacji można wyciągnąć ze źle sformułowanego komunikatu.

Moskale mszczą się po swojemu, czyli wyżywając się na bezbronnych. Dziś ostrzelali centrum Charkowa, w wyniku czego zginęli cywile.

Charków po kolejnym ostrzale.

Na pozostałych kierunkach generalnie bez zmian. Wczoraj Rosjanie weszli do wsi Udy, co było całkowitym zaskoczeniem dla Ukraińców, bo kontrola tej miejscowości niczego nie daje, a i nacierać z niej nie za bardzo jest na co. Po prostu dziura zabita dechami. Szybko posłano tam wzmocnienia i obecnie toczą się to te kilkanaście domów walki. Może chodzi o odwrócenie uwagi od innego kierunku? Ale to nie tędy.

Pod Izjumem z kolei wprowadzenie rezerwowych batalionowych grup taktycznych pozwoliło Rosjanom odepchnąć Ukraińców koło Dowhenke o 500 metrów. Szybkie dosłanie wsparcia zatrzymało ich.

Po raz kolejny Moskale próbowali wyrzucić Ukraińców z rezerwatu Święte Góry, w którym żołnierze SZU schronili się po upadku Limana, równo trzy miesiące temu. Od trzech miesięcy bojcy nie potrafią zająć wąskiego pasa bagien (1,5 na 5 km) po wschodniej stronie Dońca.

Ukraińcy wyśmiewają panikę rosyjskich bojców. 

Ukraińcy zrobili Moskalom trolling stulecia i zbudowali… drewniane modele 1:1 wyrzutni systemu HIMARS. Rosjanie już zużyli na ostrzeliwanie drewnianych pudeł przynajmniej dziesięć dość nowoczesnych rakiet manewrujących „Kalibr”. Zniszczenie jednego pudła kosztuje Rosję 6,5 miliona dolarów.
A dodatkowego komizmu ta informacja nabiera, gdy się dopowie, że kilka minut przed jej ogłoszeniem Rosjanie ustami bułgarskiego „eksperta” pochwalili się zniszczeniem 60% systemów HIMARS.

W co odpalić "Kalibr"? Drewniany HIMARS, czy kibel? 


W Mariupolu też dziś doszło do ostrych wystąpień ludności, ale nie z powodu nadziei na wyzwolenie, ale z powodu rozpaczy. Miasto jest pogrążone w głodzie. Aprowizację zapewnia jedynie Czerwony Krzyż, który (a jakże) właśnie ogłosił, że kończy misję w tym mieście, a raczej w jego ruinach. Ludzie zrozpaczeni rzucili się na magazyny CK, żeby cokolwiek dla siebie wyszarpać.



Ale mieszkańcy Mariupola nie tylko walczą o chleb. Biją też najeźdźców. Ktoś zawiadomił Rosjan, gdzie ukrywają się azowcy. Patrol pojechał pod wskazany adres, a tam… został naprowadzony na rosyjskie pole minowe.
No sami wjechali, panie władzo.
W powietrze wysadzono też stołówkę, z której korzystali bojcy okupacyjnej armii.

Jeden z obrońców Azowstalu przed bitwą i po trzech miesiącach 
w rosyjskiej niewoli. 


Na Krymie hakerzy włamali się do rosyjskiego Radia Krym i na cały półwysep nadali hymn Ukrainy (podobną akcję zrobiły Szare Szeregi w okupowanej Warszawie, nadając „Mazurka Dąbrowskiego” przez uliczne „szczekaczki”). I tak wszyscy musieli wysłuchać „szcze ne wmerła Ukraina, ni sława, ni wola” (a 80 lat temu „jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”), czy mu się to podobało, czy nie.

Tymczasem hodowca reniferów Szojgu, do niedawna trzeci najpopularniejszy polityk w Rosji, w najnowszym badaniu zaufania społecznego nie został w ogóle uwzględniony. Po prostu o niego nie zapytano. Jak za Stalina – nie ma takiego człowieka.
Za to na nową gwiazdę wyrasta generał Denaturow. Znaczy Zołotow. Szef Waffen SS… to znaczy RoSSgwardii. Tak, tych, co głównie zajmują się prześladowaniem ludności cywilnej, a w starciu z regularną armią ukraińską zbierają baty. Ale widocznie jego raporty o pełnym poparciu ludności podbitych terenów dla RuSSkiego Miru są tym, czego Car oczekuje.

Rosyjski „opozycjonista” Andriej Piontkowski zauważył, że po odsunięciu Szojgu, z wizji zniknął też Putin. Ale nie liczę, że to już z powodu całościowej martwicy. Na razie chowa się, bo „operacja specjalna” jakoś nie chce iść zgodnie z planem. Szczególnie tym, opracowanym w Moskwie, bo plan Kijowa generalnie idzie.

Prezydent Zełeński spotkał się z szefem MAEA, nie podano szczegółów, poza tym, że zdaniem Atamana kontrolerzy agencji, którzy do Energodaru dojadą w ostatni dzień sierpnia (czyli dziś/jutro, zależnie, kiedy to czytacie), nie ograniczali się tylko do kontroli elektrowni.
Tymczasem jest konflikt o to, którędy kontrolerzy mają dojechać. Rosjanie domagają się, żeby przez Rosję i tereny zajęte przez wojsko rosyjskie. Ukraińcy mówią, że albo przez teren kontrolowany przez Ukrainę, albo wcale. Rosjanie w odpowiedzi ostrzeliwują możliwe drogi dojazdowe.

Historia z dronami z Iranu nabrała charakteru komicznego. Iran faktycznie drony Rosji sprzedał. Ale już na miejscu okazało się, że wszystkie zostały „uszkodzone podczas transportu” i nie nadają się do użytku.
I tak Iran rubelka (i to nie jednego) zarobił, a cnoty nie stracił (bo nie dostarczył Rosji broni przeciw Ukrainie. Można znosić sankcje.
A Bogiem a prawdą irańskie drony są takie świetne, że podczas prób cele wybuchały zanim dron do nich doleciał. To jak z mieszkankami Persji, które zachodziły w ciążę od samego spojrzenia młodego szach-in-szacha.

Korzystające z perskiej magii irańskie drony,
które wysadzają cel, zanim się zbliżą do niego.

Rospartyzanci, czyli Narodowa Armia Republikańska, która przyznała się do zabicia Darii Dugin, wzięła na celownik jedną z głównych propagandystek reżimu, Margaretę Simonian, której grożą na swoim kanale na Telegramie. Komentarze są w duchu: „nie wyszło z Duginą, to złożą „w ofierze” Simonian”.

Finlandia literalnie podeszła do rozporządzenia Rady UE zakazującego transferu walut państw członkowskich w jakiejkolwiek formie do Rosji. Fińskie służby po prostu odbierają banknoty euro wyjeżdżającym z Finlandii Rosjanom. Zatem albo goście wymienią przed wyjazdem euro na ruble (których nie ma za wiele, bo po co?), albo wyjadą bez pieniędzy.

W Zaporożu służba antykorupcyjna NABU aresztowała członków najwyższych władz miasta i obwodu, którzy ukradli i puścili nielegalnie na rynek pomoc humanitarną o wartości milionów dolarów.

30 sierpnia urodziny obchodził Aleksander Łukaszenka, czyli Baćka Traktorzysta, Wąsaty Karaluch, tyran Białorusi. Z tej okazji udzielił wypowiedzi, w której powszechne wybory prezydenckie uznał za destabilizujące i zaproponował, żeby prezydent Białorusi był wybierany przez Naczelną Radę Ludową, której członków… powołuje prezydent.
Białoruski ruch oporu uczcił ten „Dzień Smutku Narodu Białoruskiego” hakując jedną z rządowych stron internetowych, na której życzyli dyktatorowi, aby żył aż do wyroku, jaki na niego zostanie wydany.

W Moskwie zmarł Michaił Gorbaczow, pierwszy i ostatni prezydent ZSRR, którego próba zreformowania komunizmu skończyła się jego rozpadem. Na stare lata Gorbaczow popierał działania Putina, w tym aneksję Krymu i oskarżał NATO o dążenie do wojny, ale po 24 lutego 2022 skrytykował inwazję jako działanie uniemożliwiające przyszłą odbudowę ZSRR, o której zawsze marzył.
Rosjanin nigdy nie przestanie być Rosjaninem. Będzie krytykował metody, ale tylko w kontekście pragnienia podboju.

Rosyjskie wraki wystawiane w ramach "Parady zwycięstwa"
opuszczają kijowski Chreszczatyk przy dźwiękach pieśni Strzelców Siczowych
(ale także UPA) "Czerwona kalina".


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)