Dziennik wojny - dni sto pięćdziesiąty dziewiąty i sto sześćdziesiąty

 Pozornie niewiele zmian. Pozornie, bo dzieje się bardzo dużo.

Trwa przegrupowanie Rosjan, którzy pchają, co się da pod Chersoń i na Zaporoże. Równocześnie Moskale próbują atakować na całym froncie w Donbasie. Błędy strategiczne, zbędne zaangażowanie w walkach o Sewerodonieck i Lysyczańsk, cięcie zbyt krótkimi skrzydłami, spowodowały, że teraz front tu jest linią prawie prostą, łatwiejszą do obrony, niemożliwą do przeprowadzenia manewru oskrzydlającego. Rosjanie walą łbem pod Piskami i Awdijówką i od Zajcewa do Soledaru. Walki trwają w zasadzie bez przerw Tradycyjni e kosztem ciężkich walki i dużych strat uzyskują jakieś niewielkie korzyści terytorialne, które niczego nie zmieniają. Podsuwają się powoli do Bachmutu, ale zbyt powoli, żeby miało to szanse realizacji, a bez oskrzydlenia tej miejscowości na jej zdobycie wielkich szans nie mają.

Ukraińcy na wszelki wypadek zarządzili przymusową ewakuację mieszkańców rejonów, które mogą stać się terenem walk. Nie chcą powtórki z sytuacji, gdy cywile stają się zakładnikami Rosjan, starają się też w ten sposób odciąć Moskali od możliwości werbowania obywateli Ukrainy do „wojska” Donbabwe i Ługandy. Ostatnia rzecz to storpedowanie możliwości działania rosyjskiej agentury, przez którą już kilka miejscowości zostało zajętych. Jeden drań może zniszczyć wysiłek tysięcy, jak w Izjum.

Pod Izjum, na południe od miasta, po wbiciu się SZU klinem w rosyjskie pozycje koło Bohorodycznego powstał worek, wokół Dowhenke. Ukraińcy naciskają na Suchą Kamiankę z południowego-zachodu od Nowej Dmitrowki, obok na Dowhenke, z południa z Doliny i z południoweg wschodu, z klina też na Suchą Kamiankę. W Dowhenke miała ulec ostatecznej zagładzie 45 Brygada Specnazu, która szlak bojowy zaczęła kompromitacją na lotnisku w Hostomelu 24 i 25 lutego. Tak, to koledzy tych gości, co zdobyli prawie puste lotnisko i zostali na nim zmasakrowani przez artylerię.

Na Zaporożu i pod Chersoniem pomimo, że Rosjanie otrzymali wsparcie, SZU wyzwoliły kolejne miejscowości (pod Chersoniem wyzwolono już lącznie 53 miejscowości). W sumie kilka, ale jeśli Rosjanie szykują się tu do ofensywy, to każdy kilometr dodany im do zdobywania pracuje dla Ukrainy. A wręcz szybkie i skuteczne zajęcie kolejnych miejscowości może plany rosyjskie rozbić. Oddziały szykujące się do ataku zachowują się inaczej, niż przygotowujące obronę. A z jednej roli do drugiej nie jest łatwo przejść. Dlatego rzadko do natarcia przechodzą ci sami, którzy się bronili (poza sowieckimi filmami). Najczęściej siły do ataku zbiera się za linią obrony i ruszają one do przodu po odparciu kolejnego natarcia, kiedy przeciwnik się wycofuje. Takie działanie ogranicza możliwości obrony przeciwnika, która żeby powstrzymać nacierającego przeciwnika, musi ostrzeliwać wycofujących się własnych żołnierzy.

Dla Ukrainy pracują też rosyjscy bojcy. Po rozbiciu pociągu pod Chersoniem przez HIMARSy (przy okazji likwidacji uległa cała stacja wraz z torami), kolejny skład na stacji Kałańczak wysadzili sami Rosjanie. Żeby uniknąć obserwacji ukraińskiej podczas rozładowywania składu postawili zasłonę dymną. Bo przecież gęsty dym na stacji nie wzbudzi zainteresowania? I w tym gęstym dymie… No właśnie. Trudno powiedzieć, co się stało, bo nie ma nikogo, kto mógłby o tym opowiedzieć. Rozległ się huk, a maszynista bez ostrzeżenia ruszył, uciekając ze stacji. HIMARSy trafiły w też w kolejny wojskowy pociąg.

Ostatecznie postawienie mostu pontonowego dublującego drogowy Most Antonowski okazało się ponad możliwości bojców i komunikację zapewnia zmontowany z segmentów mostowych prom, napędzany motorówkami. Promem transportuje się pojazdy. Jeden-dwa wojskowe i kilka cywilnych. Moskale liczą, że w taki ładunek Ukraińcy nie strzelą. Ale w sumie po co? Lepiej ostrzelać pojazdy oczekujące na przeprawę lub gromadzące się na drugim brzegu w oczekiwaniu na następne.

Biez anałoga w mirie. Prom mostowy, czyli most promowy,
czyli przeprawa mostowo-promowa, która zastąpiła zniszczony Most Antonowski.


Tymczasem ruch oporu w Chersoniu rozdaje ulotki z instrukcjami, jak się zachowywać, kiedy zaczną się walki w mieście. I to nie są żadne ściemy, tylko konkretne i pomocne rady.

Ukraińska artyleria pracuje, niszcząc codziennie 5-6 rosyjskich składów na Chersońszczyźnie (dziś znów Czarnobajewka).

Rosjanie co chwila podają informację o zniszczeniu kolejnego HIMARSa, ale albo okazuje się to wóz z sianem (serio), albo drugie piętro budynku, albo sanitarka. Choć dziś rzeczywiście trafili w skład rakiet, ale przeciwlotniczych. Zawsze to strata.

Wygląda na to, że Ukraina szykuje się do decydującej rozgrywki na równi z Rosją. Jak jednak chce ją rozegrać? Idąc za dotychczasową strategią Ukrainy, SZU może pod Chersoniem postawić twardy opór, a uderzyć pod Izjum, ogołoconym z wojska. Działania obronne pod Chersoniem mogą być wspierane przez ukraińską artylerię, która kryje ogniem w zasadzie całość terenu, na którym stacjonują Rosjanie oraz wszystkie „wąskie gardła” logistyczne, jak mosty. Odwrotnie, niż w Donbasie, tutaj Ukraińcy oskrzydlają Rosjan i to oni mogą wymłócić Moskali, strzelając z trzech kierunków. Prawy brzeg Dniepru pod Chersoniem to dla Rosji śmiertelna pułapka. I oni w tę pułapkę wchodzą.

Pod Izjum najbardziej sensownym działaniem wydaje się zaatakowanie tego miasta, a po jego zajęciu iść na północ na Kupjańsk. Wymaga to współdziałania sił od strony Charkowa. Problemem jest też postawa miejscowej ludności, wśród której występuje więcej postaw prorosyjskich, niż gdzie indziej. Nadal mniejszość, ale ta mniejszość sporo może skomplikować.

Trzecia opcja, to oczywiście Zaporoże. Uderzenie z odcinka Hulajpole-Orihowe na Melitopol i Berdjańsk. Ten kierunek ma o tyle sens, że tu działa silna partyzantka ukraińska, a społeczeństwo jest generalnie antyrosyjskie. Na Zaporożu i Chersońszczyźnie o paszporty rosyjskie wystąpił zaledwie jeden procent mieszkańców. Nawet uwzględniając, że wielu Ukraińców ewakuowało się, to i tak jest margines marginesu.
W dodatku uderzenie na tym kierunku mocno komplikuje sytuację zgrupowania chersońskiego wojsk rosyjskich, którym grozi nie tylko odcięcie od pozycji własnych, ale wręcz zamknięcie w konkretnym kotle. Jeśli SZU przy wsparciu partyzantki udałoby się wbić pod Perekop i zniszczyć most koło Czonharu, to Krym (formalnie półwysep to naprawdę prawie wyspa, połączona z lądem siedmiokilometrowym przesmykiem i jednym mostem, zostaje odcięty, zaś rosyjskie wojsko na północ od Krymu znajduje się z pułapce.

Co zrobi Sztab Generalny SZU, to się okaże. Jak dotąd ich działania są skutecznie zaskakujące.

Przyspieszenia nabrały wydarzenia w skali światowej. Kryzys na Bałkanach uległ zawieszeniu. Po interwencji NATO Kosowo zapowiedziało zawieszenie decyzji o nowych przepisach do 1 września. Od razu zaczęła się kontra Amerykanów. Wczoraj Armenia podniosła alarm, że została zaatakowana przez Azerbejdżan, na co Azerbejdżan strzelił karpia i wszystkiemu zaprzeczył. W nocy w stolicy Afganistanu Kabulu amerykański dron odstrzelił ostatniego z architektów zamachu na World Trade Center Al-Zawahiriego. Ktoś go wystawił i najprawdopodobniej byli to Talibowie, którzy za sprzęt pozostawiony podczas „ewakuacji” oraz wolną rękę w swoim kraju przeszli na stronę interesów amerykańskich. Zresztą, za wskazanie miejsca ukrywania się następcy bin Ladena Amerykanie obiecali sporą nagrodę.
Dziś po południu doszło do finału gry wokół Tajwanu, na którym wylądował samolot z szefową Izby Reprezentantów Kongresu USA Nancy Pelosi. Ponad 80-letnia pani polityk w zeszłym tygodniu poleciała z wizytą na Daleki Wschód, pozorując podróż na Tajwan, do którego roszczenia zgłaszają Chiny. Chiny zapowiedziały reakcję. W ostatniej chwili samolot z Pelosi zmienił kurs, Biały Dom oświadczył, że nie ma nic wspólnego z tą podróżą i że Tajwan nie jest na liście jej podróży.
Chińczycy wyluzowali. I kiedy już wydawało się, że kryzys się rozszedł po kościach, wracająca z podróży Pelosi zawróciła na Tajwan. Chiny znów poderwały wszystko do alarmu, ale jednocześnie ogłoszono alarm sił Tajwanu i USA, a oddziały już wysłane do koszar trudno zawrócić. Znacznie trudniej, niż podnieść do alarmu. Choćby ze względów logistycznych.
Po wszystkim Biały Dom oświadczył, że wizyta jest w pełni zgodna z polityką USA.

Pełne zaskoczenie dało efekt. Chiny poza protestami i demonstracjami i prowokacjami nic więcej nie zrobiły, Nancy Pelosi zyskała ksywkę babcia-kamikadze, a Stany dały do zrozumienia, że pomimo wojny na Ukrainie są gotowe do wojny na Pacyfiku. Do tego wizyta przełamała trwającą od lat 70-tych międzynarodową izolację Tajwanu, oficjalnie uznawanego za część Chin.
Jaki to ma związek z Ukrainą? Taki, że Chiny muszą teraz skupić się na swoich problemach i na zatarciu wrażenia, że straciły twarz. Niewykluczone, że rządzącego Chinami kumpla Putina będzie to kosztowało stanowisko.
Oczywiście, przy pierwszej nadarzającej się okazji Chiny zemszczą się na Stanach upokarzając je, ale do tej pory Stany wyeliminują Rosję z rozgrywki.

A Rosja powiedziała, że jak Chiny zaczną wojnę z Tajwanem, to ona pomoże Chinom. Tak, na pewno. Szczególnie, gdy jej Japonia wjedzie na Kuryle.

Z portu w Odessie wypłynął do Libii pierwszy statek ze zbożem. Egipty, który niedawno zerwał kontrakt zbożowy z Ukrainą, negocjuje nowy, podobno lepszy, bardziej odpowiedni do obecnej sytuacji.

Rosjanie dziś obchodzili Dzień Wojsk Powietrznodesantowych. W sumie powinna to być uroczystość żałobna, bo WDW już  z zasadzie nie istnieją.

W Donbabwe chcą postawić przed sądem kolejnych pięciu zagranicznych ochotników. Tych trzech skazanych wcześniej jeszcze nie zabito i pewnie traktują ich jak kartę przetargową do negocjacji z krajami zachodnimi.

Sąd rosyjski uznał Pułk „Azow” za organizację terrorystyczną, zaś pułk w odpowiedzi wezwał Departament Stanu USA do uznania Rosji za terrorystyczne państwo. Rosja odpowiedziała, że jeśli USA się do tego posuną, to ona zerwie stosunki dyplomatyczne.
Jak jesteśmy przy dyplomacji, to w po publikacji Ambasady Rosji na twitterze, wzywającej do mordowania azowców, w parlamencie brytyjskim podniosły się głosy, żeby wywalić cały personel ambasady z Wysp.
Przepychanki przepychankami, ale teraz wyciągnięcie obrońców Azowstalu i Mariupola zaczyna być misją impossible. Chyba, że GUR ma temat rozpracowany i jest gotowy swoich ludzi po prostu odbić.

Ukraina dostała kolejne wyrzutnie rakiet od Niemiec i USA. Kanclerz Scholz twierdzi, że dali, co mieli (no to niewiele). Za to Hiszpania nie pośle swoich czołgów, bo „ich stan techniczny jest taki, że są niebezpieczne dla ludzi”.
No poważnie?

Najmniej zabawny rosyjski klaun, który z woli Putina był niby-premierem i niby-prezydentem Rosji (nie jednocześnie), Dymitr Miedwiediew, wyskoczył wczoraj na Telegramie z tekstem, że Kazachstan i Gruzja to państwa sztuczne. Post zaraz zdjęto (no nie na tyle zaraz, żeby nie powstały skirny), a Kreml zaczął ściemniać, że Miedwiediewowi ktoś włamał się na konto.

35% Rosjan uważa, że Słońce orbituje wokół Ziemi, a co czwarty, że ludzie i dinozaury żyli jednocześnie.
I to w zasadzie zamyka wszelkie rozważania.
Tak, u Amerykanów jest niewiele lepiej, ale oni przynajmniej umieją obsłużyć toaletę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)