Elektrownia w Energodarze wznowiła pracę, uruchamiając dwa
bloki. To tyle, ile trzeba, żeby zasilić południe Ukrainy. Rosjanie nadal
ostrzeliwują teren i okolice elektrowni, a w blokach reaktorów przechowują sprzęt
bojowy. Załoga elektrowni jest „zmiękczana”, żeby nie zeznawać na szkodę Rosji
podczas inspekcji MAEA.
 |
"Energodar przeciw terroryzmowi atomowemu" |
Jednocześnie Rosja zerwała tegoroczną rundę negocjacji
antynuklearnych w Wiedniu. Umowa, dotycząca przede wszystkim broni jądrowej,
zawierała także wyrazy zaniepokojenia sytuacją w Energodarze i zalecenie, żeby
kontrolę nad elektrownią odzyskała Ukraina. Delegacja Rosji odmówiła podpisania
dokumentu i oskarżyła pozostałych uczestników (delegacje 160 państw) o „jednostronne
negocjacje”. Klasyka. Bolszewicy zawsze każdego, kogo nie mogli przegłosować, oskarżali
o antyradzieckość. Nawet jak to była Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierski.
Rada może być antyradziecka, to i 160 państw może prowadzić jednostronne negocjacje.
Na Krymie uruchamiane są struktury i obiekty związane z przechowywaniem
i użyciem taktycznej broni jądrowej. Stały puste od kiedy Ukraina zrzekła się broni
atomowej w 1994 roku (przynajmniej teoretycznie, bo co naprawdę było w wydzierżawionych
Rosji bazach przed 2014 rokiem trudno powiedzieć, a jeszcze trudniej, co tam
było po tej dacie.
Czy te ruchy są na serio, czy to tylko pozorowane działania mające na celu
zastraszenie Zachodu?
Trudno powiedzieć. Na pewno analiza zdjęć rosyjskich
transportów pod Chersoniem wykazała, że manewry z transportem rosyjskiego
sprzętu rzekomo dosyłanego do jednostek odciętych na zachodnim brzegu Dniepru,
były pozorowane. Po prostu kilka kolumn ciężarówek, BTRów itp. kursowało sobie
tam i nazad po okolicy. Po co? Chyba miały wzmocnić morale bojców i zastraszyć
Ukraińców, ale słabo to wyszło, bo natarcia rosyjskie utknęły.
Pod Błahodatnem (koło Chersonia) Rosjanie zajęli część wsi, ale jak pisałem, Ukraińcy oddzielili
się do Rosjan systemem irygacyjnym, który w zasadzie wyklucza skuteczny atak na
tym kierunku. W obie strony, ale teraz najbardziej zależy na tym Rosjanom.
Mosty w okolicy Chersonia nadal są nie do użytku (swoją
drogą budowana przeprawa pontonowa pod Mostem Antonowskim poleciała po tym, jak
pochwalił się nią w mediach formalny zastępca prorosyjskiego gubernatora
Chersonia Stremousow – Saldo nadal stanowi zwłoki Schrödingera, niby żywy, a martwy).
Pod Antonówką komunikację zapewnia prom, zbudowany z pontonów używanych do
budowy mostów (więc prom mostowy, czy też most promowy). Na jeden kurs pakuje
się jedną sztukę sprzętu wojskowego i kilka samochodów cywilnych. W ten sposób
mieszkańcy Chersońszczyzny stają się żywymi tarczami Rosjan.
 |
Zdjęcie satelitarne Mostu Antonowskiego z zaznaczonymi uszkodzeniami oraz przeprawy promowej obok. |
W Obwodzie Chersońskim FSB spisuje dane mieszkańców rejonów,
w których znajdują się ich obiekty wojskowe. W razie trafienia przez ukraińską
rakietę, sąsiedzi obiektu mogą zostać uznani za szpiegów, którzy naprowadzili ostrzał.
W ten sposób Rosjanie chcą szantażować ukraińskich komandosów i partyzantów.
Metodą, jaką naziści (niemieccy hitlerowcy) stosowali między innymi w
okupowanej Polsce. Denazyfikacja przez stosowanie nazistowskich metod.
W popularnej przed wojną miejscowości letniskowej Melekine
pod Mariupolem sowieci założyli obóz reedukacyjny dla sierot z Mariupola (ile
naprawdę straciło rodziców, a ile zostało uprowadzonych, to osobna sprawa).
Dzieciaki są wychowywane na pionierów (w ramach Putin Jugend, czy Junarmii) i
szczute na Ukrainę. Ileś dzieciaków będzie umiało się oprzeć praniu mózgu, ale
ileś stanie się janczarami Ruskiego Miru.
Nazistowskie metody.
 |
Przerabianie ukraińskich dzieci na bojców Putina. |
Poza tym, na froncie brak poważniejszych zmian. Na Zaporożu
trochę do przodu posunęły się SZU. Rosjanie wszędzie zaliczyli porażki. Nacisk w
Donbasie zmalał. Ale nie na długo. Siły utworzonego niedawno 3 Korpusu Armii są
przenoszone do Donbasu. Tysiące świeżych, ledwie co wyszkolonych bojców z
przestarzałym sprzętem i bez kadry dowódczej (bo jej nie ma) przeciw tysiącom
doświadczonych w boju żołnierzy wyposażonych w nowoczesną, a czasem wręcz
eksperymentalną broń, w dodatku dobrze dowodzonych (na ogół). Według ekspertów
NATO poziom wyszkolenia Ukraińców dwu-trzykrotnie przewyższa jakość
reprezentowaną przez żołnierzy sojuszu. A wobec rosyjskich bojców ta różnica jest
jeszcze większa.
Fajny ten rosyjski hełm. Taki niezbyt trwały.
Ochotnikom do rosyjskiego wojska oferowany jest zarobek
milion rubli w pół roku. Rosjanie nie chcą jednak iść na front, a nawet
Czeczeni zaczynają się buntować. Około 1000 żołnierzy rosyjskich odmówiło wykonania
rozkazu o wycofaniu ich z Kazachstanu (pod pozorem braku odpowiedniego
transportu lotniczego). Z kolei Tik-tok Generał Kadyrow zaproponował, żeby rodziny
korzystające z państwowej pomocy socjalnej pozbawić świadczeń, jeśli ktoś z jej
członków odmówi wyjazdu na wojnę.
 |
Plakat werbunkowy rosyjskiej armii oferujący milion w pół roku. |
Jak jesteśmy przy uzupełnieniach, to Rosjanie ściągnęli na
Ukrainę jeden z systemów S-300, który dotąd używany był w Syrii. Statek ze
sprzętem Turcja przepuściła przez Bosfor, co wywołało międzynarodowe oburzenie.
Ale spokojnie, Sułtan nie robi tego z dobrej woli. Rosja w Syrii wcale mu nie
jest potrzebna. Im jej mniej, tym dla niego lepiej.
Leonid Słucki (następca Żyrynowskiego na stołku szefa
Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji i szef komisji spraw międzynarodowych w
Dumie) stwierdził, że Rosja może w każdej chwili na każdym poziomie wrócić do
negocjacji, pod warunkiem, bezwarunkowej kapitulacji Ukrainy i powtórzył bełkot
postulatów z lutego br.
Michał Podolak odpowiedział mu, że koniec wojny nastąpi, kiedy:
- Rosja poniesie klęskę,
- okupowane terytoria wrócą na Ukrainę,
- winni wojny i zbrodni zostaną osądzeni,
- Rosja zacznie się przekształcać (dobrowolnie lub pod przymusem) w normalne
państwo (niewykonalne).
W całym dialogu ważne jest jednak, że to kolejny sygnał, że Rosja chce rozmawiać.
To znaczy, że naprawdę jest w ciężkim położeniu.
Sami Rosjanie też mają już dość tematu wojny. Oglądalność
telewizji spadła w Rosji ostatnio o 25%, a w lokalnych mediach pojawiły się
teksty wykpiwające putinowskich propagandystów. Portal APN skrytykował
prostacki i niespójny przekaz Margarity Simonian, jednej z gwiazd oficjalnej
propagandy.
W Moskwie spłonął samochód szefa cenzury wojskowej w rosyjskim
sztabie generalnym. Podpalony został przez kobietę, która zadeklarowała się
jako przeciwniczka „operacji specjalnej”. Kobieta ma 65 lat i według dokumentów
rosyjskiego MSW zaginęła wczoraj.
Legendowanie „opozycji” trwa.
Jeden z liderów rosyjskiej opozycji (jeśli coś takiego
istnieje) Andriej Piontkowski, przewiduje, że w razie porażki wojny na Ukrainie
Rosja może się rozpaść. Snuje też wizje, że zamach na Darię Dugin był elementem
próby pałacowego przewrotu i że wojna na Ukrainie jest „jednoosobową” wojną
Putina.
Czyli taki opozycjonista, że robi dobrze władzy:
- pokazuje apokaliptyczny scenariusz w razie klęski – to nic, że realny, strach
przez rozpadem państwa może być mobilizacją do wysiłku wojennego,
- pokazuje Putina jako umiarkowanego, który chroni przed większymi świrami, jak
Dugin i Girkin-Striełkow (nastający jakoby na życie Cara),
- powtarza komunały, że większość społeczeństwa wojny nie chce, a tylko zły Stalin…
Hitler… Putin pcha 150 milionów do wojny.
Ostatnie dwa argumenty są na użytek zewnętrzny. I to szczegół, że wzajemnie
sobie przeczą.
Najśmieszniejszy awatar prezydenta Rosji Dymitr Miedwiediew
powiedział, że atakując Ukrainę Rosja chroni świat przed III wojną światową. To
ta sama logika, co zabijanie nienarodzonych, żeby nie umarły po porodzie. A wannę
opróżniamy dolewając wody.
Rosja nie ma jak wyeksportować swojego węgla, bo do Europy
wjechać nie mogą, nikt nie chce ubezpieczyć ich statków, a Chiny stwierdziły,
że nie mają wolnych mocy w transporcie, więc nie.
„Forbes” ocenia, że przez pół roku wojny Rosja tylko w zniszczonym
sprzęcie straciła ponad 16,5 miliarda dolarów.
Ukraińcy dalej młócą zaplecze Rosjan, na co Rosjanie odpowiadają
terrorystycznym ostrzałem obiektów cywilnych. W Mikołajowe SBU zatrzymała
człowieka, który rosyjskiej artylerii podawał koordynaty… szkół! W Charkowie
odezwał się jubileuszowy tysięczny alarm lotniczy. Jedna z wystrzelonych na to
miasto rakiet trafiła w… toi-toia.
Z kolei administracja Krymu kazała utajnić informacje o trafieniach w obiekty
wojskowe. Jak utajnić słup dymu widoczny z kilkunastu kilometrów, nie wyjaśnili.
A przy okazji szkół, Ukraińcy na terenach okupowanych masowo
odmawiają posyłania dzieci do szkół. Władze okupacyjne grożą im, że w razie oporu
dzieci zostaną im odebrane. Władze Ukrainy domagają się interwencji UNICEF, ale
wątpię, czy ta instytucja cokolwiek zrobi.
Ukraińskie podziemie odpowiada złośliwie plakatami, udającymi obwieszczenia
rosyjskiego Ministerstwa Obrony ze zdjęciami sprzętu i ludzi z literką „Z” i
napisem „Tym znakiem porozumiewają się pedofile. Bądź czujny!”
Partyzanci nie ograniczają się tylko do plakatów. W
Tawrijsku pod Chersoniem ktoś pali rosyjskie flagi rozwieszone na mieście. „Szef”
policji w Michałówce, jednej z okupowanych miejscowości na Zaporożu został dziś
rano znaleziony z pętlą na szyi pod sufitem. W Chersoniu doszło do wybuchów w
rosyjskiej bazie remontowej na terenie kolonii karnej. Więcej szczegółów na
razie nie ma.
Terror za terror.
Oczywiście, FSB gania jak wściekłe szukając komandosów i
członków podziemia, ale cóż… Wśród Ukraińców określani są oni jako duchy. Nie bez
powodu.
FSB wydała też podręcznik dla swoich ludzi, jak rozmawiać z
mieszkańcami terenów okupowanych. Przypomina to wspomnienia naszych kresowian,
którym komisarze opowiadali o największych na świecie fabrykach pomarańczy. W
podręczniku czytamy na przykład:
„Mówią, że w Rosji jest bieda -> To kłamstwo, w Rosji
każdy może sobie pozwolić na samochód osobowy. -> Powiedz, że samochody w
Federacji Rosyjskiej są tańsze, niż na Ukrainie”.
Mój komentarz: pozwolić sobie może, gorzej z kupnem.
Wielka Brytania przekazała Ukrainie sześć dronów… podwodnych.
Oficjalnie do rozminowania wybrzeża, ale pamiętajmy, że Ukraińcy potrafią zrobić
zdalnie sterowany pocisk z chińskiej zabawki…
Pentagon z kolei zamówił systemy przeciwlotnicze NASAMS dla
Ukrainy za 180 milionów dolarów. Z ceny wynika, że chodzi o trzy zestawy, które
pokryją OPL mniej więcej połowę Ukrainy.
 |
Zasięgi systemów NASAMS. |
Według byłego dowódcy NATO w Europie generała Ben Hodgesa do
końca roku Ukraina jest w stanie wypchnąć Rosjan na pozycje sprzed 24 lutego.
Największy pakiet dostaw dopiero nadejdzie. W dodatku w Wlk. Brytanii rządy zacznie
Liz Truss, chcąca od razu pokazać, że warto było na nią głosować, a w Stanach
przed midterms administracja Demokratów będzie chciała pokazać, że fundusze
poświęcone Ukrainie dały efekty.
Zresztą, wspomniane włączenie się USA w konflikt jest wymowne. Regułą polityki
amerykańskiej jest przyłączanie się do wojny, aby ją zakończyć (tak, nie zawsze
wychodziło, ale tą zasadą się USA kierują).
Kazachstan wstrzymał eksport produkowanej przez siebie broni
do Rosji.
Konflikt serbsko-kosowski zakończył się polubownie. Każdy odpuścił i jest dobrze.
Serbia stopniowo zrywa z Rosją i chce do NATO.
W Mołdawii szykują się wybory i już pojawił się prorosyjski kandydat z tekstem „jak
mnie wybierzecie, to pojadę do Moskwy i załatwię”. Znacie tę retorykę?
Skojarzenia na własne ryzyko.
Za to w Libii wybuchła wojna domowa. Po jednej ze stron walczą wagnerowcy
przysłani z Moskwy.
Nie udało się zrobić „drugiego frontu” na Bałkanach, ani w Naddniestrzu, to
zrobili w Afryce. Problem mają głównie Francuzi (bo to ich obszar
zainteresowań) i flota USA.
Słowacja, Czechy i Polska podpisały umowę, na podstawie której
słowackie MiGi trafią na Ukrainę, a pozostałe dwa kraje wezmą na siebie ochronę
słowackiego nieba.
P.S. Dowiedziałem się dziś, że moje teksty lecą też na Telegramie. Dziękuję dobrej duszy, która je kolportuje. Niech na Ukrainie wiedzą, że nie są zostawieni sami sobie, a w Rosji, że świat nie jest taki, jak go przedstawia rosyjska propaganda.
Komentarze
Prześlij komentarz