Dziennik wojny - doba sto sześćdziesiąta ósma.

Panika na Krymie trwa. Korek uciekających Rosjan, rodzin wojskowych i urzędników liczy ponoć 100 kilometrów (STO!), a na przejazd przez Most Krymski czeka się dobę. To blokuje transporty wojskowe do Rosji (nie jest ich jeszcze dużo, ale zawsze), które będą musiały poruszać się pod prąd drugim pasem. To z kolei może zablokować transporty z Rosji na Krym.
Ale to jeszcze przed nami. 

Nieoficjalnie z rozmów ze znajomym wiem, że ruch partyzancki na Krymie jest liczny i silny (cóż, osiem lat bycia kolonią zniechęciło większość wcześniej obojętnych), ale na razie ograniczają się do wywiadu i małego sabotażu. W krymskich miejscowościach pojawiły się ulotki po ukraińsku wzywające do ewakuacji na Ukrainę (czyli zablokowania tras komunikacyjnych z półwyspu - a raczej prawie wyspy - na stały ląd). 

Co do samego ataku i jego skutków, to ukraińskie lotnictwo potwierdziło, że zniszczonych zostało dziewięć rosyjskich samolotów. Jednak opublikowane wieczorem zdjęcia satelitarne pokazują 15-17, a być może więcej (pojawia się informacja o 24 potwierdzonych). Zniszczonych tak, że widać to z góry. Nie wiemy ile udaje, że stoi, ale w rzeczywistości jest tak poharatanych, że bez gruntownego remontu nigdzie nie polecą. Nie wiemy  przy tym jaka jest skala strat w amunicji, a sądząc po skali eksplozji, musi być potężna.
W wyniku wybuchów zginąć miało 60 pilotów i osób personelu lotniczego, a setka ponoć została ranna. I to jest znacznie ważniejsze od zniszczonych samolotów, bo wyszkolonego pilota nie da się zastąpić ot tak.
Jak pisałem wczoraj, rosyjskie lotnictwo na Krymie na razie nie istnieje. Choć mają jeszcze kilka mniejszych lotnisk.

Oficjalnie Ukraina nie przyznaje się do akcji, zwalając na partyzantów, źródła amerykańskie mówią o akcji SZU z wykorzystaniem ukraińskiej broni, a Rosjanie tradycyjnie zrzucają na BHP.
Nieoficjalnie mówi się o kombinowanym uderzeniu systemu rakietowego Grom (istnieje ponoć tylko jeden prototypowy egzemplarz) wspomaganym przez rakiety antyradarowe HARM. Z tymi rakietami też jest ciekawie, bo oficjalnie Ukraina nie ma systemów do ich wystrzeliwania – są odpalane z samolotów. Ale oficjalnie Ukraina nie miała rakiet HARM tak długo aż Rosjanie nie pokazali ich szczątków. Nie wiemy zatem, czego jeszcze oficjalnie nie ma i nieoficjalnie używa.

Najciekawsze, że rosyjscy propagandyści, którzy po zatopieniu krążownika „Moskwa” potrząsali pięściami, dziś są spokojni, mówią cichymi głosami i jakoś nie wspominają o Krymie.

Jakby tego było mało dziś nad ranem pociski trafiły Czonhar, w którym zniszczone zostały magazyny i ponoć trafiony most drogowy, prowadzący na Krym.
Ponieważ Krym jest półwyspem wyłącznie z powodu siedmiokilometrowego (w najwęższym miejscu) przesmyku koło Armiańska w północno zachodniej części, zerwanie mostów (kolejowego i drogowego) pod Czonharem i zniszczenie skrzyżowania dróg wyjazdowych w Armiańsku odcina Krym od Ukrainy, uniemożliwiając dosyłanie wsparcia rosyjskiemu wojsku. 

Na tym nie koniec. W Ejsku nad Morzem Azowskim, gdzie gromadzone było paliwo i amunicja do przetransportowania na okupowane terytorium Ukrainy, wybuchł dziś rano pożar w składzie paliw. Ogień szybko się rozprzestrzenił aż miastem zaczęły wstrząsać wybuchy zgromadzonej w pobliżu amunicji.
A to wszystko w bezpośrednim sąsiedztwie cywilnych osiedli. 

Ukraińcy od wczoraj grillują AmneZję International bliskością rosyjskiej bazy lotniczej na Krymie i miejscowości letniskowych. W kontekście zarzutów do Ukrainy, że rzekomo ustawia obiekty wojskowe koło cywilnych, jest to szczególnie ostra riposta.
Sama AmneZja International zaczyna pękać. Ze stanowiska zrezygnował i wystąpił z niej szef oddziału szwedzkiego. Polski oddział po krótkim oporze dziś przyznał, że w spaprorcie „popełniono błędy” i przeprosił. Przy okazji drążenia tematu okazało się, że jedna z autorek tego gniota zgadza się z byłym awatarem Putina w roli prezydenta Rosji, Dymitrem Miedwiediewem i uważa, że Finlandia nie ma prawa istnieć i powinna być anektowana. Miedwiediew wprost powiedział, że Finowie mają niepodległość przez niedopatrzenie ze strony Rosji. 

Wracając do spraw wojskowych, dziś po raz kolejny oberwał most przy śluzie w Nowej Kachowce. Most nie nadaje się do użytku. Przy okazji oburzonego reportażu rosyjska telewizja pokazała, ze w ataku ucierpiało też trochę sprzętu rosyjskiej armii. 

Rosjanie zaczynają się orientować, że znowu dali się zrobić i próbują przechwycić inicjatywę koło Charkowa i pod Izjum. Na tym drugim kierunku znów zaczynają gromadzić siły, ale może być za późno. Ukraińcy cisną na trzech kierunkach od południa.
O atakach rosyjskich pod Charkowem nie ma co się rozpisywać. 

Najpoważniejsza sytuacja jest koło Bachmutu i pod Awdijówką, a konkretnie Piskami. Walczące tu oddziały ukraińskie są już naprawdę wyczerpane i bardziej przypominają partyzantkę, niż regularną armię. Trzymają się jednak dzielnie. 

Z kolei na kierunku zaporoskim trwa mozolne posuwanie się SZU w stronę Połohów, w czym nawet wzmocnione siły Rosjan nie przeszkadzają. 

Rosyjska ofensywa pod Chersoniem na razie nie może się rozpędzić. I oby tak zostało.

Szef ukraińskiego systemu energetycznego Energoatomu zapowiedział, że jeśli Rosja przepnie kable w elektrowni w Energodarze tak, żeby podłączyć ją do sieci energetycznej Krymu, to Ukraina jest w stanie odłączyć cały Krym od prądu. Po prostu fizycznie zerwą kable.

Na zagarniętych terytoriach Rosjanie opowiadają banialuki, że Ukraina została podzielona między Rosję i Polskę i że w tej „polskiej” części wprowadzono złotówki. Cała gra idzie o to, by ludzi pozbawić nadziei na zwycięstwo.
Ale nie będzie drugiego Traktatu Ryskiego. Nie tym razem, bo nie jesteśmy stroną tej wojny.
Zresztą, Ukraińcy nie są głupi. W Melitopolu wybuchł nagle i niespodziewanie budynek, w którym przygotowywano „referendum”. W Doniecku ostrzelany został magazyn amunicji w starym browarze. Jest pożar.

Pożar browaru w Doniecku.

Tymczasem w Mariupolu, gdzie po wodę trzeba stać w kolejce do samochodu-cysterny z literą Z, szykowany jest spektakl zwany procesem na scenie miejscowej opery. Na montowanie klatki dla obrońców Azowstalu pieniądze są. Na naprawę wodociągów nie ma. 

Wzięci do niewoli obrońcy Mariupola są zmuszani do usuwania ciał poległych, które wciąż zalegają miasto. 

Władze Ługandy zdecydowały, że nie będą odbudowywać Popasnej koło Sewerodoniecka, zrujnowanej w trakcie bohaterskiej i uporczywej obrony przed Moskalami. Miasto ma pozostać ruiną.
Typowe dla ruskiego miru. Warszawa też miała pozostać nieodbudowana, tylko mieszkańcy zaczęli ją podnosić z gruzów spontanicznie i władza nie miała za bardzo wyjścia. 

W Ługandzie i Donbabwe „zmobilizowano” i wysłano na wojnę łącznie 100 tysięcy mężczyzn (sto tysięcy), z czego zginął mniej więcej co czwarty. Tego nie można nazwać inaczej, jak świadomą eksterminacją ich przez Rosję. Rosji potrzebne są kobiety, które dadzą dzieci Rosjanom, a nie niepewni politycznie mężczyźni.
Witamy w epoce kamienia łupanego.

A wracając do procesów, to mieszkający w Rosji Uzbecy chcieli zorganizować swój batalion do walki po stronie Rosji na Ukrainie. Rząd Uzbekistanu ostrzegł jednak swoich obywateli, że za taki numer grozi im proces i wysoka kara.
Włochy zaocznie chcą sądzić swojego obywatela, który wstąpił do Legionu Zagranicznego i walczy po stronie Ukrainy. 

Z kolei walczący w ramach Sił Zbrojnych Ukrainy Legion (w sile już chyba pułku) „Wolność Rosji” zapowiedział, że mieszkający na Ukrainie Rosjanie mogą wstępować do Legionu w normalnym trybie werbunkowym Sił Zbrojnych Ukrainy. Idą po prostu do biura werbunkowego jako kandydaci do SZU i tam proszą o skierowanie do Legionu. 

Kilkadziesiąt tysięcy ludzi na Ukrainie podpisało petycję, żeby na 50 lat zakazać Rosjanom wjazdu do tego kraju. Spod zakazu mają być wyjęci tylko żołnierze Legionu „Wolność Rosji”.

Coraz więcej krajów europejskich zawiesza wydawanie wiz Rosjanom. 

Za to córki rosyjskiego wiceministra obrony okazały się… obywatelkami USA. Niby taka ta Rosja wspaniała, a wszyscy chcą być Amerykanami.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)