Dziennik wojny - dzień trzydziesty czwarty
Trzydziesty czwarty dzień wojny. Dobiega końca piąty tydzień odkąd Rosja podjęła marsz ku swojej katastrofie. Oczywiście, to nie nastąpi jutro, ani za miesiąc, ale długofalowe skutki w istocie przegranej już wojny będą mocno odczuwalne i nawet niemiecko-francuska kroplówka tego nie zmieni.
Najważniejsze wydarzenie, to nieoficjalne pogłoski o dojściu
do pewnego porozumienia w rozmowach pokojowych. Ukraina uznała, że jeśli
dostanie gwarancje wzorowane na artykule 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, może
zrezygnować z ubiegania się o członkostwo w NATO. Gwarantami mają być Turcja,
Kanada i Polska. Zasada neutralności ma niedotyczyć wstąpienia do UE. Rosja
zrezygnowała też z żądania zmiany władz Ukrainy, a demilitaryzację uznaje za
zrealizowaną. Ukraina ma tylko nie mieć na swoim terenie obcych baz wojskowych
i obcych systemów obronnych.
W „geście dobrej woli” Rosja radykalnie redukuje swoją aktywność
w rejonie Kijowa i Czernihowa, czyli tam, gdzie generalnie dostawała wpiernicz
i gdzie realnie jej wojsku groziło zniszczenie.
W telewizorach objawił się minister Szojgu, nie widziany od
połowy marca, który potwierdził słowa swego zastępcy sprzed kilku dni, że
zakończył się „pierwszy etap operacji”, że armia ukraińska została skutecznie
zredukowana i teraz sowieci mogą zająć się „wyzwoleniem” Donbasu (bo oni,
oczywiście, nigdy nie podbijają, tylko zawsze wyzwalają).
Stanowisko ukraińskie jest w zasadzie bez zmian: z NATO, do
którego nie mają szans wstąpić, zrezygnują w zamian za gwarancje
bezpieczeństwa, Rosjanie mają się wynieść z zajętych terenów na rubieże
wyjściowe, status obszarów spornych jest do negocjacji.
Oczywiście, zawieszenia broni potrzebują obie strony. Rosja
po to, żeby przegrupować się do uderzenia na Zadnieprze, co zaangażowanie
bojowe pod Kijowem i Czernihowem uniemożliwiało. Ukraina, żeby dokończyć
formowanie rezerw i podciągnąć odwody, a wreszcie ewakuować cywilów. Z
wypowiedzi wysokich dowódców ukraińskich nie wynika, żeby brali pod uwagę inną
opcję, niż ostateczne wyparcie Rosjan z Ukrainy. Chociaż w ostatnich
komunikatach ukraiński Sztab Generalny studzi nieco entuzjazm, zwracając uwagę,
że walka może jeszcze długo potrwać.
Rosjanie rzeczywiście zaczęli wykonywać jakieś ruchy
pozorujące wycofanie, ale, jak zawsze, diabeł siedzi w szczegółach.
W strefie czernobylskiej zgromadzone są ogromne ilości
amunicji. Na Białorusi wciąż stoją niewykorzystane jednostki rosyjskie. Sowieci
zdaniem Institute for the Study of War skończyli rotację swoich wojsk. Nie
zwiększyli ich ilości, ale zużyte oddziały zastąpili nowymi. Rzeczywiście gross
sił poszło na Zadnieprze, ale sporo jest w rejonach, umożliwiających ponowne
uderzenie na Kijów i Czernihów, jeśli Ukraińcy dadzą się skołować i przestaną
uważać na ten odcinek.
I teraz wisienka na torcie. Doktor Goebels… przepraszam…
rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow zapowiedział, że Rosja użyje broni
atomowej tylko do obrony swojego terytorium. Ale te działania pokazują, że za
swoje terytorium uznają każdy skrawek zajętej przez nich Ukrainy. Próba
odzyskania tych ziem przez Ukraińców będzie uznana za atak na terytorium Rosji.
Ze wszystkimi konsekwencjami.
Tu dygresja, ale nie mogę sobie odmówić: działania Rosji na
Ukrainie pokazują, co może spotkać nas. Z ich punktu widzenia my też jesteśmy „tylko”
zbuntowaną prowincją. Na podstawie omówionej wyżej ustawy za Rosjan mogą uznać
mniejszość białoruską i ukraińską w Polsce. I nie chodzi i przyjezdnych, ale o
tych zasiedziałych od pokoleń. Po prostu któregoś dnia powiedzą, że część
Białostocczyzny to Rosja, bo tu mieszkają Rosjanie z Białorusi i spróbują ją
wyzwolić. Przy okazji razem z Poznaniem.
Oczywiście, świat nie jest taki głupi, jak chcieliby
Rosjanie (nie dotyczy Niemców i Francuzów). Administracja USA skomentowała, że
Rosja jedno mówi, inne robi i że będą uważnie się przyglądać, co Rosjanie
robią. Pentagon (ministerstwo obrony USA) wprost stwierdził, że nie powinniśmy
dać się oszukać rosyjskim zapewnieniom. Premier Wlk. Brytanii Borys Johnson
powiedział natomiast, że nie widzi powodów do zniesienia sankcji. Polska
wprowadziła zaś sankcje z pominięciem UE. Kilka krajów europejskich w ślad za
Polską wywaliło od siebie rosyjskich dyplomatów pod zarzutem szpiegostwa.
Generalnie nikt sowietom nie wierzy. I słusznie. Oni kłamią
nawet przez sen.
W nocy wojsko ukraińskie „poprawiało swoją sytuację
operacyjną”, jak eufemistycznie nazwano działania zaczepne na zachód od Kijowa.
Pod Krzywym Rogiem wojska sowieckie zostały odepchnięte na ok. 60 kilometrów od
miasta.
Rano znów poszedł fejk o upadku Mariupola. Zweryfikowany
negatywnie. Boli ich to miasto, jak drzazga w oku.
Na wszystkich pozostałych odcinkach z sukcesem ciśnie armia
ukraińska. Sowieci minują most w Chersoniu, w pobliżu miasta słychać wybuchy, a
w kierunku Mikołajewa wyjechał konwój sowieckich ciężarówek. Czyżby Ukraińcy
chcieli odbić Chersoń? Możliwe. Jeśli wejdzie zawieszenie broni, na jakiś czas
fronty się ustabilizują, a co zostanie we władaniu Rosji, zostanie poddane rusyfikacji.
Im więcej Ukraina odbije teraz, o tym mniej będzie musiała walczyć później.
Na koniec najlepsze. Od dwóch dni sowieci bombardują
ukraińskie składy paliwa i amunicji nawet na głębokich tyłach. Dziś wieczorem
ukraińska rakieta zamieniła w fajerwerki rosyjski skład amunicji w
Biełgorodzie w Rosji, 12 kilometrów od granicy. Zważywszy, że w tym mieście jest
sowiecki obóz koncentracyjny (filtracyjny) dla deportowanych z Ukrainy,
więźniowie mieli na pewno uciechę, widząc przepiękny pokaz ogni niesztucznych.
Wybuch magazynu amunicji w Białogrodzie w Rosji w wyniku trafienia ukraińską rakietą. |
Komentarze
Prześlij komentarz