Dziennik wojenny - siedemnasty dzień

Siedemnaście mgnień wiosny? No prawie, choć pierwsze cztery dni to jednak była jeszcze przyrodnicza zima. I to nie jest jedyna różnica. 

W zasadzie już wszyscy, może poza zawodowymi kłamcami Kremla, przyznają to, o czym piszę od kilku dni: sowiecka ofensywa utknęła i nic nie wskazuje na to, żeby mogła ruszyć z miejsca. Nawet Ośrodek Studiów Wschodnich, w którego analizach rosyjska armia wciąż parła naprzód, teraz pisze o wyczerpaniu impetu i zatrzymaniu sowieckiego natarcia.

Oczywiście, Rosjanie wciąż zajmują jakąś miejscowość, ale inne tracą. Pod Czernichowem, podobnie, jak pod Kijowem, trwa odpychanie najeźdźcy od granic miasta. Koło Charkowa i Sum zasadniczo napastnicy odpuścili i idą na Kijów. Ściągane z całego ZSRR... z całej Federacji Rosyjskiej i z "bliskiej zagranicy", czyli z krajów uzależnionych, siły do ataku na Kijów gromadzą się na Białorusi. 

Rosjanie uparli się, żeby zdobyć stolicę Ukrainy, choć to kompletnie nic im nie daje. Pomijając walki uliczne w trzymilionowym mieście. Nawet jeśli zdobędą je, jeśli zabiją Zełeńskiego i Kliczkę. Co dalej? Naród ukraiński zyska bohaterów i narodowe totemy. Nie jakieś mgliste z zamierzchłej przeszłości. Dyskusyjne i otoczone kontrowersjami. 

Zyskają bohaterów namacalnych, żywych, takich, których się widziało, z którymi się rozmawiało, a do tego czystych, bez skazy, którym niczego nie można zarzucić. Podobnych greckim półbogom. Kijów, jego obrońcy, prezydent i mer będą milion razy mocniejszym motywatorem do walki z Rosjanami, niż Bandera, czy Chmielnicki. 

Zresztą, nawet Mariupol, jeśli padnie, stanie się ukraińskimi Termopilami - symbolem niezłomnego oporu. 

A z symbolami nie da się walczyć. 

Ukraińcy już mają w tej wojnie swoich bohaterów i symbole oraz jednoczące wszystkich wulgarne hasło (może mniej patetyczne od "Szcze ne wmerła Ukraina", ale o znacznie prostszym, a przez to mocniejszym ładunku emocjonalnym). A jeśli dostaną jeszcze potężniejsze...

Rosja zaś nie ma nic. Nic, co mogłaby wznieść na swoich sztandarach.

Kiedy spada tempo działań militarnych, nasila się walka psychologiczna. Rosjanie bombardują oblegane miasta i terroryzują ludność na zajętych terenach. Słabe daje to wyniki, bo dziś znów w Chersoniu odbyły się protesty. Ludzie żądali uwolnienia uprowadzonego przez okupantów mera tego miasta. 

Z drugiej strony obok polowań na rosyjskich dowódców i zasadzek na kolumny pancerne, Ukraińcy puszczają wieści o wspierających ich superbohaterach. A to o Duchu Kijowa, czyli niezniszczalnym pilocie myśliwca, chroniącym Kijów przed wrogimi nalotami, a to o kanadyjskim mistrzu snajperów, a to, jak dziś, o syryjskim łowcy rosyjskich czołgów. Nie przeczę, że Duch może istnieć, ani że ci dwaj żołnierze dołączyli do armii ukraińskiej. Ale co myśli sobie rosyjski chłopak w rosyjskim czołgu, który już miał cykora, a teraz słyszy, że polować na niego będzie facet, co ma zaliczone 142 zniszczone rosyjskie pojazdy i czołgi? 

Abu TOW był postrachem kolumn pancernych Rosjan i Assada w Syrii

Do ciągłego ostrzału można przywyknąć, co doskonale wiedzą mieszkańcy Warszawy i Sarajewa, Libanu, czy Damaszku. Ale do świadomości, że za każdym krzakiem może czaić się kanadyjski super-snajper, czy syryjski łowca czołgów - nie. Każdy strzał będzie im przypisywany, każdy szelest i każdy cień. 

To już nie zmęczenie, ani stres. To STRACH! 

Taki sam charakter ma opublikowanie listy 100 tysięcy zaangażowanych w walkę żołnierzy rosyjskich (imię, nazwisko, stanowisko, okręg wojskowy) wraz z listą wziętych do niewoli. Fakt, że tych w niewoli jest tylko około 500 i fakt, że utraciło się anonimowość, którą daje mundur, deprymują. 

Rosjanie mieli dotąd wprowadzić 100% przeznaczonych do inwazji sił. W wyniku walk mieli utracić 31 bojowych grup batalionowych, z czego 13 nieodwracalnie, spośród 117. To oznacza, że z walki wypadła już 1/4 zaangażowanych jednostek. 

Armia ukraińska wprowadziła już około 90% swoich sił (dziś weszły do walki kolejne odwody ze starszymi typami czołgów), ale...

do tej pory nie włączyły się do działania jednostki utworzone z rezerwistów i ochotników, (80 tysięcy ludzi), którzy zgłosili się do walki po wybuchu wojny. Wciąż walczą przede wszystkim jednostki, które zmobilizowano i przygotowano przed wojną (nie licząc obrony terytorialnej). Przekształcenie tych tysięcy ochotników w armię nie zajmuje tygodnia, czy dwóch. Zajmuje trochę więcej (nawet jeśli szkolenie jest intensywne). O nich prawdopodobnie jeszcze usłyszymy.

Podobnie nic nie wiadomo o wykorzystaniu Legionu Zagranicznego. Filmy i zdjęcia z ochotnikami z całego świata pełnią rolę raczej propagandową. I OK. Rozumiem, że do walki mogła z marszu wejść ekipa z francuskiej Legii Cudzoziemskiej jako zwarty pododdział. Jednolicie wyszkoleni potrzebowali dwóch-trzech dni, żeby się zgrać. I naprzód! Podobnie z weteranami armii innych państw. To są plutony, może kompanie. Reszta wymaga jednak przekształcenia w armię. I znów, nie zajmuje to tygodnia. 

Krótko: Ukraina ma jeszcze rezerwy. Rosja już nie. To dlatego ogałacane są odcinki pod Sumami i Charkowem, żeby wzmocnić siły pod Kijowem, bo Rosja nie ma już kogo tam posłać. To dlatego odpuszczono Mikołajew, żeby pójść na północ, na Krzywy Róg. Po prostu, Rosja nie ma już czym walczyć. Uderzenie na kilku kierunkach miało rozproszyć siły ukraińskiej obrony, a rozproszyło wysiłek rosyjskich napastników. 

Rosja sięga po najemników z Syrii i Zakaukazia, po kryminalistów i "ochotników" z Donbasu. Być może uda się zmusić do ataku armię białoruską, czemu nie wróżę jednak sukcesu. 

Tyle, że najemnik nigdy nie będzie walczył tak, jak człowiek broniący swego kraju. Najemnikiem rządzi ekonomia: przyjechał zarobić, a nie zginąć. Obrońcą rządzi wszystko, tylko nie wyrachowanie. Szczególnie takim, który pod gruzami domu, szpitala, czy szkoły stracił najbliższych i teraz szuka tylko zemsty i śmierci. 

Wojen nie wygrywają lepiej uzbrojeni i wyszkoleni. Wojny wygrywają ci, którzy są gotowi więcej poświęcić. A Ukraińcy poświęcili wszystko.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)