Dziennik wojny - dzień dwieście trzydziesty ósmy
Putin postanowił pokazać, jaki jest twardy o głosił stan wojenny. Nie, nie w Rosji. Na Ukrainie. Konkretnie z zaanektowanych nielegalnie obwodach. Bo już w regularnie młóconym przez ukraińską artylerię Obwodzie Białogrodzkim, to nie. Tam jest normalnie. Nie ma wojny.
Dziś na ten przykład w powietrze wyleciała podstacja energetyczna. A wczoraj cała stacja. Kolejowa. Ale nie ma paniki. "Paniki niet".
Pożar podstacji w Białogrodzie. Mer Białogrodu po tym wybuchu
powiedział w mediach, że uszkodzenia były nieznaczne, po czym...
padło światło.
No dobra, dla uczciwości, w Obwodzie Białogrodzkim, na Krymie i w paru innych regionach wprowadzono stan "średniej reakcji", w zasadzie będący stanem wyjątkowym. W kilku miastach, w tym w Moskwie ogłoszono natomiast stan "podwyższonego alarmu", co oznacza prawie to samo, co "średnia reakcja", tylko nie ma opcji przymusowej ewakuacji.
Diagram stanów alarmowych w Rosji. |
I to samo na mapie |
Czemu ma służyć ten ruch?
Ano to bardzo chytry plan, korespondujący z tym, co pisałem poprzedniego dnia. Generał Surowikin został wystawiony na strzał, jako przedstawiciel frakcji radykalnej, który będzie musiał oddać Chersoń, bo miasto jest nie do obrony. Ukraińcy wcale nie muszą go zajmować, bo samo opanowanie Berysławia i przyczółka mostowego w Nowej Kachowce daje im kontrolę prawego i lewego brzegu Dniepru z kanałem ze słodką wodą dla Krymu włącznie. Mając Berysław mogą powoli zagłodzić garnizon w Chersoniu. A reszta jest kwestią raczej krótszego, niż dłuższego czasu.
Co daje stan wojenny? Otóż odbiera on władzę strukturom cywilnym, a przekazuje bezpośrednio wojskowym. Żaden Saldo, Stremousow i reszta zdrajców, kolaborantów i rosyjskich urzędników nie będzie odpowiedzialny za klęskę. Tylko Surowikin i jego ludzie.
GRU właśnie zostało wciągnięte w zasadzkę zastawioną przez FSB i Putina.
A poza tym, decyzja ta "legalizuje" i tak panujące w tych regionach bezprawie.
Zhisteryzowany Spermousow zajawia o ataku dwóch batalionów piechoty
"ukraińskich nazistów" na Chersoń.
Raz, że SZU nie upadło na głowę, żeby atakować miasto tak małymi siłami,
a dwa, że nawet nie są w dystansie pozwalającym na taki atak.
A najśmieszniejsze, ze na zaanektowanych terenach w ramach stanu wojennego ma działać obrona terytorialna. Z kogo zrekrutowana, skoro w Ługandzie i Donbabwe wszyscy na froncie, a na Zaporożu i Chersońszczyźnie w partyzantce?
Aleksander Kots zapewnia, że będą bronić Chersonia,
ale Skabiejewa i goście w studio nie wydają się być przekonani.
Całość jest naprawdę słodka.
Tymczasem synowie Kadyrowa trafili na front i wzięli udział w pierwszych walkach...
Nie no, bądźmy poważni. Książątka kaukaskiego szejka wraz siostrą Aiszą odwiedzają tik-tokerów walczących... nagrywających w Donbasie. Wysłuchują ich opinii, dzielą się radami.
Potem nagrali im filmiki, jak strzelają w krzaki i wrócą do domu. Don Tik-tok don Generał don Tata Ahmad nie po to ma przychówek, żeby dzieciaki ginęły marnie, jak jakiś Uzbek, Buriat, czy Dagestańczyk, a nawet Rosjanin. Nie, oni są do wyższych celów.
Kaukaska księżniczka wizytuje poddanych walczących na ukraińskich stepach.
Przygody kaukaskich książąt na ukraińskich stepach część I
Przygody kaukaskich książąt na ukraińskich stepach część II
Nabijamy się z Kadyrowa, ale on naprawdę mądrze pogrywa. Uczestniczy w wojnie, ale większość jego oddziałów walczy "oszczędnie". Minimalizując straty i maksymalizując korzyści polityczne oraz dostęp do łupów. Innymi słowy Buriaci krwawią, a kadyrowcy się bawią.
Po co?
Wojna się kiedyś skończy. I raczej nie będzie to zwycięstwo Rosji, a nawet jeśli, to naprawdę ciężko okupione. W tej nowej rzeczywistości armii rosyjskiej nie będzie, bo spłonęła na Ukrainie. Zbieranina z mogilizacji to nie armia, a te szczątki regularnych jednostek nie wiem, czy starczą na pełnowartościowe dwie dywizje. Kto zostanie? Waffen SS, czyli RoSSgwardia względnie mało przeczochrana. Wagnerowcy warlorda Prigożyna i właśnie prywatna armia Kadyrowa. I w tym chaosie, jaki powstanie on będzie jednym z głównych rozdających karty.
Ot dziś ogłosił zdobycie farmy, która dla Rosjan była nieosiągalna od 2014 roku, a jego bojcy zajęli ją w sześciu (bo prawdopodobnie Ukraińcy ją opuścili). Podobno była to hodowla owiec, co wiele by tłumaczyło.
Tik-tok rzeczywistość. Poważnie ranny (nogi w zasadzie nie istnieją) kadyrowiec
do kamery rżnie kozaka mówiąc "Ahmat Siła" i "Allah Akbar". Kiedy kolega odchodzi,
ranny woła za nim, żeby go nie zostawiał. Na zewnątrz widać, co zostało z oddziału.
Roi sobie? Oczywiście, bo przecież nie ja jeden potrafię układać klocki, ale on już ma wysoką pozycję. Nie na tyle, by zostać ministrem obrony, czy szefem RoSSgwardii, ale na tyle, by pojawiać się jako potencjalny kandydat na te stanowiska. Oczywiście, w rasistowskiej Rosji, nienawidzącej Czeczenów (możecie nie pamiętać pogromów w Moskwie we wczesnych latach 90-tych) Kadyrow nie ma co marzyć o wysokich stanowiskach państwowych, ale na Kaukazie kto mu się przeciwstawi z liczną, dobrze uzbrojoną i jednak zaprawioną w bojach gwardią? Bo filmiki filmikami, ale w kilku znaczących starciach kadyrowcy wzięli udział.
Szyki postanowił mu jednak popsuć nie wróg wewnętrzny, a zewnętrzny. Werchowna Rada Ukrainy oficjalnie uznała Czeczenię za kraj okupowany przez Rosję, a działania Rosji na jej terenie za ludobójstwo.
Ruch ten ma na celu zaangażowanie do walki po stronie Ukrainy zwolenników niepodległej Iczkerii, jak antyrosyjscy Czeczeni chcą nazywać swój kraj. Ale cwaniak Kadyrow może to wykorzystać na swoją korzyść i kiedyś wystąpić przeciw Rosji, odwołując się do tego właśnie stanowiska.
Nie zrobi tego? Mówimy o Azji i Kaukazie. Tam nic nie jest niemożliwe, a zwroty akcji są bardziej zaskakujące, niż u Hitchkocka. Przecież sam Ahmad za młodu mordował Rosjan w I wojnie czeczeńskiej i walczył o niepodległość, a potem wraz z ojcem przeszedł na stronę Rosji.
Tym bardziej komicznie, bo już nie złowieszczo, złowieszczo to byłoby w lutym, brzmią słowa wysokiego przedstawiciela moskiewskiej Cerkwi Putinosławnej, że po wojnie i zmianie rządu Ukraina pójdzie drogą Czeczenii. Czyli pod pozorem udziału w wojnie przeciw innemu krajowi odbuduje swoją armię i zacznie rozstawiać figury w Moskwie? No nie wiem, batiuszka, czy tego chcecie.
A Czeczenia może się wam jeszcze czkawką odbić.
Jak jesteśmy przy gwiazdach medialnych tej wojny, to Girkin-Striełkow, który jest dzielnie na froncie, dał sobie niby to dyskretnie zrobić zdjęcie gdzieś na jakiejś drodze.
Internauci zlokalizowali go w ciągu godziny. Okazało się, że nawet nie ma go na Ukrainie, tylko jest pod Rostowem.
Dokładnie tu:
Na frontach od wczoraj zmiany nieduże. Pojawiły się informacje o mocniejszym nacisku ukraińskim od południa wzdłuż morskiego brzegu pod Chersoniem.
Natarcie pod Chersoniem.
Na odcinku koło Swatowego SZU usiłuje obejść umocnienia pod Krasnorzecznem (Krasnoriczeńskie), żeby wyjść na tyły obrony Swatowego.
Na północy Rosjanie wypychani są przez granicę z ostatniego jednego procenta Obwodu Charkowskiego, który nie jest jeszcze wyzwolony.
Gdzie nie ma wyraźnych starć bezpośrednich, działa artyleria. W Energodarze rakiety z HIMARSa rozbiły miejski ratusz, używany przez Rosjan w charakterze kwatery.
Azerbejdżan przekazał Ukrainie samoloty MiG-29. Nie najnowsze, ale w wielu krajach, w tym na Ukrainie, wciąż używane. Izrael wykluczył przekazywanie broni, ale potwierdził, że Ukraina może dostać na przykład systemy ochrony ludności i wczesnego ostrzegania.
W Mariupolu Rosjanie zdemontowali pomnik ofiar Hołodomoru.
W odpowiedzi ktoś w tymże Mariupolu ściągnął z masztów rosyjskie flagi.
Podczas dzisiejszego posiedzenia przewodnicząca Rady Federacji Rosyjskiej Walentyna Matwijenko przejęzyczyła się freudowsko i powiedziała "Federacji Sowieckiej".
"Ja myślałem, że to śmieci,
Że to gówno z nieba leci,
a to sowieci..."
Komentarze
Prześlij komentarz