Dziennik wojny - doba dwieście czterdziesta szósta

 


Coś się dzieje i to konkretnie. Po ostatnich sukcesach ZSU na odcinku nad Żerebcem i Krasną, dziś od rana przez kilka godzin na całym froncie od Dworycznego do Krzemiennnej pracowała ukraińska artyleria, po czym wczesnym popołudniem ruszył ukraiński atak.
I znowu Ukraińcy byli mistrzami zaskoczenia, bo zaatakowali w klasycznym sowieckim stylu z walcem ogniowym i na całej szerokości frontu. Przynajmniej tak to wyglądało, bo przecież ostatnie tygodnie walk pozwoliły im zlokalizować słabe punkty Rosjan. Do wieczora front się co prawda nie zawalił, ale jednostkom ukraińskim udało się podejść do trzeciej linii rosyjskiej obrony. Przy czym jeszcze wczoraj mieli zająć Popówkę około sześciu kilometrów na zachód od Swatowego.
Kluczem do sytuacji jest Czerwonopopówka około ośmiu kilometrów na północ od Krzemiennej, której zajęcie daje kontrolę drogi Swatowe-Krzemienna, wyjście na równinę prowadzącą do Rubiżnego i dalej na zaplecze Sewerodoniecka, umożliwia obejście umocnień pod Krasnorzeczeńskiem i wyjście na drogę Krzemienna-Starobielsk. Słowem, zajęcie Czerwonopopówki powoduje zawalenie się rosyjskiego frontu. Przebijanie się frontalne ze względu na linię miast i leżących za nimi wzgórz, nie ma dla Ukraińców sensu. 

Mapka od WarMonitora.

Walki trwają i dopiero się okaże, czy zakończą się sukcesem ukraińskim, czy rosyjskim. 

Tak to wygląda zdaniem Rybara. Trzeba mieć na uwadze, że Rosjanie wyolbrzymiają zagrożenia ukraińskie, żeby uwypuklić swoje sukcesy i czasem meldują o atakach, których nie było. 

Na odcinku Lysyczańskim bez zmian. Walki o Białogórówkę i Sporne. 
Pod Soledarem wciąż walki o fabrykę Knaufa. O ile dobrze zrozumiałem, tym razem Rosjanie znów nie mogą do niej wejść. 
Pod Bachmutem Ukraińcy wycofali się z zajętej w wyniku przeciwuderzenia fabryki asfaltu, która i tak była nie do utrzymania, więc Rosjanie bohatersko ją zajęli. Ale ona nadal jest nie do utrzymania, tyle, że tym razem przez Rosjan. 
Awdijówka, Marinka - kolejne ataki Rosjan. Podobnie bez zmian na Zaporożu. 

Walki w Białogórówce.

Ciekawe informacje docierają z Chersońszczyzny i Zaporoża. Według bojca, używającego kanału "Trzynasty" na Telegramie, Rosjanie boją się tam własnego cienia. Miejscowa rosyjska obrona terytorialna jest jeszcze słabsza, niż oddziały mobików z Rosji, w dodatku ciężko ją odróżnić od partyzantów i oddziałów specjalnych SZU. 
A może właśnie zrobili to, o czym pisałem wczoraj i oddziały ukraińskie działają pod pozorem rosyjskiej "Terobrony"?
"W Donbasie nas lubili, tutaj każdy jest wrogiem" - płacze we wpisie "Trzynasty", który nie wątpi, że i Chersoń i Melitopol padną. 

Zwyczajny wieczór na przeprawie promowej pod Mostem Antonowskim. 

O tym, że wciąż grasuje ukraińska artyleria pisać chyba nie muszę. Dziś był festiwal "bawełny" w Szachtarsku koło Doniecka, gdzie wczoraj wieczorem w wyniku ostrzału zostały zniszczone magazyny paliwa i stacja kolejowa, na której stały... cysterny z paliwem. Dzisiaj w ciągu dnia ukraińscy artylerzyści poprawili. 

Pożar w Szachtarsku wczoraj wieczorem.

Rosyjski propagandysta pokazuje skutki ostrzału stacji w Szachtarsku.

Dzisiejszy ostrzał Szachtarska.

Już wiadomo, czemu Rosja zmieniła narrację i zamiast straszyć, że użyje taktycznej broni jądrowej, zaczęła opowiadać bajki o "brudnej bombie" ukraińskiej. Kreml niedawno przeprowadził swoje ćwiczenia sił jądrowych, które w istocie okazały się siłami jajecznymi i zasadniczo przyniosły wynik negatywny. Część prób trzeba było odwołać z przyczyn technicznych. 
Mówiąc po ludzku, arsenał jądrowy Rosji jest taką samą bajką, jak "druga armia świata". Rzecz nie w tym, czy Rosja broń jądrową ma, bo pewnie kilka sprawnych pocisków i głowic się znajdzie, ale ile ma i czy po ewentualnym użyciu ich na Ukrainie będzie w stanie zareagować na potencjalny (i wyraźnie zapowiedziany) odwet państw NATO. Zasadniczo, jeśli chce się strzelić do jednego przeciwnika, trzeba mieć w bębnie rewolweru jeszcze przynajmniej dwa naboje dodatkowo, żeby trzymać w szachu jego kumpli. 
Rosja nie dość, że nie ma w bębnie nagana wszystkich naboi, to dodatkowo nie potrafi określić, w której komorze jest nabój właściwy, w której ślepak, a w której nie ma naboju. 
W takich warunkach to nawet blefować się nie da.

- Jak na froncie?
- Ch*jowo.
- Nie ściemniaj, mów, jak jest. 

Ale czymś trzeba straszyć i szantażować Zachód. Uszkodzenie elektrowni jądrowej w Energodarze "żarło" póki się nie okazało, że to zakład budowany z przewidywaniem wojny atomowej i zbudowany tak, żeby ją przetrwał. Wysadzenie Tamy Kachowskiej i zalanie Chersońszczyzny? Woda pójdzie głównie na pozycje rosyjskie na lewym brzegu Dniepru, a i tama jest znów "przeciwatomowa", nie tak łatwo ją przerwać. Dostawy gazu? Ceny spadają, a na opuszczone przez Rosję rynki wchodzą inni gracze, ostatnio Kazachstan. 
No to Rosja straszy "biedabombą" bankrutów, których nie stać na prawdziwy atom. Żeby to uwiarygodnić Moskwa twierdzi, że Ukraina szykuje taką prowokację z zamiarem zwalenia odpowiedzialności na Rosję. 
Cała narracja została już wyśmiana przez Stany i Wielką Brytanię, bo wystarczy włączyć mózg, żeby wiedzieć, że Ukraina na terenach, które chce odzyskać nie zrobi czegoś, co tereny te wyłączy z użytku na kilkadziesiąt lat. W dodatku wiatry na Ukrainie wieją głównie w stronę Rosji. 
Widząc, że "brudna bomba" nie "żre", Rosjanie wyskoczyli dziś z groźbą zestrzeliwania satelitów, w tym tych od systemu Starlink. Oczywiście Amerykanie już odpowiedzieli, że w takim przypadku Rosja dostanie po łapach. 

Kreml gra swoją grę, a jednocześnie błaga Zełeńskiego o rozmowy. A to prosi papieża o interwencję (papież zaproponował mediację i rozmowy w Watykanie - to byłoby ciekawe: katolik, Żyd i prawosławny ateista przy jednym stole). A to wysyła do Kijowa prezydenta Gwinei-Bissau z taką samą misją (Pieskow zaprzeczył, ale co miał powiedzieć, skoro misja się nie powiodła?). Co i rusz szuka dojścia do Kijowa. 
Kijów twardo daje warunek wstępny: wycofanie się z Rosji z granic Ukrainy określonych w 1991 roku, czyli z Krymu i wszystkich terenów anektowanych włącznie. I bez Putina. 

Stan umysłu

Tymczasem Car dziś wygłosił mowę z okazji zakończenia spotkania tak zwanego Klubu Wałdajskiego. Zasadniczo nie ma o czym pisać. Standardowy imperialistyczny bełkot, traktujący Ukrainę jako część RuSSkiego Miru ("Rosja nie wchodzi na cudze podwórko"), oskarżający NATO o dokonanie przewrotu na Ukrainie w 2014 roku, a do tego oferty dla Ukraińców "rozmawiajmy i żyjmy w zgodzie", ale oczywiście w ramach jednego państwa. 
Odpowiedzią mogą być słowa rosyjskojęzycznej mieszkanki Ukrainy, której bliskiego zmobilizowano do rosyjskiej armii. Mówi ona:
- Rosyjska Federacja won z USRR (Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej). 
Nawet sieroty po komuniźmie nie chcą Rosji na Ukrainie (Ukraińska SRR dość długo cieszyła się pewną autonomią w ramach ZSRR). 




Rosja kontynuuje ostrzeliwanie Ukrainy dronami kamikadze, ale Ukraina nie jest bierna. Dane przekazane przez Izrael na temat irańskich dronów od razu dały wynik i zestrzelono więcej maszyn, niż jeszcze wczoraj. W Iranie nieznani sprawcy odstrzelili pułkownika Strażników Rewolucji Islamskiej, który zajmował się dostawą tego sprzętu do Rosji.
Z kolei Ukraińcy pochwalili się najnowszym swoim dziełem: dronem dalekiego rozpoznania i koordynacji ognia systemów HIMARS Shark. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)