Dziennik wojny - dzień dwusetny
Według najnowszej mapy, opublikowanej przez rosyjskie Ministerstwo Napadania na Sąsiadów (omyłkowo nazywanym Ministerstwem Obrony), wojska rosyjskie całkowicie prawie opuściły Obwód Charkowski na Ukrainie. Dowództwo ukraińskie jest ostrożne i nie potwierdza tych informacji, jednak doniesienia z frontu wskazują, że jest wiele miejscowości, które Moskale opuścili i gdzie mieszkańcy wywiesili już błękitno-żółte flagi, choć Siły Zbrojne Ukrainy jeszcze do nich nie weszły. Tak się stało między innymi w Kozaczej Łopani na północ od Charkowa, gdzie od maja, od wyzwolenia większości tamtego rejonu, toczyły się walki. SZU wkroczyły do już wolnej miejscowości.
Całkowicie porzucony miał około 15.00 zostać Wowczańsk. Godzinę później potwierdzono, że miasto zajęli Ukraińcy.
Dzięki skutecznej operacji uniknięto zniszczeń w infrastrukturze i cierpienia ludności cywilnej. Jak to się różni od "wyzwoleńczego" marszu Moskali, z którymi zostawały gruzy i stosy trupów.
Tak, tym różni się wyzwolenie od podboju. Wyzwoliciel chce zachować jak najwięcej, agresor wszystko niszczy.
Tak, tym różni się wyzwolenie od podboju. Wyzwoliciel chce zachować jak najwięcej, agresor wszystko niszczy.
Ukraińskie natarcie pod Charkowem spowolniło. Idą już ostrożniej, skupiając się na czyszczeniu tylów na odbitych terenach i zabezpieczeniu wyzwolonych ziem przed powrotem Moskali. Ale to nie znaczy, że nie idą do przodu. Idą, nie dając wrogowi wytchnienia, ale też nie dając mu szansy na wciągnięcie ich w pułapkę.
Jak napisałem trzy dni wcześniej, jedyną dla Rosjan szansą był odskok za Oskil i próba budowy linii obrony w oparciu o rzekę. Ale zgodnie z przewidywaniem nic takiego nie nastąpiło. Miały za to miejsce chaotyczne próby odbijania utraconych pozycji, co w połączeniu z rozpadem systemu łączności i dowodzenia oraz szybkością postępów ukraińskich doprowadziło do chaosu i bezładnej ucieczki zdezorientowanych bojców.
Odwrót, czy odskok ma formę uporządkowaną, z zachowaniem zdolności bojowych oddziałów. Niczego takiego nie ma, kiedy w rękach przeciwnika zostawia się wyposażenie i uzbrojenie co najmniej brygady pancernej i dwóch brygad zmechanizowanych. Skala klęski jest tym większa, że uciekły nie dwie-trzy brygady, ale cała 20 Armia.
Razem z armią uciekają przedstawiciele rosyjskiej władzy. Nie tylko w Obwodzie Charkowskim. Także w głębi terenów okupowanych, w Ługandzie i Donbabwe.
Rosjanie wieczorem odpowiedzieli ostrzeliwując podstacje energetyczne w Obwodzie Charkowskim, przez co wyłączyli prąd w północno-wchodnich rejonach Ukrainy. Wcześniej wyłączony został ostatni reaktor elektrowni w Energodarze.
Rakietowy ostrzał ukraińskiej sieci energetycznej kosztował Rosję około 100 milionów dolarów (cena rakiet). Awaria zostanie usunięta najdalej za kilka dni.
Marnowanie drogiej amunicji i sprzętu na nieistotne militarnie cele tylko po to, żeby wyżyć swoją małpią złośliwość, to cecha działania Rosjan w tej wojnie. Prezydent Zełeński skomentował to dosadnie:
Rakietowy ostrzał ukraińskiej sieci energetycznej kosztował Rosję około 100 milionów dolarów (cena rakiet). Awaria zostanie usunięta najdalej za kilka dni.
Marnowanie drogiej amunicji i sprzętu na nieistotne militarnie cele tylko po to, żeby wyżyć swoją małpią złośliwość, to cecha działania Rosjan w tej wojnie. Prezydent Zełeński skomentował to dosadnie:
Do zajętych i zabezpieczonych przez SZU wiosek i miast wchodzą ukraińscy lekarze sądowi, zabezpieczający dowody rosyjskich zbrodni. Rosjanie oczywiście opowiadają, że to "prowokacje", "przedstawienia", "w rzeczywistości zbrodnie ukraińskie, upozorowane tak, żeby wyglądało na Rosjan".
Tyle, że nie ma technicznych możliwości, żeby coś takiego zrobić w takiej skali. Nie chodzi o jedną, dwie, czy cztery miejscowości, a o dziesiątki i setki. W każdej niemal wsi są zbiorowe mogiły i siedziby rosyjskiej policji zamienione na katownie.
Czy zresztą u nas było inaczej w 1920, 1939, czy po 1944 roku? Stalowa i Rakowiecka w Warszawie, Zamek Lubelski, Obława Augustowska. Wszędzie tam są "podpisy" sowiecko-moskiewskiej obecności. Swoiste "modus operandi" RuSSkiego Świata.
Czy zresztą u nas było inaczej w 1920, 1939, czy po 1944 roku? Stalowa i Rakowiecka w Warszawie, Zamek Lubelski, Obława Augustowska. Wszędzie tam są "podpisy" sowiecko-moskiewskiej obecności. Swoiste "modus operandi" RuSSkiego Świata.
Celem "specjalnej operacji wojskowej" była likwidacja nie tylko niezależnego państwa ukraińskiego, ale Ukraińców jako narodu. I to rosyjskie kierownictwo i rosyjscy propagandyści wielokrotnie deklarowali. A tego nie da się przeprowadzić, bez masowych zbrodni: deportacji, tortur, eksterminacji elit. Składając te deklaracje Rosjanie sami przyznali się do winy.
Na przejściach granicznych wyzwalanych rejonów z Rosją potworzyły się wielokilometrowe kolejki samochodów, należących do rosyjskich urzędników, rodzin wojskowych i kolaborantów. Około 500 samochodów ma rejestracje ukraińskie, co wskazuje na zdrajców, którzy poszli na jawną współpracę z okupantem.
Oczywiście, na okupowanych terytoriach byli i są tacy, którzy wzięli rosyjski paszport i podjęli działania w rosyjskim systemie, żeby jakoś przetrwać, ułożyć sobie życie, nie wiedząc, ile okupacja potrwa. wspominałem o ukraińskich nauczycielach, którzy poszli do okupacyjnych szkół, żeby na ich miejsce nie przysłano z Moskwy kogoś z partii "Jedna Rosja", czy Putin Jugend i żeby potajemnie nadal uczyć dzieci po ukraińsku.
Oczywiście, na okupowanych terytoriach byli i są tacy, którzy wzięli rosyjski paszport i podjęli działania w rosyjskim systemie, żeby jakoś przetrwać, ułożyć sobie życie, nie wiedząc, ile okupacja potrwa. wspominałem o ukraińskich nauczycielach, którzy poszli do okupacyjnych szkół, żeby na ich miejsce nie przysłano z Moskwy kogoś z partii "Jedna Rosja", czy Putin Jugend i żeby potajemnie nadal uczyć dzieci po ukraińsku.
Ale byli tacy, którzy wydawali i wydają Rosjanom swoich sąsiadów i otwarcie wspierali lub wspierają okupantów.
Ci pierwsi nie mają się czego obawiać, ci drudzy niech lepiej nie wracają. Pewnie za 50 lat ich dzieci, założą jakiś Związek Wypędzonych i będą domagać się odszkodowań, jak Erika Steinbach.
Ci pierwsi nie mają się czego obawiać, ci drudzy niech lepiej nie wracają. Pewnie za 50 lat ich dzieci, założą jakiś Związek Wypędzonych i będą domagać się odszkodowań, jak Erika Steinbach.
Kolejka na granicy rosyjsko-ukraińskiej.
Moskiewscy propagandyści po kilkudniowym zszokowanym milczeniu przeszli do analiz "co nam grozi i czy możliwa jest ukraińska ofensywa w Rosji?". Od "Kijów w trzy dni" do "wejdą-nie wejdą" w ciągu zaledwie pół roku.
W moskiewskiej telewizji prezentują sylwetki bohaterów obrony odcinka Balaklija-Izjum, co w zasadzie ponownie jest pokazaniem, że jednostki te i tworzących je ludzi spisano na straty.
W moskiewskiej telewizji prezentują sylwetki bohaterów obrony odcinka Balaklija-Izjum, co w zasadzie ponownie jest pokazaniem, że jednostki te i tworzących je ludzi spisano na straty.
Oczywiście, Moskale odgrażają się, że wrócą i odzyskają, "wyzwolą wszystkie rosyjskie ziemie obwodu charkowskiego", ale szczekać sobie mogą. W najbliższej przyszłości nie mają sił i środków do realizacji tego celu, a za dekadę, dwie, mogą już nie mieć możliwości. Rozbicie sojuszu polsko-litewsko-ruskiego zajęło Moskwie 150 lat i to przy wybitnym wsparciu elit trzech narodów. Jeśli wyciągniemy wnioski z przeszłości, powtórka nie będzie możliwa.
Stupor rosyjskich propagandystów na wieści z Izjum.
Oby częściej.
Oby częściej.
Najgłośniej szczeka Tik-tok Generał Ramzan Kadyrow i odgraża się, że jeśli nie zostanie zmieniona strategia "operacji specjalnej", to "on pojedzie do Moskwy i wyjaśni tym na samej górze". I kolejnych dziesięć tysięcy kadyrowców jest już podobno gotowych do walki na Ukrainie i wkrótce Tik-tok Army weźmie Odessę.
Pełni optymizmu są też wagnerowcy i mówią o nowym etapie w październiku - podał to Christo Grozew w Belingcat. Na rozkaz Putina każda korporacja i każdy oligarcha ma utworzyć swoją prywatną armię na wzór wagnerowców. Teoretycznie maja one zostać użyte na Ukrainie.
Ale oznacza to, że armia rosyjska przestała istnieć! Jest niezdolna do wykonywania swoich zadań!
Ale oznacza to, że armia rosyjska przestała istnieć! Jest niezdolna do wykonywania swoich zadań!
A czym się kończy sytuacja, kiedy w kraju jest wiele prywatnych armii? Wiedzą ci, którzy uważali na lekcjach o upadku Imperium Romanum, a wcześniej Republiki Rzymskiej, Wiedzą ci, którzy uważali na lekcjach o upadku I Rzeczypospolitej. Wiedzą ci, którzy dobrze uczyli się historii Francji i średniowiecznych Niemiec.
To początek rozpadu państwa. Jeśli Rosja nie ogarnie swoich wojsk w krótkim czasie, "książęta"-oligarchowie podzielą ją według swoich interesów.
Komentarze zwykłych Rosjan rozciągają się od "wojsko wie, co robi, zaufajny Fuehrerowi... Putinowi" do "Putin sam wydał rozkaz do ucieczki, bo zawarł tajne porozumienie z Zełeńskim.
Australijski analityk Tom Cooper poradził Ukraińcom, żeby słuchali języka, którym posługują się miejscowi: jeśli będą mówili po chińsku, należy zatrzymać natarcie.
Charkowszczyzna to nie jedyne sukcesy ukraińskie i generalnie front się wali na całej linii. Kolejne sukcesy Ukraińcy odnieśli na Zaporożu, gdzie zajęli wieś Dorożnianka na drodze do Połohów. Coś się zaczęło koło Węglodaru. Czekamy na szczegóły.
Powtarzają się informacje o działaniach SZU na terenie Lysyczańska. Uderzenie miało wyjść z niedawno odbitego Spirnego (znowu na Rosjanach mści się zlekceważenie kolejnego wyłomu, który stał się podstawą do ukraińskiego ataku).
Do ewakuacji na teren Rosji wezwały obywateli tego kraju oraz Ługandy i Donbabwe okupacyjne władze Energodaru. Do wyzwolenia miasta daleko, ale to pokazuje skalę rosyjskiej paniki.
Rosyjska kolumna wyjeżdżająca ze Starobielska.
Nie wszędzie jest tak różowo. W Mariupolu władze okupacyjne zorganizowały koncert przed zrujnowanym Teatrem Dramatycznym dosłownie na kościach poległych tam mieszkańców. Na ogrodzony teren wpuszczono tylko specjalnie wyselekcjonowanych ludzi. Mieszkańcy miasta mogli popatrzeć z dala, ale tylko nielicznych to zainteresowało.
W rosyjskich źródłach pojawiły się informacje, że rosyjskie dowództwo pod Chersoniem poprosiło ukraińskie dowództwo "Południe" o rozmowy w sprawie wycofania się spod Chersonia. Rosyjskie oddziały dostały rozkaz wstrzymania ognia i pozostania na swoich pozycjach. Podobno (nie potwierdzone) Rosjanie będą mogli ewakuować swoich ludzi z prawego brzegu Dniepru na lewy pod warunkiem zostawienia sprzętu, broni i amunicji.
Ukraiński Sztab Generalny potwierdził, że rzeczywiście Rosjanie porzucili swoje pozycje w kilku miejscowościach pod Chersoniem.
Tymczasem na Chersońszczyźnie Tik-tok Army znów postrzelała się z regularnym wojskiem rosyjskim. O co? Nie wiadomo. Ale kibicujemy obu stronom.
Wiadomo, że wśród kadyrowców są Czeczeni chcący wykorzystać okazję do zemsty na Rosjanach za wojny czeczeńskie. Niewykluczone, że czeczeńskie podziemie świadomie wstawiło do Tik-tok Army swoich ludzi, żeby we właściwym czasie przeciągnąć oddziały na stronę antyrosyjskiego powstania.
A może po prostu Rosjanie/Buriaci chcieli sobie już pójść do domu, a kadyrowcy zadziałali, jak batalion zaporowy, co spotkało się z reakcją Moskali.
A może po prostu Rosjanie/Buriaci chcieli sobie już pójść do domu, a kadyrowcy zadziałali, jak batalion zaporowy, co spotkało się z reakcją Moskali.
Tymczasem planowane referenda na podbitych terytoriach oficjalnie odwołano. I to jest symboliczny, choć jeszcze nie faktyczny koniec rosyjskiego najazdu.
Tymczasem w Rosji skończył się dzień wyborczy. We wszystkich regionach w wyborach na gubernatorów wygrali ze znaczącą przewagą kandydaci NSDAP... "Jednej Rosji".
Ale ludzie już jawnie pozwalają sobie na szyderstwa z systemu (co znaczy, że mają poparcie którejś ze służb). W jednym z miast można było dokonać wyboru "kotlet, czy kiełbasa", "chłopak, czy dziewczyna" lub "twoja była, czy ręka".
Ale dochodzą groźniejsze pomruki. W kontekście wczorajszego otwarcia lunaparku z największym w Europie i od razu zepsutym diabelskim młynem "Słońce Moskwy" (wojsko zablokowało centrum Moskwy po to, żeby Putin mógł zaszczycić to wydarzenie), pojawiły się w sieci ataki na Putina i elity. Jakaś grupa rosyjskich hakerów włamali się na stronę internetową nowej atrakcji, gdzie wyrazili protest przeciw zabawom elit, gdy na Ukrainie "naziści mordują naszych". W siedzi krąży też film, stawiający ten sam problem: czy za to giną rosyjscy żołnierze?
Kiedy Rosjanie dostają łomot, gdzieś umiera komórka mózgowa. Tym razem umarła w Polsce, gdzie Gazeta Wyborcza - swego czasu promująca "pojednanie z Rosją Putina" - ustami byłego szefa polskiego kontrwywiadu generała Pytela, powiązanego z Rosją i oskarżonego o współpracę z FSB - posądziła obecny polski rząd o promoskiewskość.
Można mieć wiele zastrzeżeń do polskiego rządu z prawa i lewa, ale zarzucać promoskiewskość ekipie, która:
- uniezależniła Polskę od rosyjskiej ropy i gazu,
- wymusiła na Europie reakcję na moskiewską agresję przeciw Ukrainie,
- zasiliła Ukrainę tonami sprzętu i amunicji, w tym blisko 300 czołgamim PT-90 "Twardy",
- umożliwiła przekształcenie Polski w hub logistyczny pomocy dla Ukrainy,
- stworzyła warunki do "miękkiego" przyjęcia uchodźców z Ukrainy,
- i wiele, wiele innych,
to naprawdę trzeba nie mieć kontaktu z rzeczywistością, albo zwyczajnie ordynarnie kłamać.
Z okazji ukraińskiego (i rosyjskiego) Dnia Czołgisty ukraińscy pancerniacy wysłali kolegom pocztówkę filmową.
Komentarze
Prześlij komentarz