Dziennik wojny - dzień dwieście ósmy

Na Telegramie ktoś dorzucił emotkę z godłem Pułku "Azow"

 

Armia rosyjska nie istnieje. Pisałem to już kilka razy, ale warto przyjrzeć się konkretom. 

Zacznijmy od tego, co widać gołym okiem. Główne rosyjskie siły na Ukrainie to wagnerowcy, stanowiący trzon sił uderzeniowych, "armie" Donbabwe i Ługandy jako jednostki drugorzutowe oraz Tik-tok Army Kadyrowa jako oddziały zaporowe, dbające o odpowiednią motywację bojców. Regularne oddziały Armii Rosyjskiej, choć formalnie obecnie na Ukrainie, pojawiają się w raportach coraz rzadziej, najczęściej w kontekście ich likwidacji przez SZU (przy okazji, 64 Brygada, która "zasłynęła" morderstwami w Buczy straciła już 90% swojego stanu wyjściowego). Jednostki rosyjskie to przede wszystkim oddziały pancerne, artyleria, lotnictwo i wojska inżynieryjne. Głównie te, które mogą uczestniczyć w walkach niejako z tyłu, wspierając "mięso armatnie" i jak najmniej ryzykując w starciu bezpośrednim.
Pomimo tego, w wyniku działań ukraińskich także te jednostki poniosły na Ukrainie poważne straty. 
Z jednostek uderzeniowych 1 Gwardyjska Armia Pancerna, która miała bronić Moskwy i/lub atakować Polskę w zasadzie nie istnieje. Oddziały zostały rozbite i pozbawione sprzętu, który w znacznym stopniu porzuciły, zagrożone okrążeniem. Ostatnie starcie, w którym wyparowała należąca do niej batalionowa grupa taktyczna (czołgi plus BTR-y), odbyło się w czasie ukraińskiego natarcia w kierunku rzeki Oskoł. Rosjanie, idący z rejonu Izjum na pomoc oddziałom osaczonym w Kupjańsku, wpadli na ukraińską brygadę pancerną, wyposażoną w przekazane przez Polskę PT-90 "Twardy" i haubice samobieżne "Krab". W zasadzie była to powtórka z Cuszimy, tylko czołgami i na stałym lądzie. 

Rosjanie chcieli nagrać swój czołg ostrzeliwujący pozycje ukraińskie. Nagrali jego zagładę.

Rozbity jest także 11 Korpus, którego zadaniem była ochrona wybrzeża Bałtyku, w tym 18 Dywizja z Kaliningradu. 
W rozsypce są jednostki desantowe. Już kilka pułków spadochroniarzy (WDW) można skreślić z listy. Z kolei 810 Brygada Piechoty Morskiej została wyzerowana dwukrotnie: pod Mariupolem i pod Kupjańskiem. Specnaz również liże rany po poważnych stratach. 
Rozbita jest także obrona przeciwlotnicza. Systemy rakietowe ściągane są z Petersburga i wysyłane na Ukrainę. Przy okazji jest to samobójczy strzał propagandowo, bo jaką wartość mają opowieści o zagrożeniu przez NATO, jeśli ogałaca się z obrony jedno z najbardziej wysuniętych i potencjalnie zagrożonych najważniejszych miast w kraju? 
Wojska lotnicze wykonują jakieś misje, ale latają coraz rzadziej. Nasycenie jednostek ukraińskich bronią przeciwlotniczą i ukraińskie uderzenia w rosyjskie lotniska na Krymie swoje zrobiły. Jeśli miesiąc temu liczba misji samolotów rosyjskich była porównywalna, ale nieco wyższa, niż po stronie ukraińskiej, to teraz jest odwrotnie. Nadal obie strony wykonują 20-30 lotów na dobę, jednak obecnie to Ukraińcy latają częściej. I rzadziej, znacznie rzadziej spadają. Rosjanie z lamusów wyciągają samoloty, które już powinny pójść na złom. 
Flota Czarnomorska przebazowuje się do Noworosyjska, opuszczając Sewastopol specjalnie dla niej zbudowany przez carów. Okręty wypływają tylko po to, żeby wystrzelić rakiety "Kalibr" na ukraińskie miasta i wracają do portu, w którym są poza zasięgiem ukraińskich rakiet. 
A rosyjskie rakiety się kończą. Od kilku dni nie słychać o ostrzale z terytorium Białorusi. Coraz częściej do atakowania celów lądowych wykorzystywane są rakiety przeciwlotnicze. 
Jedyne, co Rosjanom wychodzi w miarę dobrze, to dostarczone przez Iran drony kamikadze, które sprawiają problemy jednostkom ukraińskim na Zaporożu i na północ od Kupjańska. Są małe, szybkie i latają nisko, co utrudnia reakcję. 

Zniszczona przez SZU pod Kupjańskiem wyrzutnia pocisków termobarycznych TOS-1


Szkopuł w tym, że jest to broń jednorazowego użytku. Rosjanie mają ich kilkaset. Nie wszystkie trafią w cel, część zostanie zestrzelona, a część ulegnie awarii. Ostatecznie wszystkie się skończą, a Iran może nie być zainteresowany sprzedaniem kolejnej partii. 
Oczywiście, straty ludzkie można uzupełnić. Ze sprzętowymi w warunkach embarga na podstawowe części systemów broni, przede wszystkim zaawansowane technologicznie, jest znacznie gorzej. Ale i uzupełnienie stanów osobowych będzie się zgadzało tylko na papierze. Zastąpienie na szybcika przeszkolonymi ludźmi bojców, trenujących (lepiej lub gorzej, ale trenujących) od miesięcy i lat, dobrze wygląda tylko na papierze. 
To sytuacja podobna do tego, z czym musiało się zmierzyć dowództwo japońskiego lotnictwa morskiego po bitwie pod Midway: brak doświadczonych weteranów zdolnych skutecznie szkolić nowicjuszy i objąć nad nimi dowodzenie. Teraz nawet "elitarne" jednostki składają się z niewyszkolonej, niezdyscyplinowanej hałastry. I ten stan będzie się pogłębiał. 
Armia rosyjska istnieje na papierze, a w rzeczywistości jest umundurowaną i uzbrojoną zbieraniną, a nie armią. 

Więźniowie, którzy wkrótce staną się parodią armii.

Tymczasem siły Ukrainy rosną i  nie chodzi tylko o dostarczaną z Zachodu broń (choć większość tego, co zostało przeznaczone na wsparcie Ukrainy jeszcze nie dotarła), czy szkolonych w państwach NATO żołnierzy. Chodzi też o to, co Ukraina sama zdobywa. 
W Turcji zbudowano już kadłub nowej korwety dla ukraińskiej marynarki wojennej. Jednostka będzie nosiła imię Iwana Mazepy, ostatniego z hetmanów kozackich, walczącego przeciw Rosji wspólnie z Rzecząpospolitą. Obok flagowej (zatopionej przez załogę na początku inwazji) fregaty "Piotr Sahajdaczny" to kolejny okręt noszący imię wspólnych dla Polski i Ukrainy bohaterów walki z Moskwą. 
Ukraińcy mają wkrótce dostać systemy przeciwlotnicze NASAMS (jeszcze nie dotarły), ale już dziś trollują Rosjan. Rosyjski zwiad wykrył baterie tych rakiet po stronie ukraińskiej i zostały one ostrzelane rakietami. Okazało się, że wydano miliony dolarów na zniszczenie drewnianych atrap. Znowu. 

Drewniana atrapa wyrzutni NASAMS.


Rosjanie odpowiadają po swojemu, jak podwórkowy żulik, który nie mogąc dotrzymać pola pluje na zwycięzcę lub rzuca z dystansu kamieniami. Ostrzeliwują miasta i obiekty cywilne. Wczoraj zbombardowali elektrownię atomową koło Mikołajowa, a dziś ponownie Energodar. Na przedmieściach tego ostatniego wybuchły pożary. I nie ma znaczenia, że Rosja kontroluje Energodar. Elektrownia, która obecnie jest wyłączana ze względów bezpieczeństwa, może w przyszłości pracować dla Ukrainy, a dla Moskala, skoro on nie może czegoś mieć, nikt tego miał nie będzie. 

Moment trafienia elektrowni w Mikołajowie.


Nad działaniami SZU znowu zapadła cisza i dobrze, ale parę rzeczy wiadomo.
Na kierunku na Swatowe (przedwczoraj w powietrze wyleciała tam baza Rosjan) i Troickie coś się dzieje, ale sami Rosjanie nie potrafią powiedzieć, co i raz piszą o froncie białogrodzkim, a raz o kierunku swatowskim.

Znalezione na rosyjskich pozycjach ponad sto raportów z odmową
dalszego udziału w wojnie przeciw Ukrainie


Pod Limanem Ukraińcy zajęli Krymki i atakują z Jarowej na Drobyszewe, żeby zamknąć okrążenie Limana. Podobne oskrzydlenie idzie na południu z Dąbrowy na Jampol. Według niektórych źródeł oddziały ukraińskie (głównie specjalsi i spadochroniarze) są też na wschód od Limania, ale nie kontrolują konkretnego terenu, więc trudno to uznać za pełne okrążenie. 
Na kierunku Lysyczańskim (nawet nie przypuszczałem, że tak szybko wróci to pojęcie) trwa natarcie z Białogórówki na Kramatorsk (ostatnie ataki ukraińskie zostały odparte), Lysyczańsk i Topolówkę, a ze Spirnego na Wowczojarówkę i znajdującą się tu Rafinerię Lysyczańską.

Wojsko ukraińskie w Białogórówce.


Pod Bachmutem atakują Rosjanie. Udało im się nieco podsunąć do przodu od południa. Nadal nikt nie wie, co im daje atak na tym kierunku wobec porażek na północy. Ale zajmowanie Sewerodoniecka i Lysyczańska też nie miało sensu, a usilnie do tego dążyli.
Moskale atakują też pod Marinką. Zasadniczo bez efektu. 
Pod Połohami i Wasylówką na Zaporożu głownie wzajemny ostrzał i przepychanki. Bez istotnych zmian. 

Działania SZU na południu


Na Chersońszczyźnie Ukraińcy naciskają pozycje rosyjskie, a Rosjanie prawdopodobnie zaczynają się pakować. Sugeruje to zbieranie środków przeprawowych na prawym, a nie jak dotąd na lewym brzegu.
Rosjanie ostrzelali dziś Śniegórówkę, co sugeruje, że Ukraińcy ją zajęli lub że trwają walki na jej terenie. Jeśli ten "fort" padnie, to będzie drugi umocniony rejon, utracony przez Moskali. 

W dodatku artyleria ukraińska pokrywa ogniem większość kontrolowanego przez Rosję terytorium, a na Chersońszczyźnie i w "narożniku" między Węglodarem a Mariupolem jest to całość. To w istotny sposób komplikuje Rosjanom praktycznie całość logistyki.

Salwa z wyrzutni HIMARS.

Trafienie w lotnisko w Melitopolu.


Moskiewski "gubernator" Chersońszczyzny Stremousow przyznał, że nocna strzelanina z przedwczoraj nie miała nic wspólnego z atakiem partyzantów, tylko wywołali ją "debile z bronią". Podobno w starciach uczestniczyli wszyscy: wagnerowcy, kadyrowcy, RoSSgwardia i regularne wojsko. 
Wygląda zatem rzeczywiście na wybuch paniki, jak u Niemców w Kaliszu w 1914 roku. 
Chersońscy partyzanci ostrzegają mieszkańców miasta i okolic, że Moskale szykują wymierzoną w szkoły i dzieci prowokację, o którą będą mogli oskarżyć Ukrainę.

Tyle zostało z biura Stremousowa po ukraińskim ostrzale.

Po Chersońszczyźnie i innych terytoriach okupowanych ganiają rosyjskie służby szukając broni, materiałów wybuchowych i... dezerterów z rosyjskiego wojska. Oddziały zaporowe, mające strzelać do cofających się bojców zostały zwiększone.


Szef Ługandy Leonid Pasecznik (były oficer SBU) ogłosił, że jeszcze jesienią odbędzie się referendum w sprawie przyłączenia Ługańskiej Republiki Ludowej do Rosji. "Referendum-dum" pewnie ma już ustalone wyniki, ale to nie ma znaczenia. Formalne przyłączenie do Rosji wobec ukraińskiej ofensywy otwiera możliwość ogłoszenia powszechnej mobilizacji (Rodina Mat' zowiot!") i użycia broni jądrowej. Pomysł popiera Izba Społeczna "parlamentu" Ługandy.
Michał Podolak skomentował, że w kwestii do kogo należą tereny Ługandy, Donbabwe i Krymu istnieje międzynarodowy konsens i żadne referendum tego nie zmieni. 
Stany Zjednoczone ustami szefa Kolegium Połączonych Sztabów Marka Milleya dały do zrozumienia, że analizują ten scenariusz i sposób reakcji na próbę użycia broni masowego rażenia. Wielka Brytania już dawno wyraziła ustami m.in. pani premier Truss, że nie będzie miała zahamowań. 
W tej sytuacji spanikowana Margarita Simonian zatrzepotała rzęsami, że przecież takie referendum, to już otwarty konflikt z NATO! 



Po wczorajszej deklaracji Nancy Pelosy, że Stany będą bronić Armenii, w Nowym Jorku odbyło się spotkanie przedstawicieli Armenii, Azerbejdżanu i USA. I tak kończy się panowanie Rosji na Kaukazie. Jeśli Stany doprowadzą do końca konflikt azersko-ormiański, a mają doświadczenie w mediacjach, za nimi pod skrzydła Waszyngtonu pójdą następne kraje. 
Warto było odpuścić Afganistan, żeby mieć kontrolę nad całą resztą Azji Środkowej. 

Wbrew umowie Rosjanie nie zwolnili 500 uwięzionych kobiet z Mariupola. 

Ukraińscy hakerzy wyłączyli internetową stronę werbunkową wagnerowców.



Ukraina dała Rosji siarczysty policzek i zadeklarowała wysłanie 50 tysięcy ton zboża do krajów afrykańskich, gdzie panuje głód. ZA DARMO! 
Bo są rzeczy ważniejsze, niż zysk. 

Od dziś Rosjanie mają wiele nowych utrudnień w podróżowaniu.



 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)