Dziennik wojny - dzień dwieście piętnasty

Ze ściany moskiewskiego teatru "Wiktjuk", gdzie urządzono punkt mogilizacyjny,
zdejmują plakat sztuki "Martwe dusze". Jakoś źle się kojarzył.
Szczególnie, że autor, Mikołaj Gogol, pochodził z Ukrainy.


Nad rzeką Oskoł sytuacja na dzisiejszy wieczór wygląda tak, że Ukraińcy wbili się klinem z przyczółka pod Jackówką na wschód aż prawie do rzeki Żerebec, będącej dopływem Dońca. Tym samym przekroczyli granicę administracyjną okupowanego Obwodu Ługańskiego i okupowanych resztek Obwodu Charkowskiego, która przebiega około ośmiu kilometrów na zachód od rzeki. Ukraińskie czołówki zbliżają się do Makijówki na wschodzie, Olchówki im Andrzejówki na północy i Żelaznej Doliny na południu. To klin na tyle szeroki, że bardzo trudny do przerwania. Cały też czas trwa praca nad jego poszerzeniem i połączeniem z mniejszym klinem koło Drobyszewa. 
Równolegle idą dwa uderzenia wzdłuż rzeki Oskoł z południa na Borowe, które jest już pod ukraińską kontrolą ogniową (i nie chodzi tylko o artylerię) oraz z północy. Według części źródeł Borowe jest już w rękach ukraińskich. Na kierunku północnym wyzwolona została wieś Kupjańsk Węzłowy, stanowiąca ważny węzeł kolejowo-drogowy. 
Do tego z przyczółka pod Dworyczną idzie atak na styk między rosyjskimi siłami Zachodniego i Centralnego Okręgów Wojskowych.
Na początku inwazji teren Ukrainy został przydzielony różnym rosyjskim okręgom wojskowym, które niezależnie od siebie prowadzą działania, niespecjalnie koordynując je z sąsiadem, uderzenie pomiędzy siły dwóch okręgów daje szansę, że każdy z ich dowódców uzna, że "to nie moja sprawa", co pozwoli znów głęboko wbić się klinem w rosyjskie pozycje. 

Rosyjski mobilny skansen wojskowy w drodze na front.

Sytuacja w Limanie nie zmieniła się od wczoraj. Rosjanie robią tu Mariupol na odwrót, czyli oni będą bronić go do ostatniego bojca. Na wszelki wypadek zostawili w mieście tylko brygadę "kozacką" z Ługandy i pułk Kozaków Dońskich. To ci do końca wierni carom, więc Ukraińców z nich nie będzie. 
Walki uliczne trwają na obrzeżach Limana i Jampola. Ukraińcy nie robią jednak generalnych szturmów, bo w odróżnieniu od Rosjan wiedzą, że nie ma to sensu. Miasto się otacza, odcina i omija. Reszta to kwestia czasu. 

Kolejny przechwycony rosyjski magazyn amunicji.

Salwa z wyrzutni HIMARS zniszczyła na Ługańszczyźnie pociąg ze zmobilizowanymi bojcami. Nawet nie dojechali na front.

Na kierunku Sewerskim trwają walki o Rafinerię Lysyczańską (wbrew pozorom jest ona nieco oddalona od tego miasta). 
Pod Bachmutem bez zmian: Moskale atakują i giną, atakują i giną. I tak w kółko.

Pod Węglodarem dowodzi po stronie moskiewskiej jakiś ogarnięty dowódca, bo próbuje zlikwidować ukraiński klin koło Jegorówki koncentrycznymi uderzeniami kierunku jego podstawy, czyli tak, jak powinien. Nie ma jednak dość sił, żeby to mogło zakończyć się sukcesem. Rosyjskie źródła mówią o przygotowywanym na dzisiejszą noc ukraińskim ataku na tym kierunku. Ale to może być też ukraińska gra psychologiczna na zmęczenie przeciwnika.

Wreszcie pod Chersoniem Rosjanie kontratakowali, zmuszając SZU do niedużego odwrotu w kilku miejscach koło samego miasta. Ukraińcy koncentrują się na stopniowym poszarzaniu przyczółka na Inhulcu, który staje się powoli głównym obok krzyworoskiego kierunkiem działań. SZU nie zamierzają wyraźnie szturmować Chersonia. Z jednej strony rozbudowując przyczółek chcą rozciąć siły moskiewskie na zgrupowania północne i południowe, a z drugiej cisnąc od północy i wzdłuż Dniepru zmusić północne zgrupowanie do odwrotu. Dopiero potem spokojnie zajmą się południem również dążąc do zmuszenia Rosjan do wycofania się z Chersonia.
To potrwa.

Mogilizacja już dawno stała się parodią, ale teraz już przebiła dno. Zmobilizowani koczują po lasach, w jednostkach są informowani, że sami mają się wyposażyć we wszystko, co nie jest mundurem i zbroją. Nawet apteczki mają mieć swoje. 

- Poproście swoje dziewczyny, matki i żony o najtańsze podpaski i tampony - mówi na filmie podoficerka. 

Zmobilizowani mają szczęście, jeśli mają łóżka. Są też tacy, którzy od tygodnia koczują w lesie. 

Wspomniany wczoraj tysiącosobowy oddział, który wysłano na front po jednym dniu szkolenia, znalazł się nad Oskołem, w 237. pułku czołgów.

Do dotychczasowych form protestu, jak wyjazdy i manifestacje, doszły akty agresji. W jednej z komisji wojskowych pod Irkuckiem pojawił się niewezwany chłopak z obrzynem-samoróbką i ze słowami "Nikt nie będzie ginąć" zastrzelił komisarza wojskowego. Według mediów chłopak załamał się po powołaniu w ramach mogilizacji jego przyjaciela (ciekawe, czy tylko przyjaciela, skala agresji wskazuje bardzo silne zaangażowanie emocjonalne). 
Sprawcy za zabójstwo grozi... osiem (tak, OSIEM) lat więzienia. Za odmowę udziału w walce - dziesięć lat. Opłaca się.


Koło innej komisji powołany oblał się benzyną i podpalił. Coraz więcej koktaili Mołotowa leci w wojenkomaty. 
Z kolei w Iżewsku uzbrojony napastnik wtargnął do szkoły, zabijając trzynaście osób, w tym dzieci. Potem popełnił samobójstwo. Nie wiadomo, co nim kierowało, ale rosyjskie media grają tym, że rzekomo miał na T-shircie dużą swastykę. Że niby to nazista, a przecież rzekomo z takimi walczy Rosja na Ukrainie. Rzecznik Kremla Pieskow taką bajkę zresztą wstawił.
Wygląda to zatem na prowokację służb. Być może pod fałszywą flagą, czyli koleś wcale nie musiał wiedzieć, w czyim interesie to robi, a nawet nie musiał wiedzieć, że w ogóle dla kogoś to robi (przypominam książkę "Ostatni odruch" Romualda Karasia, o której już pisałem i piętrowej prowokacji naszej "dwójki" przed wojną). 

Najostrzej jest w Dagestanie, w którym próby stłumienia protestów doprowadziły do eskalacji pod hasłem "To nie nasza wojna!". Tutaj nie policja bije, tylko policja jest bita, a na głównym placu w Machaczkale odbywają się sceny, jak z kijowskiego Majdanu w 2014 roku. Ale do protestów i walk, na razie na pięści, dochodzi nie tylko w stolicy, ale i w innych miejscowościach.




Dagestański Rzecznik Praw Obywatelskich nazwał mogilizację ludobójstwem. Na 30 września Dagestańczycy skrzykują się w Machaczkale.

Protesty w Dagestanie mają podobno stłumić ludzie Kadyrowa. Jeśli jednak Czeczeni zaczną bić Dagestańczyków... To tak, jakby u nas górale z Czarnego Dunajca pojechali tłumić protesty w Białym Dunajcu. Ciupazecką, ciupazecką, kałachem! Rzeźnia gotowa. 
Pojawiła się na pewno fałszywa informacja, że mogilizacja w Dagestanie została zawieszona. 

Rzekomy ukaz zawieszający mogilizację w Dagestanie

Zresztą, sąsiednia Kabałdyno-Bałkaria już się przyłączyła.

Wezwanie do manifestacji w Nalczyku. 

Nie licząc Dagestanu, gdzie starszyzna klanowa dała władzom dzień na zwolnienie wszystkich zatrzymanych za protesty, sprzeciw ma charakter jednostkowy, a nie masowy. Ale z drugiej strony eskaluje pod względem formy. Bariera agresji została przekroczona. Teraz tylko pytanie, czy się rozszerzy.

W Tiumeniu sprzedawane są świece z satanistycznym logo, które paląc się mają chronić przed mogilizacją. 


Kazachstan zaprzeczył jakoby zamknął swoje granice dla Rosjan, ale jego pogranicznicy wyłapują rosyjskich dezerterów. Gruzja z kolei ma badać chętnych do wjazdu na jej terytorium na wariografie ("wykrywaczu kłamstw") zadają pytania o stosunek do wojny. Jeśli maszyna zasygnalizuje, że delikwent kłamie, jest on odstawiany do granicy, gdzie natychmiast dostaje od swoich powołanie na wojnę. Popierasz wojnę? To wynocha walczyć!
Rosja od swojej strony obstawiła gruzińską granicę wojskiem, tłumacząc, że to ma na celu zabezpieczenie przed agresją dezerterów.

Kolejka rosyjskich samochodów do przejścia granicznego z Gruzją na terenie Osetii.

Zdaniem władz rosyjskich po ogłoszeniu mogilizacji z kraju wyjechało trzysta tysięcy mężczyzn w wieku poborowym. Plus ich rodziny. 
Prawdziwa liczna prawdopodobnie jest wyższa.

Mobilizowani są także mieszkańcy terytoriów okupowanych. Nie licząc Krymu, gdzie odbywa się eksterminacja Tatarów, powoływanych praktycznie w całości, dotyczy ona tych mieszkańców podbitych ziem, którzy wzięli rosyjskie paszporty i głosowali w "referen-dum-dum". Wiadomo, że zwolennicy Ukrainy zbojkotowali głosowanie, więc skoro głosował, to ruSSkij. 

Antyukraiński wiec w Polsce "zgromadził" tylko organizatorów.


Kazachstan odmawia uznania wyników referendów na terytoriach okupowanych, jeśli będą oznaczać ich wcielenie do Rosji. Otwarcie mówi się o wyjściu kraju ze zdominowanej przez Rosję Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego. 
Armenia odmówiła udziału w ćwiczeniach wojskowych OUBZ i zamierza zasugerować Rosji, żeby zabrała z jej terytorium swoją bazę wojskową.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej prowadzi negocjacje w sprawie wprowadzenia strefy zdemilitaryzowanej w Energodarze, a Polska będzie się domagała wywalenia Rosji z tej struktury.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)