Dziennik wojny - dzień dwieście siedemdziesiąty szósty

 


Dziewięćdziesiąt lat temu Moskwa, przejściowo rządzona przez komunistów, rozpoczęła planową operację zagłodzenia całego narodu. Na Ukrainie, która będąc spichlerzem Rosji, szczególnie boleśnie odczuła masową konfiskatę zbóż, zmarło wówczas od trzech do dwunastu milionów ludzi. W ciągu niecałego roku. Od siedmiu do prawie dwudziestu pięciu procent współczesnej liczby ludności Ukrainy. 
Ktoś powie, że to przecież nie Rosja, tylko sowieci, których polityka była wymierzonym w Rosjan ludobójstwem. Ktoś powie, że decyzję podjął Gruzin, a pomogło mu ją przygotować dwóch Żydów - rosyjski i ukraiński. 
Ale carowie też Rosjanami nie byli i nawet się nimi nie czuli. Podobnie, jak znaczna część rosyjskich elit decyzyjnych. Czy to cokolwiek zmieniło? Nie. ZSRS był formą istnienia Imperium Rosyjskiego i na rosyjskim imperialiźmie i nacjonaliźmie budował swoją wewnętrzną i zewnętrzną politykę. 
A Ukraińcy byli dla niej zawsze tylko zawadą na równi z Polakami. Byli Rosji potrzebni tylko do konfliktów z Polakami. Bo Moskwa panicznie boi się odbudowy sojuszu Korony z Rusią. 

Za każde ziarno 1932-33
mściwa kula 2022-23

W rocznicę Hołodomoru prezydent Zełeński uruchomił program "Ziarno z Ukrainy", którego celem jest dostarczenie płodów rolnych do głodujących krajów głównie afrykańskich. 
Inicjatywa warta szacunku, a wybór momentu ogłoszenia, propagandowo wręcz genialny. 


Na froncie bez znaczących zmian. Pojawiają się nagrania z lewego brzegu Dniepru, potwierdzające prowadzone tam działania. Bez szczegółów i dość "stare". Jedno to film 28 Brygady z okolic Oleszek koło Mostu Antonowskiego. 


Druga to już podpisana szersza wersja relacji z akcji desantowej na Mierzei Kirnburnskiej. Działania pokazane na filmie przeprowadził Pułk Specjalny Policji Narodowej "Safari".


Czasem walka wygląda też tak. Nie wiem, jaki to rejon. Być może pod Marinką, gdzie Rosjanie weszli do tej miejscowości, o czym wczoraj wspominałem. Cel: ewakuowanie babci spod ostrzału artyleryjskiego.


Bachmut wygląda, jak francuskie Verdun w czasie pierwszej wojny światowej. Najgorsze w tym wszystkim są kałuże i błoto. Ubranie po kilku dniach w takich warunkach nie nadaje się do użycia, a nogi zaczynają gnić. 



Po lewej Verdun w 1917, po prawej Bachmut 2022.

Błoto spowolniło też działania ukraińskie pod Swatowem, choć działania mające na celu okrążenie miasta wciąż trwają. Ciężko jednak poruszać się do przodu, kiedy pojazdy grzęzną. 


Wszyscy czekają na mrozy. Ukraińcy z nadzieją, bo skuta lodem ziemia da im mobilność, Rosjanie z lękiem, bo wtedy zagrożeniem będzie nie tylko SZU, ale też warunki atmosferyczne. Tymczasem rosyjskie Ministerstwo Bezsensownego Mordowania Własnych i Cudzych Obywateli zakazało sprowadzania zagranicznego wyposażenia wojskowego. 




W takich warunkach żyją czmobiki. 

A tak swoje podziemne schrony budują Ukraińcy.

Ukraina, której system energetyczny jest stale bombardowany przez Rosjan, radzi sobie całkiem dobrze. Cztery tysiące namiotów niezłomności stanęło w prawie wszystkich ukraińskich miejscowościach. Można tam się ogrzać, coś ciepłego zjeść, naładować telefon. Swoje lokale udostępniają sklepy, szczególnie elektroniczne, co jest ważne w kontekście ładowania telefonów i łączności ze światem i dworce kolejowe. Lekarze operują przy pojedynczych lampach, muzycy grają po ciemku. Władze ukraińskie zakupiły sto trzydzieści tysięcy generatorów.
W tych warunkach przywrócono zasilanie energią w Chersoniu. 


Lokalizacje punktów niezłomności.






Kraina z generatorami i kraina z degeneratami.

W wyniku przedwczorajszego ostrzału szpitala położniczego w Wołniańsku zginęło małe dziecko. Już wczoraj ukraińscy artylerzyści namierzyli rosyjską baterię S-300 i posłali ją do piekła. Dziś maluch został pochowany.
Nie wyobrażam sobie cierpienia matki, która swoim dzieckiem cieszyła się kilka godzin. 



Papież powiedział, bo wreszcie na temat Ukrainy odezwał się z sensem, że z każdą śmiercią dziecka na Ukrainie przegrywa człowieczeństwo. Chciałoby się zapytać, a co ty zrobiłeś, żeby wygrało? 

Coraz ciekawsze kwiaty wychodzą w kwestii rzekomego spotkania Putina z matkami poległych bojców. Jedna okazała się osobą stale towarzyszącą Carowi, być może to członkini jego osobistej ochrony (jeśli można to tak ująć, to wiadomo, że na występach w plenerze nie ma Putina, tylko jego sobowtór).






Druga opowiadała łzawą historię o heroicznej śmierci jej rzekomego syna. Tylko, jak ustalili internauci, mężczyzna ze zdjęcia nie żyje już od kilku lat. 



Wreszcie zakwestionowano obecność samego Putina na spotkaniu. Według internautów mamy do czynienia z deepfejkiem. Udającemu Putina aktorowi dorobiono głowę Cara. Co ciekawe, dzień wcześniej Putin faktycznie był w wytwórni sprzętu i oprogramowania do tworzenia deepfejków. 
Szyjka się przesunęła temu misiu.

Na koniec odwiedzimy byłych i obecnych przyjaciół Cara.
W stolicy Kazachstanu policja rozgoniła niedużą manifestację przeciwników ponownego wyboru Tokajewa na prezydenta tego kraju. Tokajew zmienił konstytucję i wprowadził zakaz ponownego wyboru na urząd prezydencki, za to wydłużył kadencję do siedmiu lat (pomysł oceniam jako bardzo dobry, ja tylko zrobiłbym kadencję piętnastoletnią).
Ponieważ zmiana konstytucji wyzerowała jego kadencje, dał się wybrać ponownie na swoją ostatnią kadencję. 



Nie wiem, o co taki ból, skoro Tokajew jest prezydentem dopiero trzy lata, więc pod rządami poprzedniej konstytucji też miałby prawo do drugiej kadencji. 
Część komentatorów ocenia, że manifestację zrobiły służby rosyjskie, próbujące wywołać rewolucję, która usunie Tokajewa z urzędu. 
Zabawne, bo rok temu właśnie Rosjanie pomogli mu utrzymać władzę. Choć być może całość, z buntem włącznie, była sterowana z Moskwy, żeby pokazać Tokajewowi, jak bardzo jest zależny od Wielkiego Brata. Zaraz potem prezydent Kazachstanu zaczął szybki marsz jak najdalej od Rosji. Jego zdecydowanie wyprowadzenia Kazachstanu z OUBZ musi Rosji mocno działać na nerwy.

Niespodziewanie zmarł Władymir Makiej, bliski współpracownik Łukaszenki i minister spraw zagranicznych Białorusi, kojarzony z kursem prozachodnim. W każdym razie tak postrzegany w Moskwie. Wczoraj spotkał się z papieżem, a za parę dni miał rozmawiać z Ławrowem. Już nie porozmawia. 


Ta śmierć jest traktowana jako sygnał do Baćki Traktorzysty, żeby nie próbował manewrować w kierunku zachodnim. Głośno mówi się, że rosyjski zamach na Łukaszenkę (o który oskarży się Ukrainę, Polskę i NATO) jest kwestią czasu i że będzie pretekstem do włączenia Białorusi do wojny na Ukrainie. 
Na Białorusi jest coraz więcej rosyjskiego wojska, ale nie ma czołgów i pojazdów opancerzonych. Trudno takimi siłami zaczynać jakąkolwiek napaść. 

Za ingerowanie w amerykańskie wybory Federalne Biuro Śledcze FBI poszukuje Jewgienija Prigożyna, szefa wagnerowców. Można się dobrze obłowić, bo nagroda wynosi ćwierć miliona dolarów. 



Tymczasem w Rosji szykują się do świąt.


"Niech wszystko będzie Z"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)