Dziennik wojny - doba dwieście pięćdziesiąta szósta
- Legolasie, co widzą twoje bystre oczy Elfa? - Siedemdziesiąt cztery tysiące martwych orków. |
Coraz ciekawsze informacje docierają odnośnie rosyjskiego 252 pułku, a konkretnie tego batalionu, z którego z ciągu trzech dni ubyło trwale pięciuset bojców. Okazuje się, że batalion walczył nie tyle pod Swatowem, ile pod Makijówką. Tam, gdzie między wzgórzami przy drodze Kupjańsk-Krzemienna a Żerebcem jest otwarta pusta przestrzeń bez lasów, dróg, rzek, rowów. Batalion został wysłany do ataku bez wsparcia i został zmasakrowany ogniem artyleryjskim. Podobno do okopania się mieli jedną saperkę.
Bez wątpienia rosyjskie dowództwo popełnia zbrodnie wojenne przeciw obywatelom Ukrainy. Ale znacznie większą zbrodnię popełnia przeciw własnym bojcom, wysyłanym na śmierć kompletnie za bezdurno. Stan wiedzy i umysłowości dowódców rosyjskich oscyluje między średniowieczem i przekonaniem, że liczba bojców rozwiązuje problem a I wojną światową z jej operacyjną impotencją.
28 lipca z Jakucji wyruszyło na wojnę stu "ochotników". Zostało tylu, ilu widać na dolnym zdjęciu. Eksterminacja rosyjskich mniejszości narodowych trwa. |
Toczą się walki o przełom pod Swatowem, wciąż kluczową pozycją jest Czerwonopopówka, której opanowanie daje Ukraińcom głębokie i szerokie wyjście na rosyjskie tyły. Co zabawne, Rosjanie przyzwoicie umocnili Krasnorzeczeńskie, a Czerwonopopówkę potraktowali drugorzędnie.
Moskale wciąż próbują zatrzymać ukraińskie natarcie kontratakując.
Trzydziestu sześciu bojców poległych w jednym ataku.
Siły Zbrojne Ukrainy podjęły akcję ofensywną pod Spornem, kierując się na Raj-Aaleksandrówkę. Prawdopodobnie próbują w ten sposób obejść Lysyczańsk lub, co bardziej prawdopodobne, zmusić Rosjan do skupienia sił na tym odcinku i zmniejszenia nacisku na pozostałych, szczególnie pod Białogórówką.
Rosjanie kontynuują działania pod Bachmutem, Awdijówką, Marinką i Węglodarem, ale bez efektu. Według ukraińskiego mera Mariupola przez miasto przechodzą kolumny rosyjskie, kierujące się na Pawłówkę i Węglodar.
Rosyjska kolumna w Mariupolu
Wszystkie te kierunki nie mają szans na pozytywny wynik z przyczyn, które już opisywałem. Raz, że są dobrze umocnione przez SZU. Dwa, że warunki terenowe stawiają atakującego w gorszym położeniu. Trzy, że nawet w razie sukcesu nic z tego nie wynika.
Pod Pawłówką zmielona została rosyjska 155 Brygada Piechoty Morskiej.
Bachmut
Coraz bardziej niejasna sytuacja jest pod Chersoniem i w samym mieście. Rosjanie wycofali z niego swoje władze i służby porządkowe. Zaczyna panować anarchia. Budynek administracji miasta został splądrowany przez rabusiów. Przestała nadawać rosyjska propaganda.
Moskale ukradli w Chersoniu pociąg drogowy, do wożenia dzieci i turystów.
Koło Berysławia Moskale zniszczyli słupy energetyczne, odcinając Chersoń od zasilania. Nie ma prądu, telefonów, internetu.
Jednocześnie Moskale umacniają wschodni brzeg Dniepru, budując trzy linie obrony. Bez sensu, bo nikt przytomny nie będzie atakował przez Dniepr, mając do pozycji rosyjskich dojście od północy. Ale nie przeszkadzajmy im robić głupot.
Ukraińska artyleria od dwóch dni intensywnie bombarduje pozycje rosyjskie, a w sieci pojawiają się filmy pokazujące gotowe do ataku ukraińskie oddziały. W rejonie miasta na rozkaz do ataku ma czekać do stu tysięcy żołnierzy SZU. Wobec około dwudziestu tysięcy moskiewskich bojców, częściowo bezwartościowych czmobików, a częściowo zużytych miesiącami walk spadochroniarzy.
Na Morzu Czarnym nie ma obecnie rosyjskich okrętów, mogących prowadzić ostrzał rakietami Kalibr. Istnieje obawa, że Rosjanie gromadzą siły do jednej dużej salwy na wiele celów na Ukrainie.
Z kolei Ukraińcy zorganizowali zrzutkę na nowe drony morskie.
Z kolei Ukraińcy zorganizowali zrzutkę na nowe drony morskie.
Wkrótce możemy być świadkami bitwy morskiej zupełnie nowego typu, w którym po jednej stronie wystąpią latające i pływające bezzałogowce, a z drugiej klasyczne okręty i samoloty.
Pogłębia się ukraiński kryzys energetyczny. Władze Kijowa mają szykować się do ewakuacji miasta w przypadku odcięcia prądu.
Wczoraj padło tysiąc trzysta terminali Starlink. Okazało się, że "darmowa usługa" Muska od września jest płatna i Ukrainie po prostu zabrakło na nią pieniędzy. Ale od kilku dni Pentagon rozstawia na Ukrainie systemy łączności satelitarnej USArmy. Może się zatem zaraz okazać, że Musk ze swoimi kobinacjami zostanie, jak Himmilsbach z angielskim. Po prostu za chwilę Starlink przestanie być Ukrainie potrzebny.
Chytry dwa razy traci. Mógł zostać bohaterem i na tym w przyszłości zbijać kapitał. Wolał zostać cwaniakiem, coraz bardziej irytującym wszystkich.
"The Washington Post", gazeta znana z robienia dobrze Rosjanom, "ujawnił" od anonimowego urzędnika, że nieoficjalnie administracja USA naciska na prezydenta Zełeńskiego, żeby nie wykluczał negocjacji z Putinem. Takie stanowisko nie znajduje potwierdzenia w oficjalnych wypowiedziach nawet bardzo umiarkowanego Jake'a Sullivana, a wręcz jest przeciwnie.
Artykuł należy rozumieć raczej jako kolejną próbę wywarcia presji na władze Ukrainy, żeby zasiadły do rozmów. Presję wywiera pośrednio Moskwa.
Podobny charakter mają opowieści, że pod midterms w USA, czyli wyborów cząstkowych w połowie kadencji Kongresu, kiedy przewagę uzyskają Republikanie, nastąpi ograniczenie wsparcia dla Ukrainy.
Po pierwsze, pula pomocy dla Kijowa została już ustawowo określona na cały przyszły rok i teraz jest tylko kwestia, jak to wykorzysta administracja Bidena. Po drugie, trzy czwarte Amerykanów jest za wspieraniem Ukrainy przeciw Rosji - choć faktycznie nieco więcej ich jest u Demokratów. Wreszcie zaczyna się wyścig prezydencki i ta kwestia będzie w nim istotna. Przy takim poparciu żaden kandydat nie odrzuci całkowicie wspierania Ukrainy.
Podobnie zmiana w Wlk. Brytanii miała spowodować utratę jej poparcia, co nie nastąpiło. Analogicznie miało być we Włoszech.
W poważnych państwach polityka zagraniczna jest wynikiem porozumienia między partiami i nie zmienia się zależnie od sondaży.
W Rosji Prigożyn już nie ukrywa, że stanowi samodzielną siłę polityczną. Otwarte niedawno centrum wagnerowców w Petersburgu mieści "laboratoria wywiadowcze" i szkołę z internatem dla chłopców, których ojcowie zginęli na Ukrainie. Prigożyn wypowiada się nie tylko o sprawach wojny, ale i gospodarki. Zaczął też organizować "samoobronę" na terenie całej Rosji. Ma być ona wspierana przez biznes. Co czwarty pracownik każdej firmy ma walczyć, a reszta na niego pracować. Potem zmiana. W ten sposób sto procent pracowników będzie zaangażowanych w produkcję i walkę.
Plan genialny. Nie przewiduje tylko, że iluś nie będzie zdolnych do powrotu do pracy z powodu zgonów lub ciężkich ran i kontuzji.
W każdym razie Prigożyn buduje równoległe społeczeństwo. Nie dwuwładzę, ale całe alternatywne społeczeństwo.
Tymczasem rosyjski batiuszka pokazuje, jak w prawdziwie putinosławny sposób ładować magazynek kałasznikowa. Tak, on do każdego naboju dodaje modlitwę.
Komentarze
Prześlij komentarz