Dziennik wojny - dni dwieście siedemdziesiąty ósmy, dwieście siedemdziesiąty dziewiąty i dwieście osiemdziesiąty
Pod Bachmutem sytuacja trochę się skomplikowała. Przedwczoraj Geroman, czyli jeden z komików rosyjskiej propagandy, wygadał się, że teraz ciężar natarcia w tym rejonie pójdzie na południe od Bachmutu (minęło czterdzieści osiem godzin od zapowiedzenia przezeń "zimowej ofensywy" na "odcinku oskolskim" i... nic). Pośrednio Geroman przyznawał w tym tweetcie, że frontalne ataki na Bachmut, trwające od bodaj czerwca, nie przyniosły spodziewanego wyniku.
Front frontem, a o urodzinach kumpla trzeba pamiętać
I tym razem faktycznie poszło rosyjskie uderzenie od południa. W pasie planowanego natarcia Rosjanie zgromadzili, co tam mieli pod ręką i w tradycyjny sposób, pod silnym ogniem artyleryjskim i rzucając na wytracenie pluton za plutonem, głównie wagnerowców zwerbowanych z więzień wspieranych przez "ługandonów" doprowadzili do wyparcia Ukraińców ze wsi Ozarianówka, a następnie Zielonopole, a wreszcie Kurdjumówkę. Ogłosili też zdobycie Adrzejówki, ale czy zdobyli, to trudno powiedzieć, bo Moskale uwielbiają ogłaszać sukcesy, choć ich nie mają, a jakiegokolwiek sukcesu potrzebują, jak tlenu.
Mapka sytuacyjna pod Bachmutem z promoskiewskich kanałów Telegrama. |
Jak to zmieniło sytuację na froncie? No tak niezupełnie. Do okrążenia Bachmutu daleko. Co prawda od południa nie ma za wiele punktów, na których można oprzeć obronę, ale ten rejon był przygotowywany do obrony od 2014 roku, więc nie wiemy, co i gdzie Ukraińcy na nim ukryli.
Rosjanie roją sobie atak z Kurdjumówki na Czasów Jar, Toreck i Konstatynówkę, ale zważywszy, że obecny "sukces" wypracowywali miesiącami, a choćby Konstantynówka od tej strony chroniona jest linią wzgórz i szosą (podobnie, jak Czasów Jar), a wszystkie miejscowości dodatkowo rzeką, to można takie opowieści włożyć między bajki.
Do tego wykonując takie uderzenia, Rosjanie sami się wpakują w "worek".
Do tego wykonując takie uderzenia, Rosjanie sami się wpakują w "worek".
Fantazje palcem po mapie Geromana |
I najważniejsze: na północ od frontu zaporoskiego i na zachód od... Bachmutu znajduje się główne ześrodkowanie ukraińskich odwodów, które do rejonu zagrożenia mają kilkadziesiąt kilometrów (swoją drogą, ciekawostka - uszykowanie ukraińskie jest w znacznym stopniu powtórzeniem koncepcji... Rydza-Śmigłego z 1939 roku!).
Oczywiście, z perspektywy walczących tam żołnierzy sytuacja nie jest taka różowa. Jeden z oddziałów SZU nie zdążył odskoczyć i znalazł się w okrążeniu pod Kurdjumówką. Żołnierze odrzucili ofertę kapitulacji i przebili się do swoich.
No dobrze, co jeśli Rosjanie zajmą Bachmut i Konstantynówkę?
Nic. Po prostu. Zajęcie tego rejonu, o czym już pisałem, nie daje im operacyjnie niczego, nie licząc podejścia pod strzał ukraińskim siłom głównym. Bachmut miał znaczenie, kiedy Rosjanie trzymali Izjum. Teraz rojenie o marszu na Słowiańsk jest majaczeniem pijaka. Ani nie ma sensu operacyjnie, ani nie ma szans powodzenia.
Przypuszczalne położenie Moskali bezpośrednio pod Bachmutem. Żeby zająć miasto muszą przejść przez całą prawie miejscowość, a i tak na końcu znajduje się rzeka, oddzielająca ich od reszty Bachmutu. |
Zajęcie Bachmutu, podobnie jak wcześniej Mariupola, Sewerodoniecka i Lysyczańska, nie zmieni niczego w sytuacji operacyjnej i strategicznej. Nawet nie spowoduje użycia przez Ukrainę większej liczby odwodów.Wsparcie w postaci dwóch-trzech brygad na zagrożony odcinek poszło, co też pokazuje, że dla dowództwa SZU sytuacja nie jest dramatyczna w wymiarze ogólnym.
Odwody już pokazały, co potrafią, zatrzymując i załamując rosyjskie natarcie. Użyto do tego głównie artylerii i dronów. Według nieoficjalnych informacji SZU wbili się w rosyjskie natarcie z prawej flanki od południa z Horłówki.
Zajęcie trójkąta Toreck-Konstantynówka-Bachmut niczego Rosjanom nie daje, bo nie mają dokąd wyprowadzić stąd uderzenia. |
Dla porządku odnotuję tylko, że Rosjanie piszą o okrążeniu Białogórówki koło Lysyczańska, ale to raczej ich fantazje lub działanie grup dywersyjnych na ukraińskich tyłach. Tym bardziej, że wysunięte oddziały ukraińskie są na południe od Krzemiennej, więc w rejonie, z jakiego rzekomo miałyby atakować jednostki rosyjskie.
Moskale atakują też Sporne i Krasną Górę, próbując obejść Bachmut od północy. W tych atakach tylko kierunek na Sporne ma jakiś sens, ale nie teraz przed zimą, kiedy nie będzie warunków do zbudowania umocnień na zajętych terenach.
Rosjanie szykują się też do ataku na Węglodar (co nadal im operacyjnie nic nie daje). Atak ma iść inną drogą, a nie przez Pawłówkę, gdzie dostali w ostatnich tygodniach taki łomot.
Tu gromadzą się głównie siły wycofane spod Chersonia.
Po czym poznać, że wcześniej stacjonowali tu kadyrowcy?
Ale większość tych sił, to zdemoralizowana banda. Ci, którzy stacjonują w Melitopolu grasują po całym mieście. Ukraiński mer ostrzega, że może dość do powtórki z tragedii Buczy. Rosyjskie dowództwo nie jest w stanie kontrolować pijanych i zdemoralizowanych bojców. I nawet niespecjalnie się stara.
Tymczasem bojcy marzną i głodują (pod Bachmutej -5 stopni Celsjusza). Racje żywnościowe (nadal przeterminowane) docierają tak nieregularnie, a ludność miejscowa nie daje poczucia bezpieczeństwa, że bojcy wracają do gospodarki myśliwsko-zbierackiej. Dobrze, jeśli w ich ręce wpadnie krowa. Gorzej, gdy podczas polowania granatami na zająca, czy królika, wejdą na linię strzału ukraińskiemu snajperowi.
Słynne polowanie granatami na zająca
w obiektywie ukraińskiego snajpera.
Na pozostałych odcinkach sytuacja na razie stabilna. W tym znaczeniu, że nie ma zmian linii frontu, bo walki wciąż trwają.
Ukraińcy wrócili do fazy regularnego bombardowania kluczowych dla Rosjan pozycji. W ostatnich dniach zadali im dwa poważne uderzenia. Jedno to uderzenie w system trakcyjny (czyli zasilanie elektryczne) na stacji Kwaszyno na głębokim zapleczu Donbabwe, tuż przy granicy z Rosją.
Ten cel na jakiś czas wyłączył jedyną linię kolejową między Donbabwe a Rosją. I jest sygnałem dla Moskali: "Hej, ziomy, jak nas wypchniecie z Węglodaru, to i tak wam linie kolejowe rozwalimy".
Ciekawostką jest, że znajduje się ona ponad osiemdziesiąt kilometrów od pozycji ukraińskich, co oznacza, że SZU dysponuje rakietami do systemów HIMARS o zasięgu większym, niż oficjalne siedemdziesiąt pięć kilometrów. Parę tygodni temu Biden "wysypał się", że rzeczywiście Ukraina takie systemy dostała, ale...
Ja już dawno nie wierzę w wizerunek nie czającego bazy dziadka. To przytomny gracz, który waży każde słowo, skoro coś mówi, to ma to znaczenie. A rzekoma demencja to bardzo wygodna maska.
Drugie trafienie to ponownie Skadowsk nad Morzem Czarnym, obecnie główna baza operacyjna Moskali w Obwodzie Chersońskim.
Wreszcie akcja partyzantów na linii kolejowej koło Nowobohdanówki.
Obie akcje na liniach kolejowych wyłączają czasowo zaopatrzenie dla rosyjskich sił na Zaporożu, co będzie skutkować problemami z zaopatrzeniem. Szczególnie w kontekście szykowanej przez Moskali akcji zaczepnej.
Obie akcje na liniach kolejowych wyłączają czasowo zaopatrzenie dla rosyjskich sił na Zaporożu, co będzie skutkować problemami z zaopatrzeniem. Szczególnie w kontekście szykowanej przez Moskali akcji zaczepnej.
Jak jesteśmy przy rakietach o zasięgu do stu pięćdziesięciu kilometrów, to firma Boening chce Ukrainie dostarczyć napędzane rakietowo bomby manewrujące (formalnie nie są to rakiety, tylko bardziej drony kamikadze, ale wysyłane w rejon ataku za pomocą silnika rakietowego). Mogą być wystrzeliwane z wyrzutni HIMARS i same korygują kurs, jeśli położenie celu okaże się niedokładnie określone za pomocą współrzędnych, wprowadzanych przed startem.
W powietrze wyleciał magazyn paliw w Briańsku w Rosji i sieć energetyczna koło Kurska. Wczoraj cały dzień bombardowane były rosyjskie obiekty militarne w Doniecku i okolicach.
Pożar magazynu paliw w Briańsku.
Przy okazji, Rosjanie ostatnio chwalili się trafieniami swoich dronów kamikadze "Lancet". No to Ukraińcy pokazali ich skuteczność. Bezpośrednie trafienie holowanej haubicy spowodowało... pęknięcie opony.
Opona. Pęknięta. Wartości kilkuset złotych. Kosztem drona wartego parę tysięcy dolarów.
No prawie, jak rozwalenie kibla rakietą Kalibr.
Cara odwiedził kagan Kazachów. Putin rozwinął przed nim wizję wspólnego państwa federacyjnego Rosji, Kazachstanu i Uzbekistanu. Tokajew odpowiedział wymijająco, że Organizację Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego powinni rozwijać wspólnie i grzecznie się pożegnał.
- Zjesz obiad?
- Już tę książkę czytałem.
Skazani z Petersburga zachwalają kolegom jeszcze osadzonym
służbę w szeregach wagnerowców.
Coraz ciekawiej robi się w kontekście zgonu białoruskiego ministra spraw zagranicznych. Makiej zmarł zaraz po powrocie z Erywania do Mińska. Wszystko wskazuje na to, że otruto go właśnie w Erywaniu, a do tego podobno w samolocie, którym leciał w przedziale pasażerskim obniżono temperaturę do plus pięciu stopni. Czyli nie dość, że otruty, to dla pewności też przeziębiony. Organizm zaatakowany z dwóch stron nie wytrzymał.
W komentarzach dominują takie, że choć Makiej nie był żadnym liberałem, tylko brutalnym wykonawcą zleceń Baćki Traktorzysty (i ponoć wywodził się ze struktur siłowych), to był jedyną osobą, która na Zachodzie była traktowana poważnie. Jego brak to w istocie odcięcie Kartoffelnfuehrera od możliwości negocjacji z Zachodem (a podobno były już zaawansowane). Jest to oczywiście na rękę rosyjskiej GRU i Putinowi, bo Baćka będzie teraz zmuszony do współpracy z Rosją, choćby i nie chciał, co przybliża opcję użycia armii białoruskiej (a raczej samych Białorusinów, bo armia jest w trakcie likwidacji) do walki przeciw Ukrainie.
Ale ta sytuacja jest też na rękę... opozycji białoruskiej! Bo pozbawia Zachód możliwości orientowania się na Łukaszenkę i zmusza do postawienia na Ciechanowską i jej ekipę. Paradoksalnie, im bardziej Białoruś będzie w jawny sposób podporządkowana Moskwie, tym lepiej i przez większą część Białorusinów będzie postrzegana opozycja i jej zbrojne struktury.
Niemożliwe? Irlandzcy działacze niepodległościowi wywołali kompletnie bezsensowne Powstanie Wielkanocne tylko po to, żeby mieć mit założycielski i męczenników do rozwijania zbrojnego oporu już prawie całkowicie zanglicyzowanych Irlandczyków. Podobnie Czesi odpalili Heydricha w Pradze, żeby wywołać represje, które zatrzymają proces germanizacji Czechów.
My też mieliśmy niesamowite szczęście, że Moskale byli na tyle głupi, żeby stosować masowe represje wobec Polaków, bo w Galicji w 1914 roku polskość była już tylko folklorem, a nie postulatem politycznym, popieranym przez większość.
Zatem otwarte wejście Rosji na Białoruś, zaangażowanie w wojnę na Ukrainie i straty mogą spowodować w białoruskim społeczeństwie procesy derusyfikacyjne, co jest konieczne do prawdziwego sukcesu opozycji. Bo na razie stanowi ona folklor nawet dla swoich rodaków.
I oczywiście życzę jej, tej opozycji, żeby jej się udało.
Tymczasem w Kijowie pojawił się pomysł (konkretnie ukraińskiego ambasadora przy ONZ), żeby oficjalnie przestać nazywać Rosję Rosją, a wrócić do określenia Moskwa. Idzie to w parze z dawno sfromułowanym postulatem (planem) Arestowicza, żeby Ukraina wróciła do dawnej nazwy Ruś i odebrała Rosji całą tradycję z imperialną włącznie.
Akurat przeniesienie mentalności imperialnej z Moskwy do Kijowa nie jest w naszym interesie, ale cała reszta wygląda zachęcająco.
Zresztą, imperializm to taki rak, który najbardziej niszczy samo imperium i po wielu dekadach wciąż obija się czkawką. Isn't that?
Wobec braku pocisków kalibru 122 152 mm, których nie ma w dostawach natowskich, Ukraina uruchomiła własną ich produkcję.
Rada miejska Odessy ostatecznie kazała wywalić na śmietnik pomnik K... Wielkiej, a Lwowska Rada Obwodowa zakazała działalności na swoim terenie Cerkwi Putinosławnej Moskiewskiego Putinarchatu. We wszystkich już obiektach CPMP trwają przeszukania ujawniające rolę struktur i funkcjonariuszy kościelnych jako rosyjskiej piątej kolumny.
Znaleziona w jednej z cerkwi putinosławnych naszywka "Wielkiego Wojska Dońskiego", które brało udział w odrywaniu od Ukrainy Donbabwe i Ługandy. |
W wywiadzie dla prasy papież wprost powiedział, że Rosja jest agresorem, cierpią Ukraińcy, a Putin jest bandytą. Dziennikarzowi, pytającemu, czemu nie ujmuje tego tak w kazaniach Franciszek odrzekł: "To przecież oczywiste".
No jednak niezupełnie, a "wasza mowa ma być tak-tak i nie-nie".
Turecka firma Karpowership (taka ona turecka, jak ja Indianin) zamierza dostarczyć Ukrainie trzy statki będące jednocześnie pływającymi elektrowniami. Coś genialnego! Jednostki mają łącznie dostarczyć mieszkańcom Ukrainy 300 MW energii. Sporo.
Rosyjska propaganda po raz kolejny bredzi o polskich planach oderwania Zachodniej Ukrainy.
Kolportowana przez moskiewskie trolle mapka rzekomego podziału Ukrainy. Fakt, że Węgry przy tym pracowicie wspierają Rosję, nie ma żadnego znaczenia |
W tym samym czasie rosyjski bojec zmobilizowany ma problem z zawiązaniem butów.
Komentarze
Prześlij komentarz