Dziennik wojny - trzysta siódmy dzień
Trzy Pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić,
Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.
J.R.R. Tolkien, przekład Maria Skibniewska
Nie, nie odwaliło mi. Rzeczywistość goni epopeję Tolkiena w tempie niesamowitym. Moskale nazywani są Orkami i sami się tak określają. Noszą plakietki "Obrońca Mordoru".
System AI wspomagający planowanie i realizację operacji ukraińskich nazywa się "Palantir", a teraz...
Putin zaprosił do Mordoru... Moskwy dziewięciu... ośmiu przywódców krajów wchodzących w skład Wspólnoty Niepodległych Państw i wręczył im pierścienie.
Na obrączkach nie ma co prawda tekstu w Czarnej Mowie, tylko po rosyjsku: "Z Nowym Rokiem. Rosja 2023", ale i tak cała symbolika jest rozczulająca.
Ale, ale...
Nazguli było dziewięć. Pierścieni Putina też. To nie Putin jest Sauronem i nie on ma Jedyny Pierścień. On jest "tylko" Czarnoksiężnikiem z Angmaru.
Kto jest Sauronem? Kto stoi za Putinem i czyją on jest marionetką?
Prezydenci Kazachstanu i Azerbejdżanu przezornie nie pojawili się na imprezie, kiedy Putin rozdawał pierścienie moczu, a założył go jedynie najwierniejszy z wiernych, czyli Baćka Traktorzysta. Co też mógł uczynić tylko w tym celu, żeby odsunąć od siebie podejrzenia o spiskowanie.
"Putin: Łukaszenka, bierz pierścień WNP Łukaszenka:..." |
No dobra, a bez alegorii, to prawdopodobnie jest to ostatnie lub jedno z ostatnich spotkań tej ekipy. Zarówno WNP (jak to od początku było interpretowane na terenie dawnego ZSRR: "Wybaw Nas Panie!"), jak i Organizacja Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego, czyli posowiecka wersja NATO są już politycznymi trupami. Pytanie kto pierwszy naciśnie klamkę, bo że światło zgasi Rosja, to już wiadomo.
Jako pierwsza może bryknąć Armenia, której prezydent dał Putinowi ultimatum: rosyjskie wojska rozjemcze wracają na granicę azersko-armeńską, albo Armenia chroni się pod parasol USA.
Żeby było ciekawiej, Gruzja wczoraj opowiedziała się za integralnością terytorialną Ukrainy, wcześniej głosowała za rezolucją ONZ domagającą się wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy (Azerbejdżan był przeciw, ale wiadomo, czemu - nie będzie sobie wiązać rąk w kwestii Karabachu), a ostatnio Rosjanie zaczęli oskarżać Polskę o przygotowywanie w Gruzji przewrotu. Krążą pogłoski o możliwości ułaskawienia przebywającego w więzieniu antyrosyjskiego byłego prezydenta Michaela Saakaszwilego, na co naciska wiele krajów, w tym formalnie UE. No i Gruzja porozumiała się z Azerbejdżanem w sprawie budowy linii elektrycznej do Europy z pominięciem terytorium Rosji.
I już do Gruzji w te pędy pognał przedstawiciel Putina.
Mapa, która w trakcie telewizyjnego wywiadu wisiała za plecami Cyryla Budanowa. On sam odmówił zintepretowania, co ona oznacza. |
Bilans świątecznego ataku na rosyjską bazę bombowców strategicznych w Engelsie jest lepszy, niż pierwotnie przypuszczano. Rozwalona została wieża kontroli lotów i pięć bombowców Tu-95MS. Siedemnastu Moskali zdobyło dla rodzin białe Łady, a dwudziestu sześciu znalazło się w szpitalu, przy czym trzech jeszcze ma szansę na wygraną.
Moskwa tym razem już nawet się nie odgraża, choć cios jest porównywalny do zatopienia krążownika "Moskwa". Tak prestiżowo, jak i operacyjnie.
Dodatkowo okazało się, że dwudziestego szóstego grudnia artyleria trzepnęła w rosyjski rejon koncentracji na Zaporożu, zabijając lub raniąc stu bojców, w tym piętnastu pracowników FSB.
Demilitaryzacja Rosji w toku.
Miejsce uderzenia w rosyjski rejon ześrodkowania 26 grudnia. |
Coś ciekawego dzieje się w kwestii irańskich dronów. Otóż poszła informacja, że za nową partię Szahidów Rosjanie mają zapłacić w barterze dwudziestoma czterema myśliwcami MiG-31. Potem pojawiło się sprostowanie, że te samoloty, które miały trafić do Egiptu, ale ten zerwał kontrakt, w Iranie znalazły się latem. Czyli wtedy, kiedy Rosja zaczęła używać Szachidów. Wciąż krążyła kwestia, co Moskale dają Iranowi, że ten decyduje się na sankcje Zachodu, dostarczając drony. Padały siugestie, że kartą przetargową ma być program atomowy, ale... może również samoloty?
Jeśli tak, to wymiana ponad dwudziestu dość nowoczesnych płatowców, w sytuacji, kiedy Moskale potrzebują każdego egzemplarza, na chałupniczo robione tanie "motorowery" jest objawem niesamowitej desperacji Moskwy.
Faktem jest, że rosyjskie lotnictwo nie może atakować celów położonych daleko za frontem na terytorium Ukrainy, a w magazynach rakiet powoli zaczyna przeświecać dno. Drony miały dać możliwość skutecznych uderzeń w ukraińską infrastrukturę stosunkowo niskim kosztem. I w pierwszej fazie dały, dopóki Ukraińcy nie nauczyli się ich zestrzeliwać.
Czy to jest plotka, czy coś jest na rzeczy? Nie umiem ocenić jednoznacznie, ale wygląda dość prawdopodobnie.
Uderzenie ukraińskich dronów kamikadze w rosyjską kolumnę
Na froncie sytuacja od wczoraj niezmieniona. Walki koło Czerwonopopówki i Krzemiennej. Rosjanie pchają tam swoje odwody, co oznacza, że ciężko im idzie. Geroman dziś zajawił, że "Krzemienna nigdy nie była zagrożona", na co internauci obśmiali go przypominając, co pisał kilka dni przed wyzwoleniem Chersonia i konstatując, że w takim razie zdobycie Krzemiennej przez SZU jest na wyciągnięcie ręki.
Las koło Dąbrowy na zachód od Krzemiennej
Walki w rejonie Bachmutu
Pod Bachmutem Moskale wciąż próbują odzyskać pozycje, które utracili w wyniku niedawnego przeciwuderzenia ukraińskiego. Ich ataki wyglądają nieraz tak, że Ukraińcy wycofują się ze swoich pozycji, a kiedy okopy zajmą Rosjanie, uderza ukraińska artyleria, mieląc bojców z ziemią. Ukraiński kontratak tylko doczyszcza teren.
Trudno jednoznacznie pokazać, gdzie przebiega linia frontu. Dziś Ukraińcy prawie stracili Opytne, żeby pod koniec dnia połowę wsi odzyskać.
Po kontrataku pod Bachmutem żołnierze ukraińscy
pokazują trupy sześćdziesięciu wagnerowców
Trofea zdobyte przez Ukraińców na wagnerowcach.
Każdy karabin to jeden zlikwidowany bojec.
Walki trwają też koło Soledaru, ale wygląda to tak samo, jak od miesięcy: Rosjanie walą głowami w ścianę.
Pozostałe odcinki - zasadniczo spokój. Rosjanie zasadniczo aktywni są tylko w rejonie Bachmut-Soledar, gdzie główną robotę wykonują wagnerowcy i Ługandony.
Regularna armia rosyjska prawie nie podejmuje działań zaczepnych. Aktywni są tylko wagerowcy i "armia" Donbabwe. |
Za to na tyłach w Donbabwe szaleją kadyrowcy. Pod Donieckiem w drugi dzień naszego Bożego Narodzenia młody mężczyzna po powrocie do domu zastał całą swoją rodzinę zamordowaną strzałami w tył głowy. Jego rodziców, siostry, żonę i trójkę dzieci tych kobiet, w tym jego syna rozstrzelano, jak w Katyniu. Miejscowi jako morderców wskazują kadyrowców, choć były też informacje o wagnerowcach.
Pod informacją pojawiają się komentarze, że "obrońcy" terroryzują miejscową ludność i zachowują się jak w kraju okupowanym.
Wiem, że już kilka razy zapowiadałem bunt mieszkańców Donbabwe, na który na razie się nie zanosi, jednak pytanie, gdzie jest granica odporności psychicznej tych ludzi i kiedy ktoś głośno powie "W Ukrainie tak nie było"?
Dla Ukraińców najlepszym rozwiązaniem byłby właśnie taki scenariusz, w którym mieszkańcy Donbabwe i Ługandy sami stanęliby do walki o wypędzenie rosyjskich okupantów z ich ziemi.
Moskale głośno pochwalili się o zlikwidowaniu koło Berdiańska ukraińskiego oddziału dywersyjnego. W walce miało polec czterech żołnierzy SZU. Po dobie zaledwie okazało się, że cały "sukces" rosyjski zapewniła mina, na którą wszedł przypadkowo jeden z komandosów. Czterech bohaterów mniej.
Szkoda chłopaków.
Rosjanie prezentujący broń poległych. Warto zauważyć, że to sprzęt zachodni. |
Być może ostatnie zdjęcie poległych żołnierzy. |
Komentarze
Prześlij komentarz