Dziennik wojny - dzień dwieście osiemdziesiąty piąty
Ledwo wczoraj Ukaińcy ogłosili zakończenie testów nowych dronów dalekiego zasięgu, a już dziś rano mieszkańców Diagilewa koło Riazania oraz Engelsa koło Saratowa obudziły głośne wybuchy. W obu miejscowościach znajdują się rosyjskie lotniska wojskowe, na których stacjonują strategiczne bombowce Tu-22M3 i Tu-93 zdolne do przenoszenia broni jądrowej i rakiet "Kalibr".
W wyniku ataku uszkodzone lub zniszczone zostały co najmniej trzy bombowce i jakieś cysterny. Kilku ludzi obsługi zginęło.
U Moskali wybuchła panika, bo Diagilewo jest oddalone od Charkowa o pięćset sześćdziesiąt kilometrów, a Engels o siedemset. Zaś Moskwa o całe sześćset pięćdziesiąt. Stolica Erefii znajduje się zatem w zasięgu nowych ukraińskich dronów.
Oficjalnie były to przypadkowe zapłony i eksplozje cystern, ale miejscowi relacjonują, że na lotniska spadły drony kamikadze. Poniekąd wersja oficjalna nie mija się bardzo z prawdą, bo drony uderzyły w samoloty podczas tankowania, a więc rzeczywiście doszło do zapłonu i eksplozji cystern. Tyle, że nie było to przypadkowe.
Atak może nie jest imponujący, ale ma znaczenie psychologiczne. Po pierwsze, jak to ujął autor profilu Straszyna Zapasa (Sierżant Rezerwy)
"Okazuje się, że całą ruską "nuklearną maczugę" można załatwić styropianem i patykami".
Do tego Ukraińcy ponownie pokazali, że tak daleko położone cele są w ich zasięgu i nie ma tu znaczenia, czy rzeczywiście były do drony mogące dolecieć na tak dużą odległość, czy coś mniej spektakularnego, za to obsługiwanego z krótkiego dystansu przez komandosów. To drugie to w sumie jeszcze gorzej.
Co gorsza ktoś musiał jednak drony naprowadzić, podać koordynaty i najlepszą porę do ataku. Nie wszystko da się zrobić z satelity.
Lotnisko Diagilewo przed atakiem. |
I po ataku |
Na zemstę Rosjan nie trzeba było czekać i jeszcze dziś zasypali Ukrainę rakietami, częściowo odpalanymi właśnie z samolotów. Choć być może atak i tak miał nastąpić, a uderzenie ukraińskie miało charakter wyprzedzający?
Na Ukrainę poleciało siedemdziesiąt rakiet, z czego ponad sześćdziesiąt zostało zestrzelonych, między innymi za pomocą niemieckich Gepardów.
Gepard w akcji
Co ciekawe, w tym ataku nie było irańskich dronów Szachid, co może potwierdzać informację ukraińskiego Dowództwa Sił Powietrznych, że zapas tych dronów się skończył.
Rakiet też Moskale mają coraz mniej, choć "dzięki" wsparciu niektórych europejskich firm nadal mogą je produkować, jednak nie w takiej liczbie, jak przed najazdem na Ukrainę. Zużycie jest wyższe, niż rosyjska zdolność do uzupełniania braków.
Na ile dni ostrzału Ukrainy wystarczy Rosji jakich rakiet. |
Zużycie rosyjskich rakiet w ciągu 268 dni "operacji specjalnej". Sytuacja już uległa zmianie i to nie po myśli Rosjan. |
Pewnego kontekstu te wzajemne ataki nabierają, kiedy powiemy, że Car (a raczej jego sobowtór, bo ten tchórz z bunkra nie wychodzi) odwiedził dziś Most Krymski i nawet przejechał jedyną czynną i ocalałą nitką szosy.
Ciekawe, czy GUR już robi na niego polowanie?
Bohahahaterski rajd Putina po Moście Krymskim
Na froncie wszystko skupia się na kierunku bachmuckim. Najgorzej jest na wschodnich obrzeżach miasta, najspokojniej na odcinku północnym.
Praca naszego Kraba pod Bachmutem
Ale...
Analitycy odkryli, że Rosjanie robią linie umocnień ZA linią frontu pod Bachmutem. Okazuje się zatem, że wściekłe ataki nie mają na celu przełamanie frontu i marsz do przodu, a powstrzymanie ukraińskiego natarcia tak długo, aż będzie gotowa druga linia obrony.
Czyli Moskale doskonale zdają sobie sprawę, że i stąd będą musieli się wycofać.
ś.p. Janusz Szeremeta "Kozak" |
Kiedyś rozlana w walce bratobójczej krew podzieliła nas. Dziś wspólnie przelana w walce z naszym wspólnym wrogiem będzie zaczynem nowego (zaczynem, więc nie hokus-pokus, szast-prast, cięcie, nowa scena, tylko początkiem procesu, pewnie długiego).
Bohaterowie Azowstalu i ich epopeja wciąż są inspiracją dla Ukraińców. Prezydent Zełeński zapowiedział, że wszyscy z niewoli muszą wrócić.
Komentarze
Prześlij komentarz