Dziennik wojny - dzień dwieście dziewięćdziesiąty pierwszy
Nowy ukraiński dron kamikadze i Tu-22Mw Riazaniu. |
Jest pewna prawidłowość: jeśli Rosjanie gdzieś zaczynają dostawać baty, nagle ożywiają się różni narratorzy i komentatorzy, starający się przedstawić sytuację nie taką, jaką jest w rzeczywistości, a nawet jeśli podają prawdziwe fakty, to odpowiednio je przeinterpretowują.
W Polsce mamy takiego facebookowego komentatora (militarnie ignoranta), który na początku ukraińskiej ofensywy pod Kupjańskiem pisał "z troską", że to pogarsza położenie sił ukraińskich.
Oczywiście nigdy za swoje głupoty nie przeprosił, a wręcz udowadniał, że ma rację, choć na przykład pochodzący z rejonu Izjumu Ukrainiec klarował mu, że bredzi.
Jakoż dwa dni temu znów odezwały się te wrony i kruki, skrzeczące swoje ponure wróżby i opowiadające pierdoły o rosyjskiej ofensywie pod Chersoniem (poświęciłem tej kwestii jeden z poprzednich odcinków). Oczywiście, żadnej ofensywy nie ma, ani żadnej zmiany linii frontu w tym rejonie. Krakanie.
Co się okazało zatem? Ano sporo ciekawostek.
Przede wszystkim Ukraińcy wzięli Czerwonopopówkę, o którą toczyły się walki od kilku tygodni oraz odzyskali Dąbrowę położoną na zachód od Krzemiennej. Zauważyliście, że od dłuższego czasu nie było informacji o rosyjskich atakach na Torskie? No właśnie to ten kierunek. Atakowali, atakowali aż stracili tyle sprzętu i ludzi, że Ukraińcy zajęli miejscowość dotąd będącą w szarej strefie.
Ale znacznie ważniejsza jest Czerwonopopówka i sąsiednie Piszczane. Stąd bowiem można wyprowadzić uderzenia na tyły Moskali pod Krzemienną i pod Swatowem. W dodatku Krzemienna otoczona jest lasami i błotami. W lesie na południe od niej Ukraińcy siedzą od tygodni. Dzięki opanowaniu Czerwonopopówki SZU mogą wejść do lasu na zachodzie (gdzie i tak brykają ukraińskie siły specjalne), dzięki czemu Krzemienna znajdzie się w okrążeniu.
I tak mniej więcej działają Ukraińcy, sądząc z ostrzału rosyjskiej artylerii, która dziś skupiała się na Żytliwce na północ od Krzemiennej. To jedyna droga z Czerwonopopówki do Krzemiennej.
Możliwe kierunki działań z Czerwonopopówki i Piszczanego. W czarnych obwódkach błota, w zielonej las. |
Zdjęcie satelitarne rejonu Krzemiennej. |
Według nieoficjalnych informacji Ukraińcy na odcinku swatowskim są prawdopodobnie dalej, niż wynika to z oficjalnych komunikatów. Na poniższy zdjęciu satelitarnym najciekawszy jest kierunek północny, z którego wynika, że za chwilę Rosjanie mogą mieć duże kłopoty w Troickiem.
Moskale próbują atakować drogą Swatowe-Kupjańsk, żeby odciąć Ukraińców od mostu na Żerebcu i rozdzielić ich siły na dwie części. Dwa dni temu SZU wycofały się ze zniszczonej Nowosielówki, a dziś Rosjanie próbowali wyprowadzić z niej uderzenie. Skończyło się masakrą Rosjan.
Pojedynek pancerny między ukraińskim T-64 a rosyjskim T-72.
Przez nokaut wygrała załoga ukraińska.
Prawdopodobnie zakończyła się wzmożona faza walki o Bachmut. W prorosyjskich kanałach na tweeterze, prowadzonych po angielsku przez ludzi udających mieszkańców Zachodu (a może po prostu tutejszych durniów) leci narracja, że sytuacja się stabilizuje, gdyż Ukraińcy wycofali swoje oddziały, bo nie byli w stanie utrzymać zajętego terenu.
Przypomnę, że od dwóch tygodni to Rosjanie atakowali, zostali odrzuceni i utracili większość tego, co zdobyli w pierwszych dwóch dniach. W dodatku w szerszym kontekście wygląda to tak, że w ciągu trzech miesięcy, kiedy Rosjanom na południe od Bachmutu udało się przesunąć o dziesięć kilometrów, Ukraińcy wyzwolili dwadzieścia pięć tysięcy kilometrów kwadratowych w Obwodach Charkowskim, Mikołajowskim i Chersońskim.
I tyle na temat sukcesów.
Likwidacja jednego z rosyjskich oddziałów pod Bachmutem.
Moskale na swoich kanałach publikują film, jak niszczą Bachmut
Pod Węglodarem natarcie rosyjskie całkowicie utknęło, a Ukraińcy odzyskali kamieniołomy koło Włodzimierzówki na wschód od Pawłówki. Nie jest to wielki sukces, ale zawsze poprawia pozycję taktyczną.
Obrazek od Artura Micka |
Idąc dalej na zachód, Rosjanie zajawili dziś rozpoczęcie wielkiej ofensywy pod Wielką Nowosiłką (ktoś, kto wybierał miejsce miał poczucie humoru). Celem operacji miało być dojście do drogi Pokrowskie-Kurachowe tak, żeby odciąć dostawy dla ukraińskich sił pod Marinką i wziąć w worek jednostki SZU pod Węglodarem.
Rejon "ofensywy" Rosjan pod Wielką Nowosiłką. |
Pomysł nie był głupi przy odpowiednich siłach. Rzecz w tym, że Moskale tych sił nie mają, a w rejonie, który był celem "ofensywy" znajdują się główne odwody ukraińskie. Czyli zasadniczo siły główne SZU. Atak w tym miejscu ma tyle sensu, co walenie głową w mur. Z rozbiegu.
I zakończyło się szybko zgodnie z przewidywaniami. Klapą rosyjskiego natarcia.
Tak zakończyło się rosyjskie natarcie pod Wielką Nowosiłką. |
Do tej listy trzeba dodać prawdopodobnie wyzwoloną wieś Łobkowe koło Energodaru (no z tym "koło" nieco przesadziłem, ale w pobliżu Dniepru niedaleko do Energodaru).
Tak zatem otrąbione dwa dni temu wielkie rosyjskie sukcesy okazały się sukcesami ukraińskimi. Oczywiście, nie znaczy to, że Ukraińcy nie mają strat i że sytuacja, szczególnie pod Bachmutem nie jest trudna.
Ale wyraźnie widać, że zadyszkę znowu łapią Moskale. Ich problemem jest wciąż logistyka, która powoduje, że tylko na jednym odcinku, pod Bachmutem właśnie, są w stanie wytworzyć odpowiednią kombinację ognia artyleryjskiego i mas ludzkich. Gdzie indziej nie mają wystarczająco artylerii, albo ani ludzi, ani artylerii.
Sułtan już wie, kto wygra i na kogo postawić i zapowiedział dostarczenie Ukrainie pomocy humanitarnej, pozwalającej przetrwać zimę. Podobnie pą prezidą de Francen powiedział dziś, że jego kraj będzie wspierał Ukrainę aż do wygnania z niej najeźdźców. Oczywiście, Makaronowi nie wierzę, jak psu (no nie, psu wierzę), ale ważne, że nie ma już mowy o konieczności rozmów.
Za to rosyjskie mobiki znowu się skarżą, że nie mają odpowiedniego wyposażenia. Bojcy nie byle jacy, bo z osławionego WDW, czyli spadochroniarze, zwrócili się do gubernatora Kremerowa, skąd pochodzą o zapewnienie koniecznego sprzętu.
Żeby tylko nie skończyło się po raz kolejny zabawkami, jak ten hełm.
W Czeczenii zaczęła się gruba chryja. W miejscowości Urus-Martan lokalna drogówka pokłóciła się z żołnierzem z SOBR (formalnie oddziały policji, w rzeczywistości jednostki walczące na Ukrainie). doszło do użycia siły, ludzie wkurzeni na lokalne władze wyszli na ulice i zadyma gotowa.
Ramzanka Dyrow osobiście zwrócił się do zbuntowanych grożąc im wysłaniem na wojnę (do wczoraj to był zaszczyt, a teraz za karę?).
Zobaczymy, jak to się rozwinie, ale przypomnę, że czeczeńska opozycja też istnieje.
Tymczasem na moskiewskim "Titanicu" orkiestra gra.
Komentarze
Prześlij komentarz