Dziennik wojny - dzień trzysta czwarty

 
З Різдвом Христовим

Boże Narodzenie. Po raz pierwszy Ukraińcy świętują ją w tym samym czasie, co my. Okcydentalizacja Ukrainy i jej ucieczka z RuSSkiego Miru postępuje. 
To bardzo ważne w kontekście rozważań, kto tę wojnę wygra. Już o tym pisałem kilka razy, ale warto przypomnieć: 
wojna to polityka realizowana środkami militarnymi
a skoro tak, to jakie były polityczne cele Putina? Formalnie ich nigdy w pełni nie wyraził, ale pośrednio owszem. 
Przede wszystkim było to stworzenie "nowej architektury bezpieczeństwa", jak eufemistycznie określił uznanie wyłączności RoSSji na obszarze uznanym za jej strefę wpływów i zaliczenie Rosji do mocarstw decydujących o losach świata.
Drugim celem było zahamowanie politycznej ekspansji NATO i de facto rozbicie sojuszu.
Trzeci obszar, to realizacja konsekwencji dwóch powyższych, czyli budowa moskiewskiej strefy wpływów poprzez podporządkowanie i częściowe okrojenie Ukrainy - tak samo jak było z Rzecząpospolitą w XVIII wieku - oraz wchłonięcie Białorusi.
Następnym kierunkiem działania prawdopodobnie było stopniowe budowanie struktur neo-ZSRR, czyli włączanie w orbitę moskiewską kolejnych krajów, które urwały się ze smyczy, z Polską włącznie. 



Jaki jest stan gry po dziesięciu miesiącach?
Moskwa w rankingu międzynarodowym zjechała do poziomu lokalnej potęgi trzeciego świata, muszącej błagać o wsparcie geopolitycznych pariasów. Nikt nie traktuje jej poważnie, poza politykami, których nie traktuje się poważnie nawet w ich własnych krajach, jak Makaron i Scholtz (tłumacząc dosłownie na polski: Kuwalski).
NATO mimo oporów się rozszerza. Na razie o dotychczas neutralne kraje skandynawskie, ale mimo jeremiad Makarona, na pewno w jakiejś formie także o Ukrainę, czy Mołdawię. Płacz prezidą de Frąse, że to sprowokuje Moskwę, jest komiczny, bo niby do czego? Do wojny? Poważnie? 
Wreszcie Moskwa może zapomnieć o budowie strefy wpływów. Nawet Białoruś kombinuje, jak tu się wymigać, a reszta działa na zasadzie, że ostatni gasi światło. Sama Ukraina jest dla Rosji stracona na dekady. To dopiero początek procesu zmiany ukraińskiej tożsamości, ale nie można ignorować, że Siły Zbrojne Ukrainy odwołują się do wspólnej polsko-ukraińskiej historii, wynosząc na sztandary głównie wspólnych bohaterów, jak hetman Ostrogski, czy Marko Bezruczko. Oczywiście, Bandera i Suchewycz też są obecni, ale nie w gronie patronów jednostek. 
I to nie jest kwestia ostatnich dziesięciu miesięcy, a ostatnich ośmiu lat.
Wspólne z tradycją zachodnią obchodzenie Świąt to kolejny element tego procesu. 
I Rosja tego nie zatrzyma. Jedynie my możemy to spierniczyć, jeśli będziemy równie jak Moskale durni i aroganccy. 

Moskwa odgraża się, że zaatakuje kolejne kraje, a moskiewski kanał "Starsze Eddy" na Telegramie wprost dziś nazwał istnienie niepodległej Polski geopolitycznym błędem ("pokraczny bękart Traktatu Wersalskiego" - to już było grane), ale to szczekanie zbitego, bezzębnego psa zza płotu. Równie sensowne, co dzisiejsze bajania Geromana o zniszczeniu anglo-amerykańskiej armii atakującej (!!!) pod Bachmutem. Klasyka moskiewskiej propagandy: kiedy atak im się uda, piszą, że atakowali, ale kiedy zostaną odparci, opowiadają o bohaterskiej obronie. I tak od miesięcy "bronią" wsi, do których nigdy nie weszli. 

Mateusz Lachowski, dziennikarz Polsat News nakręcił film,
jak wyglądają wyzwolone tereny Ukrainy. Wszędzie to samo: ruina. 
W kwestii, czy prowadzić wojnę na wyniszczenie, czy nie, Ukraina nie ma wyjścia.
Wyniszczenie będzie tak, czy inaczej, bo Ukraina ma zniknąć i stać się częścią Rosji. 
Ukraińcy mogą więc zostać zniszczeni bez walki lub walcząc próbować do tego nie dopuścić.
Tak, jak my w 1863.

Putin obiecał Moskalom powrót do statusu mocarstwa i dlatego nigdy nie odpuści. A według Centrum "Lewada" siedemdziesiąt jeden procent Rosjan wciąż popiera najazd na Ukrainę. Co prawda liczba zdecydowanie popierających maleje, ale nadal jest wysoka. 
To mówicie, że to "wojna Putina"? 

Rozkład opinii w kwestii wojny na Ukrainie od lutego do grudnia 2022. 
Granatowy - zdecydowanie za. Niebieski - raczej za. Pomarańczowy - raczej przeciw. Czerwony - zdecydowanie przeciw. Szary - trudno powiedzieć. 


Odniesiona przedwczoraj rana Rogozina ma być poważniejsza, niż tylko urwanie połcia szynki. Odłamek podobno rozorał mu pachwinę i praktycznie go wykastrował. Teraz będzie siusiał jak dziewczynka. 
Coś jest na rzeczy, bo po komunikatach, że obrażenia są lekkie, na drugi dzień po zranieniu moskiewski szpital, dokąd natychmiast odwieziono Rogozina, odmówił wypuszczenia go tłumacząc decyzję "złą pogodą". Jakby to miało jakieś znaczenie. Ale jeśli rzeczywiście Rogozin został poszkodowany w genitalia, to musiało dojść do gigantycznego krwotoku. Jego stan może być poważny. 
Pewne światło na relacje wewnątrz moskiewskich elyt rzucają komentarze z tamtej strony do całego zdarzenia. Mimo, że Ukraińcy os razu zgłosili, że to ich robota, na rosyjskich kanałach kipi od teorii spiskowych. No jak to? Artyleria ukraińska precyzyjnie trafiła w knajpę, gdzie była impreza ("Mówię ci, jak pieprznę, to się mogę tylko o jedno biurko pomylić" - chciałoby się zacytować tekst Bohdana Smolenia). A skąd "Chochły" wiedzieli, gdzie trafić? A? 
No i czemu zaproszony na imprezę (w końcu świętował faktyczny, choć nie tytularny wielkorządca tego, co Moskwa nazywa "Nową Rosją") tyran Donbabwe Penis Duszylin nie dotarł? A?
Puszylin był w Moskwie odbierać nagrody z rąk Putina, ale już ktoś policzył, że jakby chciał, to by zdążył. 
I tu pojawia się cała rozbudowana narracja o sporach w łonie okupacyjnych władz i jak to Denis Puszylin (czy jak wolą Ukraińcy Penis Duszylin) usuwa tych, którzy mu zawadzają. Niektórzy słyszeli nawet strzelające w knajpę rosyjskie Grady. 
Oczywiście, te opowieści to może być robota Ukraińców. W końcu wzajemne waśnie w gronie przywódców przeciwnika są im na rękę. Podobnie robotą ukraińskiego wywiadu mogły być pogłoski, że to Puszylin za dziesięć tysięcy dolarów wystawił im kilka znaczących postaci Donbabwe.
Ale równie dobrze może być to prawda w takim znaczeniu, że Ukraińcom Rogozina i resztę kompanii wystawił Puszylin, dla którego wizyta w Moskwie jest doskonałym alibi. 
Szef ukraińskiego wywiadu Cyryl Budanow wprost przecież mówił, że ma informatorów na samych decyzyjnych szczytach Moskali. 

Moskale nie byliby sobą, gdyby nie spieprzyli ludziom Świąt. Czysta, bezmyślna złośliwość. Dziś rano ostrzelali Chersoń, w wyniku czego zginęło osiem osób, a trzydzieści zostało rannych, czego część poważnie i krytycznie. 


Wieczorem z kolei kacapy zrobiły w mieście iluminację za pomocą pocisków zapalających. 



Mimo Gwiadki walka na froncie trwa. 
Pod Bachmutem Ukraińcy utracili jednak Jakowlówkę, a Moskale próbowali iść za ciosem i zaatakować leżącą bardziej na północ Rozdołówkę. 

Mapka od Artura Micka.

To jeden z tych kompletnie pozbawionych sensu kierunków ataku. Na poniższej mapie widać, że nie daje on wyjścia do okrążenia Bachmutu. Teoretycznie daje on szansę na oskrzydlenie Soledaru. I co potem? Z ukształtowania terenu widać, że nie ma większych szans na wyprowadzenie skutecznych uderzeń na północ w celu odcięcia sił ukraińskich pod Spornem i Lysyczańskiem. 


Z kolei na południe od Bachmutu, pod Opytnem Ukraińcy idą do przodu. Mieli dziś uderzyć na Odradówkę. Jeśli im się powiedzie, zagrażają odcięciem całej rosyjskiej grupie pod Kliszczówką, Andrzejówką i Kurdjumówką. 

Ukraińcy w Opytnem



Reszta frontu bez zmian. Warto odnotować tylko, że rzeczniczka ukraińskiego Dowództwa "Południe" zapowiedziała "wkrótce" wyzwolenie całej Mierzei Kirnburskiej. Już wszyscy o niej zapomnieli, a tam wciąż ukraińskie siły specjalne i desantowcy robią Moskalom kęsim. 

W ramach zapewniania, że wszystko idzie zgodnie z planem, Tokmak został solidnie ufortyfikowany. Tokmak. Dwadzieścia pięć kilometrów od linii frontu. W dodatku umocnienia są przystosowane do obrony okrężnej, czyli Moskale nawet nie wiedzą, z której strony spodziewać się ataku i liczą się ze szturmem partyzantów. 

Satelitarne zdjęcia umocnień wokół Tokmaku.

W tymże Tokmaku jeszcze wczoraj artyleria ukraińska trafiła w dawną szkołę nauki jazdy, wykorzystywaną jako baza przez Moskali, głównie kadyrowców oraz mobików. 

Moment trafienia


\\
I efekty

Dwa dni temu, w najdłuższą noc w roku żołnierze sławnego Pułku "Azow" pożegnali swoich poległych braci i siostry. 


Ale nadzieja wszystkich jest jednak gdzie indziej. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)