Dziennik wojny - dzień dwieście dziewięćdziesiąty
Na froncie zasadniczo brak zmian. Pod Bachmutem Moskale czołgają się do przodu po kilka metrów tygodniowo. Kurdjumówka rzeczywiście w połowie jest w rękach ukraińskich. Podobnie Opytne, gdzie odrzucono kolejne rosyjskie ataki. Generalnie front stoi, co nie znaczy, że walk nie ma.
Likwidacja jednego z ataków wagnerowców pod Bachmutem
W rejonie Białogórówki trwa taktyczny kontredans: Rosjanie dążą do zlikwidowania tego włomu w ich pozycje, zaś Ukraińcy dążą do zajęcia Prywilii, co da im możliwość ataku od północy na Lysyczańsk.
Wczorajsze informacje z wysp na Dnieprze nie znalazły jak dotąd potwierdzenia, poza ogólnikowym na kanale Kartina Masłom, że Rosjanie są aktywni w tym rejonie, żeby zabezpieczyć odcinek przed ukraińskim desantem. Tyle, że nie mają ciężkiej broni i artylerii. Są to tylko jednostki lekkie, które mają jedno zadanie: w razie ukraińskiego ataku zginąć z takim hukiem, żeby usłyszeli ich w rosyjskim sztabie.
A jak jesteśmy przy huku, to dziś mocno huczało na całym Zaporożu i Krymie. Naliczono co najmniej dziesięć ostrzelanych obiektów, w tym baza w Dżankoj, Symferopol, Sewastopol, lotnisko w Fedorówce. A zaczęło się od Melitopola. O stratach będzie można rozmawiać jutro, ale tylko z tego jak płonęło, muszą być spore.
Skutki ostrzelania Melitopola
Ukraińska artyleria i drony pracowały dziś intensywnie, jak już dawno nie było, a sięgnięte cele są daleko poza zasięgiem tego, co oficjalnie Ukraina ma. Oczywiście, wyjaśnieniem są nowe drony, ale równie dobrze mogą one ukrywać faktyczne użycie rakiet średniego zasięgu do systemów HIMARS. Lub nowych bomb rakietowych, o których wspominałem.
Tak, czy tak, Moskale wiedzą, że głębokie tyły bardzo im się oddaliły.
Jak mówimy o ukraińskich dronach to nie jest to specjalnie nowa konstrukcja. Wyciągnięto z lamusa stare sowieckie drony (tak, mieli, w końcu V-1 to też był rodzaj takiego drona), uzupełnili o terminal Starlinka i...
Okazało się, ze ten złom bez trudu przenika rosyjską obronę przeciwlotniczą.
Fotkę i informacje zaiwaniłem z bloga Foxa |
A przy okazji, po niedawnym ataku ukraińskich dronów na lotniska Diagilewo i Engels Rosjanie wycofali swoje bombowce strategiczne nie tylko z Diagilewa, o czym pisałem, ale i z Engelsa. I to nie byle gdzie, bo pod Murmańsk.
Oczywiście, Ukraina nadal znajduje się w zasięgu tych samolotów i mogą one dokonywać na nią ataków. Ale zanim po starcie z Murmańska znajdą się na rubieży otwarcia ognia (nadal z dala od ukraińskiej OPL), minie dość czasu, żeby sprawdzić, czy to start na postrach, czy z rzeczywistym zamiarem przeprowadzenia ataku. A i paliwa zużyje się więcej...
Sic transit gloria mundi.
Rosyjska Flota Czarnomorska chowa się przed siłami kraju bez floty, a lotnictwo strategiczne drży i ucieka przed nim, choć nie ma on takich sił. Cała rosyjska przewaga technologiczna została zneutralizowana.
Do rosyjskich pozycji zbliża się Święty Mikołaj z nowymi wystrzałowymi prezentami.
Tymczasem rosyjscy propagandyści próbują łatać matriksa. Nie, to nieprawda, że mieszkańcy Chersonia radośnie witali Siły Zbrojne Ukrainy. Nagrany przez zachodnie telewizje młody człowiek mówi przecież po angielsku, więc to nie jest Ukrainiec!
Bo przecież ludzie na świecie nie uczą się angielskiego. W Rosji też nie. Oni już tylko po chińsku, bo język pana trzeba znać.
No szydzę, bo argumentacja tak głupia, że każda polemika nobilitowała by tę bzdurę.
A swoją drogą, wystarczy posłuchać akcentu i wymowy chłopaka, żeby wiedzieć, że jest on z Europy Wschodniej.
Okazało się jednak, że wywiadowany nigdzie nie walczył, a dary dla oddziału gdzieś wyparowały. Dowodzenie nim też pozostawiało wiele do życzenia, oględnie mówiąc, a "misje samobójcze" nie należały do rzadkości.
Niestety, wojna to czas bohaterów i czas kanalii. Jak każda sytuacja skrajna pokazuje, kto zasługuje na szacunek, a kto tylko na wzgardę.
Trzech z nich zameldowało się już u Marszałka": Janusz Szeremeta "Kozak",
"Skyler" (po lewej stronie koło "Kozaka") i "Leonardo" (pierwszy po lewej).
Komentarze
Prześlij komentarz