Dziennik wojny - doba dwieście osiemdziesiąta pierwsza
- Zniszczę całą waszą infrastrukturę. - No dawaj. |
Patrząc na beznadziejną walkę kacapów z ukraińskimi elektrowniami (jeden z moskiewskich geniuszy wyskoczył z pomysłem, żeby po zniszczeniu systemu energetycznego zaatakować - rakietami! - ukraiński system bankowy!) przypominają mi się słowa Theodena z "Władcy pierścieni", że pola można obsiać na nowo, domy odbudować, ale najważniejsze jest przetrwanie ludzi.
Pod Bachmutem po wczorajszej ukraińskiej kontrze natarcie spowolniło, ale walki nie ustały. Z obu strony latało lotnictwo, dochodziło do starć powietrznych. Jest ciężko, jednak nie można powiedzieć, by Rosjanom "ofensywa" się powiodła. Za mało sił, a Ukraińcy mają w pobliżu zbyt silne odwody.
W tym nieudacznym ataku, który nie ma szans większego powodzenia, a nawet jeśli, to i tak niczego to nie zmieni, Moskale wyniszczają kadrowe oddziały. Te resztki, które im zostały.
Główną siłą Ukraińców jest artyleria.
Do tego wagnerowcy wysyłają na rzeź zwerbowanych więźniów. Zeki (rosyskie określenie więźnia) przywożeni są bez niczego ciężarówkami na rubież wyjściową natarcia. Tu dostają broń i hełmy i wysyłani są do ataku.
Czym to się kończy, widać na filmie. Dziesięciu wagnerowców
bawi się w podchody z dwoma żołnierzami ukraińskimi.
Po krótkiej wymianie ognia zabawa kończy się sromotną ucieczką
"zeków". Wygląda to jak początkujący gracze aie soft gun, a nie wojsko.
Przypomina się praktyka Imperium Awarskiego, którego główną siłą uderzeniową byli Słowianie. Otóż w osadach słowiańskich z tego czasu nie znaleziono broni (słowa określające broń w językach słowiańskich pochodzą z gockiego, łącznie z samym słowem "broń"). Natomiast wiadomo, że tłumnie, choć źle uzbrojeni (często z samym oszczepem) występowali w pierwszej linii oddziałów awarskich, torując drogę siłom głównym i biorąc na siebie bizantyjskich łuczników.
Tu jest podobnie, tylko dawnych Słowian zastąpili zeki, a Awarów wagnerowcy. Horda pozostała hordą.
Zniszczenie rosyjskiego plutonu pod Bachmutem.
Za to dziwne rzeczy dzieją się na lewym brzegu Dniepru. Rosyjskie oddziały porzucają stanowiska, wycofują się, po czym po jakimś czasie wracają. Czy to spontaniczne odwroty bojców, zawracanych potem przez oddziały zaporowe, czy próba sprowokowania operujących tu jednostek ukraińskich do zajęcia jakiejś konkretnej miejscowości , żeby zniszczyć ten oddział nagłym kontratakiem? Trudno powiedzieć. W każdym razie Ukraińcy nie dają się sprowokować i robią swoje zgodnie z planem.
Podobne sygnały docierają też z odcinka Swatowe-Krzemienna.
Błoto takie, że nie da się przejechać. W tych warunkach mróz to wybawienie.
Kiedy wracasz od babci.
Ukraiński czołg w zimowym maskowaniu.
Mimo mobilizacji Rosjanie wciąż odczuwają braki kadrowe. Przy tym tempie wytracania sił, każda liczba będzie za mała.
Straty Rosjan według Ukraińców. Nawet biorąc poprawkę na propagandę widać wzrost. |
W związku z tym w Jebanarium ruszyła nowa kampania promocyjna służb y ochotniczej. W skrócie: jak cię nie stać na rower, to idź zabijać.
Rosjanie chwalą się swoim nowym dronem. Spostrzegawczy obserwatorzy zauważyli jednak, że nie jest on rosyjski, tylko chiński i ma nazwę Nazgul. Nazgul do wsparcia orków.
Od oryginału różni go tylko to, że po przewiezieniu do Rosji i złożeniu kosztuje cztery razy więcej, niż w Chinach.
To zupełnie, jak z nowymi moskwiczami: też są po prostu składane z chińskich części z samochodów rozłożonych przed przewiezieniem do Rosji.
Rosja to po prostu kraj totalnie na opak, gdzie w dzień jest ciemno, białe jest czarne, wojna to pokój, bieda to bogactwo itp. |
Tymczasem w Siłach Zbrojnych Ukrainy po jednostkach gruzińskich, białoruskich, czeczeńskich, turkmeńskich a nawet rosyjskich pojawił się batalion baszkirski. Powstanie antymoskiewskie trwa i rozwija się.
Nasz znajomy Striełkow-Girkin, który po zmobilizowaniu zniknął z horyzontu, zszedł do podziemia. Dosłownie. Opublikował swoją fotkę w jakiejś ziemiance.
To stary lis i na pewno pilnuje geolokalizacji, ale pewnego dnia popełni błąd i ktoś zarobi pół miliona dolarów.
Na Krymie szykuje się większa afera. Przymusowo przesiedlona wraz z rodziną dziewczyna z Chersonia odmówiła powstania i odśpiewania rosyjskiego hymnu. Oczywiście została zakablowana i zaczęła się nagonka na nią i jej rodziców. Krymscy partyzanci ostrzegli władze państwowe i szkolne, że szykanowanie dziewczyny spotka się z zemstą.
I teraz Moskale mają problem: zignorowanie postawy dziewczyny grozi załamaniem się dyscypliny opartej na terrorze. Wyciągnięcie konsekwencji zaś - utratą głowy (dosłownie, bo tym zagroził ruch oporu). Tak źle i tak niedobrze.
W Tokmaku na Zaoporożu idealnie naprowadzony pocisk trafił w samochód tutejszego "szefa" "ministerstwa spraw wewnętrznych". Aleksjeja Koszela. Pozycje ukraińskie są od tego miejsca oddalone o czterdzieści kilometrów.
Nie wiadomo, co z Koszelem. Przed najazdem pracował on w miejscowym Okręgu Wojskowym, był więc jednym z tych, którzy pomogli Moskalom zająć południe Ukrainy.
Nieznani sprawcy rozesłali listy z bombami do ambasady Ukrainy w Madrycie, ambasady USA, ministerstwa obrony Hiszpanii i kilku innych instytucji. W ambasadzie Ukrainy bomba wybuchła raniąc niegroźnie jedną osobę.
Rosja to państwo terrorystyczne.
Trwa rosyjski ostrzał celów cywilnych, choć obecnie Moskale głównie stosują straszenie. Podrywają w powietrze samoloty, wyprowadzają z portu okręty, które zawracają bez przeprowadzania ataków. Manewry te mają zużyć obsługę systemów OPL.
Według ukraińskich wojsk lotniczych Rosjanom skończyły się irańskie drony.
Szkoła w Kramatorsku przed najazdem i obecnie.
Ja jadę tylko chronić polską granicę. Bezpiecznie. Bez ostrzału i ciągłego zagrożenia. A każdy mój wyjazd dla mojej córki jest traumą.
To co czują te maluchy?
Natomiast dzielny szop pracz skradziony przez Moskali z chersońskiego ZOO, kontynuuje misję dywersyjną i na spotkaniu z "gubernatorem" (hłe, hłe, hłe) Chersonia Władymirem Saldo usiłował przeprowadzić pełnoprawny zamach na zdrajcę i ugryźć go w palec. Niestety bezskutecznie, ale misja trwa.
Komentarze
Prześlij komentarz