Dziennik wojny - sto siedemdziesiąty dzień drugiego roku (535)
Zły czas dla Rosji dopiero się zaczął i rozwija się w tempie papieru toaletowego.
Skojarzenie jak najbardziej właściwe, bo sytuacja Rosji robi się coraz bardziej gówniana.
50 cent jako 50 rubli |
Jak już wspominałem, kurs rubla dobił do jednego centa USA. I spada dalej. Inflacja oscyluje między trzydzieści a sześćdziesiąt procent (dane oficjalne na poziomie kilku procent są oczywiście niewiarygodne). Amerykanie uznali rubla za trzecią najgorszą walutę w grupie krajów rozwijających się.
ROZWIJAJĄCYCH SIĘ. Kandydat na światowe mocarstwo wylądował wśród krajów trzeciego świata!
Według szefowej rosyjskiego banku centralnego prawdziwa katastrofa nastąpi dopiero jesienią.
Rubel nie ma kursu, tylko drogę |
Jaka jest odpowiedź rosyjskich elit? Oczywiście, wywalić Nabulinę.
Stłucz pan termometr, nie będziesz miał gorączki
- jak powiedział Elektryk XX wieku.
Sołowiow w amoku na temat kursu rubla
Sytuacja ekonomiczna zaczyna dotykać zwykłych obywateli Rosji. W obiegu pojawiły się pamiątkowe srebrne medale za budowę Mostu Krymskiego. Idą po półtora tysiąca do miliona rubli za sztukę, czyli piętnastu do dziesięciu tysięcy dolarów (zależy od inwencji sprzedającego. To pokazuje raz, że masowość zjawiska - medale nie są niczym niezwykłym, a wartość ma tylko zawarte w nich srebro, a dwa - determinację sprzedających.
Sytuacja budżetowa jest tak poważna, że bojcy na froncie nie dostają należnych im uposażeń. Dopiero, kiedy zginą, czasem wypłacane jest odszkodowanie.
Plany rosyjskiej parodii armii na kontynuację wojny przypominają koncepcje japońskie z ostatniej fazy II wojny światowej: wyszkolić jak najwięcej bojców w wykonywaniu prostych zadań (wtedy latania specjalnie skonstruowanymi gównianymi samolotami, teraz obsługi dronów) i zasypać przeciwnika tanim gównem (wtedy kamikaze, teraz też kamikaze, tylko pilotowane z ziemi). Rosja nie ma środków na wyekwipowanie nowych jednostek i wyszkolenie nowej armii.
Zainteresowanych bardziej tematem sytuacji ekonomicznej w Rosji odsyłam do bloga na ten temat.
Skutki tej sytuacji są wielorakie. Od braków w zaopatrzeniu na froncie, poprzez brak środków na naprawę zniszczonych przez ukraińskie ataki elementów infrastruktury logistycznej (stąd np. sięgający końca roku termin naprawy Mostu Czonharskiego - podobne, a i poważniejsze uszkodzenia na Moście Antonowskim w zeszłym roku były ogarniane w kilka dni).
Władymir Saldo, rosyjski "gubernator" Obwodu Chersońskiego mówi o naprawie mostu w jeden dzień, żeby po kilku dniach powołując się na "trudności" wydłużyć termin do kilku miesięcy. Kiedy kłamał? Wcale. Technologicznie taką naprawę można zrobić szybko. Jeśli ma się ludzi i materiały. A na to potrzeba pieniędzy.
W czym rzecz? W Białorusi i Nigerii.
Poszła plotka o tym, że wagnerowcy wracają do Rosji. Okazało się to z czasem nieprawdą, a instruktorzy od Prigożyna szkolą bojców białoruskich. Ktoś jednak chciał zamówić jedenaście autobusów do transportu ludzi z obozu w Celu (tak, miejscowość na Białorusi, gdzie jest baza wagnerowców nazywa się Cel - niczego nie sugeruję) do Rosji.
Wagnerowcy szkolą białoruską armię
Nieoficjalnie mówi się, że Baćka odmówił finansowania bandytów Prigożyna. Jak widać Moskwa się ugięła, bo żaden ruch nie nastąpił. Ale sam fakt, że próbowali przerzucić koszty utrzymania tej hołoty na barki Białorusinów też o czymś świadczy.
Jeszcze gorzej jest w Nigrze.
Przewrót, jakiego tam dokonano, ma charakter prorosyjski. Ale Rosja po kilku dniach potępiła zamach. Prigożyn w dniu przewrotu mówił, że przeprowadziła go jego PKW ("tak działają wagnerowcy"), a teraz nagle puszcza nagrania, w których wzywa juntę, żeby poprosiła go o pomoc. Chociaż wiadomo, że jej przedstawiciele właśnie po to pojechali do Mali. Starym zwyczajem (Warszawa 1944) Moskale rżną głupa, że o niczym nie wiedzieli i nikt ich o pomoc nie prosił. Różnica jest tylko taka, że wtedy decyzja była polityczna, a dziś ekonomiczna.
Moskwa liczyła na to, że podobnie, jak to było w Mali, czy Burkina Faso, przewrót rozejdzie się po kościach, Francja się wycofa, a wagnerowcy zajmą się kontrolowaniem kolejnej kolonii. Zaskoczeniem był zarówno sprzeciw Unii Afrykańskiej (i to w czasie szczytu Rosja-Afryka!), jak i stanowcza postawa państw Wspólnoty Gospodarczej Afryki Zachodniej ECOWAS, które wczoraj ustami prezydenta Wybrzeża Kości Słoniowej zapowiedziało przygotowania do interwencji wojskowej, były dla Moskali zaskoczeniem.
Oczywiście, po oświadczeniu ECOWAS Putin zapowiedział, że Rosja zareaguje w obronie puczystów, ale po półtora roku kolejnych pogróżek na Ukrainie nikt tych słów poważnie nie traktuje.
Junta też złagodziła nieco kurs, prolongując Francuzom termin ewakuacji z natychmiastowego na 3 września. Francuzi zaś po pozornym zgodzeniu się na żądania junty ostatecznie zapowiedzieli udzielenie wszelkiego wsparcia siłom ECOWAS.
O Amerykanach na razie cisza. Junta boi się ich ruszać.
Jednocześnie na pograniczu Nigru i Mali doszło do starć między grupami Al-Kaidy i partyzantką tuareską z wagnerowcami. Kilka dni temu terroryści od bin-Ladena rozbili grupę wagnerowców, a wziętych do niewoli widowiskowo (jak to u nich) zlikwidowali.
Kadr z filmu z egzekucji wagnerowców |
Wczoraj natomiast miało dojść do dwugodzinnej bitwy między Tuaregami a wagnerowcami (wspieranymi przez armię Mali), wygranej przez lokalsów.
Moskwa doskonale wie, że nie ma czym interweniować. Także Prigożyn wie, że stoi na przegranej pozycji i Niger jest nie do utrzymania. Stąd jego retoryka.
Amerykański Departament Stanu mówi, że nie widzi powiązań między przewrotem a Rosją, czy wagnerowcami, co jest ukrytym komunikatem:
Chłopaki, nie wtrącajcie się, to będziemy udawali, że was nie widzimy.
Gdyby Moskwa miała środki i zasoby, byłaby w stanie wesprzeć swoich kumpli w Nigrze, a zwycięstwo upokorzyłoby Zachód i przełożyłoby się na skłonność Zachodu do negocjacji. Ale żadnego zwycięstwa nie będzie.
Co gorsza dla Moskwy, wykruszają się kolejni jej faktyczni, czy tylko domniemani sojusznicy.
O Turcji już pisałem.
Indie zakwestionowały jako wadliwe i niezdatne do użytku wszystkie samoloty, jakie dostały od Rosji w ramach ostatniego kontraktu. To nie tylko cios biznesowy (reklamacja towaru i zwrot kosztów), ale i kolejny wizerunkowy. Broń rosyjska coraz bardziej jest uważana za gównianą.
Jakby na domiar złego w święto rosyjskiego lotnictwa pod Królewcem spierniczył się Su-30. Załoga zginęła na miejscu.
Dodatkowo te same Indie zakazały używania w swoich dronach chińskiej elektroniki. To ma oczywiście wymiar biznesowy, ale także militarny. Dostawca elektroniki ma możliwości kontrolowania jej i na przykład dezaktywowania, jeśli będzie użyta wbrew jego interesom. Zakaz taki oznacza, że Indie z jakiegoś powodu nie chcą dać Chinom takiej możliwości.
Jest jednak gorzej.
USA i Iran uzgodniły wymianę więźniów. W przygotowaniu jest podobno zniesienie części sankcji. Jeśli tak, to Teheran może przejść na pozycje prozachodnie, co w praktyce dla Moskwy może oznaczać brak dostaw dronów i innej broni.
Na dokładkę krąży informacja, że Arabia Saudyjska finalizuje porozumienie z Izraelem, co też będzie krokiem tego kraju w stronę Zachodu.
Za chwilę Chiny i Rosja zostaną same, a Pekin ma na głowie inne problemy, jak na przykład rosnąca stagnacja gospodarcza i związana z tym deflacja.
Przy okazji, w Chinach ostatnio przeprowadzono czystkę i polecieli oficjele prorosyjscy. Xi zrozumiał, że nie stać go teraz na wojnę z Zachodem.
Co kompletnie nie przeszkadza Chinom organizować prowokacji koło Tajwanu, jak ta sprzed kilku dni, kiedy chińskie okręty trochę za bardzo zbliżyły się do wyspy |
Miniona noc na Krymie była huczna. Szczególnie w okolicach rosyjskiej bazy w Nowojeziornem.
Na razie trudno powiedzieć, co zostało trafione, ale wybuchało.
Rano natomiast ponownie miał miejsce nalot na Most Krymski. Miejscowi słyszeli osiem wybuchów, ale nie sposób powiedzieć, jaki był efekt, bo władze rosyjskie powiedziały, że dym jest formą zasłony mostu na wypadek nalotu i zadymienie było celowe.
Oczywiście Moskwa "zastrzegła sobie prawo do adekwatnej odpowiedzi". Już nie wiem, co musieliby zrobić.
Jakieś pomysły?
Za to nie ma wątpliwości, że oberwała rosyjska baza logistyczna w Radeńsku - kilka kilometrów od Oleszek - która zaopatruje bojców szarpiących się z ukraińskimi oddziałami budującymi przyczółek na lewym brzegu Dniepru. Ten cios utrudni Moskalom zadanie zniszczenia przyczółków pod Oleszkami i Kozackim Obozem.
Jest to o tyle istotne, że Ukraińcy pod Kozackimi Obozami rzeczywiście utworzyli przyczółek i poszerzają go. Jak wynika z informacji z miejsca działań, artyleria moskiewska działa bardzo słabo, a Moskale wykorzystują głównie moździerze.
Pod Robotynnem Rosjanie próbowali kontratakować, ale zostali zepchnięci. Ukraińcy wprowadzili do działań czołgi, co oznacza, że pola minowe są już za nimi.
Według nieoficjalnych informacji z obu stron siły ukraińskie zajęły Urodzajne. Moskale trzymają się już tylko na południowym skraju wsi. Możliwe do użycia przez Rosjan odwody to ledwie trzy brygady. Jeśli zostaną skierowane na ten odcinek, to stracą możliwość reagowania na przykład w Prijutnym.
Ukraińcy zaczynają nacisk na flankach, żeby poszerzyć wyłom.
Mapka od Tomasza Fita |
Mapka od Kartina Masłom |
Rosyjska "ofensywa" na północy utknęła tam, gdzie była wczoraj, dwa i trzy dni temu. Jeśli Rosjanie mają jakieś nabytki terytorialne, to bez znaczenia.
Od początku sierpnia straty w sprzęcie kształtują się w stosunku dwa do jednego na korzyść Ukrainy. I to mimo, że Ukraina jest stroną aktywną |
Prezydent Zełeński ogłosił rozwiązanie wszystkich komisji wojskowych, a ich członkom zasugerował odzyskanie dobrego imienia na froncie. Naborem żołnierzy dla SZU mają się zająć kontuzjowani i okaleczeni weterani wojny, którzy - według słów prezydenta Ukrainy - najlepiej wiedzą, kto się do wojska nadaje.
Zmienione mają być także przepisy, umożlwiające wyjazd z kraju na Zachód. Do tej pory wystarczyło zaświadczenie z komisji wojskowej. Teraz ma to być trudniejsze, ale nikt nie zna szczegółów.
Na Zakarpaciu na gorącym uczynku służby ukraińskie zawinęły kurierów i dwóch cwaniaczków, usiłujących się wymigać od walki.
GUR opublikował film z różnych, nie zawsze udanych ataków dronami morskimi na rosyjskie statki i okręty. Jak mówiłem, chłopaki i dziewczyny traktują Morze Czarne jak strzelnicę i trenują na realnych celach.
Komentarze
Prześlij komentarz