Dziennik wojny - doba sto siedemdziesiąta pierwsza drugiego roku (536)

 

Na kole ratunkowym napis "Rosja naprzód!"

Poznajcie k*tasa... 
Nie, przepraszam.  Ale nie za wulgaryzm, tylko za niewłaściwe jego użycie. Nazwanie tego hominida k*tasem, czy ch*jem, znieważa szlachetny męski organ. A za nazwanie go p*zdą każda szanująca się kobieta powinna się obrazić. 

Do rzeczy. Ten typ to Aleksander Dudka, były śledczy ukraińskiej policji koło Połtawy, który tuż przed najazdem kierował przedsiębiorstwami komunalnymi w Lazurnem w Obwodzie Chersońskim nad Morzem Czarnym. 


Przeszedł na stronę napastnika i stał się taką samą mendą (przepraszam wszystkie mendy), jak wszyscy folksdojcze. Stał się bardziej moskiewski od Putina. Moskale oczywiście skorzystali z okazji wykorzystania go do swoich celów i mianowali "szefem" Lazurnego.

I tak, jak to było podczas zaborów, czy okupacji, że największą kanalią zawsze był zruszczony/zgermanizowany Polak, tak i na Ukrainie, Dudka przebił wszystko i wszystkich w swojej służalczości względem Kremla. 
Ta parodia człowieka na wizji oświadczyła, że insulinę będą otrzymywać tylko ci chorzy, którzy... mają rosyjskie paszporty.


Czyli jak nie chcesz być Moskalem, to umieraj w cierpieniu?

Ukraińców odmawiających przyjęcia moskiewskich szmat udających dokumenty Dudka nazwał "żdunami", czyli "czekaczami" (od "żdat'" - czekać). I kazał im się pakować.
Co ciekawe, jego chamska wypowiedź dotyczy także jego własnej rodziny, która w większości jest proukraińska i otwarcie to deklaruje. 
Wniosek: jak i w pozostałych przypadkach Moskale mają na Dudkę haki. Nie wiadomo, czemu odszedł z policji, gdzie pracował w dochodzeniówce. Kierowanie przedsiębiorstwami komunalnymi to znakomite pole do nadużyć w każdym, nawet najlepiej zarządzanym kraju. Rosjanie swoich sługusów zawsze wybierają spośród mend, kryminalistów, złodziei i łapowników. Taki jest zwyczajnie posłuszny, bo nie ma wyjścia. Musi, inaczej znajdzie się na niego paragaf.
Zarządzanie poprzez strach. 

To od razu drugi hominid, generał RoSSgwardii Wiaczesław Charjew. Były zastępca dowódcy Wojsk Wewnętrznych MSW Ukrainy na Krymie. Obecnie szef policji, gestapo i SS... szef sztabu RoSSgwardii na Krymie odpowiedzialny za tłumienie partyzantki i ruchu oporu na półwyspie. 
Oficjalnie ma status podejrzanego w prowadzonym przez SBU śledztwie o zdradę.


Ale na marginesie, taka refleksja, ilu podobnych mamy we własnych szeregach? Może nie aż tak, bo jednak różnice kulturowe między Polską a Rosją są zbyt duże i nawet sympatyzujący z Kremlem niekoniecznie chcą ich porządków u nas. 
Niemniej, widać, do czego prowadzi brak porządnej dekomunizacji, derusyfikacji, grube kreski i pięćdziesiąte szanse. Oni wyrozumiałości nie docenią, bo uznają ją za słabość. Rozumieją tylko prymitywną siłę. 

Pozostając na terenach okupowanych przez kacapów. W Mariupolu pobiły się między sobą dwa gangi. Doszło do użycia broni, jest trochę trupów i rannych, niestety także wśród osób postronnych, mających nieszczęście znaleźć się tam, gdzie bandziory chwyciły się za łby.
Jeden gang to bojcy "regularnej" armii rosyjskiej, a drugi to kadyrowcy. 


W Moskwie na serio zaczynają analizować, jak pozbyć się zbrojnych band, które sami stworzyli (jednocześnie jednak tworzą nowe). Sołowiow, wciąż prowadzący swój hejterski program, choć jego oglądalność zaczyna się zbliżać do materiałów Mariusza Maksa Kolonko z komórki na szczotki (nie no, przeginam, ale spadek oglądalności programów Sołowiowa jest znaczący), snuje rozważania, żeby "Achmat-siła" kadyrowcy krzyczeli w Nigrze. 


Jestem za. Sytuacji militarnej junty to nie poprawi, a nikt nie zrobi lepszych materiałów na tik-toka z Nigru, niż Tik-tok Army. 

A jak o Sołowiowie mówimy, to deputowany do Reichstagu z ramienia NSDAP...  Dumy z ramienia "Jednej Rosji" Oleg Matwiejczew wywalił siedmiostronnicowy donos na Z-patriotów, oskarżając ich o to, że to oni (a nie Szojgu z Gierasimowem) tworzą bańkę informacyjną wokół Putina, nie dopuszczając do niego prawdziwych informacji i podburzając do radykalizacji działań przeciw Ukrainie. 
Na liście oskarżanych przez Matwiejczewa są Prigożyn, Girkin-Striełkow, Kadyrow, a także Sołowiow i Margareta Simonjan. Skabiejewa na razie na nią  nie trafiła, bo nie czepiała się Matwiejczewa, a Sołowiow owszem. 


Matwiejczew tę retorykę powtarza od miesięcy, ostrzegając przed "turbopatriotycznym Majdanem", a przy okazji aresztowania Girkina-Striełkowa kanał WCzK-OGPU, który teraz ujawnił donos Matwiejczewa, pisał o istnieniu od miesięcy list proskrybcyjnych, pokrywających się z tym, co pisze deputowany. 
Tylko Kadyrow nagle na nią wskoczył. W starych dokumentach go nie było. 
To ciekawe w kontekście dawania rodzinie Kadyrowa różnych kawałków gospodarczego i finansowego tortu. Zresztą, wartość tych kawałków jest dyskusyjna i tylko ktoś o mentalności kolonialnego kacyka może się na nie rzucać. Bo jak inaczej skomentować łyknięcie mariupolskich zakładów metalurgicznych "Iljicza", które dokładnie rok temu okupanci zaczęli rozbierać? W dodatku nawet jeśli zostanie uruchomiona ich produkcja, to sprzedaż wyrobów za granicę jest obłożona sankcjami. Oczywiście, mogą pracować na rzecz odbiorcy rosyjskiego, ale w obecnej sytuacji finansowej i gospodarczej raczej nie ma szans na jakiś poważny zysk. 
Ale rodzina Kadyrowa dopisuje sobie nowe włości do listy. Ugór i nieużytki, ale są. Bo jak w całej rosyjskiej przestrzeni gospodracznej nie ma znaczenia realna produkcja, tylko kanał transferu funduszy państwowych do prywatnych kieszeni.

Wejście do zakładów Iljicza. Brakuje tylko "Ein Volk-ein Reich-ein Fuehrer"

Nawiasem mówiąc, po wycofaniu się firmy Danone z rynku rosyjskiego jej aktywa przejęła również rodzina Kadyrowa, a jego bratanek został szefem tego "koncernu".

Widać zatem, że Tik-tok Don Książę Don Kaukazu Don Generał Don Komedia jest elegancko szantażowany marchewką (będziesz grzeczny, dostaniesz kolejne świecidełko) i kijem (podskoczysz, to wylądujesz w pudle razem z Girkinem). 
Za mały Kadyrow jesteś, żeby śnić o pozycji Prigożyna, który finansowo trzyma kilkę Putina za jaja. 

Klikę Putina Prigożyn za jaja trzyma, ale już Baćki nie. Białoruś ogłosiła zakończenie szkolenia białoruskich spadochroniarzy przez wagnerowców. Czyli zrobili swoje i...
I dostali propozycję wstąpienia do białoruskiej armii. Na wyższe stanowiska podoficerskie i niższe oficerskie. Ale nie będą działać Bulbenfuehrerowi jako samodzielna siła. 
Dla Łukaszenki sukces potrójny:
- pozbawił Moskwę żądła, mogącego zagrozić jego pozycji na Białorusi (armia rosyjska z Białorusi została już wycofana, żeby użyźniać ukraiński czarnoziem), 
- wzmacnia swoją armię doświadczonymi bojcami,
- którzy swoją pozycję zawdzięczają jemu, a w przypadku zmiany władzy ją utracą, więc będą w pełni lojalni.

Film ze szkolenia białoruskich spadochroniarzy. Co zwraca uwagę, to mocno przestarzałe procedury wchodzenia do pomieszczeń. W NATO tak się ćwiczyło dwadzieścia lat temu. Brakuje choćby sprawdzenia, czy drzwi nie są zaminowane

Tymczasem w Polsce pojawiły się naklejki werbunkowe wagnerowców. Sprawę prowadzi policja, a jednego z "kolporterów" złapano na filmie, jak rozlepia ulotki.


Ktoś spyta, jak to jest, że bandyci Prigożyna mogą wjechać do Polski?
Bardzo prosto. Podziękujcie Niemcom i Unii Europejskiej:
1. należymy do strefy Schengen i KAŻDY może wjechać przez granicę z Niemcami, Czechami, Słowacją bez kontroli;
2. Niemcy dają status uchodźców wszystkim Rosjanom, deklarującym, że uciekają przed wcieleniem do roSSyjskiej armii, co w przypadku wagnerowców nawet nie jest kłamstwem. 
Dziękuję, można się rozejść. Nie od dziś wiadomo, że doktrynalny liberalizm to najlepsze narzędzie dla wpływów wszelkich tyranii. 

Kończąc temat Jebanarium, płonie strefa przemysłowa "Poligon" w Rameńskim pod Moskwą. Pewnie znowu spawacz rzucił niedopałek.



W ubiegłym roku liczba wybuchów i zabitych w ich wyniku w Rosji kilkakrotnie przekroczyła normę (wybuchy na górze, zabici na dole)

Wracając w rejon walk. Na Morzu Czarnym, w południowej jego części, doszło do pierwszego aktu piractwa ze strony marynarki rosyjskiej. Kacapski okręt "Wasylij Bykow" wezwał do zatrzymania się statek handlowy "Sukra Okan" pod banderą Palau, płynący w stronę Ukrainy. Kiedy kapitan statku nie zareagował, "Bykow" dał salwę przed jego dziób i wysłał na pokład śmigłowiec z "załogą kontrolującą". Po "kontroli" "Sukra Okan" popłynął dalej.

Oficjalna informacja rosyjskiego Ministerstwa Napadania na Wszystkich Dookoła o incydencie

Teraz ciekawe, jak na ten incydent zareagują Turcja, Stany i Wielka Brytania. Bo że "Bykow" za chwilę będzie się bronił przed ukraińskimi dronami, to nie mam wątpliwości.

Szczególnie, że jedna przynajmniej jedna próba już była

Według rzeczniczki południowego dowództwa armii ukraińskiej Natalii Humeniuk, Moskale stworzyli na południe od Krymu "strefę kontroli" statków, gdzie grupują się jednostki oczekujące na zwizytowanie. W ten sposób powstaje zbudowana z cywilnych statków bariera, mająca chronić okręty rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. 
Nic nowego. Moskale zawsze chowali się za bezbronnymi. Niemcy to tylko ich nieudolni uczniowie. 
Niech nikt Moskalom nie wyjaśnia, że drony są zdalnie sterowane, a dobry operator spokojnie taką "barierę" wyminie.

Zbliżamy się powoli do frontu.
Oto ksiądz Siergiej, putinosławny duchowny (a to się nie gryzie?), którego skierowano do pracy duszpasterskiej w Ługandzie. Tu dowiedział się jednak, że w komuniźmie nie potrzeba księży, dano mu karabin i wysłano na front.


Batiuszka mówi, że do okopów nie dociera nic z tego, co jest zbierane przez wolontariuszy dla rosyjskiej armii. Ani żywność, ani sprzęt. Żadnych dronów, żadnych celowników optycznych, czy noktowizyjnych. Nic. 
Za to pełno medali, które... zainteresowani sobie po prostu kupują. 
Parodia armii, parodia państwa, parodia Kościoła.

W sieci pojawił się list bojca z oddziału "Szturm", czyli mięsa armatniego, w którym opisuje on najbliższym sytuację mobików na odcinku bachmuckim pod Zajcewem. Jego oddział został wysłany do rozminowania. Dosłownie. Pogoniono ich na pole minowe, pod ogień snajperów. Ani uciec, ani upaść. 
Tych, którzy odmówili, wrzucono do dołu, po czym przewieziono do Zajcewa. Tam są bici, głodzeni i odmawia im się picia.


Zauważę tylko, że po stronie ukraińskiej na tym odcinku działa Legion "Wolność Rosji". Co za niebywała okazja do werbunku wielu wpienionych i chcących zemsty na katach. 

Także w Obwodzie Donieckim, ale nieco na południe, koło Torecka, specjalna jednostka policyjna "Białe Arnioły" ewakuowała rodzinę z trójką dzieci. Cywile nie chcieli porzucać rodzinnego domu, szczególnie, że od miesięcy ten odcinek należy do spokojnych. 
Dopiero kiedy w pobliżu spadły rosyjskie pociski, dali się przekonać.


Mieszkanka Doniecka została nagrana przez ruSSkiego bojca, jak mówi okupantom, co o nich myśli. Nazwała ich wąskookimi i zarzuciła, że walczą za pieniądze.


Nagranie zostało opublikowane, pod nim rozpętało się piekło w komentarzach.


Ktoś doniósł na nią władzom, które przekonały nieszczęsną do zmiany zdania. Jak się przyjrzycie, to widać zasłonięte makijażem ślady pobicia.


Powoli, powoli, nastawienie Ługandonów się zmienia. Coraz mniej marzą o RuSSkim Mirze. Do poparcia Ukrainy jeszcze daleko, ale i to nastąpi. 
Nadal uważam, że Ukraina odzyska Donbabwe i Ługandę poprzez proukraińskie powstania, którym SZU udzielą pomocy.

W Mariupolu partyzantka działa na całego. W nocy podpalona została rosyjska baza wojskowa. Skutecznie. Bazy nie ma.


Moskale ganiają, jak z pieprzem, próbując rozbić ruch oporu, ale bez większego skutku. Represje tylko wzmacniają go i dostarczają kolejnych chętnych do zemsty.

Nad Dnieprem Moskale próbują wciąż zlikwidować ukraińskie przyczółki. SZU są pod ciężkim ostrzałem z południa (Rosjanie ściągnęli artylerię). Ukraińcy mają do wyboru: wycofać się lub iść do przodu. Stanie w miejscu to droga do katastrofy. 

Mapka od WarMonitor3

Odnalazł się major zwiadu kacapskiej parodii armii Tomow. Zaginął wraz z oddziałem kilka dni temu w czasie próby zatrzymania ukraińskiego desantu pod Kozackimi Obozami (desant przeprowadziła jednostka specjalna celowo do takich zadań szkolona przez Brytoli), w miejscu na powyższej mapie zaznaczonym czerwonym kółkiem za liniami ukraińskimi. 


W sieci krąży film, na którym major Tomow grzecznie dzieli się swoją wiedzą z ukraińskimi żołnierzami, którzy wzięli go do niewoli. Niewykluczone, że cała akcja była elementem programu "Chcę żyć", a polegli z rosyjskiej strony zostali zabici przez kolegów z oddziału po tym, jak próbowali nie dopuścić do dezercji majora i reszty.

Szczególnie, że...
Rzekomo stare wideo, na którym major chwalił się rozbiciem ukraińskiego oddziału i wzięciem jeńców niekoniecznie było - jak twierdzono - stare. Analitycy wyłapali, że na wideo z pierwszego filmu i tego opublikowanego teraz major ma nawet ten sam listek w tym samym miejscu na koszulce. 
Czyli nagrywając film o rzekomo wziętych do niewoli Ukraińcach prawdopodobnie Tomow był już jeńcem. 
Do tego tuż przed tym zdarzeniem na Telegramie rozpowszechniane było "sprawdzone info", że Ukraińcy wciągają Moskali w zasadzki udając rosyjskie wojsko, a właśnie w taki sposób oddział majora miał się dostać do niewoli (co jest możliwe, Rosjanie próbowali tego samego, ale wykopyrtnęli się na języku - Ukraińcy nie mają tego problemu, bo w Rosji nikt nie mówi poprawnym rosyjskim). 



Wygląda zatem na duże PSYOPS. Cała mistyfikacja pozwoliła prawdopodobnie siłom ukraińskim rozbić rosyjskie pozycje (ujawnione przez majora Tomowa) zanim po rosyjskiej stronie zorientowano się, że bryknął. 
Zdrajca? Może. A może agent GUR, który doszedł do momentu, kiedy jego misja się skończyła? Budanow wiele razy mówił, że GUR ma informatorów na różnych szczeblach dowodzenia rosyjskiej armii. 
A może urodzony na Ukrainie Rosjanin, który zrozumiał zbrodniczość tej napaści? 
Nie wiem. Ale rozgrane mistrzowsko. Przez kilka dni Rosjanie szukali oddziału majora Tomowa, potem uznali, że zwiadowcy z majorem zginęli. Siły ukraińskie miały mnóstwo czasu na skorzystanie z wiedzy majora.
A czemu ujawniono film, jak współpracuje? Przyczyn może być wiele. Wykorzystano informacje, które miał tylko major, więc przeciwnik wie, że mówił. Dalsze ukrywanie tego faktu nie ma sensu. FSB będzie teraz ganiało i sprawdzało wszystkich dowódców polowych, czy przypadkiem i oni nie chcą zmienić strony. To ich odciągnie od ścigania ukraińskiego ruchu oporu. Zaufanie bojców do dowódców - już niskie - spadnie jeszcze bardziej, a wielu zachęci do skorzystania z programu. Skoro nawet major się skusił...

Pod Robotynnem ukraińska artyleria ostrzeliwuje główną linię rosyjskich umocnień.

Na zdjęciu sateitarnym od DefMon widać dymy w miejscach trafień ukraińskich (i rosyjskich) pocisków). Żółte linie to umocnienia Moskali

Najważniejsze na dziś. Rosjanie uciekli z Urodzajnego. Ostatnich, wiejących na piechotę tłukła ukraińska artyleria, sporo za rosyjskimi pozycjami.


Jak bojcy dostali spidu, to żeby nie ukraińska artyleria, to by się na brzegu Morza Czarnego zatrzymali


Prowagnerowski kanał "Trzynasty" jęczy nad utratą Urodzajnego i wskazuje, że generała Popowa zdjęto z dowodzenia 58 Armią i posłano do Syrii za to, że ostrzegał, że tak się stanie


Tak według DefMon wygląda obecnie sytuacja na tym odcinku. Zawitne Bażanja (Pragnienie Przymierza) to już element głównej rosyjskiej linii oporu


Oddział ukraiński wkracza do wioski na Zaporożu. Być może Urodzajne



Poza tym brak poważniejszych zmian.

Ukraińcy wypuścili do sieci reportaż o obozie dla rosyjskich jeńców. Wiadomo, że to propaganda i niekoniecznie jest tak różowo (chociaż Ukraina jest pod taką kontrolą instytucji międzynarodowych, że raczej na pewno nie jest tak syfiasto, jak w Rosji). Najlepszy jest kolo w czwartej minucie. 
- Nadal uważasz, że jesteśmy nazistami?
- Tak, ale cywilizowanymi nazistami.


Od początku rosyjskiego najazdu zginęło pięćset ukraińskich dzieci. Ponad tysiąc odniosło poważniejsze rany i obrażenia. 


W poniedziałek w Chersoniu obchodzony będzie Dzień Pamięci Ofiar Wojny na Chersońszczyźnie. Najmłodsza miała dwadzieścia trzy dni...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)