Dziennik wojny - dzień sto pięćdziesiąty siódmy, sto pięćdziesiąty ósmy, sto pięćdziesiąty dziewiąty i sto sześćdziesiąty drugiego roku (522, 523, 524 i 525)
Kojarzycie ten odcinek serialu "Ghost in the Shell - Stand Alone Complex", w którym podczas wystąpienia komisarza policji następuje seria nieskoordynowanych i niepowiązanych ze sobą ataków na niego? Sprawców nic nie łączy, Nie ma żadnego wspólnego motywu. Wszyscy jednak łączyli się z tym samym źródłem w internecie...
To coś takiego wydarzyło się w Rosji. W ciągu czterech dni nastąpiła seria ataków na wojskowe komisje uzupełnień. Podpalono dwadzieścia osiem z nich, z czego sześć na Krymie. Zatrzymani sprawcy zeznawali, że do czynu namówił ich ktoś, kto do nich zadzwonił. Niekiedy przedstawiał się jako oficer FSB. Najpierw namawiał ich, żeby na swoje nazwiska wzięli kredyt, a potem wysyłał do podpalenia komisji wojskowych.
Pożar komisji wojskowej w Ułan-Ude w Buriacji
Niewiarygodne, choć dość logiczne. Poprzez akwizycję kredytu sprawdzona została podatność tych osób na perswazję, a kiedy już to zrobili (to znaczy wzięli kredyt) techniką "noga w drzwiach" byli prowadzeni do aktu sabotażu.
Mistrzostwo!
W Petersburgu koleś miał podpalić komisję wojskową, a kiedy to się nie udało, staranował swoim samochodem bramę. On też twierdził, że kierował nim "ktoś z FSB"
Modus operandi wart uwagi naszych służb. Nie ma spisku, nie ma żadnych powiązań. Nawet rozpracowanie jednego człowieka nie prowadzi do kolejnych, ani do kierownictwa. A nie da się kontrolować wszystkich rozmów telefonicznych, czy każdego maila.
Ale oprócz działań, jak z serialu z gatunku cybepunk mamy całkiem normalne operacje. Jeśli za taką uznać zbombardowanie dronami wieżowca w Moskwie, w którym siedzibę mają trzy rosyjskie ministerstwa.
Według oficjalnej propagandy z sześciu dronów część zestrzelono, a część "stłumiono" (zakłócono systemy sterowania) i te stłumione rozbiły się w "niezamieszkanej części Moskwy". Dziwnym trafem owa niezamieszkana część Moskwy to ścisłe centrum, tak zwany IQ-Quarter. Jeszcze dziwniejszym trafem niekierowany przez nikogo dron uderza w gmach ministerstw. Co dziwniejsze, w biuro Ministerstwa Cyfryzacji. A najbardziej zaskakujące jest to, że w pomieszczenia, gdzie znajdują się dokumenty związane z rosyjskimi dronami.
Same przypadeczki.
A żeby nikt nie miał wątpliwości, że to przypadki, to wczoraj atak został powtórzony, tylko kilka pięter wyżej.
I także tym razem część dronów zestrzelono, a część "stłumiono" i taki pozbawiony sterowania trafił znów w ten sam wieżowiec.
No co za zbieg okoliczności.
A żeby było jeszcze ciekawiej, w Taganrogu znowu coś wybuchło i są nieoficjalne pogłoski o tym, że to do celu nie doleciał jeden z nowych rosyjskich dronów uderzeniowych. Dokładnie nie tyle nie doleciał, co nie wyleciał, bo startować miał z lotniska w Taganrogu, które... zbombardował.
To o tyle ciekawe, że według Legionu "Wolność Rosji" poprzednie "klaśnięcie" w Taganrogu było skutkiem awarii nowego modelu rakiet, odpalonych z rosyjskiego samolotu w kierunku Ukrainy.
Ale mamy też trafienia, które nie budzą wątpliwości. HIMARSy ostrzelały ośrodek szkoleniowy Moskali na wyspie Dżaryłgacz (na południe od Skadowska).
Kto przy zdrowych zmysłach organizuje ośrodek szkoleniowy w zasięgu artylerii przeciwnika?
Przesuwając się ciut bardziej na wschód, mamy zniszczony ukraińskimi rakietami kolejowy Most Czonharski. Drogowy oberwał już jakiś czas temu.
Szyny się wygły. Temu mostu |
W tej sytuacji rosyjskie możliwości komunikacyjne skupiają się teraz na trzech mostach koło Armiańska. Mosty Czonharskie są w większym lub mniejszym stopniu wyeliminowane.
W zasadzie wystarczy wyłączyć jeden z mostów drogowych koło Armiańska, żeby transport samochodowy sparaliżować, ale po co ryzykować? Lepiej wysadzić oba |
Jak dodamy kolejną "bawełnę" koło Sewastopola, to chyba mamy komplet.
To przenosimy się na morze.
W niedzielę Rosja hucznie obchodziła Dzień Marynarki Wojennej. Święto zarzucone w okresie sowieckim (mimom istotnej roli w bolszewickim przewrocie matrosy sprawiali zbyt dużo problemów) i przywrócone przez Putina.
Obchody Dnia Marynarki Wojennej w Rosji
Do uroczystości włączyli się hakerzy z GUR, którzy włamali się na rosyjskie systemy rozsyłania reklam internetowych i wysłali wszystkim matrosom swoje pozdrowienia.
W sieci pojawił się też film z rekonstrukcją zatopienia krążownika "Moskwa".
W Petersburgu udającą statek zabawkę na placu zabaw dla dzieci ozdobiono galą flagową.
Ktoś znający rosyjski kod flagowy odczytał jednak ukryte w nim przesłanie:
MIŁUJCIE NIEPRZYJACIÓŁ SWOICH.
Kto zna cyrylicę może sobie sprawdzić.
Oczywiście, jako kraj skrajnie chrześcijański, wyzywający wszystkich od satanistów, Rosja nie może tolerować na swoim terenie tak bezczelnego cytatu z Ewangelii. Instalację zdjęto.
Rosyjskie okręty "Siergiej Kotow" i "Wasilij Bykow", operujące w południowej części Morza Czarnego, zostały znowu zaatakowane przez ukraińskie drony uderzeniowe. "Kotow" niedawno był celem ataku, ale się wybronił. Teraz też drony miały zostać zniszczone.
Tyle oficjalne media rosyjskie.
Nieoficjalnie przechwycona została rozmowa załóg dwóch śmigłowców Ka-52, które brały udział w akcji ratunkowej przy tych okrętach. Jeden Matros miał zginąć, a pięciu zostać rannych.
Nie wiadomo jednak, który z rosyjskich okrętów został trafiony i czy trafiono okręt wojenny, czy statek handlowy "Sparta IV" pełniący rolę transportowca dla rosyjskiej broni.
Pisałem jakiś czas temu, że czekam na starcie Floty Czarnomorskiej z ukraińskimi dronami na pełnym morzu. Wygląda na to, że dotychczasowe ataki miały charakter ćwiczeń i wprawek, a prawdziwa bitwa dopiero przed nami. Jeśli dwa okręty i statek nie są w stanie obronić się przed kilkoma dronami, to co się stanie, jeśli Ukraińcy wypuszczą kilkadziesiąt maszyn?
Teoretycznie możliwe jest, że takie uderzenie nastąpi, kiedy rosyjskie okręty wyjdą w morze, żeby odpalić rakiety na Ukrainę. Trafienie ich w momencie wystrzeliwania rakiet może spowodować gigantyczne skutki.
No to za Flotę Rosyjską.Do dna!
Pozostając na Morzu Czarnym. Trzy statki handlowe, izraelski, turecki i grecki podjęły ryzyko i wyruszyły w stronę wybrzeży ukraińskich. Statek izraelski, osłaniany przez amerykański samolot przeciwokrętowy oraz dron zwiadowczy, szczęśliwie dopłynął z Bosforu do ukraińskiej odnogi Dunaju, skąd pod osłoną ukraińskich rakiet może się udać do Odesy.
Tym samym kolejne rosyjskie groźby i szantaże okazały się zwykłym pitoleniem. Stara zasada każdego, kto posługuje się bronią: jeśli nie masz zamiaru jej użyć, to jej nie wyciągaj.
Izraelskiego statku kacapy nie ważyły się ruszyć, ale za to ostrzelały leżący nad Dunajem ukraiński port Izmaił. Czterdzieści tysięcy ton ziarna spłonęło
Zachód doskonale rozumie, że to żywność jest tu bronią. Rozwiązanie problemu "korytarza zbożowego" łagodzi napięcia na linii Ukraina-Polska oraz pomaga rozwiązać kryzys afrykański, bo to żywność jest walutą, która tam ma największą cenę.
Podczas szczytu Rosja-Afryka przywódcy afrykańscy bezskutecznie prosili Putina, aby wrócił do umowy zbożowej. Jeśli Amerykanom uda się zapewnić Afryce żywność, to może być dla kacyków argument za porzuceniem Rosji.
Ale to będzie wymagało rozwiązania także problemu rosyjskich bojówek w krajach afrykańskich. Kacykowie mogą chcieć porzucić Putina, ale niekoniecznie za cenę własnych głów.
I tak dochodzimy do Nigru. Jak się okazuje, nowy promoskiewski dyktator tego kraju przeszedł jakiś czas temu na prawosławie. Ponoć pod wpływem żony. Jak tam było, to i tak Niger wykonuje zwrot prorosyjski. Nowe władze zażądały usunięcia baz obcych wojsk ze swojego terenu i... zaprosiły obce wojska w postaci wagnerowców, stacjonujących w Mali.
Armia francuska (około półtora tysiąca) i amerykańska (około tysiąca do obsługi dronów) stacjonują w Nigrze na zaproszenie władz tego kraju i zajmują się zwalczaniem terrorystów islamistycznych z Al-Kaidy i ISIS. Akurat w Nigrze te operacje całkiem nieźle szły. Tam, gdzie władzę przejęły prorosyjskie junty, tam skuteczność zwalczania terrorystów gwałtownie spadła (ciekawe, czemu?).
Do tej pory w analogicznych sytuacjach w Burkina Faso i Mali Francja zachowała bierność wobec antyfrancuskich przewrotów i potulnie się wycofywała. Jak będzie teraz?
Na razie Amerykanie oświadczyli, że żądania nielegalnych władz mają w głębokim poważaniu.
Wczoraj agresywna demonstracja pod ambasadą Francji w stolicy Nigru została rozpędzona strzałami. Dziś wojsko "nie zdążyło
Ale to nie koniec problemów junty. Gorzej, że przewrót potępiła Unia Afrykańska, oraz organizacja skupiająca państwa Afryki Zachodniej (ECOWAS), która już zapowiedziała interwencję zbrojną.
Co prawda kilka innych państw, w tym Algieria odpowiedziało, że interwencja będzie równoznaczna z wypowiedzeniem wojny, ale...
Operująca na Morzu Śródziemnym amerykańska flota może wyjaśnić władzom Algierii, że mieszanie się w nie swoje sprawy źle się kończy.
To historia. Rabat w czasach prezydentury Teodora Hoovera, ale może się powtórzyć w Algierze
I żeby nie było. Nie popieram ani kolonializmu, ani neokolonializmu. Ale, jak to ujął Prigożyn, owo "wyzwolenie" Nigru to zamiana dość lajtowej zależności od Francji (która grzecznie się wycofuje, jak jej mówią "won!") na twardą zależność od Rosji, realizowaną przez bandytów Prigożyna.
I tak, w takiej sytuacji konieczne jest wykopanie kolonizatora siłą zbrojną. Miejmy nadzieję, że Waszyngton będzie miał jaja.
Na razie Biden poprosił Kongres o zgodę na przesunięcie środków ze wsparcia Ukrainy na dozbrojenie Tajwanu.
Czy to poważne?
Niezupełnie. To sygnał do Chin, żeby nie korzystały z okazji.
Front.
Pauza operacyjna praktycznie na całej długości.
Na południu Ukraińcy, mimo rosyjskich kontrataków, utrzymali zdobyte w zeszłym tygodniu pozycje, ale nie udało im się jeszcze pójść dalej.
Efektem jest nieduży, ale odczuwalny ruch SZU w kierunku wsi Mykilskie pod Węglodarem. Jeśli się uda, to Rosjanie stracą jedyny przyczółek na północnym brzegu rzeki Kaszlahacz.
Koło Wasylówki nad Dnieprem Huculi ze 128 Brygady Górskiej próbują obejść umocnioną wieś Żerebiankę i atakują na Łuchowe.
Pod Bachmutem trwają walki o Kurdjumówkę. Na razie za wcześnie, żeby coś mówić więcej. Na północnej flance walki pozycyjne.
Na froncie północnym rosyjskie natarcie przekształciło się w rosyjski odwrót. Jedynie na wysokości Krzemiennej trwają próby ataków Moskali, ale są skutecznie odpierane przez Ukraińców.
Bohdan Myrosznikow zauważa, że sam pomysł rosyjskiego ataku na tym kierunku nie był zły, ale powinien nastąpić po wyczerpaniu ukraińskich rezerw. Wtedy miałby szansę powodzenia. Przedwczesny spalił na panewce kosztem rosyjskich strat.
Ale chyba po moskiewskiej stronie zdawano sobie z tego sprawę, dlatego użyto bardzo mało czołgów i pojazdów opancerzonych. Jakby chciano je ochronić przed spodziewaną masakrą.
Cóż, wojsko i służby mundurowe to także sztuka wykonywania głupich rozkazów jak najmniejszym kosztem.
A skoro jesteśmy przy głupich rozkazach, to w rosyjskim internecie pojawiła się reklamówka wyborcza "nie liczącego się" Prigożyna.
"Kiedy wszyscy się bali, on jeden szedł do przodu. Kiedy wszyscy kłamali, on jeden mówił prawdę. Kiedy wszyscy znosili nicość, on pierwszy wystąpił przeciw. Osobistym przykładem pokazał, jak powinna działać armia. A kiedy wrogowie krzyczeli "Na Moskwę!", on jeden ratował honor".
Kreowanie Cezara, zbawiciela narodu trwa.
Swoją drogą zabawne jest pokazanie Kadyrowa i jego ferajny w kontekście tchórzostwa. Ta zniewaga nie umknie jakiegoś ostrego wpisu Tik-tok Księcia Don Kaukazu. Pewnie napisanego z Dubaju.
A swoją drogą, odnalazła się Tik-tok Army i znów kręci filmy.
Oto ich dzieło, jak niszczą ukraińskie czołgi i BWPy.
Osintowcy zauważyli, że pojazdy są dziwnie mało uszkodzone i jak zrobili geolokalizację, to wyszło, że film powstał pod Białogrodem, jakieś dwa-trzy kilometry od frontu.
A tak wygląda prawdziwe zniszczenie rosyjskiego systemu przeciwlotniczego Buk. Moskale mają tego badziewia coraz mniej, ale nadal za dużo, żeby ukraińskie lotnictwo latało swobodnie.
Komentarze
Prześlij komentarz