Dziennik wojny - dzień sto siedemdziesiąty drugi drugiego roku (537)

 

Bobry witają. "Bóbr" to nazwa dronów uderzeniowych, którymi atakowana jest Moskwa

Major Tomow nie dał się prosić i udzielił obszernego wywiadu, w którym opowiada o sytuacji w swojej jednostce, złym zaopatrzeniu, niechęci bojców do walki i otwartego odmawiania udziału w niej. Wywiad jest ciekawy, a że poszedł na Telegramie, wielu Rosjan mogło się z nim zapoznać. 
Ta wypowiedź zdaje się potwierdzać sugestie, że ma\jor poddał się w ramach programu "Chcę żyć", a cała akcja jego oddziału została zainscenizowana, żeby to umożliwić i żeby jak najdłużej utrzymać w tajemnicy fakt dezercji (swoją drogą od zaginięcia do ujawnienia, że oddział dostał się do niewoli minęły trzy dni, a w międzyczasie zmieciona została cała kompania z jednostki majora - czyli być może na podstawie jego informacji. 


Ukraińcy zaprzeczają też rosyjskim danym co do strat oddziału majora Tomowa. Rosjanie mówili o trzydziestu pięciu poległych i trzynastu wziętych do niewoli. Ukraińcy twierdzą, że poddało się wszystkich osiemnastu bojców i o poległych nie wspominają. 
Fakt, że łącznie czterdziestu ośmiu ludzi, jak podawali Moskale, to trochę dużo, jak na "grupę zwiadowczą". Praktycznie duży pluton, a nawet dwa. Osiemnastu bardziej odpowiada realiom działań rozpoznawczych. 
Z wypowiedzi majora wynikać też ma, że poparł bunt Prigożyna, co oznaczało dla niego represje w ramach armii rosyjskiej. Może dostał cynk, że go wyślą do Syrii? 
A swoją drogą, "zwiadowca" wcześniej był w obsłudze magazynu taktycznej broni jądrowej. 
Nie pierwszy i nie ostatni, któremu kazano wykonywać zadania, do jakich nie był przygotowany.

Sytuacja Moskali na froncie jest trudna - oględnie mówiąc. 
Przyczółki ukraińskie między Oleszkami a Kozackimi Obozami poszerzają się, a próby ich likwidacji nie przynoszą efektu.

Rosyjski bloger Romanow (część środowiska Szojgu domaga się aresztowania go za to, co pisze) nie ukrywa, że sytuacja na przyczółku jest zła dla Rosjan i punktuje oficjalną propagandę, kłamiącą, że sytuacja została opanowana. To także Romanow ujawnił, że Tomow zaginął, a potem, że dostał się do niewoli. 

Szara strefa koło Kozackich obozów rośnie. Najciekawsze, że komentatorzy mają problem ze zidentyfikowaniem działających tam jednostek ukraińskich. Wygląda na to, że to robota specjalsów GUR, ale to tylko domysły. Mapka od Tomasza Fita

Przypomina się historia z przyczółkiem nad Inhulcem w czasie operacji uwolnienia Chersonia. Zakłócił on rosyjską komunikację, spowodował konieczność rozproszenia sił. Tygodniami i miesiącami wisiał nad rosyjskimi pozycjami, jak miecz Damoklesa. 
Zdaje się, że tu będzie podobnie. 
W ogóle, operacja zaporoska SZU bardzo przypomina działania spod Chersonia, tylko w większej skali. 

Koło Wasylówki siły ukraińskie posuwają się bardzo powoli, a efekt ich działań to mielenie kolejnych jednostek rosyjskich. Rosjanie mają coraz mniej w rezerwie i za chwilę zaczną łatać przemieszczając oddziały frontowe, co odsłoni inne odcinki.

Mapka od Martinna


Pod Robotynnem oddziały Ukraińskie doszły do pierwszych zabudowań wsi od strony północnej. Rosjanie pod ostrzałem ukraińskiej artylerii zmuszeni byli wycofać się z pozycji na skraju miejscowości. Generalnie SZU próbują iść w kierunku wschodnim, nie południowym, żeby zmusić do odwrotu znajdujących się tam Rosjan. 

Film z Robotynnego, podobno z dzisiaj. Niektórzy na podstawie widocznego tu pożaru wnioskują o zajęciu wsi, ale do tego jeszcze daleko

Moskale jednak kontratakują i ograniczają możliwości ruchu sił ukraińskich. SZU nieco brakuje na tym odcinku artylerii. 

Mapka od Tomasza Fita

Odwrót Rosjan z Urodzajnego nie oznacza jeszcze, że Ukraińcy je kontrolują. SZU zajmują powoli całą miejscowość, a o jej wyzwoleniu, jak z reguły to robią, powiedzą, kiedy będą ją w pełni kontrolować. 

Zdobycie Urodzajnego daje siłom Ukraińskim możliwość wyjścia zarówno na południe w stronę Staromłynówki, jak i na wschód, w celu obejścia rosyjskich pozycji pod Nowodonieckiem. 


Mapki pokazują węzłowe znaczenie Urodzajnego i Staromajorskiego dla ukraińskich działań ofensywnych

 Komentatorzy ze strony rosyjskiej podkreślają, że przyczyną odwrotu był brak rotacji oddziałów i przewaga zasięgu artylerii po stronie ukraińskiej, co wykluczyło Rosjanom możliwość walki kontrbateryjnej. 
Wskazuje się, że dokładnie o tych problemach mówił były dowódca 58 Armii generał Popow i za to został przez Szojgu odwołany i wysłany do Syrii. 

Wojenkor "Żywow Z" między wierszami pseudopatriotycznego bełkotu przemyca rozpaczliwe wołanie o wsparcie i świeże siły.

W innym poście tenże Żygow jęczy, żeby nie alarmować o utracie kolejnych wsi, bo od razu dzwonią z Moskwy z żądaniem odbicia pozycji. W efekcie dowódcy wysyłają na rzeź nieprzygotowane oddziały, zbyt słabe do takiego zadania i nie mające odpowiedniego wsparcia. 

Pod Bachmutem walki głównie pozycyjne. Rosjanie próbują odebrać Berchówkę, a Ukraińcy cisną pod Kurdjomówką i Ozarianówką.


Próba rosyjskiego kontrataku z użyciem czołgów i pojazdów opancerzonych pod Kleczeczówką (niebieskie kółko) skończyła się złomowiskiem uwieńczonym trzema T-90 Proryw.



Żołnierzy pod Bachmutem ponownie odwiedził prezydent Zełeński

Na północnym odcinku bez zmian. Pod Kupjańskiem Rosjanie kosztem dwóch pułków piechoty, dwóch batalionów pancernych i pięciu dywizjonów artylerii posunął się na jednym krótkim odcinku stukilometrowego frontu o... dwieście metrów. 


Najtrudniejsza sytuacja jest pod Białogórówką, gdzie Rosjanie rzucili wsparcie ściągnięte spod Krzemiennej. Poza tym bez zmian. 

W nocy Moskale w trzech falach ostrzelali Odesę, Zaporoże i Kijów. 



Według Ukraińców wszystkie drony i rakiety zostały zniszczone w powietrzu, ale wrak jednej z nich spadł na supermarket, który całkowicie spłonął.

Moskale ogłosili, że supermarket był wojskowym magazynem


W wyniku ostrzału ucierpiało także kilka szkół

Ponieważ Rosjanie chwalili się rzekomym trafieniem, Ukraińcy opublikowali film ze strącenia rakiety, od odłamków której zapalił się market


Za to rzeczywiście, a nie tylko w propagandzie, w powietrze wyleciała rosyjska baza zlokalizowana w ośrodku wypoczynkowym pod Mariupolem.




Sytuacja na froncie i głośne wypowiedzi, że Popow miał rację, powodują spadek akcji Szojgu. W efekcie jego główny rywal, Aleksjej Diumin (związany z Prigożynem, ale i ze spadochroniarzami generał GRU, a obecnie gubernator Tuły) ma dostać stanowisko szefa nowego Ministerstwa Przemysłu Zbrojeniowego, a nieoficjalnie ma patrzeć Szojgu na ręce. 

Obaj nienawidzący się panowie krążyli zatem po wystawie Armia-2023, udając współpracę

Pisałem, że w niedzielę zapłonie Dagestan, ale to miała być przenośnia. Stolica tej republiki Machaczkała dziś zapłonęła dosłownie. Późnym wieczorem doszło do eksplozji w warsztacie samochodowym, od czego zaczął się pożar, który objął stację benzynową, a w efekcie centrum handlowe. 



I to jest najprawdopodobniej robota rosyjskich służb. 
Dlaczego?
Wczoraj miały odbyć się protesty przeciw awariom sieci energetycznej (i brakowi reakcji władz na nie), brakowi wody (bo nie działają elektryczne pompy) i zaśmieceniu Dagestanu (bo jest syf większy, niż w Warszawie). Na wezwanie "Świtu Dagestanu" nie zareagowało wiele osób (około dwustu), jednak jedno ze skrzyżowań w tejże Machaczkale i autostradę federalną udało się protestującym zablokować.








W efekcie tematem zainteresowały się media ogólnopaństwowe, jak agencja Interfax i temat zrobił się głośny. Reportaż o śmieciach nawet zrobiła telewizja.


Co można zrobić w tej sytuacji? 
Ano można protestujących "ubrać" w terroryzm, co jest o tyle łatwe, że "Świt Dagestanu" rzuca hasłami typu "Dagestan bez Rosji" i mówi o deokupacji. Teraz każdy protestujący przeciw brakowi wody lud śmieciom będzie terrorystą i problem z głowy.
Albo nie, bo ludzie mogą się jeszcze bardziej wkurzyć.

"My jednoznacznie wejdziemy w historię Ummy (świata muzułmańskiego). Nasza bezczynność stanie się legendą - "Świt Dagestanu" uznaje swoją akcję za porażkę. Rzeczywiście, protest w Moskwie zebrał więcej ludzi, ale tu mogły zagrać dwa czynniki: na emigrację zarobkową decydują się z reguły ludzie bardziej dynamiczni i skłonni do ryzyka, a w dodatku w obcym środowisku łatwiej wykształcić poczucie zagrożenia i potrzebę kontaktu z pobratymcami. Tych czynników nie ma w Dagestanie


Coraz mniej wiadomo o akcji rosyjskiej marynarki przeciw tureckiemu masowcowi "Sukra Okan" pod banderą Palau. Według relacji płynącego w pobliżu tankowca nie było strzelania, ani żadnych aktów przemocy ze strony Rosji (choć Rosja tak twierdziła. Kapitan masowca olał żądanie Rosjan i skręcił na tureckie wody terytorialne.

Tyle, że w sieci pojawił się film, że Rosjanie faktycznie desantowali się ze śmigłowca na pokład statku (na tureckich wodach terytorialnych?). Przy okazji widać, jak załoga biernym oporem im to utrudnia. Ci goście siedzący na pokładzie uniemożliwili lądowanie śmigłowca, co wybitnie utrudniło Moskalom całą operację


Prowojenna propaganda w Jebanarium sięga szczytów absurdu. 
Od tego batiuszki putinosławni Rosjanie mogą się dowiedzieć, ze Bóg kocha Ukraińców, ale ponieważ grzeszą, to karze ich, jak ojciec nieposłuszne dziecko, a narzędziem kary są Rosjanie (jakby batiuszka doczytał to w Księdze Izajasza jest ciąg dalszy, że po zakończeniu kary narzędzie (tam Babilon - hłe, hłe) zostanie wrzucone w ogień i zniszczone. 


Bluźnierstwo putinosławia idzie dalej. Na wojskowych ikonach Chrystusowi zamieniono greckie litery alfa i omega (pierwszy i ostatni) na łacińskie Z i V (ostatni i ostatniejszy?).



A tu na mobilnej kaplicy polowej na wystawie "Armia-2023"

W sieci pojawiły się dwa filmy. Pierwszy to trailer reportażu "Po tamtej stronie świata" (albo "Po tamtej stronie pokoju" - dwuznaczność słowa "mir"), opowiadający o pierwszych tygodniach napaści w rejonie Buczy.


Drugi to dziennikarstwo śledcze, wykazujące, że prowadzący działalność humanitarną Nowozelandczyk Andrew Bagshaw został przez Moskali zamordowany. Reportaż poszedł w nowozelandzkiej telewizji publicznej.


Jutro wspólnie z Amerykanami i Ukraińcami obchodzimy rocznicę pobicia Moskali pod Warszawą. Zjednoczeni jesteśmy silni. Skłóceni nie mamy szans. 
I tu ciekawostka. Warto przyjrzeć się na reakcje pod cytatem z wypowiedzi prezydenta Dudy na Telegramie, w którym mówi on o wspieraniu Ukrainy, ale obronie polskiego interesu. Tylko trochę reakcji negatywnych. Większość pozytywna, nieco mniej "hm... muszę pomyśleć". 



Bo Ukraińcy doskonale rozumieją, o czym mowa. Zresztą niedawno Michał Podolak ze strony ukraińskiej powiedział dokładnie to samo. 
Bo partnerstwo nie polega na podległości i oczekiwaniu, że ktoś będzie spełniał nasze zachcianki, ale na współpracy z poszanowaniem potrzeb i interesów drugiego.



Radosnego Święta Wojska Polskiego!
Bolszewika goń!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)