Dziennik wojny - dzień sto pierwszy.
Sewerodonieck to jednak mistrzostwo operacyjne Ukraińców. Już całe miasto ogarnięte jest walkami, choć głownie starcia toczą się o kontrolę nad dwiema szerokimi prostopadłymi ulicami: Aleją Gwardyjską i ulicą Bohdana Liszyna. Ich opanowanie pozwala rozciąć rosyjskie siły w mieście na dwie części. Jednocześnie z odzyskanego przedwczoraj Metolkino poszło (zgodnie z moimi przewidywaniami) uderzenie na północ na tyły Rosjan.
Artyleria ukraińska, wykorzystując przewagę wysokiego
zachodniego brzegu Dońca, który daje im wgląd w rosyjskie pozycje jednocześnie
chroniąc przed wzrokiem wrogów, zasypują Moskali deszczem pocisków.
Jednocześnie Rosjanie nie mogą bombardować szturmujących Ukraińców, bo pozycje
obu stron są zbyt blisko siebie, a oni nie mają amunicji i broni koniecznych do
prowadzenia precyzyjnego ostrzału. Próbują wspierać swoje wojska lotnictwem,
ale kończy się to tak, jak dziś dla jednego z rosyjskich śmigłowców, który
wpadł w objęcia ukraińskiego czarnoziemu.
Istotną część ukraińskich sił w Sewerodoniecku stanowią żołnierze Legionu Zagranicznego, z
których wielu to weterani sił specjalnych. Są o tyle groźni, że jak wszyscy
specjalsi w NATO często ćwiczyli razem, znają więc nawzajem swoją specyfikę i
mają wypracowane procedury współpracy. Czyli mówiąc po ludzku, mimo wywodzenia
się z różnych jednostek potrafią działać jak jeden spójny zespół.
A jak Rosjanie tłumaczą epicki wpiernicz, jaki zbierają w
Sewerodoniecku?
Otóż według nich sprawcami lania są… polskie bataliony szturmowe. To się nazywa
trauma.
Ale Bogiem, a prawdą, możliwe, że w tej historii jest ziarno prawdy i że
rzeczywiście w Sewerodoniecku jest trochę naszych. Zresztą, gdzie ich nie ma. W
SAS, czy Navy Seals służą przecież potomkowie polskich emigrantów, nieraz świadomi
korzeni i perfekcyjnie mówiący po polsku.
Pod Popasną Rosjanie nadal próbują przeciąć „drogę życia”
Bahmut-Lysyczańsk i zdobyć Bahmut. Ale intensywność ich ataków spadła. Wszystko
jest ściągane do Sewerodoniecka.
Pod Limanem Rosjanie opanowali teren na południe od miasta
aż do Dońca i w nocy próbowali sforsować rzekę pod Rajhorodkiem. Co nie dało
jednak wyniku.
Pod Izjumem Rosjanie
znów próbują atakować w kierunku Słowiańska i Barwinkowe. Czyli wracają do
koncepcji sprzed tygodni, która , jak wiemy, nie dała im rezultatu, zgodnie z
zasadą, że jak coś nie działa, to trzeba więcej tego samego. Oba kierunki n
natarcia są rozbieżne, co powoduje rozproszenie sił i zagrożenie, że atakujący
zostaną odcięci i okrążeni.
W ramach obrony prawosławia w wyniku ostrzału Moskale spalili cerkiew
Wszystkich Świętych w Świętogórsku.
Pożar cerkwi w Świętogórsku. |
Ciekawie za to robi się pod Wowczańskiem, gdzie rozrabia ukraińska partyzantka i specjalsi. Do celu przeznaczenia nie dojechało tam już sto sowieckich transportów z zaopatrzeniem.
Pod Charkowem bez zmian. Walki toczą się o Ternową, Rubiżne
i pod Słobożańskiem. Moskale starają się odzyskać inicjatywę przy pomocy
ostrzału artyleryjskiego.
Koło Doniecka wymiana ciosów artyleryjskich. Pociski spadły
też na cywilne obiekty w tym mieście. W samym centrum. Rosjanie od razu
zażądali międzynarodowego śledztwa. Jednak na donieckich kanałach komunikacyjnych
powielana jest informacja, że pociski te wystrzelili Rosjanie. Dowodem ma być
to, że wystrzały były zbyt blisko miasta.
Cóż… nic nowego w wykonaniu sowietów. Wobec dyskusji o udostępnieniu Ukrainie
artylerii dalekiego zasięgu Rosjanie zmontowali prowokację. Tylko, że Donieck nie
jest terytorium Rosji. Choć Rosja o tym nie wie.
Ruszył też nowy atak ukraiński w rejonie miasta Połohy. SZU
uzyskały pewne (ale nie dookreślone) sukcesy terytorialne. Pod Chersoniem pozycje
Moskali zmiękczało też rosyjskie wojsko.
W Mikołajowie sowieci zniszczyli terminal zbożowy. Zboże poszło z dymem.
Przed kijowską katedrą świętej Zofii
zawieszono 261 dzwonków, upamiętniających dzieci zamordowane w wyniku wojny.
Każdy dzwonek dla jednego dziecka.
Macron ponownie powiedział, żeby
nie upokarzać Rosji, bo uniemożliwi to powrót do normalnych relacji po wojnie
(nie wyjaśnił, po co?), na co ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro
Kuleba powiedział, że takimi tekstami Francja poniża samą siebie, bo i Rosja
poniża samą siebie.
Ukraińcy zastanawiają się, co Putin ma na Macrona.
Syn Dymitra Miedwiediewa, Dartha
Meada, ucznia Putina, został wywalony z pracy w Dolinie Krzemowej i ma opuścić
USA.
Rosyjskie media niezależne
informują, że z braku chętnych do wojska, Rosja wróciła do carskiej tradycji
branki i po poborowych przyjeżdża policja razem z wezwaniem do wojska. Poborowy
jest zatrzymywany i tego samego dnia melduje się w jednostce.
Komentarze
Prześlij komentarz