Dziennik Wojny - doba siedemdziesiąta czwarta i siedemdziesiąta piąta drugiego roku (439 i 440)
W przededniu Dnia Zwycięstwa ktoś popsuł ogromny napis "POBIEDA" (zwycięstwo) na Krymie, odcinając literkę P. Jak odetnie O, z pobiedy zostanie tylko zwykła BIEDA.
Na Kremlu bieda już jest. Tegoroczna parada zwycięstwa, czyli onanistyczne prężenie musukułu rzekomego imperium wypadło, jak u siedemdziesięcioletniego starca, usiłującego grać gwiazdora filmów porno. Miało być równo, sztywno i z bukietem w ręku, a wyszło lekkopółśmiesznie.
Jedynym bowiem czołgiem, który tym razem wziął udział w paradzie był... antyczny T-34!
Nie. Nie robię sobie jaj i to nie jest "wyrwane z kontekstu". Druga armia trzeciego świata nie ma czego pokazać na najważniejszej prestiżowej paradzie w roku.
Gwoli ścisłości. T-34 prowadzi paradę od 2015 roku, ale zawsze jechały za nim czołgi w tym T-14 Armata. W tym roku jednak innych czołgów nie było. Według OSINTowca Olivera Alexandra, który po prostu policzył, co jeździło po Placu Czerwonym i wyszło mu, że jest tego czterokrotnie mniej, niż dwa lata temu. Całość przejechała w ciągu około pięciu minut. Wszystko.
Parady lotniczej też nie było.
Parafrazując piękną skądinąd piosenkę Marleny Dietrich: "Gdzie są czołgi z tamtych lat? Tam, gdzie w stepie hula wiatr".Na to wszystko musiał patrzyć Putin w towarzystwie Łukaszenki (ciekawe, bo dotąd świętował u siebie) oraz kilku przywódców azjatyckich i kaukaskich (generalnie państwa OUBZ, czyli rosyjskiej podróbki NATO), którzy za kilka dni zameldują się w Pekinie u nowego zwierzchnika, a teraz przyjechali się pożegnać. Byli też liderzy takich przodujących państw afrykańskich, jak Zimbabwe.
Łukaszenka zaraz po paradzie wymówił się stanem zdrowia i ekspresowo spierniczył do siebie.
Kiedy to co widzisz jest tak słabe, że aż żal d... ściska. Miny tyrani mają nietęgie |
Parada w Moskwie była słaba, ale przedszkolaki nie zawiodły
A jak wygląda faktyczna sytuacja sprzętowa wojsk rosyjskich na Ukrainie? Tu małe zestawienie. Czarne kółko to liczba poszczególnych rodzajów sprzętu, wymagana zgodnie z rosyjskimi normami na taką liczbę bojców, jaka jest na poszczególnych odcinkach. Brązowe "torciki" to stan faktyczny. Gołym okiem widać, że sprzętu po prostu nie ma. Mści się arogancja pierwszych tygodni i miesięcy, kiedy czołgi i BWPy tracone były za bezdurno i hurtowo. Brak racjonalnej gospodarki siłami prowadzi do wyczerpania. Zasada ta dotyczy nie tylko sportu.
Czeczeńscy powstańcy szejka Mansura już czekają w Bachmucie na kadyrowców. Przypomnę, że dla nich zwalczanie Tik-tok Army do dżihad, czyli święta wojna.
Pod Bachmutem mieli się pojawić pierwsi kadyrowcy, ale nie w celu wymiany wagnerowców, a po top, by zgodnie z deklaracją Kadyrowa "wespół w zespół" wspólnie dokończyć z bandytami Prigożyna zajmowanie ruin miasta.
To wskazuje, że cała jeremiada Prigożyna i dyskusja z nim Kadyrowa była ustawką. Nie ma opcji, żeby w tak krótkim czasie, w dwadzieścia cztery godziny przenieść oddziały z jednego odcinka frontu na drugi. Kadyrowcy już musieli być w pobliżu.
Prigożyn, jak rasowy drapieżnik, wyczuwszy słabość Putina, który zgodził się na Surowikina w roli koordynatora wsparcia dla wagnerowców, ciśnie dalej. Kontynuuje swój jazgot, że nadal nie dostał amunicji i jojczy, że PKW należąca do Szojgu nie nie chce podmienić na froncie jego ludzi. Wskazuje też jednostki wojskowe, które w starciach z Ukraińcami uciekły, nawet nie czekając na zbliżenie się żołnierzy ukraińskich.
Potwierdza to informacje ze strony ukraińskiej, która wskazuje, że w zasadzie działania rosyjskie ograniczają się do miasta, a na skrzydłach sytuacja jest stabilna.
Z imieniem Boga na ustach, odmieniając Go przez przypadki, Moskale palą świątynie. Tu cerkiew Zwiastowania w Bachmucie.
Z okazji 9 maja Ukraińcy kontratakiem odzyskali kontrolę nad trzema kilometrami kwadratowymi pod Bachmutem na południowych przedmieściach (informacja od Prigożyna, ale potwierdzona filmem ze strony ukraińskiej). W wyniku akcji wzięto do niewoli pięciu bojców, zabito ponad osiemdziesięciu, zdobyto składy amunicji. Reszta faktycznie dała nogę.
Ciekawe jest miejsce ukraińskiego uderzenia: w południowej części rosyjskiego zgrupowana na południe od Iwanówki w kierunku na Kleszczówkę. To zagraża Rosjanom oskrzydleniem. |
Swoją drogą, akcję przeprowadzili Azowcy, co szczególnie boli Moskali.
Moskale, jak zawsze "uczcili" swoje militarystyczne święto fajerwerkami, ostrzeliwując Ukrainę. W Odesie trafili strategiczny teren rekreacyjny i magazyny Ukraińskiego Czerwonego Krzyża z żywnością. Pod gruzami magazynu zginął jego dozorca.
Płoną strategiczne obiekty magazynów żywności Ukraińskiego Czerwonego Krzyża |
W poniedziałek Moskale wystrzelili na Ukrainę trzydzieści pięć dronów. Ukraińska OPL zestrzeliła wszystkie. |
W dwa dni Moskale wystrzelili niecałe trzydzieści rakiet typu cruise. Większość została zestrzelona. Niektórym jednak udało się przedrzeć. |
Ukraińska OPL zwalcza drony rosyjskie nad Kijowem
Zestrzelenie rosyjskiej rakiety przez ukraińską OPL
Wrak zestrzelonej rosyjskiej rakiety. Porównajcie z lejem po rzekomo zestrzelonym nad Krymem ukraińskim Grom-2 |
A co z ukraińskimi dronami, mającymi polecieć do Moskwy? Jeden jakoby zestrzelony został pod Kaługą. Zauważono też lecący drugi. Policjanci z Obwodu Moskiewskiego dostali rozkaz biegania po polach i lasach i zestrzeliwania dronów z broni służbowej.
Więcej na razie nie wiadomo.
Premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak zapowiedział, że jego kraj dostarczy Ukrainie pociski o zasięgu ponad trzysta kilometrów. To nie nastąpi jutro, ale znacznie wzmocni ukraińskie możliwości odstraszania w przyszłości. Przede wszystkim jest to forma presji na Stany Zjednoczone, żeby przestały się wygłupiać i też dały, co trzeba.
Na Ukrainie i w Stanach zaczyna się lekkie tłumienie oczekiwań związanych z nadchodzącą ofensywą. Problem wziął się stąd, że Budanow w jednym z wywiadów powiedział, że przeważy ona wynik wojny i po niej wojna będzie wygasać. Wszyscy zrozumieli, że będzie to epicki marsz wyzwoleńczy, jak w sowieckich filmach wojennych. Tymczasem Budanow niczego takiego nie powiedział. Sens jego słów był taki, że nadchodząca ofensywa zdecyduje, kto uzyska inicjatywę strategiczną i ma w zamyśle dać ją Ukrainie, spychając Rosjan do defensywy. To tak, jak w czasie II wojny światowej bitwy na Łuku Kurskim, pod Midway, El Alamein, czy lądowanie w Normandii trwale pozbawiły państwa osi inicjatywy, spychając je do obrony, ale wojna trwała jeszcze rok-dwa.
Podobnie teraz akcja ukraińska ma na celu doprowadzenie do stanu, że Rosjanie stracą pozycje wyjściowe do działań ofensywnych i rozbita zostanie ich logistyka. To nie oznacza końca wojny. To oznacza pozbawienie Moskwy zębów.
Polska oficjalnie wraca do nazwy Królewiec w odniesieniu do Kaliningradu. Taką decyzję podjęła Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych Poza Granicami RP.
Najlepszy komentarz jaki widziałem odnośnie imprezy w Moskwie "parada ruskiej biedy".
OdpowiedzUsuńDokładnie
Usuń