Dziennik wojny - doby siedemdziesiąta dziewiąta, osiemdziesiąta, osiemdziesiąta pierwsza i osiemdziesiąta druga drugiego roku (444, 445, 446 i 447)
Gdzie jest Łukaszenka? Baćka Traktorzysta nie był widziany od 10 maja, kiedy po nagłym powrocie z Moskwy wziął udział w uroczystościach Dnia Zwycięstwa w Mińsku, ale... tylko stał. Nie przemawiał, jak to miał dotąd w zwyczaju. Zastąpił go jeden z ministrów. Potem zniknął na pięć dni całkowicie, żeby nagle "wypłynąć" w "reportażu" z jego odwiedzin w centrum dowodzenia obrony przeciwlotniczej Białorusi.
Problem w tym, że wszystkie materiały szły bez dźwięku, nie słychać, jak mówi. Sam Bulbenführer jest na nich tak sztywny, że padają określenia, że stworzyli go specjaliści od wypychania zwierząt. Kolory skóry Łukaszenki są nienaturalnie różowe. I last but not least bandaż od wenflonu, który w Moskwie Łukaszenka miał na prawej dłoni, nagle znalazł się na lewej.
Dużo dysonansów, jak na jednego tyrana.
Można odnieść wrażenie, że Łukaszenka w to zdjęcie został wklejony. W każdym razie nie ma tu nic ze swojej swobody "prostego dyrektora kołchozu" |
Komentarz do tego zdjęcia: "kiedy umarłeś, ale i tak trzeba poczekać aż listonosz przyniesie emeryturę" |
O tym, że Łukaszenka trafił do szpitala i że "nie jest to covid" oficjalnie zajawiła administracja rosyjska. Padają stwierdzenia o otruciu nowiczokiem, ale na ile to prawda, trudno ocenić. Tak jak trudno ocenić, czy Łukaszenka jeszcze żyje, czy już nie, a pod przykryciem medialnych manipulacji odbywa się już proces przejęcia władzy.
Rokowania przy tym nie są zbyt pozytywne. Ruchy demokratyczne i niepodległościowe w zasadzie nie mają szans w tym rozdaniu, a prozachodnia frakcja w ekipie Karalucha jest rozbita. Jedyną realną opcją jest grupa promoskiewska.
I to rodzi pewne szanse. Rosjanie mają bowiem zwyczaj napadać swoich sojuszników i kraje rządzone przez środowiska identyfikowane jako promoskiewskie. Jeśli zmianę władzy na Białorusi wykorzystają do aneksji tego państwa, może wybuchnąć ferment motywowany strachem przed wciągnięciem w wojnę na Ukrainie.
Może. Nie musi.
Front zasadniczo stoi z wyjątkiem rejonu Bachmutu. Tylko koło Dworycznego na północy (pamiętacie, że tam walczą?) Ukraińcy w wyniku całkowitego zniszczenia wsi Masjutówka wycofali się z niej na okoliczne wzgórza.
Za to pod Bachmutem Rosjanie dalej pogrywają w nie wiadomo co. Na skrzydłach do przodu posuwają się oddziały SZU, w centrum, czyli w samym mieście atakują Rosjanie.
Siły ukraińskie zepchnęły Rosjan prawie do samej Kleszczówki na południu, zajmując na powrót górujące nad nią wzgórza. Na północy idą do przodu całą szerokością od rogatek miasta do drogi na Słowiańsk. O zajęciu Chromowego i zatkania logistyki garnizonu Bachmutu Rosjanie mogą zapomnieć.
Jednocześnie wojska rosyjskie posuwają się w centrum miasta do przodu.
I na razie do tego daleko (pamiętajmy jednak, że Ukraińcy zajmują w kilka dni teren, o który Moskale walczyli miesiącami), ale może niedługo dojść do sytuacji, w której w okrążeniu znajdzie się rosyjska armia w Bachmucie.
Atakując w centrum miasta Rosjanie doprowadzają do sytuacji, w której znajdą się w dolinie, otoczeni obsadzającymi wzgórza oddziałami ukraińskimi. Mapka z kanału Kartina Masłom |
W tejże Kleszczówce w wyniku skutecznego ostrzału przez HIMARSy zniszczony został rosyjski punkt dowodzenia, w wyniku czego na koncert Chóru Aleksandrowa udało się około czterdziestu bojców. Wśród nich znalazło się czterech wysokich oficerów, w tym dowódca 4 Samodzielnej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych pułkownik Wiaczesław Makarow, jego zastępca, szef sztabu oraz zastępca dowódcy 2 Korpusu Armii.
Raczej wątpię w przypadkowe trafienie. Wszyscy czterej zostali wystawieni, a Ukraińcy doskonale wiedzieli na kogo polują. Makarow był jednym z lepszych rosyjskich dowódców, a 4 Brygada jedną z lepszych jednostek.
Tymczasem erozja armii rosyjskiej doszła już do fazy masowych dezercji. I tak, jak w 1917 roku bojcy dezerterowali do Gwardii Czerwonej, tak teraz uciekają do Prigożyna, argumentując, że u wagnerowców lepiej dba się o ludzi, niż w regularnej armii.
Swoją decyzję o przejściu do wagnerowców ogłaszają mobiki z Uljanowska
Reprezentujący partię komunistyczną deputowany do Dumy Wiktor Sobolew (były generał) zaatakował Prigożyna jako przywódcę najemników, grożąc jemu i jego ludzion sądem i więzieniem.
Prigożyn odpowiedział na to, żeby Sobolew przestał się puszyć i przyjechał pokazać, co umie na miejscu, na froncie. |
Z kolei "Washington Post" opublikował informację, że Prigożyn współpracuje z ukraińskim wywiadem i nawet zaproponował, że za odpowiednią kwotę i oddanie Bachmutu, on wskaże, gdzie są oddziały moskiewskie.
Pierwotnie taka wypowiedź znalazła się w wywiadzie prezydenta Zełeńskiego, a po oprotestowaniu tekstu przez ambasadę Ukrainy w Polsce, usunięto ją i wrócono do niek na drugi dzień z całością wypowiedzi jako informacją z "ujawnionych dokumentów". Szkopuł w tym, że w kwitach, rzekomo wyciekniętych z Pentagonu takich rewelacji nie było. Skąd dziennikarze je wzięli?
Rosjanie dokonali cudu obrony przeciwlotniczej zestrzeliwująć pod Białogrodem dwa swoje samoloty. Oczywiście opowiadają bajki, że to skutek działań rosyjskich grup sabotażowo-rozpoznawczych.
Rejony upadku śmigłowców i samolotów |
Wywiad Zełeńskiego dla Washington Post jest zresztą skandaliczny, gdyż przedstawiał przezydenta Ukrainy niemalże jak wariata z brzytwą. Ciekawe jest też, że zarówno ta gazeta, jak i New York Times skierowali na Ukrainę jako szefów lokalnych ekspozytur... Rosjan.
Komuś jednak brakuje wyczucia.
Sam Zełeński podróżuje po Europie. W czasie wizyty w Watykanie na papieską propozycję mediacji odpowiedział, że nie potrzebuje mediatora, ale sprawiedliwego pokoju.
W prezencie od prezydenta Zełeńskiego papież dostał obraz malowany na wkładach do kamizelki kuloodpornej |
Tymczasem partyzanci nie śpią. W Ługańsku wysadzili w powietrze zakład fryzjerski razem z lokalnym "ministrem spraw wewnętrznych" Igorem Hornetem.
Komentarze
Prześlij komentarz