Dziennik Wojny - dni siedemdziesiąty pierwszy, siedemdziesiąty drugi i siedemdziesiąty trzeci drugiego roku (436, 437 i 438)

"Grupa Wagnera - Wchodzi i wychodzi"

W Jebanarium odbył się cyrk na kółkach, którego celem było przywrócenie do łask generała Surowikina, zdymisjonowanego z gównodowodzącego po kompromitującej serii klęsk pod Kijowem (po której awansował), Chersoniem (po której awansował) i w roli gównodowodzącego, kiedy zużył znaczącą liczbę rakiet na walkę z transformatorami, bo ubzdurał sobie, że nowoczesny system energetyczny można ot tak wyłączyć. Nie można, bo z zasady sieć budowana jest tak, żeby była w stanie wytrzymać awarie i wyłączenia części elektrowni, a sieć ukraińska była budowana na wypadek wojny jądrowej, więc..



Surowikin, zakumplowany z Prigożynem, Kadyrowem i tą bardziej przygłupią częścią hałastry poszedł w odstawkę, a do łask wrócił znienawidzony przez nich Łapin. 
Zatem hałastra odstawiła cyrk.
Najpierw Prigożyn, który cały czas uskarżał się na braki w zaopatrzeniu w amunicję i groził, że 9 maja jego bandyci zejdą ze stanowisk i "pójdą lizać rany", wysłał do Moskwy do hodowcy reniferów oficjalne pismo, że prosi o zdjęcie jego ludzi z frontu i zastąpienie ich kadyrowcami. 


Kadyrow naskoczył na niego na Telegramie, że to nie w porządku i że trzeba wytrwać, a potem razem wespół w zespół, ale ostatecznie, "dla Ojczyzny ratowania" to on chętnie. 

Swoją drogą, zauważyliście, że Ramzanka Dyrow ma w swoim awatarze na Telegramie fotkę Putina? Wazelina level HARD

A nawet wysłał odpowiednie pismo do Putina, w którym prosi o zlecenie realizacji tego pomysłu. Ukraińcy i czeczeńscy powstańcy już zacierali ręce, że znów dokopią Tik-tok Army, która z powodu mikrej wartości bojowej, z wyjątkiem kilku jednostek specjalnych, została wycofana na tyły do zadań porządkowych, czyli terroryzowania, gwałcenia i rabowania ludności terenów okupowanych. 



Ale nic z tego, Prigożyn, zajawił, że ostatecznie wagnerowcy dostaną amunicję, a koordynatorem będzie... 
SUROWIKIN!

Oficjalna informacja agencji ITAR-TASS powołująca się na Prigożyna

I tak Generał Armageddon Armii Rosyjskiej, trep będący sprawcą niejednej porażki bojców  okazał się niezbędny dla systemu. 
Dobry system jest kretynoodporny. System rosyjski na kretynach stoi.

W międzyczasie odnalazł się z bezmiaru czeluści Dymitr Rogozin, były szef RoSSkosmosu, czy rosyjskiej wersji NASA, od lipca zeszłego roku wysłany na zieloną trawkę i formalnie nie pełniący żadnej istotnej funkcji (jest jakimś tam pełnym nocnikiem do spraw "nowych republik", czyli terytoriów zaanektowanych). Nie lubi go nikt z wyjątkiem jego samego, a Prigożyn nim gardzi z wzajemnością, ale...
Obaj stawiają na Surowikina. 
W przechwyconej korespondencji za pomocą czatu (jaki dzban omawia takie rzeczy na czacie? nawet ukrytym?) Rogozin pod skromnym nickiem "Patriota" pisze, że rozwiązaniem problemów jest danie mu pełnej władzy cywilnej na okupowanych terenach i podporządkowanie sektora militarnego Surowikinowi właśnie. 
Fragment przechwyconej rozmowy, w której Rogozin pisze o Surowikinie. 

A przy okazji ciekawie "Patriota" Rogozin opowiada o innych. W sumie nie dziwne, że go "dla poprawienia relacji międzyludzkich" wypierniczono z RoSSkosmosu. 
Z drugiej strony przeciwnicy nie są mu dłużni. Prigożyn powiedział, że wagnerowcy zastrzelą człowieka w natowskim oporządzeniu, który zbliży się do ich pozycji. Niby nic, ale wszyscy wiedzą, że to właśnie Rogozin lubi robić sobie zdjęcia w natowskim anturażu. 

Czyli tak: Prigożyn walczy z Szojgu i Gierasimowem oraz ich człowiekiem, Łapinem i popiera Surowikina. Kadyrow popiera Surowikina, współpracuje z Prigożynem, ale wtedy, kiedy mu się to opłaca. Surowikina popiera też Rogozin, który jednak zwalcza z wzajemnością Prigożyna. 
Mniej więcej, jak w filmie "Miłość i śmierć" Woody Alena.


Pismo Święte mówi, że królestwo podzielone nie ma szans się utrzymać. Ale do Pana Boga wrócimy za chwilę. 

Pozostając przy Rogozinie.
Z powodów oczywistych (nie ma czego świętować, armia dostaje łomot, istnieje ryzyko, że wypłyną faktycznie straty Moskali na Ukrainie), w większości miejscowości w Rosji odwołano cykliczną imprezę "Nieśmiertelny Pułk" (pisałem już o tym). Mająca być w zamyśle pomysłodawców protestem przeciw wojnie i oddaniem czci poległym, stała się państwową militarystyczną propagandówą. Dokładnie tak samo, jak święto 1 Maja, mające być wyrazem protestu wobec ucisku władzy, Moskale przekształcili w manifestację dla władzy poparcia (naziści też, tak przy okazji). 
Manifestacje "Nieśmiertelnego Pułku" przeprowadzono w ambasadzie rosyjskiej w Pekinie oraz tak egzotycznych miejscach, jak Liban i Tunezja. Ku zaskoczeniu miejscowych "what the fuck?!"


I tu wypływa Rogozin, który wymyślił, że przeprowadzi akcję... na froncie i umieści portrety bohaterów na rosyjskich okopach.


Ukraińcy już skomentowali, że miał być "Nieśmiertelny Pułk", a będzie "Nieśmiertelna strzelnica". 

A jak mówimy o wypływaniu, to w Tiumeniu manifestację "Nieśmiertelnego Pułku" przeprowadzono. W jeziorze.
Nie, nie robię sobie jaj. 

Pewnym "wyjaśnieniem" może być fakt, że okolice Tiumenia płoną. Dosłownie. Kilka rosyjskich regionów jest objętych pożarami, związanymi z wyjątkową, jak na tę porę roku suszą. 

Płoną obwody Tiumeński, Kurgański i Swierdłowski, a to też nie wszystko.

I tu dochodzimy do kwestii Pana Boga. Pan Bóg nie cierpi hipokryzji i obłudy, a Moskale odmieniają Go przez przypadki robiąc rzeczy sprzeczne nie tylko z Ewangelią, ale także z Koranem. Powołując się na Boga czczą instytucję państwa w osobie aktualnego władcy (bałwochwalstwo), pochwalają czyny zabronione we wszystkich religiach. Zarzucając innym satanizm i nazizm czynią rzeczy, których sataniści i prawdziwi naziści by się nie powstydzili. 

To jest za dnia!

I Bóg daje im wyraźnie do zrozumienia, co o nich myśli. Pożary wiosną i latem są na Syberii normą. Ale zeszłoroczne i tegoroczne są katastrofalne nawet jak na ten region (w czym nieobecność strażaków własnych - zmobilizowanych - i zagranicznych - sankcje - nie pomaga). W zeszłym roku mieli suszę, inwazję szarańczy, a wulkany im wybuchają z regularnością zegarka. 
Dziś zaś Moskwę nawiedziła... śnieżyca. 




Ale wracając do pożarów. 
W Obwodzie Swierdłowskim doszły sobie do miejscowości Pierwomajskie, gdzie... znajduje się fabryka amunicji! 

Sytuacja w Obwodzie Swierdłowskim

Tak, magazyny składowanych tam nabojów poszły... w kosmos. Podobno to "stara i nieużywana amunicja", ale raz, że Rosjanie właśnie używają obecnie nabojów muzealnych, a dwa, że nie każdy stary nabój trzeba utylizować. Z niektórych można pozyskać elementy i surowce i zrobić z nich nowe naboje.

To nie jest zachód słońca. To fabryka amunicji w Pierwomajskim

Domykając wątek piromański, w Moskwie ktoś podpalił niezasiedlone bloki na nowo budowanym (jeszcze w trakcie) osiedlu "Nowe Oczakowe". 

Pierwotnie władze mówiły, że to pożar śmieci


Okazało się, że płonie cały duży budynek tuż koło... Akademii FSB!

Krótko przed pożarem na dachu zauważono jakichś ludzi

Na dokładkę w tejże Moskwie ktoś spalił kolejową skrzynkę przekaźnikową. Czyli przez jakiś czas pociągi jedną z możliwych tras jeździć nie będą

W Moskwie po ostatnich atakach dronów są potężnie spietrani. Oficjalnie ogłoszono, że doroczną paradę z okazji Dnia Zwycięstwa Putin poprowadzi... przez łącze wideo! Odpowiednia instalacja jest przygotowywana. 

Niestety, tak się nie stanie. Ale pomarzyć można...

Takie ruchy potwierdzają pogłoski, o chorobie Cara i jego panicznym strachu. Podważają też zaufanie do władzy, która mówi, że wszystko jest pod kontrolą, ale rozstawia systemy obrony przeciwlotniczej dwieście kilometrów od Moskwy i w samej Moskwie.

W coraz większej liczbie obwodów Rosjanie zakłócają GPS, żeby uniemożliwić ataki dronów.

Drony jednak latają i dolatują do celu. Dziś w nocy uderzyły w Krym. Rosjanie opowiadają, że jeden zestrzelili nad Krymem, a pierdyliard zanim doleciały do Krymu, ale przynajmniej jeden z dronów uderzył w Most Krymski (nitkę drogową, kolejowa nadal półsprawna), a dwa w jedno z lotnisk. Wczoraj za dnia natomiast przynajmniej dwa cele zostały trafione w Dżankoj.
Kanał Kartina Masłom pisze, że głównym celem nocnego ataku były system przeciwlotnicze. 

Podobno oprócz dronów Ukraińcy wystrzelili rakiety Grom-2, będące ukraińskim odpowiednikiem rakiet balistycznych Iskander. Rosjanie chwalą się, że jedną z nich zestrzelili, co jest o tyle dziwne, że rakiety balistyczne z powodu zmiennej prędkości lotu (polecam przypomnienie sobie ze szkoły informacji o rzucie ukośnym) są bardzo trudne do namierzenia i trafienia. 

Lej wskazuje, że doszło do eksplozji głowicy. Być może "zestrzelenie" było tylko uszkodzeniem systemu sterowania, przez co rakieta nie spadła na cel, tylko w polu?

Za to Ukraińcy na pewno zbili "niezbijalną, hipersoniczną" rakietę "Kindżał". Pomógł w tym system "Patriot", przekazany z Zachodu. "Kindżał" okazał się zwykłą rakietą balistyczną, wystrzeliwaną z samolotu, a zestrzeliwaną z ziemi. Hipersoniczny na pewno nie jest. 
Oczywiście, zestrzelenie rakiety balistycznej to i tak sukces i do tej pory Ukraińcy właśnie z nimi mieli najwięcej kłopotu. 



Władze ukraińskie najpierw zaprzeczyły, że coś takiego miało miejsce, a potem potwierdziły. Czemu? Po miejscu zestrzelenia można ustalić, gdzie stoją baterie "Patriotów", których miejsca dyslokacji są tajne. Kiedy informacja wyciekła do mediów, trzeba było znaleźć dla nich nowe miejsce, a to wymagało zyskania na czasie.

Dla lepszego efektu podobno dzisiaj wieczorem Moskale strącili... własny samolot Tu-22M chwilę po tym, jak wystrzelił rakietę na Ukrainę. Na razie ta informacja nie jest potwierdzona. Za to na pewno wczoraj koło Białogrodu rosyjski samolot zgubił... bombę. 

Na południu Ukrainy Rosjanie zaczęli na serio ewakuację. Jest ona realizowana zgodnie z putinowskim dekretem. W pierwszej kolejności wywożeni są ci, którzy zmienili obywatelstwo na rosyjskie. Pozostali pewnie też zostaną deportowani, ale jako elementy niepewne do obozów koncentracyjnych, zwanych filtracyjnymi. 

Autobusy ewakuacyjne w Tokmaku

Zwijanie rosyjskiej flagi w Melitopolu

Wycofywane są urzędy, a także likwidowane szpitale (czytaj: rabowane). Najeźdźcy wywożą także mienie osób prywatnych.
Z miast znikają także oddziały wojskowe. Z Melitopola cywile i wojsko zostali przewiezieni do Berdiańska i tu cywilów zostawiono, a wojsko pojechało dalej.
Ale...
Przez Mariupol jadą na Zaporoże nowe jednostki. Nie ma mowy o wycofywaniu wojsk. Jest przegrupowanie.

Problemem Moskali jest to, że do pięćdziesięciu kilometrów od linii frontu wszystko jest pod ostrzałem ukraińskiej artylerii. Co oznacza, że jedyną dostępną drogą jest ta biegnąca wschód-zachód nad samym morzem przez Berdiańsk do Mariupola

Tymczasem Ukraińcy wrzucają materiały z "przygotowań" do ofensywy. A to zdjęcia z ćwiczeń budowania mostów pontonowych...


A to filmy z ćwiczenia operacji desantowych.


Wszystko skupia uwagę Rosjan na kierunku chersońskim. Co sugeruje, że wcale nie stąd pójdzie pierwszy cios, ale jednocześnie nie mogą tych sugestii ignorować. Klasyczny zugzwang, czyli sytuacja szachowa, kiedy każdy ruch jest zły. Mistrzowie szachów, za jakich uważani są Rosjanie, dali się złapać, jak dzieci.

Na froncie bez zmian. Rosjanie miejscami próbują atakować, ale bardziej chodzi tu o wiązanie sił ukraińskich, niż o realny sukces. Nawet w Bachmucie Moskale przestali się posuwać. Co prawda Prigożyn nagrał klip, na którym mówi, że do całkowitego zajęcia miasta zostało dwa i pół kilometra.


Zważywszy jednak, że przez pół roku Moskale przeszli tu nie więcej, niż dwadzieścia kilometrów, co daje sto jedenaście metrów dziennie, pokonanie tego dystansu zajmie im... dwadzieścia dwa dni. Prigożyn jest tego świadom, dlatego szuka winnych spodziewanej klęski. 
Dowództwo rosyjskie też zaczyna zdawać sobie sprawę z sytuacji, dlatego sięga po bronie ostateczne. Wczoraj wieczorem Bachmut został zbombardowany fosforem. 

Ten piękny spektakl to zagłada miasta


Tak Bachmut wyglądał dziś rano, po bombardowaniu

Przy okazji, choć Moskale upierają się przy nazwie Aremowsk, prawdziwą nazwą historyczną jest właśnie Bachmut (założony w drugiej połowie XVI wieku). Nazwa Artemowsk została nadana po rewolucji.

Reportaż o ekipie operatorów dronów batalionu K-2, walczącej pod Bachmutem

Niedawno zaczęło się kolejne "ostateczne" natarcie Rosjan na pozycje ukraińskie. Putin chce mieć Bachmut do wtorku, do Dnia Zwycięstwa.

Wracając do Jebanarium, to Daria Dugina w piekle ma powody do radości. O włos, a do niej i Fomina-Tatarskiego dołączyłby kolejny moskiewski propagandysta Zachar Prilepin. 

Daria w piekle musi poczekać. Prilepin przeżył, choć ponoć stracił jedną nogę i przyrodzenie

Zachar Prilepin, kolejny z donbaskich bandziorów, o którym nawet Girkin-Striełkow wyraża się z pogardą, odwiózł swoją córkę do krewnych i kiedy dziewczyna wyszła już z samochodu i oddaliła się, nastąpił wybuch. 

Według śledczych pod pojazdem wybuchła jedna lub dwie miny przeciwpancerne zdetonowane zdalnie przez osobę obserwującą Prilepina. Dlatego upewniono się, że nic się nie stanie dziecku.

Prilepin przeżył podobno i już opublikował na Telegramie informację o tym. Zginął jego kierowca i ochroniarz, dwudziestosiedmioletni bandzior z Donbasu. Rosyjskie władze ogłosiły szybko, że w widocznym na zdjęciu lesie złapano dwóch zamachowców. Rzekomo od roku szykowali zamach. I dali się złapać, jak dzieci? 
FSB opublikowała film z przesłuchania jednego z rzekomych zamachowców, ale szybko został on rozpoznany jako kolejny donbaski bojec. 
Nie wiadomo zatem, kto to zrobił. Swój udział zasugerował ruch Atesz. Z kolei szef ukraińskiego wywiadu GUR Cyryl Budanow zapytany przez zachodnich dziennikarzy wprost, czy stoi za zabójstwem Duginówny (w domyśle "i pozostałych") odpowiedział, że "będzie zabijał Rosjan na całym świecie aż do całkowitego zwycięstwa Ukrainy, bo to Rosja w 2014 roku napadła na Ukrainę". W podobnym stylu wypowiedzieli się też przedstawiciele Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, stwierdzając, że nie mogą potwierdzić, ani zaprzeczyć, a wskazanie, w czym maczali palce będzie możliwe po zwycięstwie. 

Bezpośrednio po zamachu do autorstwa przyznał się "Front walki o dobry smak literacki", zarzucając Prilepinowi grafomanię (Pilepin rzeczywiście oprócz tego, że jest bandytą, jest pisarzem). Ale jednoosobowy Związek Miłośników Literatury Wszystkich Rodzajów wziął "łysego grafomana" w obronę, tłumacząc, że po lekturze Dostojewskiego książki Prilepina to "niezła psychodelika". 

Dobra. A serio?
A serio nie wiadomo. 
Powiązania między Prilepinem a Prigożynem (ten pierwszy niedawno w poscie na Telegramie groził rewolucją ludową, jeśli wagnerowcy nie dostaną amunicji) sugeruje wpisanie go w tę samą grupę zamachów, co sprawa Fomina-Tatarskiego, czyli wewnętrzne rozgrywki kremlowskich klanów. 
Podobnie donbaski rodowód Prilepina i mafijny charakter tamtych rządów (wcześniej, jeszcze w Donbabwe wysadzony został samochód z szefem Prilepina (uciekł on wtedy do Rosji) sugeruje bandyckie porachunki. 
Z kolei przyjaźń z Duginem (to Prilepin zabrał Dugina z samochodu Darii tuż przed wybuchem jej pojazdu) wskazuje na możliwy związek z tamtą sprawą.
Oczywiście, robota Ateszu i GUR też jest możliwa, szczególnie, że Prilepin czynnie uczestniczył w mordowaniu Ukraińców, a nie tylko do niego nawoływał. Fakt oszczędzenia córki Prilepina jest typowy dla działań Ateszu. Swego czasu bodaj w Melitopolu odpalili bombę w jezdni przedwcześnie, kiedy zauważyli, że cel zamachu wiezie dzieci. Samochód (głównie przód i silnik) został zniszczony, ale nikt nie zginął, ani nie został poważnie ranny. 

Film, na którym Prilepin opisuje jak mordował Ukraińców



Bandzior ma na koncie także wzywanie do mordowania ukraińskich dzieci

W tym kontekście ciekawie wygląda, jak zamach podsumowała nasza "Wyborcza". "Pisarz i nacjonalista", a nie bandzior, uczestniczący w napaściach na inne kraje (brał udział w obu najazdach na Czeczenię). Polecam komentarze.




Tymczasem w Komsomolskiej Prawdzie naczytali się naszych alt-rightów typu Korwin-Mikke i ogłosili, że Prilepin miał być "ofiarą złożoną przez masonów z okazji koronacji Karola III"

A jak jesteśmy przy Karolu, to wystrój Katedry Westminsterskiej i stroje Pierwszej Damy USA oraz prezydenckiej wnuczki dają do myślenia. 




Kończąc. W sobotę swoje święto obchodziła ukraińska piechota. Ci, którzy wykonują najcięższą i najbardziej niewdzięczną robotę na froncie.




Z tej okazji, kącik muzyczny. 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - dzień sto dziewięćdziesiąty trzeci, sto dziewięćdziesiąty czwarty, sto dziewięćdziesiąty piąty, sto dziewięćdziesiąty szósty, sto dziewięćdziesiąty siódmy, sto dziewięćdziesiąty ósmy, sto dziewięćdziesiąty dziewiąty, dwusetny, dwusetny pierwszy, dwusetny drugi, dwusetny trzeci, dwusetny czwarty, dwusetny piąty, dwusetny szósty, dwusetny siódmy, dwusetny ósmy, dwusetny dziewiąty, dwieście dziesiąty, dwieście jedenasty, dwieście dwunasty, dwieście trzynasty, dwieście czternasty, dwieście piętnasty, dwieście szesnasty, dwieście siedemnasty, dwieście osiemnasty, dwieście dziewiętnasty, dwieście dwudziesty (922, 923, 924, 925, 926, 927, 928, 929, 930, 931, 931, 932, 933, 934, 935, 936, 937, 938, 939, 940, 941, 942, 943, 944, 945, 946, 947, 948, 949, 950)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)