Dziennik wojny - dziewięćdziesiąta siódma doba drugiego roku (462)

 

Kukułeczka kuka, dziada z bunkra szuka...

Rajd dronowy na Moskwę zaczyna nabierać ciekawych kolorów. InformNapalm podał, że maszyny nie leciały autonomicznie, a były cały czas sterowane. Z Moskwy i okolic. Przez Rosjan. Tych związanych z RKO, Legionem "Wolność Rosji" i ruchem "Atesz". 
Do tego były szef RoSSkomosu Dymitr Rogozin (ten, który nie może powiedzieć, że w donieckich knajpach d... nie urywa) twierdzi, że ataku nie dokonano ukraińskimi dronami UJ-22, a wyprodukowanymi w Stanach dronami Cessna, które w Rosji występują dość powszechnie. 
Jeszcze ciekawsze są dane z badań rosyjskiej opinii publicznej po ataku dronów. Ponoć zdecydowana większość Rosjan wyraża... radość, że ktoś dokopał elitom. 

Kto mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie miejsc upadku pięciu z siedmiu dronów, które wczoraj doleciały do Moskwy. Sama śmietanka towarzyska.


Może by się tak nie cieszyli, gdyby wiedzieli, że dwa z dronów trafił w obiekt infrastruktury skrajnie krytycznej (copyright by Artur Micek), czyli... gorzelnię w Ostaszkowie pod Moskwą. W każdym razie zakład spłonął, a przed pożarem słyszano dwa wybuchy

"Cezar", jeden z liderów Wolnych Rosjan, powiedział z kolei, że Legion i Korpus mają tysiące zgłoszeń chętnych do marszu na Moskwę. I oczywiście, w kontekście rosyjskim tysiące to wartości w okolicy promila całego społeczeństwa, ale w warunkach głębokiego kryzysu moskiewskiej armii i służb państwowych kilka tysięcy zdeterminowanych ludzi może nieźle namieszać. 

Legion "Wolność Rosji" organizuje zdalne kursy pilotów dronów. Ciekawe, po co? 

I tu wchodzi Prigożyn cały na biało i oświadcza, że stanowczo zakazuje swoim bandytom rabowania mienia prywatnego. Państwowe mogą, ale prywatnego nie. 
Czyżby "Dyrygent", jak nazywają podwładni "Kucharza Putina" (a Ukraińcy mówią na niego "Łysy w czapce") nawrócił się na humanitaryzm i teraz wagnerowcy będą prowadzili działania wojenne zgodnie z normami cywilizowanymi? 
Bądźmy poważni. Wagnerowców na froncie prawie nie ma, podobnie jak kadyrowców. Ich trzon był w Bachmucie, skąd zostali wycofani, bo przestali stanowić jakąkolwiek poważną siłę. Poszczególne bardziej wartościowe grupy były przerzucane w głąb Rosji już wcześniej. 
Prigożyn nie powiedział tego w kontekście wojny na Ukrainie, a w odniesieniu do działań wojennych w Rosji. Jego banda może rabować państwowe, ale zwykli Rosjanie i ich mienie, są nietykalni. 

Prigożyn skomentował atak dronów w sali do ćwiczeń, ale widzowie szybko zauważyli, że mata ma barwy Ukrainy, a worek - Sił Zbrojnych Ukrainy (tak zwane "banderowskie"). 

W ten sposób nowa wersja Cezara i Lenina w jednym wchodzi do rozgrywki jako obrońca prostego ludu (w co przecież gra od miesięcy), mściciel i wyrównywacz szans. W 1917 podpuszczeni przez bolszewików rosyjscy chłopi napadali i rabowali ziemiańskie dwory. W 2023 podpuszczeni przez wagnerowców rosyjscy robotnicy i bezrobotni będą napadać i rabować fabryki i przedsiębiorstwa. Wille oligarchów pozostaną bezpieczne. 
Czemu? 
Bo Prigożyn sam należy do przestępczo-finansowej elity (stać go przecież na prywatną armię!) i musi z jednej strony zabezpieczyć swój majątek, a z drugiej wysłać sygnał do takich, jak on, że nie przeciw nim walczy. 

Krótki materiał na podstawie zdjęć satelitarnych o afrykańskich interesach Prigożyna. 

Prigożyn na twarz tępego rotweiera, ale błądzi, kto go tak ocenia. Ten człowiek odrobił lekcję i gra wykorzystując "najlepsze" wzory. Czekam na to, że wziętym do niewoli przeciwnikom będzie oferował przystąpienie do swojej armii, albo swobodny powrót do domu. Dokładnie w taki sposób Juliusz Cezar rozbudował swoją armię z jednego legionu, jaki miał przekraczając Rubikon do dziewięciu pod Farsalos, gdzie zdecydowały się losy wszczętej przez niego wojny domowej.

W każdym razie starcie Prigożyna z Wolnymi Rosjanami może być ciekawe. Spadkobierca bolszewików i czarnej sotni w jednym kontra dziedzice tradycji białogwardyjskiej Kołczaka i Denikina. 

Na razie wagnerowcy są przerzucani do Kosowa, w którym swego czasu NATO popełniło najpoważniejszy błąd strategiczny, pozwalając na utworzenie na swoich tyłach ropiejącego wrzodu w postaci konfliktu etnicznego. 

W Kosowie trwają antyzachodnie zamieszki. 

Zemstę na Ukrainie za rajd dronowy zapowiedział też Don Książę Don Kaukazu Don Który Don Wszystkich Don Zabija Don Śmiechem Ramzanka Dyrow. Wszyscy z drżeniem zastanawiają się, gdzie ten rewanż nastąpi? Tik-tok? Twitter? Telegram?

Dziś znów ukraińskie drony latały nad Moskwą

Moskwa szykuje się na ukraińską ofensywę. W ramach przygotowań wysadzona została droga wiodąca od trójstyku granic Rosji, Białorusi i Ukrainy do Czernihowa. 

Ten monument w prawym dolnym rogu to sowiecki Pomnik Trzech Sióstr - Rosji, Ukrainy i Białorusi - symbolizujący rosyjskie imperialistyczne bajdy o etnicznej jedności narodów wyrosłych z dawnej Rusi Kijowskiej (o etnicznej jedności nie może być mowy, bo mimo podobnych języków, religii i poniekąd kultury, bazą wszystkich trzech nacji są zupełnie różne ludy, przy czym tylko Ukraińcy i częściowo Białorusini mogą mówić, że są bezpośrednimi potomkami dawnych Słowian). A zatem najstarsza siostra, dobrze pamiętająca zarówno romans z kuzynem z Zachodu, jak i zachowanie najmłodszej, ale też najbardziej apodyktycznej i chamskiej, właśnie została wywalona z rodziny. 

Ateszowcy twierdzą też, że zaminowane zostały zakłady "Tytan Krymski" w Armiańsku u wejścia na prawie wyspę, jaką w istocie jest Krym. Po co? Tego nikt nie wie, bo chyba nikt poważny nie założy, że Ukraińcy po zajęciu Armiańska zrobią sobie w zakładach fortecę, zamiast iść dalej. 


Ale to nie koniec. Minowane są także rejony Soledaru. Ale od przeciwnej strony, niż pozycje ukraińskie. Tak, jakby Moskale liczyli się z oddaniem tego miasta, ale chcieli zabezpieczyć się przed możliwością dalszego marszu SZU.

Za to na granicy ukraińsko-białoruskiej chłopcy Bulbenfuehrera nadają komunikaty, że... ukraiński i białoruski to bratnie barszcze. Poważnie. Barszcze.


Poza spektakularnymi i zabawnymi atakami na podmoskiewskie gorzelnie i osiedla rządowe w Moskwie, trwa prawdziwa wojna. W jej ramach ukraińskie drony uderzyły w rafinerię niedaleko Krasnodaru w Rosji. 

Moment trafienia...



... i epicki pożar.


Front bez zmian. Pod Bachmutem walka o flanki. Moskale próbują kontratakować, ale bezskutecznie. Krok za krokiem są spychani na wschód. 

Sytuacja się odwróciła i teraz artyleria ukraińska równa Bachmut z ziemią. Różnica jest jednak taka, że liczba możliwych miejsc, gdzie można się schronić jest mniejsza, niż wtedy, gdy atakowali Rosjanie. 

A nawet jeśli są, to szybko ulegają destrukcji. Razem z zawartością

Pod Kleszczówką azowcy z 3 Samodzielnej Brygady Szturmowej przerabiają Moskali na kompost

Ukraińska artyleria dopadła wycofujący się z Bachmutu oddział wagnerowców, setkę wysyłając od razu na pokład krążownika "Moskwa".

Z kolei na odcinku Swatowe-Krzemienna rosyjska armia próbowała czegoś... Chyba uchwycić inicjatywę... Atakując całą praktycznie szerokością frontu. Ataki spełzły na niczym, a co gorsza dla Moskali, ich bojcy zaczęli albo masowo się poddawać, albo uciekać. W jednym miejscu odmówiła wykonania rozkazu do ataku i zdezerterowała cała kompania złożona ze skazańców. Miało to miejsce przedwczoraj, ale dopiero wczoraj sprawę nagłośnił putinowski propagandysta WarGonzo. 

HIMARSy znów uderzyły w stojące na donieckich wieżach rosyjskie stanowiska ogniowe

Odcinek południowy to przede wszystkim kolejne uderzenia artylerii średniego i dalekiego zasięgu, niszczenie rosyjskiej logistyki, punktów zakwaterowania, rejonów koncentracji, punktów dowodzenia i umocnień.
Ukraińcy grają z Moskalami w kotka i myszkę, przestawiając sprzęt i przerzucając wybrane, nieduże jednostki po całym froncie tak, żeby sprawić wrażenie koncentracji. Potem robią ostrzał artyleryjski takiego odcinka. Dowódcy Moskali podnoszą alarm, że to już kontrofensywa ukraińska, ale atak nie następuje, oddziały pozoracyjne zostają przerzucone w inne miejsce i cały cyrk powtarza się od nowa. SZU potrafią taki teatr zrobić jednocześnie w kilku punktach. Skutek jest taki, że rosyjscy dowódcy nie wiedzą nigdy, czy to prawdziwe natarcie, czy znowu ściema. 
Kiedy nastąpi rzeczywisty atak, nikt nie podniesie alarmu, a jak nawet, to nikt w niego nie uwierzy. I o to chodzi. 

Na odcinku białogrodzkim Moskale chcieli wziąć odwet za ostatnie rajdy Wolnych Rosjan. Doszli do granicy. I tam zostali, bo cała grupa rozpoznawczo-dywersyjna wpadła w zasadzkę Państwowej Służby Granicznej Ukrainy.


Rosyjska myśl techniczna odniosła kolejny sukces. Projekt niewidzialnego okrętu właśnie poszedł "nach*j". Może nie wywaliliby na niego miliardów, gdyby ktoś im powiedział, że po polski "niewydymka" ma zupełnie inne znaczenie?









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)

Dziennik wojny - doba trzysta czwarta, trzysta piąta i trzysta szósta drugiego roku (669, 670 i 671)