Dziennik Wojny - dzień siedemdziesiąty ósmy drugiego roku (443)

Kwintesencja RuSSkiego Miru. Wieś Juldus w Obwodzie Kurgańskim po przejściu pożarów (a właściwie burzy ogniowej). Z wioski nie zostało nic, ale nad ruinami dumnie powiewa sowiecki sztandar.

 Pomyślnie rozpoczętą akcję zaczepną pod Bachmutem Ukraińcy rozwijają odzyskując kolejne obszary. Nie jest to dużo i nie tworzy "nowej jakości" na froncie, ale wyraźnie Moskale nie mają jak udaremnić tych ataków. Wczoraj próbowali ratować sytuację atakiem w samym centrum miasta, ale bez powodzenia. 




Rozwój sytuacji na południowej flance Bachmutu w ciągu minionych trzech dni. Widać, że działania ukraińskie nie mają w sobie nic z przypadkowości i zmierzają do odzyskania kontroli nad wsią Kleszczówka. Być może przy tym uda się okrążyć siły rosyjskie na południe od Bachmutu, albo poprzez groźbę okrążenia, zmusić je do odwrotu. 

Ta nieduża w sumie akcja, siłami kilku batalionów, może dwóch brygad, zaowocowała jednak wybuchem paniki po stronie Rosji. Najważniejsze kanały propagandowe od Siemiona Piegowa "WarGonzo" poprzez "Zapiski weterana" po Girkina-Striełkowa zaczęły nagle widzieć wojska ukraińskie wszędzie. 
Aż oficjalnie musiało ich wyhamować rosyjskie Ministerstwo Mordowania Cywili. Dziś wszyscy piszą, że "zostali źle zrozumiani".

Usunięty z Telegramu post na kanale "Zapiski weterana" o rzekomo zgromadzonej pod Berysławiem  ukraińskiej flocie desantowej. 

I późniejszy post z tego samego kanału o tym, że trzeba być ostrożnym, wyważonym i nie dawać się prowokować ukraińskiej propagandzie. 

Działania Ukraińców nie ograniczają się do południowych przedmieść Bachmutu. Dziś rosyjskie dowództwo oficjalnie przyznało, że na północ od Chromowego zostali zmuszeni wycofać się na "korzystniejsze pozycje" pod Berchówką. 
Łącznie w ciągu trzech dni wyzwolone zostało siedemnaście i pół kilometra kwadratowego terenu.

Tereny na północ od Chromowego, z których wycofała się 200 Brygada Strzelców Arktycznych

Tak odwrót na północ od Chromowego przedstawia rosyjski propagandysta Rybar.

Prigożyn, który jeszcze niedawno mówił o tym, że wycofa swoich ludzi z frontu, teraz - po przypomnieniu, że za dezercję grożą konsekwencje - powiedział, że "będzie walczył do końca", ale wezwał Szojgu, by ten przybył do Bachmutu i kierował obroną.

 To jest w końcu ta ofensywa, czy nie?


Niewątpliwie Rosjanie wyczerpali już swój potencjał ofensywny (a także mobilizacyjny, ale o tym poniżej) i nie są w stanie podtrzymać działań zaczepnych. To daje przestrzeń do uaktywnienia się sił ukraińskich. Celem ataków SZU nie jest jednak dokonanie przełomu, a przede wszystkim poprawienie własnej pozycji taktycznej, uniemożliwienie Rosjanom umocnienia się na zajętych terenach i koncentracja rosyjskich odwodów na wybranych kierunkach tak, żeby nie można ich było użyć na faktycznym głównym kierunku uderzenia. 

Nedim Useinow, mieszkający w Polsce krymski Tatar twierdzi, że ta rosyjska panika to sprytna gra propagandy, mająca wykazać skuteczność działań rosyjskich (była ofensywa, ale zajęli tylko wąski pas terenu, więc "Armia Czerwona niezwyciężona!". Być może. Rosjanie już w tę grę grali, między innymi pod Chersoniem. 
Jednak wydaje mi się, że tym razem była to spontaniczna reakcja napiętych do granic możliwości nerwów. Po prostu Rosjanie tak bardzo są zmęczeni czekaniem na ukraińską ofensywę, że zobaczą ją nawet w spacerującej grupie cywilów. 
Mniej więcej na tej zasadzie:


Gdyby było tak, jak pisze Useinow, to rosyjskie Ministerstwo Likwidacji Armii Rosyjskiej nie prostowałoby tych informacji, tylko właśnie podało, że "dzięki skutecznej obronie udało się na większości odcinków zatrzymać natarcie". 

Dymitr Rogozin, były szef RoSSkosmosu, a teraz w zasadzie zbędny człowiek, słynny głównie z tego, że w jego przypadku pobyt w Doniecku d... urywa, wezwał do zmobilizowania kolejnych trzystu tysięcy bojców, ze względu na problemy z personelem w armii. Zważywszy, że na Ukrainę w pierwszych dniach najechało około dwustu tysięcy bojców, a jesienią zmobilizowano kolejne trzysta tysięcy, co daje razem pół miliona ludzi, powstaje pytanie, gdzie to wszystko się podziało, skoro potrzeba jeszcze trzystu tysięcy?

Pomnik poległych bojców z 39 Pułku Śmigłowcowego w Dżankoj na Krymie

Tymczasem wiosenna mobilizacja, określona na czterysta tysięcy ludzi (wspominałem, ze Putin podpisał taki dekret) idzie, jak po grudzie. I nie pomagają żadne kary, ani zachęty, ani zamykanie granic i kontrole na granicy z Białorusią. Nikt nie pali się, by ginąć na Ukrainie (co innego kibicować mordercom sprzed telewizora). Ponieważ ta fala mobilizacji nie idzie, ogłaszanie kolejnej nie ma sensu. 
W Dumie pojawił się pomysł wysyłania tych, którzy nie służyli w wojsku na przeszkolenie w obozach treningowych. Oczywiście, powszechne jest przekonanie, że konsekwencją takiego przeszkolenia będą "praktyki zawodowe" na Ukrainie. 
Do tego Putin podpisał dekret o regularnym poborze do wojska, a w Dumie dumają nad ustawą o podwyższeniu wieku umożliwiającego służbę wojskową. 

Zsumowawszy wszystko razem mamy taki obraz sytuacji, że Rosja, której potencjał mobilizacyjny szacowany był przed najazdem na dwa-dwa i pół miliona bojców) nie jest w stanie przekroczyć pułapu miliona ludzi. I to nawet nie tyle z przyczyn logistycznych, ale z powodów "human resources". Ludzie ukrywają się przed mogilizacją, jak mogą. Między innymi przeprowadzają formalną zmianę płci (bez tranzycji) i wychodzą za kolegów. Za chwilę Rosja będzie miała największą liczbę tranzycji i najwięcej "małżeństw" jednopłciowych (choć formalnie dwupłciowych) w całej Europie i Azji. 

I tak do problemów sprzętowych i logistycznych doszły problemy ludzkie. Kraj czterokrotnie liczniejszy od Ukrainy nie jest w stanie zmobilizować większej armii, niż liczą SZU.

Przy okazji, rosyjscy inżynierowie, chcąc wzmocnić potencjał rozmrożonych T-62 wyposażyli je nie tylko w znaną już "kratkę antyjavelinową", ale dodatkowo położyli na niej elementy biernego i aktywnego pancerza (aktywny pancerz to materiał wybuchowy, który eksploduje w momencie trafienia pociskiem, teoretycznie odrzucając go).W praktyce niewiele to daje, bo większość pocisków przeciwpancernych uderza w burty, a aktywny pancerz na kratce zamiast odrzucić pocisk może zwiększyć siłę jego wybuchu (w miarę skutecznie, choć to też dyskusyje, działa leżąc na pancerzu, kiedy cała siła jego wybuchu skierowana jest na zewnątrz, w stronę pocisku. 


Podobne problemy generują też rosyjskie "okręty lądowe", czyli stare BTRy z dospawanymi wieżyczkami artyleryjskimi z okrętów. Taka jedna wieżyczka waży tonę, czyli zajmuje połowę ładowności BTRa stanowiącego segment jezdny, co oznacza, że "okręt lądowy" którego jednym z zadań jest transport żołnierzy, nie jest w stanie tego realizować. 


Ledwie wspomniałem, że do realizacji ofensywy na Donbabwe i Ługandę Ukraina potrzebuje pocisków o zasięgu do trzystu kilometrów, a już władze brytyjskie poinformowały, że przekazały Ukrainie rakiety manewrujące Shadow Storm. 

Rakiety Shadow Storm pozwalają uderzać cele na rosyjskim głębokim zapleczu

Generalnie w związku z rozwojem sytuacji w Azji Stany Zjednoczone i Wielka Brytania podzieliły się rolami. Amerykanie dostarczają Ukrainie to, co jeździ, a Brytole to, co lata. 


Ledwie Brytole to wczoraj zajawili, a już dziś dwa pociski uderzyły w Ługańsk. Ich ofiarą padła fabryka przerobiona na magazyn amunicji i warsztat oraz skład ropy. Czy były to Szadoły, czy też Gromy produkcji ukraińskiej? Nie wiadomo. 
Wiadomo natomiast, że rosyjska obrona przeciwlotnicza została oślepiona rakietami-wabikami AMD-160. 

Pożar fabryki i składu paliwa w Ługańsku

Pożar fabryki z bliska

I to, co z niej zostało

Tymczasem zaczyna się interesująco dziać w kwestii Białorusi. Według nieoficjalnych danych złe samopoczucie Baćki Traktorzysty 9 maja nie było wykrętem, ale faktycznie jest on w złym stanie. Na ręku tyrana Białorusi zauważono bandaż zabezpieczający wenflon. 



Podobno ma on jednocześnie covida i grypę, co może stanowić śmiertelną mieszkankę. 
Według kanału Generał SWR Putin ma rozważać w tej sytuacji inkorporację Białorusi do Rosji zanim dojdzie tam do walki klanów o schedę po Łukaszence. Wykonując taki ruch Putin odzyskuje twarz jako ten, który jednak jednoczy "odwiecznie rosyjskie ziemie", a przy tym nie dopuszcza do prozachodniego zwrotu w Mińsku.
Ale...
Wkraczając otwarcie na Białoruś Putin otwiera "puszkę Pandory" w postaci rozwoju białoruskiego ruchu oporu już i tak na tyle silnego, żeby sparaliżować mu atak na Kijów. 

Na koniec "Family Guy" w Rosji. Przez ten odcinek kreskówka została zakazana w Jebanarium, a przecież pokazano tylko prawdę. 





Komentarze

  1. Chiny wysyłają swojego człowieka na Ukrainę, do Polski i Rosji, który ma wypracować rozejm. Nazywa się Li Hui i mam nadzieję, że taki będzie wynik negocjacji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - dzień sto dziewięćdziesiąty trzeci, sto dziewięćdziesiąty czwarty, sto dziewięćdziesiąty piąty, sto dziewięćdziesiąty szósty, sto dziewięćdziesiąty siódmy, sto dziewięćdziesiąty ósmy, sto dziewięćdziesiąty dziewiąty, dwusetny, dwusetny pierwszy, dwusetny drugi, dwusetny trzeci, dwusetny czwarty, dwusetny piąty, dwusetny szósty, dwusetny siódmy, dwusetny ósmy, dwusetny dziewiąty, dwieście dziesiąty, dwieście jedenasty, dwieście dwunasty, dwieście trzynasty, dwieście czternasty, dwieście piętnasty, dwieście szesnasty, dwieście siedemnasty, dwieście osiemnasty, dwieście dziewiętnasty, dwieście dwudziesty (922, 923, 924, 925, 926, 927, 928, 929, 930, 931, 931, 932, 933, 934, 935, 936, 937, 938, 939, 940, 941, 942, 943, 944, 945, 946, 947, 948, 949, 950)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)