Dziennik wojny - dwudziesty pierwszy dzień drugiego roku (386)
Zdaniem Lloyda Austina, sekretarza obrony USA, Rosja musi już korzystać ze sprzętu z II wojny światowej. Czekamy aż na polach bitew pojawią się T-34. |
Na początek coś z górnej półki stosunków międzynarodowych i do tego świeżynka. Profesor Feng Yujun z Uniwersytetu Fudan w Szanghaju, gdzie kieruje Centrum Studiów nad Rosją i Azją Centralną, a do tego także należy do Klubu Wałdajskiego, który jest putinowskim think-tankiem.
Zatem mamy do czynienia z kimś o poważnej pozycji.
Dokładnie wczoraj w sieci pojawiło się wystąpienie profesora (warto przeczytać całość, jest po angielsku) wygłoszone w grudniu ubiegłego roku na spotkaniu "platformy", na której chińscy przedsiębiorcy dzielą się swoimi doświadczeniami. Wystąpienie to zatytułowane "Rosyjska historia, kultura i współczesny rozwój" niesie sporo ciekawych informacji.
Profesor - przypomnę, że nie byle kto, ale naukowiec od kreowania polityki Chin względem Rosji - ni mniej, ni więcej, ale definiuje Rosję jako... wroga Chin! Wskazuje, że sojusze z Moskwą zawsze oznaczały dla Pekinu stratę, a na powojennej historii Chin nie zostawia suchej nitki, oskarżając ZSRR o wciągnięcie Chin w wojnę koreańską, zablokowanie ich rozwoju, maoizm i jego konsekwencje. Stany Zjednoczone są jego zdaniem rywalem na polu technologicznym i gospodarczym, ale nie wrogiem.
Co więcej, profesor stawia tezę, że mimo silniejszej od Rosji pozycji Chin, nadal są one pod wieloma względami zależne od Rosji przede wszystkim mentalnie, na czym cierpi chińska rodzima kultura.
Swoje bardzo ciekawe wystąpienie profesor Feng Yujun kończy:
Uważam jednak, że ponieważ rozwój Rosji jest tak złożony, Chiny nie powinny po prostu w niego wierzyć i ślepo podążać za nim, ale badać, rozumieć i ostatecznie uzyskiwać wgląd w ten kraj w wielowymiarowej przestrzeni, w której rozwój historyczny, porównania międzynarodowe, chińskie interesy narodowe i wspólne wartości całej ludzkości łączą się.
Co należy rozumieć:
"chłopaki, Rosja to polityczny, gospodarczy i cywilizacyjny trup i zacznijmy się przygotowywać do wspólnego z Zachodem podziału tego tortu".
Czy wystąpienie profesora przełoży się na politykę Xi? W tej chwili trudno powiedzieć, ale Feng jest zbyt wysoko postawioną osobą w chińskiej strukturze społecznej, żeby gadać ot tak sobie (to nie Zachód, gdzie każdy może sobie gadać swobodnie). Jego wystąpienie zaś skierowane było do przedsiębiorców i ma charakter programowy, wskazujący chińskiej gospodarce kierunki rozwoju i ekspansji.
A co władze chińskie? A władze chińskie stwierdziły, że jak Rosja chce modernizować i zwiększać przepustowość swojej kolei transsyberyjskiej, to niech sobie to robi, ale Pekin w to nie wchodzi (budowa tej kolei kosztowała Chiny utratę części terytoriów). Tymczasem Rosji na przeprowadzenie tylko elektryfikacji magistrali brakuje około dwóch trzecich koniecznych funduszy.
I nie zmienia tego mianowanie nowym ministrem obrony Chin generała Li Shangfu, choć swego czasu handlował on z Rosją bronią. Generał Li jest przede wszystkim przedstawicielem pionu nowych technologii w armii i to też pokazuje, kierunek rozwoju Chin pod wpływem doświadczeń z Ukrainy. Chińska armia idzie w wysokie technologie, a tych od Rosji nie dostanie. Zatem musi się ze Stanami dogadać.
A Stany mogły zaoferować Chinom Syberię w zamian za Tajwan. Tak, czy tak, Chiny odzyskują swoje historyczne ziemie. A te należące do Rosji są do wzięcia za darmo.
Co ciekawe, choć po Wiedeńskiej Konferencji Bezpieczeństwa na początku tego roku Stany ostrzegały przed możliwością zaopatrywania Rosji przez Chiny w broń, we wczorajszej wypowiedzi na spotkaniu Grupy Rammstein (ogarniającej zaopatrzenie dla Ukrainy) sekretarz Obrony USA Lloyd Austin jako źródła zaopatrzenia Rosji wymienił tylko Iran i Koreę Północną. O Chinach nie wspomniał.
Wracając na linię frontu.
Oryx oszacował straty (potwierdzone zdjęciami i filmami) w sprzęcie obu stron i wychodzi, że Rosjanie tracą wciąż trzy razy więcej sprzętu, niż Ukraińcy.
Baza Dżankoj na Krymie, gdzie gromadzony jest uszkodzony sprzęt rosyjski |
Zakładając, że w przypadku strat osobowych są to porównywalne proporcje (wiele pojazdów wybucha z załogami w środku), to jeśli Ukraińcy stracili sto tysięcy żołnierzy, Rosjanie muszą dochodzić do trzystu tysięcy.
Animacja przebiegu bitwy o Bachmut autorstwa Anatola Szarego.
Nocny atak Rosjan pod Bachmutem zakończył się posunięciem się Moskali o kolejne metry. Komunikacja w własnymi pozycjami dla Ukraińców jest możliwa już tylko jedną nieutwardzoną drogą, która znajduje się pod ostrzałem.
Ukraińcy bronią się aktywnie, kontratakując, gdzie się da, ale przy braku amunicji i wsparcia artylerii wiele nie wywalczą.
Łatwość, z jaką Rosjanie w nocy weszli na twardo dotąd bronione pozycje sugeruje, że SZU powoli wycofuje się z Bachmutu. Być może w mieście zostanie trochę jednostek, żeby wciąż angażować siły rosyjskie i zmuszać Moskali do budowy szerokiego pierścienia okrążenia.
Jednak trzeba mieć cały czas na uwadze, że te rosyjskie sukcesy to posuwanie się o ledwie kikanaście-kilkadziesiąt metrów w przeciągu doby, dwóch, trzech...
Zmiana sytuacji w Bachmucie w ciągu trzech dni. Widać, że sukcesy Rosjan nie są jakieś szałowe. Mapa od Kartina Masłom. |
Tymczasem Ukraińcy zaczęli działania zaczepne na Zaporożu. Nie jest to jeszcze ofensywa, ani "rozpoznanie bojem", jak pisze część naszych komentatorów, bo Ukraińcy mają bardzo dobre rozpoznanie lotnicze i satelitarne i nie muszą stosować takich metod (i raczej ich nie stosują).
Zatem czemu służą takie wypady, jak ten z wczoraj pod Orzechowem?
Jest kilka możliwych celów, które nie wykluczają się wzajemnie, więc mogą zachodzić jednocześnie.
Po pierwsze to testowanie reakcji przeciwnika - nie rozpoznanie walką, bo to ma na celu ujawnić pozycje wroga, tylko testowanie reakcji. Patrzymy, co oni zrobią, kiedy zaatakujemy? Uruchomią rezerwy, czy nie? Ogłoszą alarm na tyłach, czy oleją.
To są ważne informacje przy planowaniu przyszłych działań.
Po drugie, ataki takie wymuszają czujność i skupienie uwagi przeciwnika na atakowanym odcinku, co odwraca jego uwagę od innych rejonów.
Po trzecie, uniemożliwia to przerzucenie przez przeciwnika sił z zaatakowanego rejonu na inny, bardziej zagrożony odcinek.
Po czwarte wreszcie, jest to forma próby dla własnych sił, jak przeprowadzić działanie pełnoskalowe - coś jak aliancki desant na Dieppe.
No i piąte, jest to wymęczanie obrońców. Zmuszanie ich do zużywania amunicji, ciągłej czujności, gotowości. W efekcie wymuszenie kolejnych rotacji, na coraz słabsze i bardziej zmęczone oddziały.
I takich ataków będzie więcej. Albo w celu rozmiękczania obrony rosyjskiej, jak to było pod Kijowem. Charkowem, czy Chersoniem, albo w celu dezorientacji przeciwnika co do kierunku przyszłych działań, albo w celu uniemożliwienia mu przerzucenia sił.
Najlepsza ilustracja chaosu po stronie rosyjskiej, czyli wymiana ognia między dwiema rosyjskimi wyrzutniami rakiet "Huragan".
Warto tu jednak zauważyć, że głód amunicji, tak odczuwalny przez Ukraińców pod Bachmutem - przynajmniej według materiałów z mediów społecznościowych i od dziennikarzy, co też może być świadomą dezinformacją - u SZU dotyczy tylko jednego odcinka. Tymczasem szereg materiałów ze strony rosyjskiej wskazuje, że taka sytuacja u Moskali dotyczy całego frontu.
Tymczasem w Rostowie nad Donem płonie siedziba rosyjskiej Służby Granicznej FSB. Pożar był poprzedzony eksplozją. Jest to kolejne uderzenie w rosyjskie struktury siłowe i znów w obszarze odcinka południowego.
Moment wybuchu w kamerach monitoringu. Według rosyjskich mediów taki skutek ma "zwarcie instalacji elektrycznej".
A tak to wyglądało przed wybuchem. Czyli cały budynek poszedł w gruzy. |
Skabiejewa w moskiewskiej telewizji wzniosła się nad poziomy absurdu. Według niej Rosja nie walczy z Ukrainą, którą pokonała zajmując lotnisko w Hostomelu. Rosja toczy bój z NATO!
Niezłe jaja.
W tym szaleństwie jest jednak metoda. Zarówno poprzednia informacja o klonach, jak i obecna, to propagandowe przygotowanie społeczeństwa na... porażkę i odwrót!
No wicie-rozumicie, my żeśmy z niemy wygraly, bo zajęliśmy jedno lotnisko, a wtedy przyszły te NATO i ony miely klony i gwiezdne wojny, i Gandalfa, i Conana z Cymerii i generalnie nawet Obeliks nam nie pomógł, takżeśmy byli zmuszone się wycofać.
A jak wygrają? No nie wygrają, ale jeśli, to patrzcie, towarzysze. Cały świat pokonalimy.
W Moskwie rozwija się już jawnie druga fala mobilizacji (pierwsza się w zasadzie nie zakończyła), a wezwania dostają głównie mieszkańcy Rosji właściwej, w tym Moskwy i Petersburga. A to znaczy, że zdaniem inżynierów społecznych na Kremlu, głęboka prowincja doszła do ściany z możliwościami mobilizacyjnymi.
Tymczasem wagnerowcy w desperacji szukają chętnych wśród onanistów i zamieścili reklamę, żeby do nich wstępować na portalu pornograficznym.
Przestań się onanizować. Lepiej idź zabijać.
Amerykanie opublikowali materiał z ataku rosyjskich samolotów na ich drona. Nie ma tu mowy o przypadku. Jest celowy, świadomy atak z użyciem zrzutu paliwa jako sposobu na zakłócenie urządzeń drona.
Amerykański Departament Stanu wezwał wczoraj pilnie ambasadora Rosji, żeby poinformować go, co o tym administracja USA myśli.
Akcja Rosjan jest potężnie głupia, bo jeśli nawet w USA pojawiają się głosy, żeby "nie angażować się w spór terytorialny między Rosją a Ukrainą" (ostatnio z tym wyskoczyli wspólnie obaj główni kandydaci na kandydata Republikanów, czyli Trump i de Santis), to takie zaczepki przesuwają nastroje z powrotem na pozycję "wpierniczyć sukinsynom".
A swoją drogą, to główni kandydaci na kandydatów Republikanów nie czują nastrojów nawet we własnej partii. Głosy Ukraińców i Polaków już stracili, a to liczące się w wyborach grupy narodowe. Trump wygrał poprzednio w dużym stopniu dzięki głosom polskim.
Tymczasem wbrew retoryce kandydatów na kandydatów republikańscy senatorowie wspólnie z Demokratami domagają się od Bidena przekazania Ukrainie jak najszybciej samolotów F-16.
Oczywiście to nie takie proste i bardziej realna jest kolejna partia MiGów-29, którą montuje Polska wspólnie ze Słowacją i Bułgarią (Wielka Brytania w zamian zaoferowała Eurofightery). Przede wszystkim Ukraińcy znają te samoloty i potrzebują tylko doszkolenia na nowych systemach awioniki, bo płatowiec opanowali.
Biały Dom stwierdził też, że jeśli któryś z sojuszników zechce przekazać Ukrainie swoje "efki", to oni nie mają nic przeciw.
W Polsce też ciekawie się dzieje. Najpierw Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP wzywa ambasadora USA w sprawie wspierania przez należącą do Discovery telewizję TVN rosyjskich działań hybrydowych obliczonych na destabilizację Polski. Sprawa ma oczywiście związek z publikacją pamfletu na papieża Jana Pawła II, ale przecież w tym mieści się też relacjonowanie przez tę stację tego, co się dzieje na granicy Białorusią i szkalowanie polskich żołnierzy i funkcjonariuszy.
Wczoraj z kolei Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podała informację o rozbiciu siatki rosyjsko-białoruskiej (złożonej z obywateli Bialorusi), która monitorowała sytuację logistyczną koło Rzeszowa, będącego główną bazą przeładunkową pomocy dla Ukrainy, i miała szykować dywersję. Informację podano wczoraj po południu, a już dziś media białoruskie podały kim są zatrzymani, opublikowały ich życiorysy, a nawet przeprowadziły wywiady z bliskimi. Mistrzowie pióra.
Sytuacja komiczna, ale ma swoje logiczne wyjaśnienie. To, że informację ABW podała wczoraj, nie znaczy, że wczoraj doszło do zatrzymań. Nawet Policja, czy Straż Graniczna nie podaje takich informacji od razu, a dopiero wtedy, kiedy ujawnienie nie zaszkodzi śledztwu, czy pracy operacyjnej.
Szpiedzy mogli być zdjęci jeszcze w zeszłym roku. Możliwe, że przez jakiś czas ABW prowadziła grę z rosyjskimi i białoruskimi służbami, przekazując im spreparowane informacje (może nawet część szpiegów poszła na współpracę). Informację o zatrzymaniu podano, kiedy dalsza gra była niemożliwa. I tu wskazówką jest informacja o sabotażu. Niewykluczone, że centrala w Mińsku, czy Moskwie nabrała podejrzeń co do wiarygodności swoich ludzi i wydała polecenie wykonania działania, którego kontrolowani przez polskie służby szpiedzy wykonać nie mogli.
Wtedy Polacy zdecydowali o ujawnieniu sprawy i jej zamknięciu na poziomie operacyjnym.
A co ruskim namieszali, to ich, bo teraz w tamtejszej centrali analizują wszystkie raporty uzyskane od siatki i próbują dojść, od kiedy sprzedawany był im kit.
Dziś do Warszawy przyjechał zaś szef CIA, który spotkał się z polskim prezydentem. Ostatnio taka wizyta w Kijowie zapoczątkowała serię dymisji w ukraińskich władzach.
Dokładnie rok temu Moskale zbombardowali Teatr Dramatyczny w Mariupolu, gdzie przed ostrzałem ukryło się tysiąc osób, głównie kobiet i dzieci. To była jedna z największych zbrodni wojennych, popełnionych przez Rosjan.
Grupa United24 zrobiła prezentację, co działo się w teatrze przed i po rosyjskim ataku.
Pro memoria.
Z dronem ciekawa historia. USA próbują coś ugrać. Może chodzi o to co napisałeś plus wpłyniecie statków na Morze Czarne.
OdpowiedzUsuńCo do zajęcia Syberii przez Chiny to od dawna o tym wspominam. Chiny udają, że wcale jej nie chcą, ale gdy Rosja będzie bardzo słaba, to pewnie połkną Syberię bo szkoda marnować taką okazję.
Dzisiaj im tam już więcej dronów lata i to takich, przy których Reaper to szczenaiczek. :D
Usuń