Dziennik wojny - doba piętnasta i szesnasta drugiego roku (380 i 381)

 

Zacznę od frontu, bo tu niewiele się dzieje, za to ciekawie. 
Walki trwają pod Bachmutem, Awdijówką, Marinką i Węglodarem. 
Rosjanie znów próbują szturmować Węglodar przez Pawłówkę. Z efektem, jak dotąd. Walcząca tu rosyjska 155 Brygada Piechoty Morskiej została wzmocniona (niby zastąpiona, ale jej bojcy nadal uczestniczą w walkach) przez 136 Brygadę Zmechanizowaną, "wsławioną" w Czeczenii tym, że miała największe straty, najwięcej dezercji, najwięcej wziętych do niewoli (to znaczy Czeczeni wzięli bojców, nie odwrotnie) i największe... obroty w handlu narkotykami spośród wszystkich jednostek rosyjskich.

W tej grupie jedenastu wziętych do niewoli bojców ze 155 Brygady tylko jeden jest rzeczywiście wyszkolonym marine. Reszta została oddelegowana z innych jednostek rosyjskich. 

Pod Awdijówką Rosjanie próbują obejść i otoczyć tę miejscowość, atakując na Tonenke. Szanse realizacji tego planu są małe. Większymi siłami byłby nawet całkiem dobry, ale przy takim zaangażowaniu ludzkim i materiałowym, nie mają większych szans.

Straty w rosyjskiej broni pancernej według Ukraińców. Nawet jeśli są przesadzone, to według Oryxa i tak oscylują w okolicach pięćdziesięciu procent stanu. 

Najciekawiej jest pod Bachmutem. 
Rosjanie ponownie próbują przebić się przez Iwanowskie w kierunku na Chromowe. Podobnie od północy próbują atakować Bogdanówkę, skąd chcą uderzać dalej na Chromowe. Oznacza to, że jednak dążą do okrążenia miasta, tylko zrozumieli, że pierścień musi być mniejszy, niż pierwotnie chcieli.
To okrążenie nie jest wcale łatwe ani do stworzenia, ani do utrzymania, bo ze wzgórz za Bogdanówką można znakomicie ostrzeliwać pozycje pod Chromowem. 

Reportaż o ukraińskich "zaopatrzeniowcach" pod Bachmutem


Wczoraj Rosjanie próbowali atakować od południa na Bachmut i nawet wysadzili pomnik samolotu, przy którym wagnerowcy już zdążyli zrobić sobie zdjęcie (tak to jest z tymi potwierdzeniami zajęcia pozycji: mogą być nieaktualne już w momencie publikacji). I na tym się zasadniczo skończyło. 
No i najciekawsze: ukraiński Sztab Generalny poinformował o odparciu ataków w rejonie Paraskowiówki! Czy zatem jakieś oddziały ukraińskie wyszyły Rosjanom na tyły? Nie wiem, trzeba poczekać na następne informacje.
Żeby było jeszcze ciekawiej, część Rosjan atakuje drogą na Słowiańsk. Liczą chyba na zaskoczenie Ukraińców i powtórkę z rajdów pancernych w pierwszych dniach inwazji. Na co po roku nie mają szans.
Generalnie manewry Rosjan pod Bachmutem coraz bardziej odsłaniają ich flanki, co prosi się za jakiś czas o uderzenie. 

Hipotetyczne kierunki przyszłych działań Rosjan i możliwego rozwoju sytuacji. Widać odsłonięcie flanki od północy. Mapka od Vitaly'a

Na północ od Bachmutu kolejne próby przebicia się Rosjan pod Rozdołówką. Bez skutku.

Poza tym spokojnie, jeśli nie liczyć regularnego bumbardowania rosyjskich stanowisk, magazynów i rejonów ześrodkowania. 

Zniszczenie rosyjskiego magazynu amunicji w Swatowem.

Rosjanie bombardują Węglodar amunicją zapalającą.


W Gruzji protesty wygasają, Gruzini uznali, że osiągnięto już wszystko, co było do osiągnięcia na tym etapie. Ale odwrót władz będzie miał konsekwencje długofalowe. Gruzińska ulica już wie, że może na nich wymuszać ustępstwa. 

Z kolei Legion "Wolność Rosji" chwali się wykonaną przez rosyjskich partyzantów akcją spalenia samolotu Su-27 w miejscowości Artem w Kraju Nadmorskim. 



Baza w zasadzie nie jest zupełnie zabezpieczona, więc wykonać operację mógł ktokolwiek. 


Jak jesteśmy przy samolotach, to amerykański B-52 w asyście polskich myśliwców zrobił sobie wycieczkę nad Bałtykiem, wlatując na chwilę w rosyjski obszar powietrzny i symulując rozpoczęcie bombardowania. 
W Rosji panika.



Na Ukrainie przysięgę złożył "Drugi Legion", rekrutujący się spośród narodów podbitych przez Rosję, głównie Białorusinów. Z kolei w Pułku Kalinowskiego powstał pododdział złożony ze zdekonspirowanych członków BYPOL, czyli tajnej organizacji byłych żołnierzy i funkcjonariuszy służb białoruskich. 


Wraz ze stratami i brakiem widocznych sukcesów pogłębia się erozja rosyjskiej armii. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca mobiki reprezentujące szesnaście regionów Erefii wystosowały piętnaście apeli o wycofanie ich z frontu. Ciekawe, kiedy dojdą do wniosku, że apele nic nie dają i sobie po prostu pójdą? 


Sprawa jest poważna, bo na nagraniach coraz częściej pada "wolę pięć do siedmiu lat więzienia w Rosji, niż śmierć w błocie". Sytuację pogarsza stosunek Ługandonów, którym najczęściej podlegają zmobilizowane oddziały. Jednostki z Ługandy i Donbabwe traktują mobików jak mięso armatnie i wypychają na pierwszy ogień samemu się nie spiesząc. Można odnieść wrażenie, że dowódcy Ługandonów pracują dla Ukrainy i pomagają wykańczać jednostki wroga. 
Podobno ci, którzy odmawiają walki lub wysyłają apele zaczynają być wysyłani do wagenerowców, gdzie są szybko zabijani. Jak nie przez Ukraińców, to przez swoich. Być może masakra mobików z Irkucka, o której pisałem, miała właśnie taki przebieg?

Ale można też odnieść takie wrażenie z działań Szojgu i Gierasimowa. Otóż ci geniusze strategii stosują ciekawy sposób motywowania wagnerowców do walki. Zasadniczo jest to motywacja negatywna. Wagnerowcy, którzy skarżą się na brak amunicji, dostają ją, kiedy grozi im, że Ukraińcy przełamią ich pozycje. Kiedy jednak uda im się odzyskać inicjatywę i zbliżyć się do sukcesu, natychmiast strumień amunicji się kończy i muszą stanąć, bo nie mają czym strzelać. Ukraińcy kontratakują, stwarzają zagrożenie dla pozycji rosyjskich, amunicja dociera i abarot. 

Prigożyn podobno został już całkowicie odcięty od telefonów na Kreml i do Sztabu Generalnego. Jednocześnie zabijani są (popełniają seryjne samobójstwa) związani z nim propagandyści. Nie zrażony tym snuje plany wielkiej kariery i zapowiedział, że w przyszłym roku będzie kandydował na prezydenta. Ukrainy!
Też nie chciałem wierzyć i to nagranie odsłuchiwałem kilka razy. 

Od 27 sekundy Prigożyn mówi, że podjął decyzję, że w 2024 roku zostanie prezydentem Ukrainy. 

Znakomita robota Ukraińców. Zaczyna się jak wagnerowska reklamówka, a kończy... Zobaczcie sami (ostre, uprzedzam). Napis na naszywce na mundurze Prigożyna na ostatnich kadrach brzmi "Ładunek 200 my razem [z wami]". Ładunek 200 to kryptonim zabitych w walce.

Za to w Kijowie prawdziwy prezydent Ukrainy w towarzystwie premier Finlandii Sany Marin i dowództwa armii wziął udział w pogrzebie najmłodszego dowódcy batalionu w armii ukraińskiej, Dymitra Kocubajły "Da Vinci". Chłopak był prawdziwym bohaterem ludowym i symbolem młodej walczącej Ukrainy. Z pewnym przybliżeniem, jak nasz pułkownik Kula-Lis. Uroczystości były wielką manifestacją patriotyzmu i woli zwycięstwa. I tego Putin i jego bandyci nigdy nie przełamią. 

Generał Załużny klęczy przed matką i ukochaną bohatera. 


Prezydent Zełeński i premier Sana Marin na uroczystościach pogrzebowych.

Do Gwardii Ofensywnej, czyli nowych brygad rozwijanych z już istniejących i walczących pułków podległych ukraińskiemu MSW zgłosiło się już dwadzieścia osiem tysięcy ochotników. Do jednostek dostała się tylko część, bo mają to być oddziały elitarne, które będą wyzwalać okupowane terytoria. 


Na froncie żołnierzy jednak humor nie opuszcza. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)