Dziennik wojny - dzień trzysta trzydziesty szósty i trzysta trzydziesty siódmy

 

Autorka: Maria Prymaczenko

Czołgi dla Ukrainy (nie tylko Leopardy) to prawdziwy game changer. Natychmiast narrację zmieniło wiele krajów dotąd wstrzemięźliwych lub wręcz prorosyjskich. 
Węgry zapowiedziały, że nie będą blokować kolejnego pakietu sankcji europejskich przeciw Rosji. Szwajcaria się do sankcji przyłączy. Nawet prorosyjska Serbia wyraziła chęć włączenia się do koalicji. 
Rosja nie jest już w Europie żadną ofertą.



Oczywiście, Moskwa wciąż może tu liczyć na swoich wiernych wielbicieli, jak pewien Oxfordczyk i jego otoczenie, po raz kolejny powtarzający kremlowską propagandę o polskich planach aneksji Ukrainy(bo przecież Polsce "potrzebny" jest konflikt etniczny i powtórka z tragedii wołyńskiej - jakim trzeba być dzbanem, żeby takie brednie gadać?) Ale jej wpływy erodują w tempie wykładniczym. W zasadzie zostały jej już tylko państwa afrykańskie i latynoskie, bo nawet w Azji już nie chcą z Moskalami gadać.
Z mocarstwa światowego Rosja ekspresem zjeżdża na poziom upadłego państwa trzeciego świata. 

W samej Rosji informacja o czołgach dla Ukrainy wywołała wręcz histerię. Oczywiście, cały świat to "nacisty". Próbka histerycznego przemówienie Sołowiowa. Ta twarz, ten głos. Niby mówi twardo, ale słychać strach. 


A na stole leżą ciekawsze rzeczy. I rakiety z zasięgiem do stu sześćdziesięciu kilometrów, co w zasadzie pozwala zamknąć Krym, i samoloty myśliwskie i wielozadaniowe (Francja już zadeklarowała swoje Rafale). No i trochę innych ciekawostek. Następne spotkanie w ramach Rammstein w połowie lutego. 

Rakiety o zasięgu 160 km pozwolą zamknąć jedyne dwa tory kolejowe (z czego czynny tylko ten, który biegnie mostem) łączące Krym z południem Ukrainy.


Amerykanie zapowiedzieli, że będą dostarczać Ukrainie czołgi aż Rosja wycofa się z wojny. 

Tymczasem na Ukrainę jadą Bradleye. 
Towarzyszy im entuzjastyczny komentarz jakiegoś Moskwicina,
który pyskuje, ale z dala od frontu. 

Na froncie działania przesunęły się na Zaporoże. Wreszcie po trzech dniach szumnie ogłaszanych zwycięstw na tym odcinku zaczęło się coś dziać pod Węglodarem. Rosjanie doszli do granic miasta i stanęli pod ogniem ukraińskim. 
Moskale wysłali tu dwie zreorganizowane brygady piechoty morskiej i próbowali obejść pozycje ukraińskie od zachodu. Ukraińcy odskoczyli z przedpola za umocnienia w samym Węglodarze. 
Powtarza się tu sytuacja z Mariupola i Soledaru. W mieście są kopalnie, których podziemne chodniki pozwalają SZU na skuteczne ukrycie się i manewrowanie.

To krąży po mediach rosyjskich jako ostrzał pozycji ukraińskich przez Rosjan,
ale jest odwrotnie. To ostrzał pozycji rosyjskich przez artylerię ukraińską. 
Film z czwartkowego wieczoru.

Ukraiński dziennikarz i niespełniony wódz naczelny Jurij Butusow (między innymi zarzucający prezydentowi Zełeńskiemu prorosyjskość) twierdzi, że bitwa o Węglodar przesądzi o postępach w 2023 roku. Nie wiem, skąd taki pomysł, bo z mapy to nie wynika. Węglodar jest ważny, bo z jego rejonu ukraińska artyleria może ostrzeliwać rosyjskie linie kolejowe na Zaporożu. 

Tak prawdopodobnie wygląda sytuacja pod Węglodarem. Mapka od Def-Mon.



Ale po dostarczeniu rakiet o zasięgu do stu sześćdziesięciu kilometrów nawet to znaczenie Węglodar straci. A za nim jest około dziesięciu kilometrów otwartego terenu, który ukraińska artyleria może pokryć ogniem. 
Generalnie po stronie rosyjskiej widać po raz kolejny brak jakiejś ogólnej koncepcji strategicznej. Kolejne kierunki ataku nie tworzą żadnego spójnego planu i nic z nich nie wynika. 

A tak się kończy jeden z rosyjskich ataków pod Węglodarem.

Na pozostałych odcinkach. 
Pod Bachmutem Rosjanie próbują obchodzić od południa i zachodu ukraińskie pozycje koło Kleszczewki i atakować na Iwanowskie, ale po drodze mają trzy kilometry otwartego terenu, co kończy się masakrą w ogniu ukraińskiej artylerii. 
Podobnie Moskale podjęli próbę obejścia od południa Krasnej Góry, ale na razie utknęli. Atakują też (nieskutecznie) na Rozdołówkę na północ od Soledaru, czyli próbują iść na Siewersk. Tyle, że tam po drodze są kolejne pozycje ukraińskie na wzgórzach. 
Trwa przepychanka pod Krzemienną. 

Z jakiegoś dziwnego powodu ten cmentarz dla więźniów w krótkim czasie bardzo się powiększył.

Po dwóch tygodniach przerwy Rosjanie znów przeprowadzili zmasowany atak rakietami i dronami Szahid. Prawie wszystkie zostały zniszczone przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.




Tymczasem wracając do Erefii, czyli Jebanarium. Za dwa miliony rubli z prezydenckiej dotacji uczniowie jednej ze szkół wystawili taką oto rekonstrukcję bitwy na Łuku Kurskim. 


To zbyt bezczelne nawet jak na rosyjskie standardy. Sprawą zainteresował się prokurator. 

Tymczasem wsławiony obroną Mariupola Pułk "Azow" został przekształcony w brygadę.

Komentarze

  1. Nie wierzę w wiernych wielbicieli Rosji. To muszą być opłacani agenci bo to wynika z logicznej interpretacji.
    Same czołgi faktycznie zmieniają wszystko. Pytanie ile ich zostanie wysłanych i kiedy.
    Taki żarcik na Kwejku o tych czołgach :

    https://kwejk.pl/obrazek/3955480/juz-niedlugo.html

    Odnośnie tej mapki o sytuacji pod Weglodarem, to czy mógłbyś ją nieco objaśnić ? Rozumiem, że linia niebieska to linia obrony ukraińskiej. Czerwona to rosyjskie natarcie. Co oznacza konkretnie ta czerwona strzałka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strzałka to kierunek natarcia. Czerwona to rosyjskiego. Niebieska bariera, to miejsce, gdzie natarcie natrafiło na opór, którego nie przełamało.

      Usuń
    2. W polityce gorzej, niż w seksie: na wierność nie ma co liczyć. :D Dlatego takie zmiany frontu pokazują, że zmieniający dostosowują się do zmiany koniunktury. W Europie już prawie nikt nie stawia na Rosję/nie obawia się Rosji.

      Usuń
    3. Chodziło mi o to, czy to natarcie piechoty, czołgów itp. Takiego info to pewnie nie masz ?

      Usuń
    4. Rosjanie cały czas stosują batalionowe grupy taktyczne, więc to jest miks: piechota wspierana przez BTRy i czołgi. Z tym, że czołgów coraz mniej.

      Usuń
    5. Rozumiem, dzięki.
      Z tymi czołgami to ciekawa sprawa. Rosja utrzymywała, że przed rozpoczęciem wojny miała w użyciu 4 000 czołgów. To była oczywista nieprawda. Mieli maksymalnie 2,5 k na cały kraj. Nie wiadomo ile dokładnie już stracili bo takie info media przestały podawać (ciekawe czemu). Można szacować orientacyjnie, że stracili 1200-1500 czołgów. Czyli mają jeszcze około 1000 czołgów na cały kraj i całości pewnie nie ściągną na Ukrainę. Teraz wystarczy sobie porównać ile czołgów mają kraje europejskie wszystkie razem. Oczywiście rosyjski sprzęt był i jest stary, zużyty i przestarzały. Ich czołgów do Leopardów nawet nie warto porównywać. Rosja nie była drugą armią świata, ale i tak była dosyć spora aby narobić szkód w Europie. Zwolennicy Konfy płaczą, że Polska się rozbroiła poprzez dostawy na Ukrainę. Opozycja myśli to samo, tylko tego nie mówi przeważnie. Idioci. Lepiej aby ten sprzęt walczył teraz na Ukrainie niż za kilka lat w Polsce.

      Usuń
    6. Wyciągają T 62 z magazynów

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)