Dziennik wojny - doba trzysta trzydziesta trzecia
Na froncie brak większych zmian. Dwie informacje uściślające.
Po przemyśleniu "wzięliśmy Soledar i co teraz?" Rosjanie próbują oskrzydlić z dwóch stron Bachmut, a miejscem spotkania ma być podobno Chromowe na zachód od Bachmutu.
Po pierwsze, z Soledaru nie da się wyprowadzić ataku na Chromowe. Do tego trzeba zająć Krasną Górę, a ta jest wciąż w strefie szarej. Już więcej sensu miałoby uderzenie z Podgorodnego na południe od Krasnej Góry.
Bohaterskie oddziały moskiewskie turlają się wstecz.
Tu chyba Zaporoże, ale nie tylko tam tak to wygląda.
Po drugie, do tego trzeba rzeczywiście, a nie tylko propagandowo, opanować Kleszczówkę, a tu choć wieś jest w rękach rosyjskich, to wciąż poza zasięgiem Moskali są ukraińskie pozycje na wzgórzach na zachód od wsi. w efekcie nie ma możliwości rozwinięcia natarcia na Iwanowskie i Chromowe.
Opisany wczoraj atak w kierunku zachodnim z południowego krańca Kleszczewki prawdopodobnie miał na celu obejście pozycji ukraińskich kontrolujących wieś.
Do tego zarówno Chromowe, jak i Iwanowskie są położone na terenie bardzo wygodnym do obrony, i podobnie, jak Pawłówka, czy Kleszczówka mogą stać się zasadzką dla Rosjan.
No i dodajmy, że droga do Chromowego to prawie dziesięć kilometrów z Krasnej Góry i blisko osiem z Kleszczówki, w dodatku po otwartym terenie, pod ogniem ukraińskiej artylerii na wzgórzach.
Co może się nie udać?
Front na odcinku Bachmutu jest prawie prostoliniowy, co dodatkowo bardzo utrudnia jakiekolwiek manewry obu stronom. Zajęcie Krasnej Góry tego nie zmieni, a wręcz pogłębi. |
Drugi ciekawy odcinek to rejony na północ od Swatowego. Trwają tutaj walki o Kuzemówkę, która stanowi węzeł rosyjskiej obrony. Jeśli Ukraińcy ją opanują, to mają otwartą drogę na Niżną Duwankę i do oskrzydlenia Swatowego od północy.
Mapka od Def-Mon, pokazująca znaczenie Kuzemówki. Jej wzięcie w istocie oznacza przebicie się tu przez rosyjską obronę. |
Moskale pchają tu swoje co lepsze oddziały, a Ukraińcy mieli już opanować wzgórza górujące nad wioską. Kuzemówka leży w kotlinie, więc kontrola okolicznych wzgórz daje w rzeczywistości opanowanie wioski.
Według niepotwierdzonych informacji wczoraj Rosjanie mieli trzymać już tylko jej wschodnie krańce
I to tyle na tę chwilę. W rosyjskiej przestrzeni informacyjnej można znaleźć mnóstwo opowieści o sukcesach. Wszystkie mają jedną wadę: brak jakiegokolwiek dowodu na ich prawdziwość.
Okupione miesiącami walk i wielkimi stratami zdobycie Soledaru niczego na froncie nie zmieniło. Co przecież pisałem od miesięcy.
Zestawienie ile razy Moskwa ogłaszała zwycięstwa "na pałę" od lutego. I to tylko w Donbasie, bo nie ma na przykład Sum, które zdobyli sześć razy. |
Tymczasem w Jebanarium...
O wciąganiu samochodów z systemami OPL na dachy budynków już pisałem. Pomysł równie "genialny", jak napaść na Ukrainę. raz, że mało który dach jest przystosowany do udźwignięcia takiego ciężaru i wytrzymania drgań, które powstaną w momencie użycia tej broni - co grozi zawaleniem się górnych pięter budynków.
Dwa, że drony i rakiety ukraińskie mogą te instalacje potraktować jako cele, co grozi trafieniem za jednym zamachem instalacji i budynku.
Słowem, pic na wodę, fotomontaż. Cała zagrywka ma na celu kreowanie psychozy i poczucia zagrożenia z jednej strony, a z drugiej pokazania, że władza dba o bezpieczeństwo Rosjan (ale tylko w wielkich miastach, ze szczególnym uwzględnieniem Moskwy).
Do moskiewskich propagandystów zaczyna docierać,
że nie wszystko idzie zgodnie z planem.
Władza jednak czuwa. Oto pewien bloger Negokai, z pochodzenia Rosjanin, ale obywatel Mołdawii, ale żyjący w Rosji, mający na swoim tik-tokowym kanale blisko dziesięć milionów obserwujących i będący idolem dla młodych Rosjan, jesienią zrobił sobie żarty z filmu, na którym rosyjski bojec odrzuca granaty, zrzucane na niego przez rosyjskiego drona.
Negokai przed i po aresztowaniu przez FSB |
Chłopaka zawinęła FSB i po pewnym czasie deportowała do Mołdawii. W stanie wskazującym na tortury.
Teraz chłopak zamierza kupić drony. Za sto tysięcy dolarów. Dla Ukrainy.
I tak Moskwa generuje sobie wrogów.
Mało tego. Ostatnio z Krainy Szczęścia i Samogonu nawiała Hanna Karetnikowa z Federalnej Służby Więziennej. Co ciekawe, ani ona ważna, ani opozycyjna. Prowadziła niszowe konto na Telegramie, gdzie podawała jawne i oficjalne informacje na temat swojej firmy. To tak, jakby u nas policjant podawał dalej newsy ze strony internetowej KGP.
Kobietą zainteresowały się służby wewnętrzne i ostrzegły ją, że nie ma zgody na prowadzenie bloga.
Karetnikowa wolała nie czekać, co dalej. Jako część systemu doskonale wiedziała.
A jak jesteśmy przy Mołdawii, to jej władze oficjalnie stwierdziły, że liczą na to, iż pokonanie Rosji w wojnie pozwoli Mołdawii wykopać kacapów z Naddniestrza. Poza tym, prezydent Maja Sandu zasugerowała wstąpienie jej kraju do NATO.
Kolejny wielki sukces Putina. No odsunął NATO od granic Rosji. No jak nie, jak tak? Teraz między Rosją a natowską Rumunią jest mała Mołdawia, a po wojnie między Rosją a natowską Mołdawią będzie cała Ukraina. No chyba, że Ukraina też wstąpi do NATO. Wtedy trzeba będzie Rosję jeszcze bardziej przesunąć.
Wracając do Rosji. Nie wspomniałem, bo informacja była niezbyt pewna, że pierwszą ofiarą Gierasimowa po nominacji na gównemdowodzącego na Ukrainie był dowódca wojsk powietrzno-desantowych Tepliński. Są dwie wersje: jedna, że Teplińśkiego spuścił Gierasimow, co było jedną z jego pierwszych decyzji, druga, że Tepliński sam podał się do dymisji, nie czekając na odwołanie, ale wcześniej po powrocie z frontu powiedział, co myśli o wykorzystywaniu WDW jako oddziałów szturmowych. Ta przyczyna występuje w obydwu wersjach wydarzeń, a opinia Teplińskiego o sposobie wykorzystywania jego ludzi jest w armii rosyjskiej powszechnie znana.
Zatem kolejny niegłupi człowiek "poległ" w starciu z betonem.
Na jego miejsce Gierasimow mianował swojego funfla i zausznika, generała Makarewicza, który spadochron widział raz. Z oddali. Na filmie.
W każdym razie Makarewicz to zmechol, który nie rozumie specyfiki desantu.
Cieszy nas to. Trzon WDW został w wyniku błędnego użycia zniszczony wiosną, a teraz destrukcja będzie kontynuowana.
Za to wagnerowcy od grudnia szukają kasjera. Tak kasjera. Takiego z forsą. Obsługiwał rodziny zwerbowanych kryminalistów, którym - jak to jest w bandyckim zwyczaju - płacił gotówką.
No i w grudniu zniknął bez wieści. Razem z gotówką.
A przy okazji. Wiecie, czemu doszło do wojny na Ukrainie? Otóż Ukraina nie miała zostać zaatakowana. Celem była Polska. Tylko Ukraińcy zdradziecko napadli na miłujących pokój bojców, jadących napaść Polskę.
Nikt im nie powiedział, że z Czernobyla do Polski jest w przeciwną stronę, niż do Kijowa?
Nikt im nie powiedział, że z Czernobyla do Polski jest w przeciwną stronę, niż do Kijowa?
Posłuchajcie sami. Te rewelacje zapodaje Siergiej Szurman z Petersburga (szur to w polskim slangu wariat, idiota).
Sprzęt powoli dociera na Ukrainę. Temat Leopardów rozwija się, ale zasługuje na szersze omówienie.
Ukraińcy pochwalili się przekazanymi przez Brytoli śmigłowcami Sea King, co poważnie wzmacnia ukraińską marynarkę wojenną. Podobnie jak dwa nowe trałowce, które zauważono przy brzegach brytyjskich - czyli są gotowe i niedługo wejdą do służby.
Ukraińcy pochwalili się przekazanymi przez Brytoli śmigłowcami Sea King, co poważnie wzmacnia ukraińską marynarkę wojenną. Podobnie jak dwa nowe trałowce, które zauważono przy brzegach brytyjskich - czyli są gotowe i niedługo wejdą do służby.
Tymczasem na Ukrainie pamięta się o wspólnej walce z Moskalami podczas Powstania Styczniowego. W rocznicę zrywu do Antarktydy dotarła wspólna wyprawa polarna. Ukraiński lodołamacz zawiózł tam polskich polarników.
Komentarze
Prześlij komentarz