Dziennik wojny - dzień trzysta trzydziesty, trzysta trzydziesty pierwszy i trzysta trzydziesty drugi

 

"Soledar wzięty?"

Zaczynam się czuć trochę, jak Budanow ze skeczu noworocznego, który wrzucałem tydzień temu. Opisuję zdarzenia, zanim się zdarzą. Albo faktycznie mnie czytają w Moskwie i Kijowie - żartuję oczywiście. 
W każdym razie sporo komentatorów, w tym Girkin-Striełkow, potwierdza moje opinie. Nie żebym się chwalił poparciem bandyty, ale jakby nie patrzył to jeden z niewielu Moskali, który rozumie nowoczesną wojnę. I w ogóle rozumie wojnę. 
Dzięki Bogu, że Putin go nie słuchał, bo Ukrainy już by nie było.

Standard po stronie rosyjskiej. Korespondentka telewizyjna
udaje bojca, co kończy się postrzałem z ręki prawdopodobnie strzelca wyborowego. 
Na szczęście dla niej strzelał chyba przez te drzwi, bo na czystym strzale
nie miałaby szans na przeżycie.

Tak, paniusiu. Wojna to nie jest miejsce dla telewizyjnych gwiazdeczek.

Do rzeczy. 
W Moskwie wreszcie zatrybili (efekt Gierasimowa - dowodzi ktoś, kto ma pojęcie o sztuce wojennej), że jedynym dającym jakiekolwiek szanse kierunkiem możliwej ofensywy jest Zaporoże. Stąd uderzając na północ można przechwycić miasto Zaporoże i idąc dalej wzdłuż Dniepru (osłonięta lewa flanka przez rzekę) odciąć siły ukraińskie w Donbasie, a po drodze atakując w kierunku wschodnim małymi kolumnami odkrawać kawałek po kawałku terytorium ukraińskie i rozcinać siły SZU na mniejsze kawałki. 
Tyle w teorii. To było wykonalne wiosną, zanim Ukraińcy ogarnęli tu sytuację i umocnili się na pozycjach obronnych. Zanim podciągnęli artylerię. Zanim nie zmusili ciągłym ostrzałem armii rosyjskiej do wycofania baz logistycznych głęboko na tyły, nad Morze Czarne, zanim na zapleczu tego odcinka frontu nie powstała główna baza ukraińskich odwodów. 

Według Kartina Masłom ostrzał wymusił na Moskalach wycofanie baz logistycznych
poza zasięg HIMARSów.

Teraz Rosjanie musieliby mieć znacznie więcej dział, czołgów, BWPów i dobrze wyszkolonych bojców, żeby w ogóle móc myśleć o skutecznej ofensywie. 
Ale nadal ten kierunek ma więcej sensu, niż Bachmut i Soledar. 

Punkty rosyjskiej "ofensywy" na odcinku zaporoskim


Toteż Moskale podjęli próby działań ofensywnych. W trzech izolowanych miejscach siłami 2-3 plutonów z niewielkim wsparciem czołgów w każdym. "Ofensywa" trwała trzy dni i zakończyła się powrotem na pozycje wyjściowe.
Rozpoznanie walką? 
Może. A może działania pozorowane, żeby wymusić na Ukraińcach trzymanie rezerw w gotowości i nieposłanie ich pod Bachmut i Soledar? 

Jeden z ataków na Zaporożu. Widać brak czołgów i nieduży oddział Rosjan.


Tylko po co, skoro część sił spod Soledaru Rosjanie przerzucili na północ od Sewerodoniecka, gdzie przez Białogórówkę próbują od południa oskrzydlić siły ukraińskie zagrażające Krzemiennej?

Las koło Krzemiennej. Starcie spotkaniowe dwóch
wrogich patroli zwiadu. 

Sytuacja na północ od Krzemiennej jest niejasna. Rosjanie mieli dziś atakować na zachód od Czerwonopopówki, a jednocześnie ostrzeliwać Hołykowe, które jest od niej na północ. Tak, jakby próbowali zatrzymać ukraiński atak przeciwuderzeniem? 

Sytuacja pod Soledarem według Def-Mon

W Soledarze zatem rosyjskie natarcie ugrzęzło. Oczywiście, próbują atakować na trzech głównych kierunkach (Rozdołóka, Błachodatne i Krasna Góra), ale jak widać z mapy tylko ten ostatni kierunek ma jakiś sens. Na północy góry tworzą bardzo wygodną linię obronną. Podobnie wzgórza za Błachodatnem powodują, że nawet zajęcie tej wsi nie daje zmiany sytuacji operacyjnej, bo pozycje SZU są na wzgórzach. Jedynie zajęcie Krasnej Góry daje możliwość działania dalej na południe i oskrzydlenie Bachmutu. Mówimy o dystansie dziesięciu kilometrów, czyli tyle, ile Moskale pod Soledarem zdobywali pół roku. 

Topografia powoduje, że z Soledaru nie za bardzo jest dokąd rozwijać natarcie.

Pod Bachmutem Moskale praktycznie odpuścili atakowanie z północy i próbują ugryźć od południa. Atakują Opytne i kontynuują manewrowanie koło Kleszczówki. Otrąbili już jej zdobycie, ale coś nie pykło, bo nie kontynuują natarcia na Bachmut, czy na Jar Czasów, ani na Toreck, tylko na wzgórza na zachód od Kleszczówki, w kierunku na Konstantynówkę - zupełnie od czapy. Wniosek nasuwa się taki, że główne stanowiska obronne SZU nie zostały opanowane i Rosjanie po zajęciu wioski nadal są w tym samym miejscu.

Sytuacja pod Bachmutem według Def-Mon

Ukraińcy już wiele razy odpuszczali miejscowości, fortyfikując się na wzgórzach górujących nad nimi, dzięki czemu cały czas mieli kontrolę terenu. Tak rozegrali choćby Pawłówkę koło Węglodaru, gdzie dosłownie wytłukli artylerią kolejną rosyjską ofensywę. 

Sytuacja pod Kleszczówką według Def-Mon. Czerwone punkty
to zlokalizowane miejsca, gdzie Rosjanie wykonali zdjęcia lub filmy. 
Widać, że nie ma potwierdzenia, by zajęli główne ukraińskie stanowiska obronne.

I to tyle, jeśli chodzi o sytuację na froncie. 

Przy okazji. Cztery dni temu przypadało święto Chrztu Pańskiego, zwane w prawosławiu Świętem Jordanu. Jednym z jego elementów jest rytualna kąpiel w rzece lub jeziorze. 
I obrońcy Bachmutu przy asyście duchownego, ojca Klimenta zrobili sobie uroczyste święte morsowanie.
Coś jeszcze na temat, że tylko Rosjanie są twardzielami? 



Ojciec Kliment w Bachmucie.

Na tyłach zaś dzieje się wiele. 
Putin (albo jego sobowtór) odwiedził mera Petersburga Aleksandra Biegłowa, o którym wyrażał się z uznaniem. 
Co w tym szczególnego? Tylko to, że herszt bandytów Prigożyn wielokrotnie skarżył się na Biegłowa i pisał na niego donosy zarzucając mu między innymi korupcję i zdradę. Ta wizyta, to wyraźny sygnał pod adresem Prigożyna, któremu po Bachmuicie i Soledarze pozycja w rosyjskich elitach spada. 
Ale nadal jest "ludowym bohaterem", a do tego ma zasoby. Jego firma zarabia na wydobyciu złota i drogich kamieni w Afryce, między innymi w Republice Środkowoafryańskiej. Wagnerowcy zachowują się tam tak, jak Belgowie w Kongo sto lat temu. 
Czujecie klimat? Jaki piękny cel dla US Marines: przywrócenie dekolonizacji Afryki. Cały świat im przyklaśnie, jak swego czasu w Somalii. 
Aha, Kongres USA uznał wagnerowców za międzynarodową organizację przestępczą. Czyli podstawa prawna do interwencji zbrojnej i wyzwolenia Republiki Środkowej Afryki już jest. 
W Rosji go nie chcą. W rosyjskich więzieniach go nie chcą (na razie, za chwilę mogą go poprosić osobiście). Zaś Amerykanie zaczynają na niego polować. Bandzior Prigożyn za chwilę będzie miał większe kłopoty, niż to, czy Putin go lubi, czy nie.
W sumie to trochę mi go żal. Odwalił najcięższą robotę, kiedy regularna armia zbierała gnaty po wiosennym laniu. W pewnym stopniu uratował sytuację zanim doszło do mobilizacji. A teraz noga-dupa-brama. 
A nie, jednak nie jest mi go żal. Taki sam bandyta i oszust, jak pozostali. 

Kadyrow jako Czeburaszka (w polskiej wersji Kiwaczek) z bajki o krokodylu Gieni. 
Smaczek polega na tym, że "prorok" Kremla Dugin właśnie
potępił tę bajkę w stylu "Z Czeburaszką to my imperium nie zbudujemy".


Podobnie w niełaskę poszedł Kadyrow, który na wszelki wypadek wyniósł się do Dubaju (chyba już jednak wrócił). 
Putin (a naprawdę sobowtór) był niedawno na pogrzebie byłego prezydenta Baszkirii (wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej), swego czasu rywalizującego z nim w wyborach na prezydenta Jebanarium. Przy tej okazji w wywiadzie na lotnisku powiedział, że Baszkiria jest najbardziej ofiarną republiką, która dała najwięcej zmobilizowanych bojców. Do tej pory palmę pierwszeństwa dzierżyła Czeczenia. 
To wyraźny i mocny policzek dla Kadyrowa. 
Podobnie, jak kwestia bród z zarządzenia Gierasimowa (obowiązek golenia się na froncie). Kadyrow zrozumiał, że to aluzja do jego ludzi i odpowiedział oburzony, że jego chłopakom brody w walce nie przeszkadzają. 
A więc zabolało. 

Ale Moskwa nie ma powodu do nadmiernej radości. Czeczenia zaczęła produkcję lekkich pojazdów (dżihadmobile) wyposażonych w broń maszynową. Coś jak Toyoty z kaemem, znane z filmu "Black Hawk Down".
Niby nic szczególnego, ale dla lekkiej piechoty, jaką jest Tik-tok Army taki sprzęt to poważne wzmocnienie. Czołgu to nie zastąpi, ale do terroryzowania okolicy wystarczy.
Dodatkowo ludzie Kadyrowa wyszkolili wojskowo i wysłali na terytoria okupowane kilkuset (tak, KILKUSET) specjalistów od prawa koranicznego. Już wcześniej siły Tik-tok Army wchodziły w role rosyjskiej policji, a teraz będą też mieli swoich sędziów. To sugeruje, że na zajętych obszarach Kadyrow będzie chciał zaprowadzić szariat. 
Taki ruch jest oczywiście wyzwaniem dla oficjalnych struktur rosyjskich, ale państwo rosyjskie może nie mieć sił, żeby mu przeciwdziałać. Zaś dla ukraińskich muzułmanów, których trochę jest, oferta szariatu może być kusząca.
Na razie muzułmanie Ukrainy zapowiedzieli, że wszystkim sędziom Kadyrowa pokażą drogę do domu. 
- Niech nadchodzą. Czekamy - powiedział Said Izmaiłow, do czerwca główny mufti Ukrainy, a obecnie żołnierz SZU. 
Said Izmaiłow z muzułmanami-żołnierzami Ukrainy

W reakcji na uzgodnienia w Rammstein Sołowiow 
grozi podbiciem europejskich stolic. Nie trzeba rozumieć, 
co mówi. Ale ta wściekłość na twarzy. Ta furia.

Spotkanie państw wspierających Ukrainę w Rammstein pozostawiło niesmak. Liczono na więcej. Ale też nie przesadzajmy z krytyką. 
Po pierwsze, uzgodniony pakiet pomocy jest największy z dotychczasowych i obejmuje głównie broń ofensywną. 
Po drugie, Niemcy wyraziły zgodę na przekazanie przez Polskę kompanii Leopardów 2.
Po trzecie, Niemcy wyraziły zgodę na szkolenie Ukraińców na Leopardach i nie wykluczyły, że Ukraina Leośki dostanie. Po prostu jeszcze nie teraz. 

Pakiet pomocy uzgodniony w Rammstein

Przed spotkanie w Rammstein dziewięć najbardziej aktywnych państw (Wlk. Brytania, Dania, Holandia i Międzymorze z Polską na czele) podpisało w Tallinie deklarację o wzmocnieniu działań na rzecz pomocy Ukrainie.

Tymczasem Moskwa szykuje się do obrony. System przeciwlotniczy Pancerz
postawiono na... dachu rosyjskiego Ministerstwa Bandytyzmu (Obrony) oraz...

Koło rezydencji Putina.

A tak mogłaby wyglądać Rosja, gdyby nie chciała panować nad światem.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - dzień sto dziewięćdziesiąty trzeci, sto dziewięćdziesiąty czwarty, sto dziewięćdziesiąty piąty, sto dziewięćdziesiąty szósty, sto dziewięćdziesiąty siódmy, sto dziewięćdziesiąty ósmy, sto dziewięćdziesiąty dziewiąty, dwusetny, dwusetny pierwszy, dwusetny drugi, dwusetny trzeci, dwusetny czwarty, dwusetny piąty, dwusetny szósty, dwusetny siódmy, dwusetny ósmy, dwusetny dziewiąty, dwieście dziesiąty, dwieście jedenasty, dwieście dwunasty, dwieście trzynasty, dwieście czternasty, dwieście piętnasty, dwieście szesnasty, dwieście siedemnasty, dwieście osiemnasty, dwieście dziewiętnasty, dwieście dwudziesty (922, 923, 924, 925, 926, 927, 928, 929, 930, 931, 931, 932, 933, 934, 935, 936, 937, 938, 939, 940, 941, 942, 943, 944, 945, 946, 947, 948, 949, 950)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)