Dziennik wojny - sto druga i sto trzecia doba drugiego roku (467 i 468)


Moskale zawsze będą Moskalami. 
Wczoraj o trzeciej w nocy pękła tama w Nowej Kachowce i cała woda zgromadzona w Zalewie Dnieprzańskim zalała dorzecze dolnego Dniepru i ujście rzeki do morza. 

Rzekomo moment wybuchu na tamie w Nowej Kachowce

Przerwana tama w Nowej Kachowce


Dolny Dniepr normalnie

Skutki zniszczenia tamy w Nowej Kachowce i zalania dorzecza dolnego Dniepru

Rosjanie oskarżają o sabotaż Ukraińców, Ukraińcy Rosjan. Wywiad ukraiński twierdzi, że ma dowody na działanie Rosjan. To samo mówi nieoficjalnie Biały Dom. 
Kto kłamie? 

To skomplikowane...
Ale kłamią Rosjanie. 
Dlaczego oni? 
Bo mieli
- motyw - zablokowanie działań ukraińskich od tej strony i uderzenie w ukraińską gospodarkę,
- możliwość - tylko oni kontrolują obszar, na którym nastąpiło zerwanie tamy,
- i mieli samą tamę. 
Poza tym już to robili wcześniej w innych miejscach (w 1941 na Dnieprze w Zaporożu, czy na Inhulcu na północ od Chersonia w zeszłym roku). 
Wreszcie krótko przed zerwaniem tamy zarejestrowano podniesienie poziomu wody na zalewie do siedemnastu metrów. 

Poziom wody w Zalewie Dnieprzańskim przy tamie w Nowej Kachowce w różnych latach

Dlaczego nie zrobili tego Ukraińcy?
Po pierwsze, powódź uderza najbardziej w nich. W jej wyniku zniszczeniu lub uszkodzeniu uległa elektrownia wodna w Nowej Kachowce, co przy wyłączeniu reaktorów w elektrowni atomowej w Energodarze. 
Skutki powodzi to zniszczenie kilkudziesięciu miejscowości. Według ONZ szesnaście tysięcy ludzi znalazło się bez dachu nad głową. I nie mówimy tu o terytorium Rosji, tylko Ukrainy, choć chwilowo zajęte przez Rosjan. 
Powódź blokuje czasowo możliwość działań ofensywnych od strony Dniepru. Obu stronom, ale to Ukraińcy się szykują do ataku. 
Woda została zatruta przez odpady, chemikalia, wypłukane z cmentarzy zwłoki itp, I to wszystko osiądzie na polach uprawnych. Zatruwając je. W zasadzie wszystko, co zalane wymaga rekultywacji.
Ukraińcy nie mają broni zdolnej spowodować takie zniszczenia. Ani rakiety do systemów HIMARS i MLRS, ani Shadow Storm nie mają takich  możliwości. 

Z powodu powodzi, będącej konsekwencją wysadzenia tamy, w ZOO w Nowej Kachowce utonęło kilkaset zwierząt.

A jaki jest bilans? 
Paradoksalnie akcja ta uderza w... Rosjan. 
Przede wszystkim wizerunkowo. Rosjanie po raz kolejny wyszli na terrorystów, zdolnych do masakrowania cywilów w imię urojonych celów niewojskowych. 
Po drugie, powódź ogranicza działania Ukraińców, ale blokuje też możliwość dosyłania odwodów, a szczególnie ciężkiego sprzętu przez Rosjan. Innymi słowy, Ukraińcy  mogą podjąć działania siłami specjalnymi, lekką piechotą, bez wsparcia sprzętu ciężkiego, a Rosjanie nie są w stanie wykorzystać do obrony czołgów i BWPów, których i tak mają mało. 
Ponadto woda zalała umocnienia, wypłukała pola minowe, w zasadzie unieważniła wszystkie rosyjskie przygotowania obronne od strony Dniepru. 
A najlepsze, że opadnięcie poziomu Dniepru powoduje dwie poważne perturbacje. Po pierwsze, blokuje dostarczanie słodkiej wody dla Krymu, który praktycznie nie ma własnych ujęć. Po drugie, kiedy woda opadnie, sforsowanie Dniepru na wysokości Energodaru będzie zdecydowanie łatwiejsze. 

Ten pies miał szczęście. Tysiące innych zwierzaków domowych i dzikich zginęły z rąk istot niegodnych nazwy człowieka.

Podsumowując, skutki zerwania tamy są dla Ukrainy tragiczne, ale nie są w stanie zatrzymać uderzenia SZU. Szczególnie, że kierunek dnieprzański i tak nie był podstawowy. Dniepr jest rzeką bardzo trudną do forsowania.

Na pozostałych odcinkach sytuacja rozwija się pozytywnie.
Pod Bachmutem trwają uderzenia po skrzydłach, a Moskale cofają się zarówno na północy koło Berchowki, jak i na południu pod Kleszczówką.

Rosjanie pakują do Berchowki swoje rezerwy, co jedynie spowalnia natarcie ukraińskie, ale nie zatrzymuje go.

Natomiast pod Kleszczówką natarcie ukraińskie nie napotyka poważnych problemów. Widać, jak Ukraińcy starają się uniknąć sytuacji grożącej ich oddziałom oskrzydleniem i odcięciem. To oni mają okrążyć wroga, a nie wróg ich.

Mimo niebezpiecznego dla Moskali rozwoju sytuacji Moskale nie wycofują swoich ludzi. Będą starali się bronić Bachmutu, który w ich umysłach urósł do rozmiarów symbolu. Tyle, że żadnej innej wartości nie ma. Szczególnie teraz, kiedy został zrównany z ziemią.

Coś dzieje się natomiast na odcinku zaporoskim. Moskale meldowali wczoraj o dużym ataku ukraińskim na wysokości Wielkiej Nowosiłki. Rzekomo mieli zniszczyć dwadzieścia ukraińskich czołgów, w tym Leopardy. Na dowód pokazali zdjęcia...


Rzekome czołgi okazały się... maszynami rolniczymi! I tak należy traktować rosyjskie rewelacje.

Dowódca Batalionu "Wostok" z Donbabwe, pułkownik Aleksander Chodakowski twierdzi jednak, że SZU nadal działają na tym kierunku i to działają skutecznie. 

Według Chodakowskiego sytuacja przypomina tę, jaka rozwijała się pod Chersoniem, na odcinku Dawidów Brodu tuż przed jesiennym "gestem dobrej woli", czyli ucieczką Moskali z prawego brzegu Dniepru. A Chodakowski wie, co mówi, bo tam był. 

Trochę światła na sprawę rzuca kanał Kartina Masłom (mający dziwnie dokładne informacje). Według niego jest to uderzenie na Staromłynówkę, bo...

ze Staromłynówki prowadzi jedyna droga prowadząca do Mariupola i nie przecinająca żadnego pasma górskiego, zatem trudna do zablokowania. 

Tymczasem w Białogrodzkiej Republice Ludowej...

zniszczeniu uległa 138 Brygada Strzelców Zmotoryzowanych. Moskiewska oczywiście. Moskale od tygodnia nie potrafią zapanować nad kilkoma pogranicznymi wsiami, w dodatku przepalają tam swojej strategiczne rezerwy. 

O sytuacji w BRL opowiada niedobitek ze 138 Brygady. Oczywiście sieczkę zrobiła z nich ukraińska artyleria. Moskale wszystko, co im spada na głowy nazywają HIMARSami.

O swoje nieszczęścia bojcy oskarżają pułkownika Kołczyna, który skrajnie nieudolnie dowodzi powierzonymi przez siebie oddziałami.


Tymczasem powstańcy stopniowo poszerzają kontrolowany obszar. Trudno jednak dokładnie powiedzieć, jak sytuacja się rozwija. Generalnie panuje mgła wojny.

Czołgi Legionu "Wolność Rosji" koło Nowej Tawołżanki

Do walki z powstańcami ruszył pułkownik Andrije Stesjew, zastępca naczelnika grupy do zwalczania dywersantów. 





Powstańcy z Legionu na granicy Nowej Tawołżanki przygotowali komitet powitalny. 


Pułkownik padł z wrażenia


Ponieważ wojsko nie radzi sobie zupełnie, emeryci z Obwodu Białogrodzkiego założyli Volksturm... samoobronę. 


Najważniejsze, że sytuacja w Białogrodzkiej Republice Ludowej ściąga rezerwy ze wszystkich odcinków frontu. To powoduje, że nadmiernie rozciągnięta armia rosyjska ma zadyszkę zanim się zaczęła prawdziwa walka.
A to dopiero początek...

Czy zatem ofensywa się zaczęła? 
Pomidor!
Tak i nie. Jak to ktoś określił, jest to ofensywa Schroedingera. Ale tak, jak z kotem ostatecznym wynikiem będzie i tak zgon Moskali. 

Komentarze

  1. Ten wpis jednak nie wyjaśnia moich wątpliwości.
    Zdaję sobie sprawę, że Ukraińcy mogli się obawiać rozpoczęcia ofensywy, bo oznaczałoby to ofensywę także z Chersonia, a jak się okazało, ta ofensywa miałaby poważne kłopoty w razie wysadzenia tamy i prawdopodobnie z tego powodu Ukraińcy zwlekali. To było słuszne, choć zamiast zwlekać to powinni byli podjąć próbę odbicia tamy. Wiem, że była zaminowana, ale co to ostatecznie zmieniło ? Czy próbowali ją odbić czy nie to Rosjanie i tak ją wysadzili. Ukraińcy nie mogli przecież z powodu tej tamy wiecznie zwlekać, więc powinni byli podjąć próbę jej odzyskania.
    Ciekaw jestem czy są jeszcze inne punkty typy jak ta tama, które mogą okazać się pułapką na ofensywę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)

Dziennik wojny - dni trzydziesty czwarty i trzydziesty piąty trzeciego roku (764 i 765)