Dziennik wojny - dzień sto piętnasty drugiego roku (480)
Kanał Kartina Masłom napisał kiedyś, że kiedy zacznie się ofensywa ukraińska, Moskale będą mieli za plecami drugą armię. Nie rozwijał tej myśli, pozwalając nam zgadywać, co planują Załużny, Syrski i Budanow. Myślałem nawet, czy nie zamierzają przeprowadzić operacji desantowej za pozycje rosyjskie. Jednak raczej chodziło o uderzenia partyzanckie. I to jakie!
Rano w powietrze jednocześnie wyleciało kilka rosyjskich magazynów amunicji na tyłach odcinka południowego. W Lazurnem, Skadowsku, Heniczesku i Rykowie. Najpotężniejszy był wybuch w Rykowie, gdzie zgromadzona amunicja eksplodowała do godziny jedenastej przed południem.
Eksplozja w Rykowie koło Heniczeska |
To też Rykowo
A to też Rykowo, tylko już po wybuchach |
Według pierwszych informacji miały to być rakiety, ale jednoczesność eksplozji temu przeczy. Dowódca Sił Powietrznych Ukrainy generał Nikołaj Oleszczuk wskazał na partyzantów.
Uderzenie będzie miało poważne konsekwencje dla rosyjskiej logistyki w ciągu najdalej tygodnia, kiedy skończy się amunicja na froncie.
A na przyfrontowe magazyny polowanie też trwa.
W ciągu tygodnia bawełna była zbierana w dziesięciu magazynach i dwudziestu bazach Moskali.
Partyzanci z Ateszu (to nie jest jedyna organizacja partyzancka na południu) cały czas trollują Moskali wrzucając im na przykład takie filmy
z komentarzem, żeby Moskale nie łazili sami po zmroku, bo mogą nie doczekać poranka.
Czy to działa?
I to jak!
Na jednym z odcinków frontu zaporoskiego, czyli prawdopodobnie koło Tokmaku, Moskale ostrzelali ciężarówkę z własnymi bojcami, bo byli przekonani, że jadą nią przebrani żołnierze ukraińscy.
To za frontem. A na froncie?
Na froncie też dobrze.
Koło Wasylówki SZU trwa walka o Piatichatki, które przechodzą z rąk do rąk. Wioska leży w dolince, więc obie strony mają swobodę ostrzeliwania jej. Według kanału Kartina Masłom Ukraińcy zajęli wzgórza na południe od wioski i kontrolują ją. Nie mam jednak innych potwierdzeń tej informacji, choć Kartina Masłom jest dość wiarygodna.
Z Piatichatek Ukraińcy mogą atakować na Leśne i Wasylówkę, choć sama Wasylówka chroniona jest dość szerokim ujściem rzeki Karaczokrak. Zatem najlepiej byłoby obejść je przez Podgórne (dwa mosty) lub Szerokie (obejście źródeł).
Wciąż niewielkie przesunięcie frontu na korzyść Ukrainy pod Robotynnem daje siłom ukraińskim możliwość atakowania nawet trzeciej linii rosyjskich umocnień.
Co pokazuje, jakim rakowiskiem są te okopy. W dobrym układzie artyleria ukraińska powinna móc uderzać w kolejną linię obrony dopiero po zajęciu pierwszej. Tutaj zaś można tłuc w trzecią zanim doszło się do pierwszej.
Pozostałe odcinki dość statyczne. Nawet pod Bachmutem ma miejsce przerwa taktyczna. Ukraińcy bronią tego, co już uzyskali i szukają szczelin w rosyjskiej obronie, bo są rejony, których Moskale nie kontrolują. Rosjanie próbują odzyskać inicjatywę, ale każdy ich atak kończy się ukraińskim kontratakiem, w wyniku którego Moskale tracą kolejne metry terenu.
Pod Marinką Moskale przechwycili ukraiński T54/55 wypakowali go sześcioma tonami trotylu i skierowali na pozycje ukraińskie. Na szczęście pojazd trafił na minę.
Tymczasem rzecznik Kremla Pieskow oświadczył, że proces demilitaryzacji Ukrainy jest prawie zakończony, bo...
Ukraińcom kończy się broń rosyjska i posowiecka i korzystają już prawie tylko z zachodniej.
Zanim się pośmiejecie, uświadomcie sobie, że według rosyjskiej propagandy rosyjski T-62 jest lepszy od Abramsa. Z tej perspektywy słowa Pieskowa mają sens. Jeśli za punkt wyjścia przyjmiemy kłamstwo.
Tymczasem izraelska prasa ujawniła, że dwa kraje z Europy negocjują zakup słynnych czołgów Merkawa. Pierwotnie mówiło się, że to Cypr chce zastąpić Merkawami czołgi T-80, które przekaże Ukrainie. Dziś jednak pojawiła się nieoficjalna informacja, że kupcami są Polska i Ukraina. Jeśli tak, to byłby gigantyczny skok jakościowy. Merkawa w pierwszej wersji weszła do służby na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych i od początku była konstruowana jako odpowiedź na czołgi sowieckie i do walki z nimi. W dodatku jej atutem jest odporność na pył i kurz, których na Ukrainie nie brakuje.
W izraelskiej prasie już się zaczęła znana i u nas śpiewka, że "ojoj, rozbrajamy siem" |
Prigożyn powiedział, że trzydzieści dwa tysiące byłych więźniów zakończyło służbę w PKW "Wagner" i "wraca do społeczeństwa". Niepokojących się o to, co mordercy i gwałciciele wracający z wojny będą robić w cywilu, Prigożyn uspokaja, że jak dotąd jego "wychowankowie" popełnili nieco ponad osiemdziesiąt przestępstw.
Drobiazg.
Ale Prigożyn może mieć rację. Jego "absolwenci" mogą być teraz przykładnymi obywatelami.
Nie, nie żartuję. Trzydzieści dwa tysiące w skali Rosji to mało, ale jeśli ich odpowiednio rozstawić, mogą dać kontrolę nad całymi regionami. Bo ilu zakapiorów trzeba, żeby opanować miasteczko? Dwóch? Trzech? A ilu do kontrolowania na przykład Petersburga? Tysiąc?
No właśnie. A ilu trzeba do opanowania komisji wyborczych?
Oni będą grzeczni tak długo, jak długo szef im każe. A później sobie odbiją. Przyjdzie czas...
Na Ukrainie obchodzono dziś Dzień Ojca.
Wszystkiego dobrego i wracajcie bezpiecznie.
Komentarze
Prześlij komentarz