Dziennik wojny - doba sto czwarta i sto piąta drugiego roku (469 i 470)

 

Kolejne we współczesnej ukraińskiej propagandzie nawiązanie do wspólnej polsko-litewsko-ruskiej przeszłości i Rzeczypospolitej. Na pawęży (ta dziwna tarcza na plecach żołnierza) znajdują się Słupy Gedymina - litewski symbol narodowy.

Ofensywa? 
Nadal tak i nie. Bezwzględnie mamy do czynienia z ukraińskimi działaniami zaczepnymi praktycznie na całej długości frontu. Nie sposób jednak powiedzieć, który kierunek jest główny, a które tylko mają odwrócić uwagę. 
Po opisanych przedwczoraj atakach na południe od Wielkiej Nowosiłki (a szczególnie na południowy wschód w rejonie Nowodonieckiego) Ukraińcy zaczęli działania zaczepne w rejonie Wasilówki i Orzechowa, Wołnowachy oraz Węglodaru, czyli tam, gdzie już wcześniej wskazywałem, że to najlepsze możliwe kierunki natarcia. Szczególnie kierunek na Tokmak ma być intensywny. 
Ataki poprzedzone zostały prawie dwudniowym młóceniem artylerii oraz... wyłączeniem łączności telefonii komórkowej i zagłuszeniem radiostacji.


Pod Nowodonieckiem w ukraińskim natarciu uczestniczyły dostarczone z Zachodu pojazdy opancerzone Mastiff. Jeden z nich wjechał na minę i został zniszczony. Reszta się wycofała. Załoga zniszczonego pojazdu została ewakuowana. Warto jednak zauważyć, że nastąpiło to już po wyzwoleniu przez SZU Nowodoniecka, czyli nie na początku natarcia, a w jego trakcie.

Moskiewski bojec odtańcza taniec zwycięstwa przy zniszczonym Mastiffie. 

Z kolei pod Orzechowem  w rejonie wsi mała Tokmaczka miały pojawić się pierwsze Leopardy 2A (choć nie jest pewno, że to one). Jeden od razu został zniszczony. Pomimo poniesionych strat Ukraińcy posunęli się do przodu.


Cóż, to, że zachodnie czołgi mają przewagę nad rosyjskimi nie oznacza, że są niezniszczalne. I nikt przytomny nie wątpi, że straty po stronie ukraińskiej będą wysokie, jak zawsze po stronie atakującego. 
Ale na razie nie można mówić o wysokich stratach ukraińskich. Na odcinku zaporoskim mówimy o jakichś trzystu tysiącach ludzi i tysiącach sztuk sprzętu, w tym setkach czołgów. To, co w ciągu SZU straciły w ostatnich dniach to nawet nie jest jeden procent zgromadzonych sił. 

Dla zrozumienia. Pod Somosierrą zginęło kilkunastu polskich szwoleżerów, a ponad stu zostało rannych i kontuzjowanych. Na szczyt przełęczy dotarło bodaj szesnastu. Poginęła też masa koni. W efekcie faktycznej likwidacji uległ trzeci szwadron. Pułk szwoleżerów straciwszy jedną trzecią swoich sił został uznany za niezdolny do walki. Z statystykach sztabowych straty te oznaczały utratę czasową jednego pułku. 
Ale to starcie było częścią większej bitwy, a w wyniku szarży rozbity został hiszpański korpus, liczący pięć tysięcy ludzi. Armia Napoleona miała otwartą drogę do Madrytu. 
Zatem były to straty wysokie, czy niskie? Z perspektywy szwadronu - tragiczne. Z perspektywy pułku - wysokie. Z perspektywy operacyjnej - małe. Natomiast z perspektywy strategicznej - nieistotne. 
I choć śmierć każdego żołnierza to tragedia dla niego i jego rodziny, to ocena tych strat w szerszym kontekście zależy od tego, czy SZU uda się osiągnąć wyznaczone cele i jakim kosztem ogólnym. Na razie to nie są straty wysokie, wbrew histerii dziennikarzy, którym się wciąż zdaje, że wojna wygląda, jak na filmie. 

Rosjanie przeciw nacierającym Ukraińcom rzucają samoloty i śmigłowce oraz wykorzystują artylerię. Te z kolei zwalczane są przez ukraińskie systemy przeciwlotnicze i ogniem kontrbateryjnym artylerii ukraińskiej, mającej przewagę zasięgu. Ukraińskie samoloty i śmigłowce też są w akcji. 
Na tę chwilę bilans strat w sprzęcie według portalu Oryx w od 1 do 7 czerwca jest o około 10% lepszy dla Ukrainy, niż Rosji. Przy czym żadna ze stron nie straciła jeszcze stu sztuk sprzętu. Proporcje jeszcze mogą się odwrócić i wtedy zdecyduje to, kto ma lepsze możliwości uzupełnienia strat. 
W czasie II wojny światowej do zniszczenia niemieckiego czołgu Tygrys potrzeba było 4-5 amerykańskich czołgów Sherman. Tyle, że Amerykanie na miejsce zniszczonych przysyłali dziesięć nowych, a Niemcy zlikwidowanych Tygrysów nie mieli czym zastąpić. 

T-80 "Proryw" trafiony nie wiadomo, czym. Ale nie ma to znaczenia. Ważne, w jakim jest stanie. W wyniku uderzenie poleciały mu prawie wszystkie spoiny. Po prostu rozpruł się po szwach. Biez anałoga w mirie

Dochodzą informacje, że Moskale niszczą kolejne tamy na Zaporożu, chcąc w ten sposób zatrzymać ukraińskie natarcie. Do tego jeszcze wrócę.

Według agentów Ateszu z rosyjskiego 291 Pułku Strzelców Zmotoryzowanych w Myrne na wieść o natarciu uciec miało dwie trzecie stanu. Stwierdzili, że to nie ich kraj i bronić go nie zamierzają. 

Ramzaka Dyrow informuje, że Tik-tok Army "bohatersko" stawia opór w Marince i że Apti Alaudinow na pewno ich pokona na czele jednostki ACHMAT. Znając ton informacji od Don Tik-tok Don Generała, jego pocieszna armia tiktokerów dostanie tam niezłe lanie. 

Pod Bachmutem cały czas trwa ukraińskie natarcie na flankach, choć Moskale na ten pas obrony, liczący zaledwie około trzydziestu kilometrów, pakować mają siły całego korpusu. Mimo to siły ukraińskie na północy podeszły pod Berchówkę. Jeśli ją zajmą, mają otwartą drogę na tyły Moskali. 


Na południu z kolei siły ukraińskie mają kontrolować już wszystkie strategiczne wzniesienia w rejonie Kleszczówki. W obecnej sytuacji, jeśli Moskale nie dostaną wsparcia, wioska trafi w ręce Ukraińców. 


W Białogrodzkiej Republice Ludowej swoje działania kontynuują Wolni Rosjanie. Ogłosili oficjalnie zerwanie współpracy z walczącym pod komendą ukraińską Legionem Międzynarodowym i "wszelkimi organizacjami politycznymi". Także rosyjskiej emigracji. Od tej pory Legion i Korpus działają niezależnie, jako samodzielne podmioty. 


To działanie przede wszystkim wizerunkowe. Jeśli powstańcy chcą, żeby przyłączyli się do nich inni Rosjanie, to muszą występować jako siła niezależna, a nie "najemnicy" Ukraińców, jak ich przedstawia moskiewska propaganda. 
Przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego GUR powiedział, że obecnie to Korpus i Legion są rosyjskimi siłami samoobrony w Obwodzie Białogrodzkim i że jak mieszkańcy obwodu potrzebują, to Ukraina zorganizuje im ewakuację z zagrożonego walkami rejonu. 

Apel powstańców do mieszkańców Rosji, żeby się do nich przyłączali i walczyli z reżimem Putina. Dowódcy Wolnych Rosjan potępili wysadzenie tamy w Nowej Kachowce i twierdzą, że tylko zabicie Putina położy kres wojnie.

Korpus w działaniu na terenie Białogrodzkiej Republiki Ludowej.

Tymczasem Moskwa... 
Tymczasem Moskwa położyła lachę (mówiąc kolokwialnie) na sytuację w Obwodzie Białogrodzkim. Na Kremlu uznano, że to problem władz lokalnych. Mało tego. Ogłoszono odbicie Nowej Tawołżanki i że "dywersanci uciekli", czego miejscowi mieszkańcy nie potwierdzają. Powstańcy stosują działanie elastyczne i jeśli twarda obrona nie ma sensu odskakują, uderzając w innym miejscu. Oni walki uczyli się od Ukraińców, a nie od Moskali.
Generał Łapin tak dzielnie na filmie prowadzący natarcie, gdzieś się zapadł. Nie ma innych dowódców, gotowych przystąpić do pacyfikacji zbuntowanej prowincji. 

Jeden z oficerów powstańców przesłuchuje wziętego do niewoli bojca moskiewskiego

Prośby gubernatora Obwodu Gładkowa do Moskwy o pomoc nie spotykają się z oczekiwaną reakcją. Powstańcy manewrując wciąż trzymają część lub całość Nowej Tawołżanki, likwidując kolejne moskiewskie jednostki. 
Wczoraj likwidacji uległ 1009 Pułk Zmechanizowany ze Pskowa, przeniesiony forsownym marszem z rejonu Troickiego na północ od Swatowego. 


Zrozpaczony Gładkow zwrócił się o pomoc do Prigożyna, na co on poprosił Szojgu o dwieście tysięcy bojców. 

Pismo od Gładkowa do Prigożyna z prośbą o pomoc i oskarżeniem Moskwy o brak pomocy


Jak stwierdził Prigożyn, jego PKW jest jedyną realną siłą zbrojną Rosji, wyposażoną w co trzeba z samolotami, śmigłowcami i artylerią włącznie, ale ma za mało ludzi, żeby opanować sytuację w Obwodzie Białogrodzkim. 
Czytaj: 
- No wiecie chłopaki, chętnie bym wam pomógł, ale co ja mogę? Wszystko przez Szojgu...
A jak jesteśmy przy Prigożynie...
Wzięty przez niego do niewoli dowódca rosyjskiej 72 Brygady Zmechanizowanej pułkownik Wenewitin został odbity/wykupiony/wypuszczony... Fakt, że już go nie trzymają wagnerowcy. No i jak teraz rozpuścił pysk, wygarniając wszystko, co mu leżało na wątrobie, to klękajcie narody. Oskarżył bandę Prigożyna o zastraszanie jego ludzi, kradzieże, wyłudzenia, pobicia, grożenie bronią oraz... przywłaszczanie sobie sprzętu bojowego - stąd wiadomo, skąd Prigożyn ma czołgi, samoloty, śmigłowce itp. - UKRADŁ! W dodatku swoim. 


Słowem konflikt między wojskiem a wagnerowcami narasta i oby narastał dalej. Idę po popcorn.

Rosyjskie sprawstwo w katastrofie tamy w Nowej Kachowce nie pozostawia wątpliwości i nikt nie ma złudzeń, że to ich robota. Odcięła się od nich nawet "święta Greta od Klimatu", która wcześniej milczała, albo atakowała amerykański kapitalizm. Tym razem jednak jednoznacznie potępiła Rosję. Swoją drogą, ciekawe słowo "ecocide", czyli ekobójstwo.

Przechodząc do poważnych komentarzy, to nawet dotąd raczej prorosyjska Serbia mówi otwarcie o dostawach broni dla Ukrainy i zwrocie geopolitycznym ku Zachodowi. Natomiast w ONZ rosyjska próba przepchnięcia Białorusi na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa została uwalona głosami krajów dotąd z Rosją współpracujących. Nikt nie chce mieć z bandytą nic wspólnego. 


Przedstawiciel Albanii w Radzie Bezpieczeństwa ostro o działaniach Rosji

Dane z rumuńskiej stacji sejsmicznej. Widać wstrząs tuż przed godziną trzecią 6 czerwca. Charakter i amplituda sygnału wskazują na wybuch

Bo też i skala tragedii jest olbrzymia. Mowa o zalanych dziesiątkach miejscowości. Fala dotarła do Czarnobajewki po drugiej stronie Chersonia (przypominam z fizyki zasadę naczyń połączonych: jak wzrósł poziom wody w Dnieprze, to wzrósł i poszedł pod prąd także w jego dopływach). Ofiary śmiertelne można liczyć w setkach. W przypadku zwierząt w tysiącach, a biorąc pod uwagę, że na lewym brzegu był ścisły rezerwat przyrody, mówimy być może o utracie całych gatunków. 

Ten pies został ocalony z powodzi. Jest już bezpieczny, ale nadal tak przerażony, że nie chce puścić człowieka, który go uratował.

Zniszczone domy idą w tysiące. Trzydzieści osiem procent wylewu dotknęło prawego brzegu, a sześćdziesiąt dwa procent niższego, lewego. 


Moskale kontynuują swoją ludobójczą działalność. Mieszkańcom wsi położonych na lewym brzegu odmawiają ewakuacji i uniemożliwiają im samodzielne zorganizowanie ratunku. Ludzie koczują na dachach czekając na cud.

Gdzieniegdzie udaje się mieszkańcom zorganizować samodzielnie działania ratunkowe. Na władze rosyjskie nie mają co liczyć

We wsi Oleszki u wschodniego przyczółka Mostu Antonowskiego pod Chersoniem mieszkańcom pomocy udzielili żołnierze ukraińskiej piechoty morskiej.

Ludzie proszą o ratunek

Dron ukraińskiej piechoty morskiej dostarcza wodę

Żołnierze ewakuują topielców

Tymczasem moskiewska szmata, czasowo udająca rosyjskiego gubernatora Chersońszczyzny Włodzimierz Saldo opowiada, że sytuacja jest opanowana, a ludzie normalnie spacerują. I robi to na tle oka, za którym widać zalane ulice Nowej Kachowki.

Tak wygląda na lewym brzegu. Na prawym zaś... 
Na prawym brzegu, podobnie jak na lewym, Moskale starają się uniemożliwić ewakuację, posuwając się do strzelania do łodzi ratunkowych.




Pod moskiewskim ostrzałem znalazł się także Naczelny Rabin Ukrainy. Tak w ramach denazyfikacji do niego chyba strzelali, no nie? 


Gdyby po przerwaniu tamy moskiewska swołocz rzuciła się do akcji ratunkowej, ogłosiła czasowe zawieszenie broni i wspólnie z Ukraińcami  podjęła działania na rzecz ofiar, można by kupić ich pierdolety, że to może Ukraińcy (Moskwa zużyła chyba wszystkie rezerwy propagandowe, żeby przekonać o tym opinię publiczną na świecie), a może przypadkiem lub wypadkiem... 
Ale brak akcji ratunkowej, a wręcz wszelkimi sposobami uniemożliwianie jej, to złożenie podpisu pod własnym aktem oskarżenia. To nie miało żadnego sensu militarnego, a służyło tylko ludobójstwu.

Pociąg ewakuacyjny z Chersonia wjeżdża do Mikołajowa

Dziś do Chersonia przyjechał prezydent Zełeński

Na tym nie koniec moskiewskiego ludobójstwa. Jak wspomniałem, dochodzą kolejne informacje o zrywanych przez Moskali tamach. Pod Kupjańskiem rosyjska artyleria dwukrotnie ostrzelała i zniszczyła rurociąg Toljatti-Odesa do transportu amoniaku (na szczęście prawie pusty).

Toksyczna chmura jednak poszła w świat

Przywrócenie działania tego rurociągu - amoniak jest niezbędny do produkcji nawozów sztucznych - było dla Ukrainy kartą przetargową, żeby podtrzymać umowę zbożową, czyli porozumienie pozwalające eksportować zboże z ukraińskich portów. 

Działania te pokazują, że Moskale doskonale wiedzą, że nie utrzymają okupowanych terytoriów Ukrainy i postanowili je zniszczyć, zabijając też ludność. A nawet własnych bojców, bo nad Dnieprem nikt bojców nie uprzedził i padli ofiarą powodzi tak samo, jak ukraińscy cywile. 

Podobno to paniczna ewakuacja bojców z Mierzei Kirnburskiej. Między zerwaniem tamy a dotarciem fali powodziowej mieli jakieś dwie doby, więc mieli czas. Ich koledzy w górze Dniepru nie mieli. 

Jak już pisałem zerwanie tamy spowodowało brak wody w kanale zaopatrującym Krym. 

Stan kanału krymskiego dzisiaj

Mieszkańcy Krymu domagają się pitnej wody

Ruch Żółtej Wstążki wzywa mieszkańców Krymu, żeby w poniedziałek 12 czerwca spalili jak najwięcej rosyjskich flag i symboli. 

Tymczasem w przyrodzie...
W przyrodzie nawet zwierzęta wiedzą, że Moskal to ropiejący wrzód na ciele świata. W egipskiej Hurghadzie, co roku odwiedzanej przez tysiące turystów, którzy bezpiecznie kąpią się w Morzu Czerwonym, wczoraj plażowiczów zaatakował... rekin! I jak raz zeżarł Moskala. 
Ruskie z wody raz poproszę!
Mam nadzieję, że zwierzęciu nie zaszkodzi.












Komentarze

  1. Katastrofa po wysadzeniu tamy jest ogromna. Ukraińcy powinni byli zrobić co się da aby ją odbić. Może nawet próbowali ją odbić, lecz nic o tym nie wiemy. Rosjanie jak ostatni idioci zaszkodzili i Ukrainie i sobie. Krym na wiele miesięcy został pozbawiony wody. Pewnie lada chwila nastąpi z niego całkowita ewakuacja, a później nastąpią walki, które zrównają go z ziemią.
    Rosja po raz kolejny udowadnia, że rządzą nią idioci. Tu następuje dysonans, bo jakim cudem tacy idioci skorumpowali władze niemal całej UE. Czy te władze są jeszcze głupsze od Rosjan ? Pytanie pozostaje otwarte. Patrząc na polityków naszej opozycji to ze świecą szukać tam kogoś ze śladową inteligencją.
    Rosję trzeba dobić, bo UE toczy już otwartą wojnę z Polską. Niemcy cały czas nie zerwały "przyjaźni" z Rosją, ani tym bardziej Francja. Makaron ostatnio powiedział, że trzeba rozbroić Europę Wschodnią. Przecież to jawna zapowiedź zbrojnego ataku po tym rozbrojeniu.
    Aby pokonać tych wrogich idiotów z UE najpierw trzeba roznieść w strzępy Rosję. Nie ma innego wyjścia. Nowe wybory do parlamentu UE trochę mogą nam pomóc, ale trudno teraz oszacować w jakim stopniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Siłą UE i Niemiec jest strach przed Rosją. Słynne: "jeśli nie UE, to co? Białoruś?" I stado baranów to łyka nadal, choć gołym okiem widać, że jakbyśmy chcieli, to pół UE podbijamy sami, więc kto tu komu coś gwarantuje?
      Niemcy od zawsze widzieli nas jedynie w roli marchii podległej im i oddzielającej ich od dziczy ze wschodu, z którą chcą robić dile, ale z jakiegoś powodu nie chcą graniczyć.
      Dobicie Moskwy rozwiązuje nam ręce na Zachodzie.

      Usuń
    2. Zgadza się. UE miała być gwarantem bezpieczeństwa, a okazało się, że nie gwarantują go.
      Gdy/jeśli Rosja padnie, to nie będzie zagrożenia, więc gwarancje nie będą już potrzebne, zwłaszcza takie jałowe.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)