Dziennik wojny - dzień czterdziesty szósty drugiego roku (411)

 

Prezydent Francji Emmanuelle Macron poleciał do Pekinu, gdzie przez sześć godzin rozmawiał z Cesarzem w prywatnej rezydencji ojca chińskiego władcy. Zaszczyt, którego Putin nigdy nie dostąpił (ale przecież wasali nie dopuszcza się do tego, co jest oferowany czcigodnym gościom z zagranicy). Po wszystkim uszczęśliwiony Macron wygłosił spicz, który strasznie u nas wszystkich zbulwersował. Chociaż niesłusznie. 
Co zatem powiedział Napoleon na koturnach? 
Po pierwsze, że Europa musi się zdystansować od Stanów Zjednoczonych - dyplomacja francuska nie mówi niczego innego od lat sześćdziesiątych i rządów generała de Gaule'a.
Po drugie, że Europa musi być neutralna w konflikcie amerykańsko-chińskim o Tajwan - no odkrycie, USA nigdy nie oczekiwały, że Europa będzie się angażować na Pacyfiku. Europa ma pilnować spokoju na wschodniej flance, a na Dalekim Wschodzie Stany mają wsparcie Australii, Japonii i Wielkiej Brytanii oraz kilku mniejszych krajów. 
Wreszcie, że w wojnie na Ukrainie ważne jest szybkie osiągnięcie pokoju, który będzie uwzględniał interesy wszystkich stron - nie no, odkrycie na miarę Einsteina. Każdy może sobie to zdanie intepretować, jak chce. 
A zatem banał oczywistość stadardem pogania. Nie padło nic, co cokolwiek by zmieniało. 
A jednak ta wizyta jest ważna, a nawet bardzo ważna i zmienia wiele. 
Uściślę, że na dokładkę już po wizycie na kolejną rosyjską propozycję rozmów Paryż odpowiedział, że obecnie na Ukrainie "to nie czas na rozmowy". Tak jakby wbrew temu, co padło w Pekinie.



Od początku XVIII wieku kluczowym partnerem Francji na Wschodzie była... Rosja. Wcześniej Turcja, a po klęsce wiedeńskiej, która wyeliminowała Turcję z pozycji mocarstwa, Rosja. Rzeczpospolita była tylko elementem gry o wpływy w Turcji i Rosji i niczym więcej. Przyjaźń polsko-francuska nigdy nie istniała. Nawet wojna 1812 roku, przedstawiana przez napoleońską propagandę jako wojna polska była spowodowana tym, że Rosja nie chciała się bawić z Francją i wybrała Anglię. Gdyby nie to, żadnej wyprawy na Moskwę by nie było. 
W następnych dziesięcioleciach francuska wrogość wobec Rosji była wrogością obrażonej nastolatki fochającej się na to, że obiekt westchnień nie chce jej zaakceptować. Ostatecznie faza ta zakończyła się po upadku Napoleona III, kiedy Rosja - obawiająca się wzrostu potęgi zjednoczonych Niemiec i rywalizująca z Wiedniem na Bałkanach, zaakceptowała republikańską Francję. Marianna, jak Francuzi nazywają swój kraj, ze szlochem radości padła w ramiona Petersburga. 
I znowu dopiero upadek carskiej Rosji oraz chaos bolszewizmu i wojny domowej kazał Francji porzucić Rosję na rzecz Polski. Do czasu, bo już w latach trzydziestych, kiedy Stalin zaprowadził "porządek" Francja znów radośnie porzuciła Polskę na rzecz Rosji. 
I od tej pory miłość francusko-rosyjska (hm... spróbowałem sobie to zwizualizować...) trwa nieprzerwanie, bez względu na to, jakie podłości Rosja robiła (Legion Francuski w Wehrmachcie na froncie wschodnim to ledwie niecałe sześć tysięcy ludzi). 
Do teraz. Oto aktualny władca Francji jedzie układać się w sprawie Ukrainy do Chin, gdzie jest podejmowany na naprawdę wysokim poziomie (w Chinach to ma znaczenie), po czym wygłasza gadkę o pokoju uwzględniającym interesy wszystkich stron. A kiedy zachęcona tym Rosja mówi o negocjacjach, Paryż warczy przez ramię "spadaj, dziwko!". Bo Macron mówił o interesach Chin, a nie Rosji. Rosja już się w tej grze nie liczy. Jest odsuniętą kochanką, jak niegdyś Turcja (w XIX wieku Francja sama wzięła udział w podziale resztek Imperium Osmańskiego). 
W tej miłosnej historii będą jeszcze dramatyczne zwroty, powroty i zerwania, ale serce Francji jest już nad rzeką Jangcy. 
Bo jej portfel cały czas jest w Afryce, gdzie Obecnie karty rozdają Chiny i skąd Francja jest skutecznie wypychana (w zeszłym roku Macron zapowiedział ograniczenie aktywności w tradycyjnie francuskich regionach Afryki). Miłość Francji nie jest bezinteresowna. W zamian chce, by Pekin respektował jej interesy ekonomiczne w Afryce.

Co ciekawe, dla Xi partnerem jest Paryż, a nie Bruksela. Ursula von den Leyen, która też była w Pekinie została przyjęta przez Xi w trybie oficjalnym i wracała do domu samolotem rejsowym z całą procedurą na lotnisku, z przeszukaniem jej bagaży włącznie. Unia Europejska w grze światowej nie liczy się tak samo, jak Rosja. A w sumie nawet bardziej, bo jednak Putin nie został tak spostponowany, jak Przewodnicząca Komisji Europejskiej. 
A przy okazji, wiecie, że do Kijowa pojechała delegacja Komisji Europejskiej przekonywać Ukraińców do dekarbonizacji? Oni nie są odklejeni od rzeczywistości. Oni nigdy nie mieli z nią żadnego kontaktu. 

Ta bombka to rosyjskie urządzenie zbliżone systemem działania do amerykańskich bomb JDAM (ale znacznie od nich prymitywniejsze). Wyposażona w skrzydła i sterowanie GPS potrafi razić cele oddalone o dziesiątki kilometrów (zasięg zależny od pułapu zrzutu). Mogą je niszczyć między innymi systemy Patriot, ale... jedyna bateria tego systemu została odesłana do "jednego z europejskich krajów", z którego ją dostarczono, bo... nie działała! Przypomnę, że jedynym na razie krajem, który dostarczył Ukrainie system Patriot były... Niemcy. 



Za to system NASAMS działa skutecznie.


Władze Słowacji wyjaśniły przyczynę opóźnienia dostawy MiGów na Ukrainę. Okazało się, że rosyjscy serwisanci... popsuli elementy maszyn. Ustalono to, bo trefne elementy normalnie były produkcji słowackiej, a tu nagle znaleziono rosyjskie. 
To teraz przypomnijcie sobie historie z serwisowaniem polskich samolotów rządowych Tu-154M. 


W Obwodzie Kurskim w Rosji odwołano paradę z okazji Święta Zwycięstwa. No bo jak tu świętować zwycięstwo na faszyzmem, kiedy na głowy spadają rakiety wystrzeliwane przez tych, których nazwało się (bezpodstawnie) faszystami? 
Z kolei Włodzimierz Jacenko, współzałożyciel ukraińskiego Monobanku oferuje dwadzieścia milionów hrywien (niecałe dwa i pół miliona złotych) każdemu, kto zbuduje drona i wyląduje nim właśnie 9 maja, czyli w rosyjskie Święto Zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie. 

Nie wiem, czy Polacy mogą brać udział w konkursie. Trzeba by spytać Jacenki. 

Na Ukrainę wróciło kolejne dzieci uprowadzone przez Moskali. Ukraina stara się zbudować międzynarodową koalicję na rzecz powrotu dzieciaków do domów. 


Tymczasem ujawniona została historia matki, która w poszukiwaniu swoich dzieci pojechała do Rosji. Tam została zatrzymana przez FSB pod zarzutem szpiegostwa i zakatowana przez skurwieli na śmierć. Umarła podczas przesłuchania. Podał to Mikołaj Kuleba, były ukraiński rzecznik praw dziecka obecnie zajmujący się między innymi odszukiwaniem uprowadzonych dzieci. 

Tymczasem w rosyjskich mendiach reportaż o "bohaterskich" wagnerowcach ewakuujących ukraińskie dzieci z linii frontu. W reportażu oczywiście ani słowa o tym, że linię frontu tym dzieciom przynieśli rosyjscy bojcy, w tym wagnerowcy. Wagnerowcy uratowali ukraińskie dziecko: przestali do niego strzelać.

Nauczeni doświadczeniem, żeby nie doszło do powtórki takich sytuacji Ukraińcy zarządzili przymusową ewakuację dzieci z zagrożonych rejonów. Specjalne patrole wyszukują dzieciaki i starają się najczęściej prośbą, a jak się nie da, to i groźbą, przekonać opiekunów do ewakuacji najmłodszych. 

Działacze Centrum Narodowego Oporu stworzyli mapę obozów, gdzie przetrzymywane są ukraińskie dzieci. Te z sylwetką strzelca to obozy wojskowe, gdzie dzieciaki tresuje się na bojców, żeby walczyły za Jebanarium. 

A przy okazji, Striełkow-Girkin opierniczył władze Rosji za to, że nie przeprowadziły takiej samej ewakuacji choćby dzieci z Donabwe i Ługandy oraz oskarżył je o spowodowanie śmierci cywilów na terenie zbuntowanych ukraińskich obwodów. 

Z niewoli wracają kolejni ukraińscy żołnierze. Podobno wymieniono ich za wysoko postawionych agentów Putinarchatu na Ukrainie, zatrzymanych w związku z ostatnimi akcjami SBU.

Na froncie od wczoraj brak istotnych zmian. Za to w Rosji rakieta wycelowana w Waszyngton trafiła w... autobus.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)