Dziennik wojny - dni pięćdziesiąty pierwszy, pięćdziesiąty drugi i pięćdziesiąty trzeci drugiego roku (416, 417 i 418)

 

Z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę Ukrainie, ale także nam (wiem, że już jest ponad tydzień po), prawdziwego pokoju, bez wiszącej nad głową groźby imperialnej Rosji.

W Sudanie doszło do zamachu stanu. Oddziały Sił Szybkiego Wsparcia zaatakowały siły rządowe. Zdobyły lotnisko pod Chartumem (tym z "Pustyni i w puszczy") i podobno siedzibę rządu. Spłonęła też siedziba naczelnego dowództwa sił zbrojnych Sudanu. 
Wojsko zareagowało i zaczęły się walki. 

Sudańskie lotnictwo atakuje rebeliantów

Walki na ulicach Chartumu

Opanowane przez rebeliantów lotnisko w Chartumie

Co to ma do Ukrainy? 
Sudan po przewrotach z ostatnich lat kierowany jest przez rząd prorosyjski. Z lotniska pod Chartumem odlatują do Rosji samoloty przemycające złoto. Z kolei Siły Szybkiego Wsparcia są utworzone i powiązane z... PKW "Wagner", która jak już pisałem pilnuje interesów Putina i rządzącej Rosją kliki w Afryce. 
Czyli prorosyjskiej siły specjalne zaatakowały prorosyjską armię usiłując obalić prorosyjski rząd. 
A żeby było jeszcze ciekawiej, w wyniku ataku na lotnisko rebelianci wzięli do niewoli... komandosów egipskich. Ale Egipt ostatnio też gra prorosyjsko...

Ci goście w seksownych piżamkach to egipscy komandosi

Jedynym pewnikiem w tym galimatiasie jest to, że przez jakiś czas samoloty ze złotem do Moskwy nie polecą. Wspominałem już, że Prigożyn bez trudu może położyć łapę na tych zasobach. 

Zniszczenia na lotnisku pod Chartumem mocno ograniczają, jeśli nie wykluczają możliwość startów samolotów w najbliższym czasie. 

"Wczoraj byliśmy armią bez państwa, jutro musimy się zastanowić, które państwo zechcemy sobie kupić" 
- mówił Jeremy Irons jako Simon Gruber w "Szklanej Pułapce 3". 
To Prigożyn obecnie podobnie, choć oczywiście, jego celem jest Moskwa, a nie jakaś tam afrykańska prowincja. Choć od czegoś trzeba zacząć. Cezar zaczął od Galii, Prigożyn - skoro na Ukrainie nie wyszło - może zacząć od Sudanu.

Śmichy-chichy, ale łysa krzyżówka kucharza z dyrygentem, a w efekcie bandyta już buduje swoje zaplecze polityczne, nawiązując kontakt z partią "Sprawiedliwa Rosja". Oczywiście, trzeba pamiętać, że pół-faszystowskim systemie Rosji, jaki do 1989 roku obowiązywał też w Polsce, nie ma miejsca na partie naprawdę opozycyjne. Główną rolę gra NSDAP... "Jedna Rosja", a reszta to listki figowe i kwiatki do kożucha, pozorujące istnienie jakichś form demokratycznych - jak u nas ZSL (obecnie udające PSL) i Stronnictwo (Niby)Demokratyczne. Prigożyn nawet przy wsparciu rzekomo socjaldemokratycznej (tacy socjaldemokraci, jak Feliks Dzierżyński) "Sprawiedliwej Rosji". Czy wystartuje od razu na prezydenta? Trudno powiedzieć. Jeśli "kandydować" będzie Putin, to raczej nie. Za duże ryzyko, ale jeśli Putin wystawi awatara, na przykład młodego Patruszewa, to czemu nie? 

"Łysy w czapce", czyli Prigożyn z szefem "Sprawiedliwej Rosji" Siergiejem Mironowem. Progożyn idzie konsekwentnie drogą Cezara, wiążąc się ze "stronnictwem Popularów"

W każdym razie socjaldemokratyczny "bohater" ludowy Prigożyn to dobra przeciwwaga dla "liberalnego" Nawalnego. Elektoraty obu są całkowicie różne, w dodatku Prigożyn raczej ma szansę na większe poparcie, niż "zgniły" liberał. A na tle ich walki NSDAP... PZPR... "Jedna Rosja" będzie się jawiła jako centrum i ostoja rozsądku i spokoju. No chyba, że jednak nastroje społeczne będą tak zdołowane, że tylko pozorowane zmiany dadzą szansę na ocalenie pokoju wewnętrznego. 

Jednak Prigożyn gra na siebie, a nie na Patruszewa, czy Putina i właśnie on chce wyjść na tego rozsądnego, zatroskanego o zwykłych ludzi. Ostatnio wypuścił film, na którym wskazuje potrzebę zdefiniowania celów "wojskowej operacji specjalnej" tak, aby można było już teraz ogłosić jej sukces i zakończenie i przygotować się do skutecznego zatrzymania ukraińskiej kontrofensywy. W jego koncepcji rozbicie przeciwnatarcia SZU i deklaracja, że to, co Rosja uzyskała, jej wystarczy, stanowi punkt wyjścia do jakiegoś zakończenia konfliktu. Kiedy obie strony uznają, że więcej nie są w stanie uzyskać, będą musiały się dogadać. 
I to rozumowanie nie jest głupie, a co więcej, wychodzi na przeciw różnym "realistom" na Zachodzie (ale i u nas w kraju). Warunkiem jego powodzenia jest jednak przetrącenie kręgosłupa Siłom Zbrojnym Ukrainy i sprawienie, żeby przez jakiś czas nie były zdolne do działań ofensywnych i/lub utraciły poparcie na Zachodzie. 



Tyle, że to nie jest takie proste, bo najważniejsi gracze wcale nie chcą dać Rosji czasu na pozbieranie się z gleby. Przeciwnie. Zbliżająca się konfrontacja z Chinami wymusza na nich jak najszybsze zneutralizowanie Rosji tak, żeby większość sił Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii mogła pójść na Daleki Wschód. Jednocześnie zasoby ukraińskie, choć nie są niewyczerpane, nadal są znaczne. Kosztem praktycznie całkowitego zniszczenia kilkunastu brygad, Ukraińcy od podstaw zorganizowali i wyposażyli ich kilkadziesiąt. Nieoficjalnie mówi się, że to, co Załużny trzyma w rezerwie liczy sobie około miliona żołnierzy (czy to możliwe, już pisałem - tak). Werbalizowanym problemem SZU jest amunicja, a szczególnie amunicja artyleryjska i rakietowa, choć tutaj też bym do deklaracji podchodził z rezerwą. Ukraina potrzebuje broni i amunicji nie tylko na teraz i na kontrofensywę, ale też na potem, kiedy zachodnie źródła jednak wyschną. Rosja może bowiem się wycofać, ale jak uczy także nasza historia, nigdy nie pogodzi się z porażką i po jakimś czasie wróci. Wtedy ukraińskie arsenały muszą być pełne, a żołnierze przygotowani. Im więcej zatem SZU dostaną teraz, tym więcej zostanie im na potem. 

Zatem po wypadnięciu z gry Kadyrowa, który nigdy nie był niczym więcej, niż błaznem, mamy realnie trzy opcje w Rosji:
- Putin i jego akolici, w tym hipotetyczny "następca", 
- "europejski" i "liberalny" imperialista Nawalny,
- ludowy "bohater" Prigożyn. 

Nawalny jest niezrozumiały i niestrawny dla Rosjan. Dla nich liberalizm to złodziejstwo, głód, nędza, bezrobocie i utrata imperialnego charakteru Rosji. Jednak jako specjalna kreacja na użytek Zachodu jest on znakomitym awatarem kulturalnego, cywilizowanego Rosjanina. 
Prigożyn jest niestrawny dla Zachodu, szczególnie teraz, po ujawnieniu przez społeczność OSINTową MOFAR faktu, że wydał rozkaz mordowania ukraińskich jeńców i że z jego rozkazu zamordowano co najmniej dwudziestu żołnierzy Ukraińskich. Ale właśnie dlatego jest znakomitą propozycją dla "głubinki". Stanowczy, troszczący się o swoich ludzi, kiedy trzeba ukarze, a kiedy trzeba wesprze. "Prawdziwy ojciec", jak Stalin. I nawet skazanym daje szansę na odkupienie. Tak, Prigożyn idealnie pasuje do rosyjskiego archetypu cara-batiuszki. 

Prawdziwy ojciec: wysłał na śmierć, ale postawił pomnik

I do tego Putin lub ktoś z jego kliki, jako gwarant zachowania interesów Chin. Niestrawny dla nikogo, ale wygodny dla wszystkich z niektórymi krajami Zachodu włącznie. Dość skompromitowany, żeby był łatwo sterowalny.
Oczywiście, sam Putin wobec oskarżenia w Hadze nie ma czego na razie szukać na Zachodzie, ale nie takie rzeczy demokratyczne sądy odpuszczały, kiedy było to wygodne. Prawda panie Reinefarth? 

Czy zatem będziemy mieli za chwilę nowy "triumwirat", rządzący Rosją dopóki ten trzeci (najpewniej Nawalny) nie wypadnie za okno... z gry? Być może. W tej chwili niczego nie można z góry zakładać, ani przesądzać. Pewne jest tylko to, że Prigożyn z bandyty i poplecznika Putina wybił się na samodzielną pozycję polityczną. No, pół samodzielną, ale na tyle niezależną, że może sobie pozwolić na atakowanie działaczy NSDAP... "Jednej Rosji", jak mera Petersburga, z którym konflikt wybuchł z nową siłą. 



Kolejny atak Prigożyna na mera Petersburga Biegłowa. Zwraca jednak uwagę retoryka "obrońcy" uciśnionego ludu

Element gry Prigożyna: z okazji Świąt Wielkanocnych nakazał zwolnienie wszystkich ukraińskich jeńców, przetrzymywanych przez wagnerowców. Oczywiście, czy to realnie nastąpiło, to inna kwestia. Film ma charakter całkowicie piarowy. 

Do domów wróciło z niewoli faktycznie stu trzydziestu ukraińskich żołnierzy, w tym obrońcy Soledaru i Bachmutu, ale z Prigożynem nie miało to raczej większego związku. Jednak skutecznie wykorzystał on okazję do wypromowania się jako ten miłosierny.

Biorąc pod uwagę, że Moskwa odrzuciła wcześniejszą propozycję, żeby z okazji Ramadanu wymienić jeńców wyznania muzułmańskiego, Prigożyn jawi się jako "ludzki pan".
Swoją drogą Ramzanka Dyrow odmówił spotkania z pięcioma uwolnionymi w ramach wymiany jeńców bojcami ze swojej bojówki i posłał ich od razu na front, żeby "udowodnili, że nie poddali się z tchórzostwa, tylko walczyli do końca". I mówi to gość, który kilka miesięcy ukrywał się przed gniewem Putina w Dubaju. 

Na froncie wagnerowcy już praktycznie się nie liczą. Zostali całkowicie niemal wymienieni na spadochroniarzy i regularne jednostki szturmowe. Ale to wcale nie jest wbrew koncepcjom Prigożyna. On zyska na tym, jeśli regularna armia nie zajmie Bachmutu. Będzie mówił, że przecież jego ludzie byli w stanie to zrobić, ale Szojgu z Gierasimowem bojkotowali. 
Przy okazji, wyszło na jaw, że szef Ługandy Penis Duszylin, od ośmiu lat bezskutecznie zdobywający Awdijówkę, część zmobilizowanych u siebie podesłał do wagnerowców. Około setki mobików, którzy odmówili podpisania kontraktu... wyparowało. Zostali skierowani do obozów "treningowych" wagnerowców i słuch po nic zaginął. 
Sam Puszylin, biega teraz po sztabach sąsiednich odcinków i prosi o uzupełnienia, ale najpierw słyszał, że "nie teraz", a potem, że wcale. 
Rosjanom brakuje sił na całej długości frontu. Za dwa-trzy miesiące będzie za późno. 

Będzie za późno, bo Putin podpisał przepisy o mobilizacji "elektronicznej" i Rosjanie już dostają wezwania przez internet. 





Taki wezwany do momentu stawienia się w siedzibie żandarmerii wojskowej nie może wyjechać za granicę, a jeśli się nie stawi, grozi mu blokada konta i zakaz obrotu handlowego. Stąd Rosjanie masowo sprawdzają w internecie, jak przepisać majątek na żonę. 



Francuska telewizja zaprezentowała anglojęzyczny (czyli dla odbiorcy niefrancuskiego) materiał z tajnego poligonu pancernego w Rosji, prezentującego szkolenie rosyjskich czołgistów przed wyjazdem na Ukrainę. Propagandówka, jakiej Leni Riefenstahl by się nie powstydziła. 


I jak raz na poligonie czołgowym pod Kazaniem coś wybuchło. Jak się potem okazało, ktoś rzucił niedopałkiem w magazynie amunicji. 


Ukraińcy skomentowali: 
- To nie my, ale gratulujemy wykonawcom. 
A przy okazji, zobaczcie na ten słup dymu i porównajcie z tym, co było koło Teodozji. W Kazaniu walnął magazyn amunicji, a w Teodozji "tylko" wrak rakiety. To była chyba rakieta na Marsa.

W Petersburgu zaczęło się Zgromadzenie Międzyparlamentarne Krajów WNP (Wspólnota Niepodległych Państw aka Wybaw Nas Panie - po rosyjsku tak samo: Sojedinjenije Niezawisimych Gosudarstw  aka Spasi Nas Gospodi). Z tej okazji na masztach przed gmachem, gdzie toczą się obrady (oczekuję niezłej komedii z tej okazji) wywieszone zostały flagi uczestników, w tym... flaga Ukrainy, która w pracach Zgromadzenia nie uczestniczy od lat.


Ukraińska flaga została panicznie zdjęta. Oficjalne czynniki rżną głupa, że nie wiedzą, o co chodzi, a Girkin-Striełkow pogratulował tym, którzy "bohatersko zdarli niebiesko-żółtą szmatę". Dla niego nie ma Ukrainy, tylko Małorosja. Podejrzewam, że Polski dla niego też nie ma. 

W tym duchu Putinarcha Cyryl złożył życzenia świąteczne obywatelom Rosji i obywatelom Małorosji - dokładnie tak powiedział - żeby wojna zakończyła się zwycięstwem Rosji i nastał znowu "pokój między bratnimi narodami". Wojnę na terenie Ukrainy określił jako "trudne wydarzenia na naszej rosyjskiej ziemi". 


Oni wciąż nie rozumieją i nie chcą zrozumieć, że tego pokoju w rzeczywistości nigdy nie było. Bo nie można nazywać pokojem rusyfikacji i niszczenia kultury odrębnego narodu. 

- Noc jeszcze trwa, ale dzień jest blisko - powiedział składając życzenia metropolita Epifaniusz, zwierzchnik Kościoła Prawosławnego Ukrainy

Z okazji Świąt Wielkiej Nocy po kilkuset latach w Ławrze Peczerskiej odprawiono nabożeństwo po ukraińsku, a nie po rosyjsku.

W ramach "życzeń świątecznych" z okazji Wielkiej Nocy kacapy ostrzelały kilka ukraińskich miejscowości. Tyle są warte słowa Putinarchy.
W Chersoniu pocisk zabił czterdziestoośmioletnią kobietę i jej dwudziestoośmioletnią córkę. Osierocony wdowiec stwierdził, że jedyne, co mu pozostało, to wstąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy. Przypuszczam, że nie będzie brał jeńców. 


W Słowiańsku rakieta trafiła w dom mieszkalny. Bilans to piętnastu zabitych, w tym dwuletnie dziecko (przeżyło pod gruzami, ale zmarło w karetce) i ponad dwudziestu rannych. Wszystko cywile. 



Pierwsze minuty po uderzeniu z kamery nasobnej ukraińskiego policjanta

W Komuszywasze w świąteczną noc Moskale zbombardowali cerkiew. Gdyby, jak zawsze, odbywało się tu nabożeństwo, mogłoby zginąć nawet dwieście osób. Na szczęście władze zakazały nocnych nabożeństw. 


Tak wygląda świętowanie Wielkiej Nocy w Łukaszywce pod Kijowem

Zaś najśmieszniejszy awatar prezydenta Rosji Miedwiediew życzył wszystkim "pokoju po osiągnięciu celów operacji specjalnej".

W okupowanym Melitopolu życzenia świąteczne składał trup. Dosłownie. Puszczono nagranie z wypowiedzią Władlena Tatarskiego. 

"Krwią się zachłyśnie ten, kto nie docenia naszego umiłowania pokoju, bo nasze miłosierdzie bezlitosne". Rosja

Nic dziwnego, że pod ukraińskie sztandary naprawdę garną się tysiące ludzi. Każdy kogoś stracił, każdy ma kogo bronić. To nie jest kwestia haseł i propagandy, ale prawdziwego gniewu i woli przetrwania.

Internet pełen jest filmów z poligonów, na których widać tłumy ukraińskich żołnierzy. Część jest podpisana "Nadchodzimy".



Ukraińscy czołgiści ćwiczą na naszych "Twardych"

A tu Bradley gdzieś na Ukrainie

Tymczasem w Jebanarium wciąż przymocowują wieże artylerii okrętowej do pojazdów (tu do ciągnika artyleryjskiego)...


...i wysyłają na front pojazdy muzealne. Po "supernowoczesnych" konstrukcjach, jak T-14 nie ma śladu.


Oczywiście, liczba ma znaczenie, ale przewaga technologiczna, coraz wyraźniejsza po stronie ukraińskiej skutecznie ją wyrównuje.

Na froncie bez większych zmian. Główne walki tam, gdzie zawsze, przede wszystkim pod Bachmutem i Awdijówką, sporadycznie w ruinach Marinki i w okolicach Krzemiennej. 
W Bachmucie Rosjanie rzucają się od odcinka do odcinka, raz próbując otoczyć Bachmut, a raz szturmując frontalnie przez linię kolejową. Ukraińcy wycofują się stopniowo, wpuszczają Moskali na swój teren, po czym wysadzają zajęte przez bojców budynki. To wyhamowuje natarcie rosyjskie i powoduje, że Moskale boją się wchodzić na opuszczony teren. 

Mapka od Kartina Masłom


Likwidacja większej grupy Rosjan dzięki koordynacji z drona

Walki w Bachmucie


W nocy w Białogrodzie w Rosji spadły rakiety (według innych źródeł drony) na obiekty energetyczne, wyłączając prąd w całym rejonie. Niby nic nowego, takich ataków Ukraińcy już trochę przeprowadzili. 



Problem w tym, że trajektoria lotu pocisków wskazuje, że wystrzelono je... spod Kurska. W Rosji. 
Znaczy, Rosjanie ostrzelali Rosjan? 
W sumie nic nowego. 
Ukraina złożyła w tej sprawie oficjalny protest. 



No dobra, a bez żartów, to uszkodzenia są na tyle poważne, że władze Rejonu Białogrodzkiego ogłosiły grafik, komu i kiedy będą wyłączać prąd aż do usunięcia awarii. Grafik opublikowano po... ukraińsku!


Jeszcze trochę, a Białogród ogłosi niezależność od Moskwy i neutralność, żeby tylko Ukraińcy przestali go ostrzeliwać.

Ten zaś żart wymaga pewnej znajomości wschodniosłowiańskiej kultury ludowej. Kościej Nieśmiertelny to chudy, szpetny i zły czarownik, generalnie szkodzący ludziom. Być może pozostałość kultu Welesa, bo dysponował zarówno żywą, jak i martwą wodą, podobnie jak pogańskie bóstwo, będące zarówno władcą śmierci, jak i odrodzenia. 
A tu żołnierze SZU złapali... Kościeja.



Komentarze

  1. Czytam Twojego bloga regularnie, każdy nowy wpis. Odpisuję rzadko, bo albo nie mam czasu albo nic do dodania. Mam nadzieję, że brak komentarzy Cię nie demotywuje.
    Ten najnowszy wpis jest akurat nieco zniechęcający. Piszesz o wyborach w Rosji jakby włos z głowy miał jej nie spaść. Aż tak źle z kontrofensywą ukraińską ? Oby nie.
    Co do ataku słownego Prigożina na mera Petersburga ... . Moje miasto też jest kiepsko zarządzane, a remonty ulic ciągną się miesiącami, a czasami latami. Poważnie. Polska to nadal kraj z kartonu i bardzo to wkurza.
    Napisałeś, że Rosjanom brakuje ludzi na froncie i elektroniczna mobilizacja za 2-3 miesiące to będzie za późno. Co konkretnie masz na myśli i jak bardzo źle to oznacza dla Rosji. W sensie czego się spodziewasz w ramach kontrofensywy ?
    Zdjęcia z Ukrainy bardzo przygnębiające, zwłaszcza w kontekście tego, że gdyby nadal rządziło u nas PO, to ta cała wojna odbywała by się w Polsce i spotykało by to wszystko nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko. :-) Co do Rosji, to znając historię mam nadzieję, że wykształcenie się dwóch rywalizujących struktur władzy, w tym self-made-man Prigożyn, pchnie ją do wojny domowej (stąd porównanie do Cezara i triumwiratów) i rozpadu. Rejestruję przy tym rozwój kariery Prigożyna, który jest prawdziwą, a nie wydumaną na Zachodzie alternatywą dla Putina. Alternatywą dla nas niepokojącą, oczywiście, ale mam nadzieję, że niepokojącą też dla na tyle dużej części Rosjan, żeby skutkiem była wspomniana wojna domowa.
      W tym też znaczeniu piszę o konflikcie Prigożyna z merem Petersburga. Chodzi o to, że urósł już tak bardzo, że może rzucać wyzwanie najbliższym współpracownikom Putina i nic sobie z "dziada z bunkra" nie robić.
      Może nieściśle napisałem. Za 2-3 miesiące będzie za późno dla Ukrainy na ofensywę, a dla Rosji na mobilizację, jeśli Ukraina ruszy wcześniej.
      Nie wiem, jakie ma plany Załużny, ale obstawiam, jak większość, że celem będzie Krym, a przynajmniej "lądowy most" na Krym, czyli Mariupol i Berdjańsk. Ale nie wykluczam innych opcji.
      W Polsce zmarnowaliśmy "dzięki" dzbanom z "łopozycji demonokratycznej" trzydzieści lat.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)