Dziennik wojny - pięćdziesiąty piąty dzień drugiego roku (420)

 


W Kursku, Białogrodzie i na Krymie nie będzie parad z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja. W Moskwie nie odbędzie się parada z okazji 1 maja i odwołano paradę "Nieśmiertelny Pułk", w czasie której niesiono portrety bojców poległych głównie z winy Stalina i jego przydupasów podczas II wojny światowej. Wszystko "ze względów bezpieczeństwa". A w rzeczywistości władza boi się, że parady przy odpowiednim działaniu własnych lub obcych służb mogą wymknąć się spod kontroli. 


Nie jestem naiwny i od dawna nie wierzę w spontaniczne demonstracje, które obalają rządy. Takich zwierząt nie ma, a już w Rosji najmniej. Ale to, że spontaniczna demonstracja może zostać pokierowana świadomie tak, żeby wymusiła zmianę, a przynajmniej dała do tego alibi i przykrywkę, to już tak. 
Wyobraźmy sobie taki "Nieśmiertelny Pułk", w czasie którego pojawia się portret nie dziadka, a męża, brata, czy ojca z datą 2022 lub 2023 zamiast 1942, czy 1943. Wojny domowej to nie wywoła, ale dysonans poznawczy u oglądających to mieszkańców głubinki na pewno. 

Jedna z poprzednich parad "Nieśmiertelnego Pułku". W tym roku pułk zdechł


Siłą i jednocześnie słabością Rosji jest bowiem kłamstwo, które wojna na Ukrainie brutalnie negliżuje. Siłą, bo to za pomocą kłamstw klice Putina udało się Rosjan przekonać, że znowu są potęgą, że lata dziewięćdziesiąte to tylko chwilowe zaburzenia w chwalebnym rozwoju ich kraju, że mają "drugą armię świata", a wszyscy traktują Rosję z szacunkiem i chcieliby w niej żyć. 
Zwykły Rosjanin nie wie, że Rosja była zacofana już na początku XX wieku, a rządy komunistyczne, mimo zamiaru skokowej modernizacji kraju, pogłębiły tylko przepaść między Rosją a Zachodem. Zwykły Rosjanin nie ma pojęcia, że kraje surowcowe to kraje biedne. Nie wie, że pod koniec XIX wieku przemysł rosyjski był technologicznie tak zapóźniony (między innymi z powodu ideologicznego odrzucenia cybernetyki jako "pseudonauki imperialistycznej" przez Stalina, a to cybernetyka dała podstawy do rozwoju komputerów), że w latach dziewięćdziesiątych większość z nich można było tylko zamknąć. Przeciętny mieszkaniec głubinki nie rozumie, że osiągnięcia gospodarcze Związku Sowieckiego wynikały z eksploatacji republik związkowych, jak Ukraina, w których znajdował się trzon nowoczesnego przemysłu. W jego świadomości ZSRS i Rosja to jedno (a to akurat zgodne z prawdą), a skoro tak, to co się stało z potęgą ZSRS? I nie przyjmuje odpowiedzi: nic się nie stało, bo nigdy nie istniała. Rosja zawsze była krajem "trzeciego świata", którego rola polityczna wynikała wyłącznie z faktu, że Zachód potrzebował w tym regionie świata kogoś, kto będzie kontrolował stepowe plemiona. Dopóki rolę zapory pełniła federacja Polski, Litwy i Rusi (dzisiejszej Białorusi i Ukrainy), Rosja nie istniała (co najwyżej na takiej samej zasadzie, jak Indie i Chiny w planach brytyjskich kupców). Dopiero osłabienie i upadek Polski dał Rosji dziejową szansę. Ale ten czas się kończy. 
Ale przeciętny Rosjanin o tym nie wie. Nie wie, że Rosja w całej swojej historii wygrała trzy poważne wojny i to też dwie wyłącznie dzięki zewnętrznej pomocy, a jedną przez nieudolność szwedzkich dowódców, niezdolnych do zastąpienia rannego Karola XII. Nie wie, że armia rosyjska i sowiecka latami nie była w stanie poradzić sobie z partyzantką w podbitych krajach. Słabo kojarzy nawet klęskę w Afganistanie. 
Oficjalna propaganda Rosji rządzonej przez Putina podtrzymywała tę rzeczywistość alternatywną, choć główni propagandyści musieli i muszą być świadomi, że kłamią, skoro oni sami wiele razy byli na Zachodzie, a ich dzieci niejednokrotnie tam mieszkają. 
I teraz przychodzi wojna, która raz za razem rozbija tę bańkę informacyjną. Oczywiście, armia rosyjska wygrywa i za chwilę zdobędzie Bachmut. To nic, że czternaście miesięcy temu miała zdobyć Kijów i Odessę, a pół roku temu Kadyrow roił o marszu ku Naddniestrzu. Zdobycie mieściny niemal przy samej "granicy" z Donbabwe będzie sukcesem, który w głubince będą długo świętować. 
To nic, że armia rosyjska musiała wycofać się spod Kijowa, Czernihowa, Sum, Charkowa, Mikołajowa i Chersonia. Przecież przegrywa "z całym NATO"! To nic, że zatonął krążownik "Moskwa" wraz z paroma innymi okrętami, a Flota Czarnomorska jest praktycznie sparaliżowana i może jedynie wystrzeliwać rakiety na cele na Ukrainie. To był wypadek. To nic, że z magazynów wyciągane jest coraz starsze muzeum techniki i uzbrojenia. T-62 są lepsze od Abramsów!
Rosja to stan umysłów.

Stan umysłów. Partia NSDAP... "Jedna Rosja" wysyła bojcom paczki z...

...ikoną Putina.


Jak jesteśmy przy czołgach, to natrafiłem na ciekawą informację. Otóż... od dwunastu lat w Rosji nie produkuje się czołgów! Ostatni T-90 zjechał z taśmy w 2011 roku. Seryjną produkcję T-72 i T-80 zakończono w 1998 roku. 
Dla porównania, choć ostatnia seria PT-91 "Twardy" w wersji eksportowej zjechała z taśmy w naszych zakładach Bumar-Łabędy w 2010 roku, to fabryka ta cały czas produkuje pojazdy opancerzone i elementy czołgów tak, że rozpoczęcie produkcji nowych pojazdów nie wymaga budowania wszystkiego od podstaw. W Rosji jednak większość fabryk porzucono i rozkradziono, a zostały tylko te, które są konieczne do dekonserwacji zapasów magazynowych i modernizacji tego, co jest. 
Pisząc krótko: Rosja nie jest w stanie odtworzyć swojego potencjału pancernego. Ani szybko, ani powoli. I sankcje, mimo ich dość intensywnego obchodzenia, też w tym nie pomagają. Może jedynie rozpakowywać z magazynów coraz starsze modele zabytkowych czołgów... 

Oczywiście, proces otwierania oczu nie nastąpi z dnia na dzień. U nas też wciąż są ludzie wierzący święcie w "cud gospodarczy" epoki Gierka i w to, że bez UE Polska nie rozwinęłaby się tak szybko. To ten sam typ, co Rosjanin z głubinki wierzący, że Rosja jest potęgą otoczoną przez NATO, a na Ukrainie walczy z całym światem.  I wygrywa, bo żaden imperialista nie wkroczył do Rosji! (Wiecie, jak oni przedstawiają wojnę 1920 roku? Że Piłsudski zamierzał podbić Rosję Sowiecką i zmienić rząd, a Armia Czerwona obroniła "rodnuju ziemlju").

Jakimś czynnikiem służącym przebudzeniu Rosjan ze snu o potędze mogą być pochówki poległych bojców. Wspomniana wczoraj ekipa, która zidentyfikowała blisko dwadzieścia jeden mogił zabitych na Ukrainie bojców, zrobiła mapę, jak ta liczba rozkłada się na poszczególne regiony. 

Czy to przebudzi mieszkańców Rosji? Nieetnicznych Rosjan z republik, które są narażone na największe straty, być może. W Inguszeti już trwa regularna partyzantka, a emigracyjne siły Tatarstanu i Baszkirii podpisały porozumienie o współpracy w walce z rosyjską niewolą. 


Afera z "Dziewuszką z Dobasu", czyli Sary Bils, nabiera rumieńców. To znaczy w sumie ona nabrała. Wielu zwolenników RuSSkiego Miru. Sara Bils bowiem, do zeszłego roku czynny podoficer USNavy, organizowała... zbiórki funduszy na rosyjską armię. Nie muszę chyba mówić, że żadne pieniądze do bojców nie dotarły. "Donbas Diewuszka" kroiła zatem frajerów, którzy sami się o to prosili. Co się stało z funduszami? Na razie nie wiadomo. 


W każdym razie do listopada zeszłego roku Sara Bils równocześnie służyła w pionie łączności elektronicznej lotnictwa Marynarki Wojennej USA i odgrywała Dziewuszkę z Donbasu. Jesienią odeszła z honorami po zdjęcia jej ze stanowiska, ale dowództwo USNavy nie podaje, czemu została odwołana. Wpadła dzięki "analizie" głosu, jakiej nagrania Dzieuszki z Donbasu i jawne występy Sary pod własnym nazwiskiem, poddała grupa ukraińskich blogerów, zwalczających rosyjską propagandę. 
Prawda, że wiarygodna wersja? 

Sara Bils była zaufanym źródłem dla wielu "normalnych" rosyjskich propagandystów i odegrała rolę w sprawie "wycieku" dokumentów z Pentagonu, bo to ona jako pierwsza wypuściła materiały Teixiery, choć oboje zastrzegają, że nie mają ze sobą nic wspólnego. Z kolei jej czytelnicy, mówi się, że na wszystkich kanałach zebrała ich około stu tysięcy, nie tylko czytali jej relacje, ale także podsyłali jej to, co zaobserwowali. Do tego wpłacali pieniądze na jej zbiórki. 
Dzięki temu służby USA mogły sterować informacjami, podawanymi przez rosyjskich propagandystów (ich odległość od rzeczywistości jest taka, że mało kto już się na nich powołuje, ale to mogła być celowa dezinformacja ze strony Amerykanów), zbierać interesujące informacje od Rosjan, szczególnie uczestniczących w "operacji specjalnej" i kanalizować zbiórki funduszy, które dzięki temu nie trafiły do Rosji, tylko wzbogaciły "fundusz B" służb amerykańskich. 
Ujawnienie sprawy (konieczne w związku ze sprawą Teixiery, rola Bils i tak by wypłynęła) powoduje totalne rozbicie już działającej rosyjskiej siatki wpływu. Przeciętny Rosjanin, żyjący na Zachodzie i popierający wojnę, nie wie teraz, którym źródłom informacji może zaufać. Nie wie, czy organizator zbiórki pieniędzy nie oszukuje i nie szuka frajera. Nie ma pewności, czy przekazując informacje do konta w socjalmediach nie współpracuje nieświadomie z wrogiem. 
Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi. Tak zniszczonego zaufania długo się nie odbuduje. 

Jeden z moich czytelników zauważył, że Zachód i Ukraina wobec Rosji stosują metody, w jakich kiedyś mistrzami byli sowieci, żeby wspomnieć operację "Trust/Syndykat2", czy sprawę tzw. V Zarządu WiN. 
Wygląda coraz bardziej na to, że czas słabości Zachodu, ale i dziwne ruchy i działania na Ukrainie, jak w pierwszym okresie prezydentury Zełeńskiego, były grą pozorów, której celem było złapanie rosyjskich służb na haczyk i przekonanie moskiewskiego kierownictwa, że "jeśli nie teraz, to kiedy?". 
Czy w tej grze aktywnie po stronie antychińskiej zaangażowała się część służb rosyjskich? 

Jakąś odpowiedzią na to pytanie może być fakt, że szefem wywiadu wojskowego Białorusi kontaktuje się szef wywiadu cywilnego Rosji. GRU jest od tej komunikacji odsunięte. Oczywiście, może to mieć związek z faktem, że za obszar posowiecki w Rosji odpowiada FSB (co pokazuje, że Rosja byłe republiki nadal traktuje, jak część swojego terytorium), ale jednak...

Żeby przykryć kolejną wtopę, FSB przeprowadziło widowiskowe zatrzymanie dwóch dywersantów na Krymie. Rosjanina i Ukraińca. Z faktycznymi zatrzymaniami ten film ma mało wspólnego. 


Siłą i jednocześnie słabością Rosji jest kłamstwo. 

A przy okazji, zwodowany w 2004 i pełniący służbę od 2010 roku okręt podwody "Petersburg" (oczywiście rosyjski, "biez anałogow w mirie") idzie na żyletki. Głównie dlatego, że z powodu wadliwego systemu zasilania elektrycznego właściwie nie mógł się zanurzać. Okręt podwodny pod wodą pływa na silnikach elektrycznych. Do pewnego czasu może wykorzystywać do tego akumulatory, ale jak chce nurkować dalej, potrzebuje elektrowni. A ta właśnie nie działa. 
Rosja ma "parowy" lotniskowiec "Kuźniecow", którego dym z kominów widać z kosmosu i któy na razie zatopił tylko swój dok pływający oraz niezanurzający się okręt podwodny. 
A będzie miała więcej, bo trwa budowa kolejnych czterech. 




Trochę rozjaśniła się sytuacja w Sudanie. Idąc od końca. 
Egipt pomimo, że pierwotnie zgodził się na produkcję rakiet dla Rosji, po interwencji USA odrzucił tę ofertę i zaczął produkować amunicję dla Ukrainy. Równolegle służby egipskie nawiązały kontakt z władzami Sudanu (stąd obecność na lotnisku w Chartumie egipskich komandosów), które podjęły próbę zablokowania przemytu złota do Rosji i zatrzymały Rosjanina, próbującego odlecieć z kolejnym transportem. 

W wyniku walk na lotnisku w Chartumie zniszczeniu uległo dwadzieścia samolotów. Złoto do Rosji na razie nie poleci. 

W reakcji na to wagnerowcy we współpracy z sudańskimi Siłami Szybkiego Wsparcia zaatakowali lotnisko i obiekty rządowe. Wojsko wezwało posiłki i obecnie sytuacja wygląda mniej więcej tak: 

Czerwony - siły rządowe.
Żółty - Siły Szybkiego Wsparcia.
Zielony - różne rebelie. 

Uspokaja się na linii Azerbejdżan-Armenia. Premier tej drugiej Nikoł Paszynian (na fotce poniżej) zadeklarował uznanie granic Azerbejdżanu z okresu ZSRS, czyli z Górskim Karabachem stanowiącym integralną część Azerbejdżanu. Z kolei prezydent Azerbejdżanu postawił sprawę jasno: mieszkańcy Karabachu mają wybrać obywatelstwo Azerbejdżańskie lub wyjechać. 
Rosja nie jest tu już potrzebna. 


Jak było do przewidzenia, sobowtór Putina wcale nie przebywał w pobliżu frontu. Ale w Obwodzie Chersońskim był. Na samym jego skraju. Tak daleko od Ukraińców, jak to możliwe. 
Niby pół prawdy, a całe kłamstwo. 


Dzięki tej wizycie i geolokalizacji, Ukraińcy znają już dokładnie położenie rosyjskiego dowództwa na Południu. 
Dziękujemy, Wowa.


A przy okazji, media podały, że wizyta miała miejsce we wtorek po Wielkiej  Nocy. Nie podały, o którą Wielkanoc chodzi, zachodnią, czy wschodnią. Awatar w rozmowie z wojskowymi pomylił się i powiedział "Niedługo będzie Wielkanoc". 
Siłą i słabością Rosji jest kłamstwo. 

"Wkrótce będzie Wielkanoc" - mówi Putin otwierając ołtarzyk

Ale warto odnotować, że jednym ze składających meldunek Putinowi był generał Łapin. 
Jakoż wkrótce potem, według niektórych źródeł, Łapin wysłał swoich ludzi do Prigożyna, przebywającego w strefie walk, i kazał mu przybyć do swojej kwatery w Ługańsku. Prigożyn w krótkich, żołnierskich słowach miał powiedzieć, żeby Łapin sam przyjechał na front, "bo tu czystsze powietrze". Efektem miało być zawinięcie Prigożyna przez GRU i odstawienie do Ługańska, a stąd do Moskwy. 
O ile to prawda, bo żadnych potwierdzeń nie ma. 

Za to na pewno Prigożyn szuka jednego z swoich byłych podwładnych, którzy udzielili wypowiedzi dla Gułągu.net o zbrodniach wagnerowców. Prosi, żeby się skontaktował i wyjaśnił, czemu gada na "braci". 


Dwie opcje: gość już nie żyje, a Prigożyn buduje sobie alibi - raczej wątpię, widowiskowa egzekucja tego bojca pozwoliłaby zamknąć usta pozostałym - lub gość, jak pisałem, dostał ochronę i siedzi gdzieś  poza zasięgiem Prigożyna. 

Ukraińscy hakerzy, dzięki włamaniu na pocztę dowódcy rosyjskiego 960 Pułku Lotnictwa Szturmowego pułkownika Atroszczenko i jego żony (pisałem o tym i o sprowokowanej przez nich sesji zdjęciowej żon oficerów tej jednostki), dostali się na pocztę szefa służby medycznej pułku porucznika Światosława Fiłatowa (miał bardzo finezyjny adres: bondjamesbond007@bk.ru). 


Porucznik używał go tylko do kontaktów służbowych. Na ten mail żołnierze jednostki przysyłali swoje zwolnienia lekarskie. I tak do danych siedemdziesięciu oficerów pułku doszły informacje o stu pięćdziesięciu jego żołnierzach. 
960 Pułk Lotnictwa Szturmowego rok temu zbombardował Teatr Dramatyczny w Mariupolu. Rozkaz wydał Antropoid... Atroszczenko.



Front stoi. Niewielkie postępy Moskali koło Chromowego i w lesie pod Krzemienną. Poza tym nic.
To nic oznacza kilka do kilkunastu szturmów dziennie. Ciągły ostrzał, ciągłą walkę. Nic, bo kilka tysięcy ludzi robi co do nich należy. Ponad siły. 

Kompania "Honor" z batalionu "Wilki DaVinci'ego" bronią "drogi życia" pod Bachmutem

"Droga życia" i kompania "Honor" w innym ujęciu

Bachmut oczami białoruskich ochotników z Pułku imienia Konstantego Kalinowskiego

W nocy Moskale ostrzelali dronami między innymi Odessę. Z dwunastu  "motorowerów" ukraińska OPL zestrzeliła jedenaście. Jeden trafił w "obiekt strategiczny", jeśli sądzić z malunków na płocie.


We wsiach między Wasylówką a Tokmakiem Rosjanie wzywają mieszkańców do ewakuacji. 


W Dzierżyńsku koło Niżnego Nowogrodu (na wschód od Moskwy) zapalił się kolejny zakład. Tym razem w ogniu stanął magazyn olejów silnikowych. Tak, tych potrzebnych do samochodów, czołgów i samolotów. 


W tymże Niżnym Nowogrodzie weteran "operacji specjalnej" po powrocie z wojny zamordował swoją żonę na oczach ich dzieci. Rodzina kobiety odmówiła zabrania ciała z kostnicy i zajęcia się dziećmi. Trafią one do domu dziecka. Pogrzeb zostanie sfinansowany ze ściepy, bo państwo zasiłek daje tylko pełnoletnim krewnym. 
A poza tym Rosja jest ostoją konserwatywnych wartości. Przynajmniej w opinii naszych onuc.

W innej miejscowości również weteran zgwałcił i zabił sześćdziesięciolatkę, z którą wcześniej w plenerze osuszyli flaszkę. 
I takie sytuacje będą się powtarzać coraz częściej. 

Ukraina też będzie miała problem z ludźmi cierpiącymi na PTSD, którzy przez rok nie robili nic innego, tylko zabijali. Jednak tutaj problem jest łagodzony tym, że widzą oni sens swoich działań. Nie zabijają dla pieniędzy, ale w imię wolności i bezpieczeństwa swoich bliskich. To jednak mimo wszystko ma znaczenie. 

Jakby tego było mało, w Kijowie coś błysnęło i huknęło. 




W sieci pojawił się film z miejsca zdarzenia.


A serio, to spadł albo kosmiczny śmieć z amerykańskiego satelity, albo meteoryt. Komunikaty są sprzeczne. 

Jak mówimy o niezidentyfikowanych obiektach, to dziennikarze z krajów skandynawskich (nie bez pomocy miejscowych służb) zrobili reportaż o działaniach rosyjskich statków szpiegowskich

Komentarze

  1. Też słyszałem o tym, że przeciętnego Ruska "karmi się" mrzonkami i fantazjami typu "sny o potędze". Trochę zabawne (a bardziej straszne) jest chociażby to, że oni uważali się za wybawicieli Polski, choć nie dość, że najpierw nas napadli wespół ze szwabami, to później ci rzekomi wyzwoliciele byli okupantami i tak postrzegało ich polskie społeczeństwo.
    Co do Gierka to plany były w sumie dobre, ale wykonanie fatalne. Na plus dla Gierka można zapisać, że nie zgodził się aby budować bloki na wzór radziecki czyli na 3 mieszkania przypadałby jedna kuchnia i jedna łazienka. Przynajmniej tak pokazano to w filmie "Gierek".
    Krojenie kasy z jeleni to w zasadzie zbożny cel. Skoro są jelenie, to aż żal ich nie kroić ;p. U nas jeleni z lewicy kroją nagminnie. Wystarczy przypomnieć choćby zbiórki na lamparcice czy cienko-cienko.
    Pisałem Ci z miesiąc temu, że powinieneś przenieść się na jutuba i poprowadzić videobloga. Miałem na myśli coś takiego :

    https://www.youtube.com/watch?v=UlumOa_bnHI

    Nie pokazujesz w ten sposób twarzy i pozostajesz nadal anonimowy.
    Zresztą nie wiem czy warto, bo wojna chyba niedługo się zakończy. Oczywiście zwycięstwem Ukrainy. Tego sobie i reszcie życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam rozmawiałem kiedyś z takim. Zupełnie odklejony.

      Usuń
    2. Nowa broń w rosyjskiej armii, która może wpłynąć na przebieg wojny.

      https://innemedium.pl/wiadomosc/armia-rosyjska-uzywa-szamanskich-jurt-do-ochrony-przed-himars

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)