Dziennik wojny - dni dwieście siedemdziesiąty siódmy, dwieście siedemdziesiąty ósmy i dwieście siedemdziesiąty dziewiąty drugiego roku (642, 643 i 644)

 


Sztorm na Morzu Czarnym, największy od stu lat, jest prawdziwą katastrofą dla obu stron, ale ze względu na długość wybrzeża i liczbę dostępnych portów w znacznie większym stopniu dotknął Rosję. 

Krym zalało. Nadbrzeżne umocnienia nie istnieją. Nie ma prądu, niżej położone domy zostały zatopione. 



Oczywiście kataklizm dotknął nie tylko Krymu, ale i pozostałych wybrzeży rosyjskich nad Morzem Czarnym. W Soczi fale o wysokości nawet dziesięciu metrów zalały miasto.


Uderzenie było tak potężne, że po cofnięciu się wody domy waliły się w gruzy.


Oczywiście szczyty głupoty i teraz się objawiły. W Porcie Kaukaz (na przeciw Krymu) oficer Floty Czarnomorskiej nagrywał telefonem sztorm. 




I popłynął...


To teraz można się zastanowić, co się stało z instalacjami wojskowymi, systemami OPL, czy nawet... okrętami. Oczywiście, poza jednym zostały one zwinięte do portów, które mają falochrony i zabezpieczenia antysztormowe. Pytanie, czy są odpowiednie dla fal o wysokości dziesięciu metrów?

Według rosyjskich kanałów szturm miał wyrzucić na brzeg wrak krążownika "Moskwa". Raczej jest to fejk, ale zacny

Ucierpiało kilka statków handlowych, zmierzających do i od portów ukraińskich. Między innymi podobno zatonął statek turecki, a statek pod banderą Belize.

Jakby tego było mało całkiem przyzwoity sztorm na Morzu Beringa zalał północną część Kamczatki i położone tutaj lotnisko. 


Oczywiście skutki sztormu na Morzu Czarnym sięgnęły też innych krajów nadczarnomorskich. 
Na Ukrainie głównie burza śnieżna i zasypane drogi. W Odesie huragan zwalił komin kotłowni pozbawiając prądu mieszkańców osiedla.



Bez wątpienia problemem staną się też miny morskie, które sztorm na pewno zerwał z kotwic i teraz pływają sobie po morzach i oceanach. A na pewno po Morzu Czarnym. To może stworzyć problem dla ukraińskiego korytarza zbożowego, który już nabierał rozpędu. 


Od zerwania przez Moskwę umowy zbożowej w lipcu ukraińskie porty opuściło już sto pięćdziesiąt statków. To znaczy, że od poprzednie adnotacji dwa tygodnie temu przybyło pięćdziesiąt statków. Luźno wędrujące miny mogą jednak zakłócić ten proces. 
Ukraina negocjuje w sprawie przekazania jej okrętów eskortowych, które podjęłyby służbę ochraniania statków wypływających z ukraińskich portów. Chodzi o to, żeby nie pływały tylko korytarzem humanitarnym przez wody terytorialne czarnomorskich państw NATO, ale mogły kursować po wodach międzynarodowych, gdzie grasują moskiewscy piraci. To zwiększy ruchu i pozwoli Ukrainie uwolnić się o korytarzy lądowych przez Europę, które są znacznie bardziej narażone na działania nieregularne typu blokady (nie tylko w Polsce). 

Żeby zamknąć temat Morza Czarnego, Rosja podjęła prace nad dronami morskimi. Nie będą to jednostki uderzeniowe, tylko patrolowe do zwalczania dronów i małych jednostek pływających. 


Czekam na epicką bitwę morską między dronami. 

Pozostając w Jebanarium...
Kanał "Poranek Dagestanu", który stoi za zamieszkami antysemickimi w Machaczkale, znów się objawił i znów grzeje nastroje antysemickie. 
Na filmie admin kanału wzywa Żydów mieszkających w Dagestanie, żeby potępili "zbrodnie Izraela w strefie Gazy", albo wyprowadzili się z Dagestanu.


Kanał podgrzewa też nastroje antyrosyjskie, wzywając do obrony przed rozbiórką kolejnego meczetu-samowolki w Moskwie. Manifestacja na Nowokuźnieckiej planowana jest na 1 grudnia.


Jakby tego było mało deputowany do Dumy z Dagestanu Sułtan Chamzajew zaproponował, żeby ustawą każdego obywatela Rosji uznać za Rosjanina. I teraz już nie będzie "wielonarodowej Federacji Rosyjskiej", tylko będą "Rosjanie Federacji Rosyjskiej". 
- W Rosji jest wiele narodowości, ale jeden naród. Naród rosyjski, czyli wszystkie grupy narodowościowe. Naród rosyjski to nie tylko Słowianie, ale także przedstawiciele republik narodowych, takich jak Dagestan, Tatarstan, Czeczenia, Baszkiria, Udmurcja, Jakucja. W Dagestanie jestem Awarem. W Moskwie jestem Dagestańczykiem. Za granicą jestem Rosjaninem 
- mówił Chamzajew.




Chamzajew jest znany z kontrowersyjnych pomysłów. Wcześniej lansował na przykład nacjonalizację przemysłu, czy też karanie sportowców za to, że przegrali mecz. 
Czy zatem jest to poważna propozycja? 
Tak... i nie.
Tak, bo konkretny projekt trafił do Dumy. Taka ustawa może rozwiązać mnóstwo problemów wewnętrznych. Od skontrowania rozwijających się separatyzmów (no, tak, jesteś Czeczenem, ale jesteś też Rosjaninem). Poprzez wzmocnienie argumentacji za zaciągiem do wojska, bo odpada "czemu mam walczyć za Rosję, skoro ja nie jestem Rosjaninem". Kończąc na przytłumieniu rozwijających się konfliktów etnicznych. 
Generalnie jest to po raz enty próba budowy tożsamości politycznej, na wzór polski, brytyjski, czy amerykański, w miejsce tożsamości etnicznej na zasadzie "gente Ruthenus, natione Polonus" (tu byłoby "gente Dagestani, natione Russus".

Oczywiście, najprawdopodobniej znów z tego nic nie wyjdzie, bo tożsamość polityczna Polaków, Brytyjczyków, czy Amerykanów powstała w bardzo specyficznych warunkach, podczas budowy państw już w momencie tworzenia wieloetnicznych, gdzie poza wspólnotą polityczną nie było żadnych innych punktów stycznych (poza wyznawaniem chrześcijaństwa, ale i to w wielu odmianach). Siłą rzeczy program państwowy musiał się opierać na alternatywie względem innych systemów i musiał być budowany na fundamencie wolnościowym i równościowym (oczywiście, wyspiarzy dotyczy to dopiero po rewolucji aksamitnej, kiedy dynastia orańska musiała, żeby utrzymać się na tronie pójść na taką formułę, tworząc Zjednoczone Królestwo, w którym Anglia stała się jednym z podmiotów, a nie kolonizatorem (oczywiście z wyjątkiem Irlandii, której to nie dotyczyło). 
Rosja zatem musiałaby przestać być Rosją, żeby zbudować takie społeczeństwo. Wielkoruski nacjonalizm, ale też nacjonalizmy i radykalizmy religijne innych narodów nie pozwolą na takie rozwiązania, a każda próba liberalizacji systemu będzie jak otwarcie bram więzienia - spowoduje wybuch chaosu i przemocy, jak to już wiele razy miało miejsce. Proces uwalniania społeczeństwa rosyjskiego musiałby być rozłożony na pokolenia i przebiegać bardzo ewolucyjnie, a na to Moskwa czasu nie ma. 

Nie, bo tacy, jak Chamzajew systemie autokratycznym wyrabiają za etatowych pajaców, na tle których władza uchodzi za ludzką i liberalną. Rządzą ci, którzy rządzą, bo jak nie, to przyjdą tacy, jak Chamzajew i dopiero zobaczycie. 

W tym samym czasie rodzina Kadyrowów dowiaduje się od Moskwy, że Czeczenia ma stać się płatnikiem netto Erefii. To znaczy, że rząd centralny zabierze republice więcej, niż jej odda w dotacjach. Do tej pory dla zapewnienia pokoju społecznego pompowano kasę w kaukaskie księstwo. 
Są jednak niuanse. 
Pierwszy niuans jest taki, że Moskwa na wojnę wydała już trzecią część tegorocznego budżetu, a w przyszłorocznym przewidziano aż czterdzieści procent finansów na cele wojenne. Oczywiście kosztem edukacji, opieki zdrowotnej (dla której w przyszłorocznym budżecie przewidziano.... cztery procenty), opieki socjalnej, emerytur i innych wydatków będących solą w oku lyberałom. Braki są tak poważne, że przy gorących dyskusjach, jak zmusić kobiety do rodzenia dzieci (jeden z Putinów powiedział nawet, że każda Rosjanka powinna urodzić osiem dzieci) i lansowaniu całkowitego zakazu aborcji, obcinane są pieniądze na tak zwany kapitał matczyny, czyli coś w stylu naszego 500+.
A końca wojny i jej kosztów nie widać.

Drugi niuans zaś to koszty aneksji terytoriów ukraińskich. Okazuje się bowiem, że "nowe republiki", czyli Donbabwe, Ługanda i szczątki Chersońszczyzny w ponad osiemdziesięciu procentach swoich budżetów opierają się na dotacjach z Moskwy, a tylko niecałą jedną piątą pieniędzy mają własnych. 
Imperializm to kosztowna zabawa i zawsze wychodzi tylko wtedy, kiedy rozwój imperium jest konsekwencją wzrostu potencjału gospodarczego, a nie stanowi elementu jego budowy. 

A jak jesteśmy przy gospodarce Jebanarium, to już w cywilnej floty lotniczej ubyło im siedemdziesiąt sześć samolotów, które z braku części zamiennych zostały wycofane i stały się źródłem części zamiennych. 
Ale przecież Rosja radzi sobie z sankcjami i odbudowuje swój potencjał przemysłowy. 

W Mińsku odbył się szczyt Łobuza... OUBZ. Spotkanie zostało zbojkotowane przez Armenię, która jednak... nie opuszcza putinowskiej organizacji. Prezydent Paszynian zażądał od partnerów udostępnienia tajnych dokumentów, dotyczących obrony. Jednocześnie ta sama Armenia zacieśnia partnerstwo z Francją i USA. 
A poza tym, w Mińsku nic szczególnego nie ustalono. Tylko prezydent Kazachstanu opierniczył Bulbenfuehrera, żeby przestał wszystkich straszyć. 



Na Ukrainie rozkręca się kryzys polityczny, który realnie grozi już Majdanem 3.0. 
Struktury bezpieczeństwa biorą się za oligarchów i za polityków, a coraz częściej o korupcję i/lub zdradę oskarżani są przedstawiciele partii rządzącej "Sługa Narodu". 

Politycy prezydenccy z kolei już otwarcie oskarżają wojsko i służby o przygotowywanie zamachu stanu, a niektórzy wręcz domagają się dymisji generała Załużnego. Dodatkowo domagają się, żeby Załużny przedstawił Werhownej Radzie plan prowadzenia wojny. 
- To może od razu poślemy go do Moskwy - 
odpowiadają komentatorzy związani z wojskiem. 

Najbardziej radykalna w żądaniach jest Marianna Bezugla z partii "Sługa Ludu". To ona domaga się, żeby Załużny przedstawił plan prowadzenia wojny. Obśmiał ją przewodniczący komisji obrony w Werchownej Radzie Roman Kostenko (niezależny, pochodzący z Chersonia były pułkownik desantu i jednostek specjalnych, weteran ATO) oraz Jerzy Hudymenko (dziennikarz, polityk i weteran wojny, ciężko ranny podczas wyzwalania Dementijówki na północ od Charkowa w lipcu ubiegłego roku). 


Ze strony komentatorów prowojskowych pod adresem prezydenta Zełeńskiego padają oskarżenia, że dba tylko o swoje słupki poparcia, a nie o sprawy kraju. 
W odpowiedzi środowisko prezydenckie mówi, że to Moskwa inspiruje Majdan 3.0. 

No nie. Nie Moskwa, tylko głupota i nieodpowiedzialność ukraińskich polityków, którzy nie potrafią ugryźć się w porę w język i nie potrafią przyznać się do porażki. Bo to nie Załużny wywołał spór z Polską i innymi krajami o zboże. Nie Załużny rżnął głupa w sprawie rakiety w Przewodowie. Nie Załużny do tego stopnia spartolił relacje z krajami Zachodu, że jedynym partnerem, na którego mogą liczyć Ukraińcy, są Niemcy... Na które nie można liczyć. 

"Ssij, Morawiecki. Tusk wyzwoliciel"

Przykładem na to, jak politycy i część publicystów ukraińskich nie rozumie rzeczywistości politycznej jest ich przekonanie, że Donald Tusk, jako przyszły premier spowoduje odblokowanie granicy polsko-ukraińskiej. Zupełnie nie zarejestrowali wizyty posła Kołodziejczaka, który poparł protestujących. Nie rejestrują także tego, że Donald Tusk znany jest z unikania decyzji, które popsułyby jego wizerunek, ani prorosyjskich powiązań jego zaplecza (w tym Kołodziejczaka). Tak samo, jak w większości nie rejestrują powiązań rosyjsko-niemieckich. Postrzegają świat zero-jedynkowo i jak dzieci są gotowi się obrazić, bo nie dostali zabawki, choć wcześniej dostali ich wiele. 
Przykre, bo z taką mentalnością zmarnują oni wysiłek ukraińskich żołnierzy, a także zwykłych Polaków i Ukraińców, którzy wspólnie pracują nad pokonaniem Rosji. Jeśli Ukraina padnie, będzie to winą wyłącznie ukraińskich niedojrzałych i dziecinnych polityków, którym zabrakło wyobraźni. 

Przykładem kompletnego zgłupienia ukraińskich elit jest wywiad, jakiego szef parlamentarnej frakcji "Sługa Ludu" Dawid Arachamia udzielił Natalii Mosejczuk. Pomijam, że poparł on w niej idiotyczne pomysły, żeby ukraińskie dowództwo omawiało plany wojskowe z posłami. Według niego na tym polega cywilna kontrola nad armią. 


No nie, nie na tym. Tak rozumiana cywilna kontrola nad armią, a w istocie wpierniczanie się polityków w wojsko, doprowadziło do masakry żołnierzy w Sewerodoniecku, a być może i w Mariupolu. 
Ale pomijając to.

Arachamia ujawnia kulisy negocjacji pokojowych w Stambule wiosną 2022 roku, wprost mówiąc, że uzgodnione już porozumienie zablokował Borys Johnson, który przyleciał wtedy do Kijowa i kazał walczyć. 


Oczywiście, moskiewskie pudła rezonansowe już grzeją temat, że Zachód wepchnął Ukrainę w wojnę przez ambicje polityków, którzy "koniecznie chcieli być w NATO, zamiast żyć w zgodzie z Rosją", bo przecież wojna mogła się skończyć półtora roku temu.
Nie mogła, bo nastawienie przeciętnego Ukraińca było takie, że powiesiliby każdego polityka, który zaproponowałby wtedy zakończenie wojny. Szczególnie po Buczy.

Szczyt odpowiedzialności, dostarczanie paliwa propagandzie przeciwnika. Ale to też sugeruje, że sponsorzy Sługi Ludu postanowili utopić prezydenta Zełeńskiego i szukać porozumienia z Rosją. zwalając winę za wojnę na Zachód. 
A ponieważ to wojsko jest najbardziej nastawione bojowo, trzeba je zneutralizować kompromitując najbardziej popularnych dowódców, jak Syrskiego (oskarżanego o fiasko ofensywy i spowodowanie problemów pod Awdijówką - co jest kompletnie bez sensu). Na celowniku znalazł się Załużny, bo wojsko na jego cześć przerabia piosenki poświęcone Banderze. 
No i potwierdza moją hipotezę, że głównym mąciwodą w Kijowie jest Andrzej Jermak, którego od dawna opozycja oskarża o skryte sprzyjanie Rosji. 

I w tym kontekście widziałbym próbę otrucia żony szefa GUR Cyryla Budanowa. Marianna Budanowa poza byciem żoną szefa wywiadu wojskowego jest też współpracownicą mera Kijowa Witalija Kliczko - politycznego rywala prezydenta Zełeńskiego. Kobieta trafiła do szpitala z problemami żołądkowymi, których przyczyną okazały się "metale ciężkie". 


Trucizna miała być podawana w pokarmie. Ponieważ kobieta jest drobna budowy, reakcja nastąpiła natychmiast, dzięki czemu pomoc została udzielona na czas. 
Enigmatycznie sformułowana diagnoza ukrywa, co podano Budanowej, ale najbardziej prawdopodobne są arszenik lub polon. Ten drugi to praktycznie podpis służb rosyjskich. 

Tylko, że moim zdaniem to nie była próba zabójstwa, a ostrzeżenie. Kobiecie podano dawkę, która nie zabija, ale wywołuje reakcję, która wymaga interwencji lekarskiej. Gdyby chodziło o zabójstwo, dawki byłyby małe, ale podawane przez dłuższy czas. Tak, żeby skutki oddziaływania trucizny były nieodwracalne. 
Budanow dostał więc czytelną informację 
- Możemy cię dosięgnąć, bądź grzeczny
Czy będzie "grzeczny"? Wątpię. Nie gość, który karierę zrobił operacjami w terenie, a nie za biurkiem. Podejrzewam, że właśnie teraz się wkurzył. 

A zatem...
Jakaś część ukraińskiego establiszmentu uznała, że wobec słabości militarnej i ekonomicznej Zachodu nie jest w stanie wygrać wojny i chce się dogadać z Rosją. Na drodze tego porozumienia stoją Zełeński, Żałużny i elita wojskowa. 
Czy Ukraina poradzi sobie ze swoją Targowicą? 

Tymczasem na froncie...
Pod Awdijówką sytuacja mieszana. Ukraińcy odzyskali Stepowe, ale utracili kolejne metry na dnie worka przy ulicy Jasynowackiej. Na pozostałych odcinkach wokół twierdzy bez zmian. 

Atak rosyjskich dronów na pojazdy 47 Brygady koło koksowni pod Awdijówką

Z obu stron worka do głównej drogi zaopatrzenia garnizonu ukraińskiego zostało po trzy kilometry. 

Po raz kolejny potwierdza się, że Ukraińcy atakują pod Gorłówką, próbując zająć hałdę przy kamieniołomach i podchodzą do Piwdennego (Południowego).


Gorłówka jest głównym centrum zaopatrzenia i wsparcia zarówno dla wojsk rosyjskich broniących Kurdjumówki, jak i dla atakujących Awdijówkę. Atak w tym miejscu zagraża rosyjskim siłom, co ma na celu odciągnięcie ich od Awdijówki i Kurdjumówki.

Znacznie poważniejsza sytuacja jest pod Bachmutem. 
Na Północy siły ukraińskie zostały zmuszone do wycofania się, a Moskale zajęli większą część Chromowego. 
Podobnie, jak rok wcześniej, niewiele to zmienia. Ukraińcy wycofali się z obszaru zabudowanego. Przed Moskalami jest teraz otwarta przestrzeń, nad którą górują pozycje ukraińskie. 
Dlatego Moskale równolegle atakują na Bogdanówkę, co ma im zabezpieczyć flankę. 

Siły ukraińskie nie są tu zbyt mocne i mają problem z utrzymaniem pozycji.

Zupełnie inaczej jest na odcinku południowym. 
Rosjanie zdają sobie sprawę z tego, o czym pisałem ostatnio, czyli, że muszą kontrolować wzgórza nad Kleszczówką, żeby ją opanować i próbują atakować równiną położoną między Kleszczówką a Iwanówką. 
Ale tego już próbowali rok temu z fatalnym dla nich skutkiem. Artyleria ukraińska na wyżynie koło Iwanówki raczej te ich ataki rozbije ostrzałem z flanki.


W dodatku ukraińskie siły są tu dość mocne. Między innymi lwowscy spadochroniarze z 80 Brygady i część 5 Szturmowej. 

Rosjanie przerzucają siły w rejon Lasu Srebrzańskiego. Atakują też pod Kupjańskiem, ale bez efektów na razie. 

W Jebanarium w zastępstwie poszukiwanego opozycjonisty, który uciekł za granicę posadzili jego brata. 


Baszkirski działacz niepodległościowy Rusłan Gabbasow (po prawej) próbował zorganizować ruch oporu przeciw Rosji, a zagrożony aresztowaniem uciekł na Litwę. Nie zrażone tym rosyjskie siły bezpieczeństwa przyszły po mieszkającego w Ufie jego brata i posadziły go. 
- Powiedz mojemu bratu, że jeśli nie wróci, trafię do więzienia
- powiedział swojej żonie aresztowany.

Rosja to państwo terrorystyczne.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)