Dziennik wojny - doba dwieście pięćdziesiąta pierwsza i dwieście pięćdziesiąta druga drugiego roku (616 i 617)


 

Po rewelacjach tygodnika "Time" o rzekomym konflikcie między prezydentem Zełeńskim i generałem Załużnym ten drugi wypowiedział się dla "The Economist". Przede wszystkim "wziął na klatę" fiasko ofensywy. 
- Nie doceniłem przeciwnika. W każdym normalnym państwie strata stu pięćdziesięciu tysięcy ludzi spowodowałaby niechęć do dalszej wojny, ale nie w Rosji
- powiedział Załużny.
Według generała obecna technologia w zasadzie uniemożliwia przeprowadzenie skrytych koncentracji. 
- My wiemy, co robią oni, oni wiedzą, co szykujemy my.

Kolumna batalionu z Czuwaszji nawet nie dojechała na front, kiedy po drodze zmiotła ją salwa z HIMARSów. Stu bojców poległo



Nie do końca jednak - to już mój komentarz - bo w zeszłym roku pod Bałakliją udało się uzyskać pełne zaskoczenie. Faktem jest jednak, że z jednej strony wykorzystano błędy po stronie rosyjskiej, moment kiedy zawodowe wojsko było już wyczerpane walką, a mobiki jeszcze się nie otrzaskały z frontem. Brak doświadczonych bojców i ich dowódców oraz kompletnie nieprofesjonalne podejście mobików do procedur, połączone z koncentracją "w biegu" pozwoliły uzyskać efekt zaskoczenia. Jest to jednak sytuacja wyjątkowa. Jedna z tych nielicznych, jakie opisałem swego czasu w tekście "Pornografia sukcesu". Budowanie reguły na takich wyjątkach to błąd.


Wracamy do artykułu w "The Economist". Dziennikarze przypominają, że w wyniku prawie półrocznej ofensywy front został przesunięty o jedynie siedemnaście kilometrów. 
Zdaniem generała Załużnego poziom technologiczny obu armii uniemożliwia uzyskanie przewagi przełamującej. Sytuacja coraz bardziej przypomina I wojnę światową i bitwy okopowe. 
Dodaje też tajemniczo, że potrzebne jest coś, co będzie jak proch strzelniczy przeciw armiom uzbrojonym w łuki i włócznie. Rozwój technologiczny nie pokazuje jednak na horyzoncie żadnego takiego przełomu. Zatem tą nową cudowną bronią będzie coś, co połączy już istniejące wysokie technologie w jeden system broni. 

Moim zdaniem tą nową technologią będzie jakaś forma sterowanych z wykorzystaniem GPS dronów wyposażonych w najmocniejsze środki ogniowe. Już nie komercyjne z podwieszanymi granatami, ale w pełni sterowne samoloty, pojazdy, czy jednostki pływające, sterowane zdalnie i półautomatyczne (na przykład reakcja na zbliżającą się rakietę może być uruchamiana autonomicznie, bez aktywności żywego operatora. To da stronie, która te systemy zastosuje, przewagę w postaci nietykalności własnych żołnierzy, zastosowanie znacznie mocniejszego opancerzenia i znacznie silniejszej broni pokładowej.
Ale to gdybanie. 

Załużny podkreśla jednak, że on zamierza kontynuować działania zaczepne wobec Moskali, bo przejście do obrony to wojna okopowa, w której Rosja ma przewagę. 
Pośrednio krytykuje tu (zresztą nie tylko tu) zachodnią szkołę strategii (wprost mówi, że z wyliczeń robionych systemem zachodnim wychodziło, że ofensywa powinna się udać). Chodzi o to, że to sugestie sojuszników i oczekiwanie na przeszkolenie żołnierzy i na broń spowodowało zimową przerwę w działaniach ukraińskich, co dało Rosjanom czas na umocnienie się. 

Obecna sytuacja na froncie jest jakby potwierdzeniem słów generała Załużnego. 
Na północy Moskale próbują dojść do Kupjańska, jednak poza małymi sukcesami koło Masjutówki i Limana Pierwszego nie uzyskali żadnych zmian. 

Na północ od Bachmutu udało się Moskalom podejść nieco w kierunku Bohdanówki  i z Jagodnego na Chromowe, ale jest to działanie pozbawione sensu wobec tego, że Ukraińcy zaczęli ruch z Kleszczówki w kierunku północnym na tyły Bachmutu od strony Opytnego. 
Nawet zatem jeśli Rosjanie dojdą do Chromowego, to za chwilę mogą mieć za plecami siły ukraińskie.



Moskale (rozbita zimą i odtworzona 155 Brygada Piechoty Morskiej) podjęła kolejną próbę ataku na Węglodar. Skutek taki sam, jak dotychczas. 


I finał rosyjskiego natarcia. w trafionym ukraińską rakietą domu ukryło się wcześniej pięciu bojców. Bali się wyjść mimo pożaru i spłonęli żywcem. Film nagrał człowiek z ich oddziału.


Pod Robotynnem szybka akcja pozwoliła Ukraińcom posunąć się kawałek dalej pod wsią Konka. 

Mapka od Tomasza Fita


Najważniejsza bitwa tej fazy wojny toczy się o Awdijówkę, ale wszystko wskazuje na to, że Moskale nie mają szans na zamknięcie twierdzy w kotle i to pomimo tego, że dotarli na północnej flance do rejonu nieumocnionego. 
Straty, jakie ponieśli Moskale, uniemożliwiają im kontynuację działań na szczeblu operacyjnym, choć próby poprawienia sytuacji taktycznej trwają i będą trwać. 

Próby szturmu na Awdijówkę z perspektywy ukraińskiej 47 Brygady, której dwa bataliony spod Robotynnego przerzucone zostały tutaj. 


Na dokładkę Ukraińcy wykonali uderzenie w rejonie Nowokalinowego, przeszli linię kolejową i doszli do drogi, przez co grożą siłom rosyjskim koło Krasnogorówki, że wyjdą im na tyły. 



Jeśli Moskale będą próbowali zamknąć kleszcze wokół Awdijówki, to w pobliżu czekają dwie ukraińskie brygady, w tym jedna elitarna pancerna, gotowe natychmiast uderzyć po skrzydłach. Ponieważ Rosjanie też mają jeszcze nie wykorzystane siły pancerne, może na zachód od Awdijówki dojść do największej od II wojny światowej bitwy czołgów w Europie. 
Szczegółowo kwestię sytuacji pod Awdijówką rozwija Jarosław Wolski. Warto go przeczytać. 

Trochę paniczny wpis dziennikarza Jurija Butusowa o sytuacji pod Awdijówką


Wreszcie odcinek naddnieprzański. 
Ledwie generał Ciepliński został dowódcą rosyjskiej grupy wojsk "Dniepr", a siedziba jej dowództywa oberwała rakietami ATACMS. Przynajmniej jeden oficer nie żyje. Nie wiadomo, czy w budynku był Ciepliński.
Można powiedzieć, że został gorąco powitany.

Ukraiński oddział koło Krynek na lewym brzegu Dniepru

Lądowania na lewym brzegu to działania rozpoznawcze i specjalne, ale ich częstość doprowadziła do tego, że Ukraińcy stworzyli tu zaczątek przyczółka

Pozostając na terenach okupowanych. 
W Jałcie w sanatorium Kirowa  miał zostać postrzelony dyrektor placówki, a przy okazji zdrajca Ukrainy Oleg Carew. Wydarzyć to się miało w nocy z 26 na 27 października. Ranny został odwieziony do szpitala, a winą obarczono Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. 

Rzekomo to ma być film sprzed sanatorium, gdzie postrzelono Carewa

Ale jest pewien niuans...
A nawet kilka.

Po pierwsze, według kanału WCzK-OGPU w rejestrach pogotowia ratunkowego w Jałcie nie ma takiego zgłoszenia i nie ma dyspozycji karetki do sanatorium Kirowa. Żaden szpital nie przyjmował też takiego pacjenta. 
Po drugie, służby w Jałcie nie mają żadnych informacji o zamachu. To znaczy wiedzą, że był, ale nic ponad to. Całość sprawy kontroluje bezpieka, czyli FSB, która skąpo dzieli się wiedzą.
Po trzecie, po południu przed rzekomym zamachem Carew zrobił odprawę kierownictwa sanatorium, po czym wszystkich wysłał do domów, tłumacząc, że ma poufne spotkanie. 
Po czwarte, kilka dni wcześniej Carew był w Moskwie, a dzień przed zamachem w wywiadzie telewizyjnym stwierdził otwarcie:
- Myśleliśmy, że jesteśmy drugą armią świata, a okazało się, że jesteśmy drugą armią na Ukrainie.
Całość wywiadu to jedna wielka krytyka "operacji specjalnej" wraz z decyzją jej rozpoczęcia. 


Oczywiście, telewizja rosyjska pokazała rzekomo zatrzymanego zamachowca. Oczywiście, to o niczym nie świadczy.


Co się zatem stało? 
Nie wiem. Niewykluczone, że zamachu dokonała FSB. Nie na śmierć, bo Carew, choć ma wyraz twarzy niezwiastujący inteligencji, może być jeszcze przydatny, ale tak, żeby zrozumiał, że nie należy gadać za dużo. 
Karetka przed domem należała po prostu do FSB i zabezpieczała całą akcję. 

Tymczasem według Centrum Lewady, gdyby Putin zarządził przerwanie lub zakończenie "operacji specjalnej", poparłoby go siedemdziesiąt procent Rosjan.



Oto jak zadanie pytania zmienia treść odpowiedzi. Do tej pory większość wyrażała poparcie dla napaści na Ukrainę. 

Ten radny rady Petersburga nawoływał do rozmów i zakończenia "operacji specjalnej". Wyłączono mu mikrofon i usłyszał, że:
"To nie jest miejsce na wygłaszanie politycznych oświadczeń!"
Rada miejska to nie jest miejsce na polityczne oświadczenia... A jak spojrzysz Putinowi głęboko w oczy, to zobaczysz szczerego demokratę - cytując jednego z byłych prezydentów USA. 

W Rosji nie milkną echa "pogromu w Machaczkale"
Oficjalne czynniki jako inspiratorów wskazały Ukrainę i GUR, albo Zachodu.
Powiązany z Patruszewem kanał "Generał SWR" twierdzi, że to robota Kadyrowa, chcącego w ten sposób wykroić swój kawałek z trupa Rosji.
Oczywiście wielu wskazuje też służby rosyjskie.

W kolejnych republikach pojawiają się kolejne prowokacje (między innymi podjęto próbę zorganizowania napaści na lotnisko w Inguszetii), a na środowiska identyfikowane radykalnie spadają represje. 

A ten mieszkaniec Moskwy stwierdził, że uczestnicy pogromów postępują dobrze, bo "Żydów należy bić"

Co ciekawe, dane trzech i pół tysiąca zidentyfikowanych uczestników zamieszek trafiły do izraelskiego wywiadu.
I tak służby rosyjskie dodatkowo pozbędą się swoich radykałów rękami służb izraelskich.

Wojsko izraelskie kontynuuje lądową pacyfikację Hamaslandu. 



Nie wygląda to heroicznie. Żeby utrzymać mobilizację społeczną posłom do Knesetu pokazano film o skutkach działań bojówek Hamasu.


Do sieci puszczono też film, pokazujący, że w Strefie Gazy nie ma obszarów cywilnych, bo szkoły, szpitale i domy mieszkalne stoją na tunelach i schronach, wykorzystywanych przez Hamas i wypełnionych amunicją. Trafienie w schron lub tunel niszczy wszystko wokół


Szczególnie, gdy użyje się pocisku niszczącego wszystko wokół.

Houti z Północnego Jemenu, będący sojusznikami Iranu, zaczęli ostrzeliwać Izrael.


Z Izraela na Morze Czerwone wypłynęły fregaty rakietowe, mające pilnować Houti.


Przedstawiciel Hamasu powiedział, że takie ataki, jak 7 października będą powtarzane dopóki Izrael nie zniknie.


Zaś Hezbollach oświadczył, że dopóki Hamas istnieje, to oni się nie wtrącają.



Wracając na terytoria okupowane.
W Wołnowasze na południe od Węglodaru ktoś zamordował dziewięcioosobową rodzinę, nawet małe dzieci. Zostali zabici strzałami z małej odległości w głowy. 


O zbrodnię podejrzewano Ukraińców - u rodziny często gościli rosyjscy bojcy i kadyrowcy. Ostatecznie sprawcami okazali się dwaj wyróżniani wcześniej bojcy niesławnej 155 Brygady Piechoty Morskiej. Miało pójść o bimber, którym handlowali dorośli członkowie tej rodziny. Bimbrownicy odmówili bojcom sprzedaży alkoholu, więc zostali zabici.

Zabójcy kilka dni przed zbrodnią z gubernatorem Wołnowachy (w środku)

Czy tylko mi się tu coś nie klei? 
Jeśli czegoś chcę, to nie zabijam tego, kto mi może to coś dać, tylko zmuszam go, żeby mi dał. Tymczasem zdjęcia ofiar sugerują, że to była egzekucja. 

Bimbrownia, jak każda knajpa, gdzie jest pełno zamroczonych alkoholem bojców, to znakomite miejsce na pozyskiwanie źródeł informacji. Pijany często nie kontroluje, co gada i jest łatwy w manipulacji. 
A co jeśli...
Gospodarze pracowali dla ruchu oporu lub ukraińskiego wywiadu, któryś z bojców się wygadał (na przykład o terminie i kierunku ataku), zorientował się, że chlapnął za dużo i żeby go własny kontrwywiad nie wziął za frak, zlikwidował jedyne ogniwo, mogące na niego naprowadzić śledczych? 
Co, jeśli to robota FSB, a bojcy zostali wrobieni? 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)