Dziennik wojny - dzień dwieście siedemdziesiąty czwarty, dwieście siedemdziesiąty piąty i dwieście siedemdziesiąty szósty drugiego roku (639, 640 i 641)

 

"CYRK"

Zacznę od kontekstu krajowego, bo jest dość ciekawy.
Od paru tygodni trwa blokada polsko-ukraińskich przejść granicznych przez coś, co się nazywa "Oszukana wieś". Podłożem jest kwestia ukraińskiego zboża, które w wyniku liberalizacji zasad handlu z UE zalało europejskie rynki, w tym rynek polski. Protesty odbywają się w wielu krajach, nie tylko w Polsce, bo jedno to pomoc, a drugie, to wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji do zarabiania pieniędzy. 
Oczywiście, dotychczasowa opozycja leje w obecny rząd tym tematem, jak w kaczy kuper. Sami Ukraińcy uważają, że "proeuropejska Koalicja Obywatelska" pomoże im rozwiązać problem lepiej, niż "ksenofobiczny i antyeuropejski PiS".
Ze strony ukraińskiej padają też twierdzenia, że to blokady opóźniają pomoc wojskową i humanitarną, co jest bzdurą wierutną. Raz, że pomoc wojskowa idzie specjalnymi transportami i w żadnych korkach nie stoi, dwa że fundacje pomocowe same zaprzeczyły, by ich transporty były blokowane. 

A teraz trochę ciekawostek. 
Jednym z liderów blokad jest pan Rafał Mekler, polityk Konfederacji, który nie ukrywa swoich prorosyjskich poglądów, a wręcz od początku rosyjskiej inwazji działa na rzecz sabotowania polskiej pomocy dla Ukrainy. 


Protestujących poparła oczywiście Konfederacja. Dziwne byłoby, gdyby tego nie zrobili. 
Tu jednak następuje pierwszy plot twist w całej tej historii. Wśród blokujących pojawił się z wyrazami poparcia... 



Poseł z ramienia Koalicji Obywatelskiej Michał Kołodziejczak! 

Czy szefowie "proeuropejskiej Koalicji Obywatelskiej" o tym wiedzieli? Nie wiem. Ale biorąc go na listy wiedzieli, że wielokrotnie wyrażał opinie prorosyjskie. 

I tak po raz nie wiem, który ukraińscy politycy i publicyści okazali się łatwymi do ogrania dziećmi. 

Ale to nie koniec ciekawostek. 
Pierwsze skrzypce w proteście mają bowiem grać fajni, pracowici ludzie z Łukowa, specjalizujący się dotąd w... przemycie papierosów i alkoholu. 
Na lokalnych forach miejscowi wytykają im równo ciemne interesy. 






Ktoś powie, że przecież protest jest słuszny, bo problem istnieje.
Na tej zasadzie komunizm jest słuszny, bo problem wyzysku pracowników istnieje. 

Oczywiście, błędne, żeby nie powiedzieć naiwne, decyzje Brukseli (które w pewnym stopniu były przez Polskę blokowane i o to był przecież straszny jazgot ze strony "europejczyków") dały pole do działania szalbierzom z obu stron granicy. Ale cała akcja nie ma na celu poprawy sytuacji rolników, którzy w większości nie mają z tym nic wspólnego, tylko jest elementem rosyjskich działań hybrydowych, obliczonych na popsucie zbyt dobrych z perspektywy Moskwy relacji polsko-ukraińskich na poziomie społecznym i indywidualnym. 
 
To jest akcja z gatunku żerujących na niezależnych od nikogo dylematach sytuacji kryzysowych, komu pomóc, a komu nie i jak pomóc, żeby jak najmniej zaszkodzić. To ten problem, jaki mają ratownicy podczas triażu, gdy decydują, komu pomagają, kto może poczekać, a komu pozwolą umrzeć. I tu nie ma dobrych rozwiązań. Zawsze ktoś jest przegrany. 

I na pomocy udzielanej bardziej potrzebującym zawsze ktoś jest stratny. Niektórzy jednak wolą żałować róż, kiedy płonie las.

Drugą gorzką pigułkę sprzedał Ukraińcom niemiecki dziennik Der Bild, w którym niejaki Julian Röpcke snuje prognozy co do planów Zachodu odnośnie Ukrainy. Według niego Niemcy i USA mają poprzez ograniczenie pomocy dla Kijowa zmusić Ukraińców do negocjacji z Moskwą. 


Julian Röpcke to propagandysta Berlina niejednokrotnie przedstawiający optykę i koncepcje rodzące się Kancelarii Rze... Urzędzie Kanclerskim. Można zatem przyjąć, że takie są pomysły Berlina, dla którego przedłużająca się wojna jest kłopotem. 
Pomysły te wiążą się też z tym, że wyrok niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego zabronił wykorzystywać specjalnych limitów zadłużenia, przewidzianych na zwalczanie epidemii covid-19, do celów innych, niż zapisane w odpowiedniej ustawie. A to oznacza, że rządowi RFN brakuje ośmiu miliardów euro. Nie tylko na Ukrainę. To największy deficyt budżetowy od lat. 

"Lewa" kasa niemieckiego rządu (na górze) i oficjalny budżet (na dole)


Czy USA na to pójdą? Można mieć takie wrażenia, bo rzeczywiście zawirowania z budżetem i naciski ze strony trumpistów wśród Republikanów prowadzą do pewnego ograniczenia amerykańskiego wsparcia. 
Z drugiej strony dla USA taki scenariusz wcale nie jest dobry. Odwrócenie się od Ukrainy spowoduje upadek autorytetu nie tylko prezydenta Zełeńskiego, ale całego prozachodniego establiszmentu. To otworzy drogę siłom prorosyjskim, a w efekcie Stany utracą to, na czym im najbardziej zależy, czyli stabilizację wschodniej flanki przed starciem z Chinami. I na to strategicznie nie mogą sobie pozwolić. 
Celem Stanów nie jest zatem wygrana Ukrainy, ale wyłączenie Rosji z globalnej gry, a drogą do tego jest wykrwawienie Rosji na Ukrainie. Dlatego nie mogą przestać wspierać Kijowa na poziomie, umożliwiającym skuteczną obronę. 
Natomiast według prezydenta Czech Petra Pavla (emerytowanego generała) klęska Rosji na Ukrainie da światu pięć do siedmiu lat czasu na przygotowanie się do kolejnego starcia z Hunami. 
Adwokatem Ukrainy jest również Wielka Brytania, w której niedawno ministrem spraw zagranicznych został Borys Johnson, jak wiemy, polityk mocno proukraiński i antyrosyjski.

- Nie mów mi, że nie możesz sobie pozwolić na mobilizację swojego przemysłu, aby Ukraina wygrała - powiedział do europejskich polityków i liderów opinii zgromadzonych w Lucernie brytyjski emerytowany generał sir Richard Barrons. - Wyobrażacie sobie gospodarkę o wartości 15 bilionów euro rocznie. Dajcie mi 75 miliardów euro rocznie przez 2-3 lata, a ja zadbam o zwycięstwo ukraińskiej armii. Tu nie chodzi o to, czy jest to opłacalne. Chodzi o wybór, o kompetencje. 

Sytuacja na froncie różna, zależnie od odcinka.
Nad Dnieprem względna stabilizacja sytuacji. Brak większej aktywności po obu stronach, nie licząc bombardowań. Moskale uznali, że warunki nie pozwalają Ukraińcom na przeprowadzenie obecnie dużej operacji desantowej i przerzucają jednostki w najsłabszy rejon, czyli pod Robotynne, gdzie Ukraińcy co i rusz posuwają się kawałek do przodu.

"Ptaki Madziara" w ciągu kilkudziesięciu SEKUND reagują na rosyjski atak i uderzają dronem. Lewy brzeg Dniepru

Zaporoże. Ostatni żywy Moskal na pozycji wzięty do niewoli przez SZU

Zniszczenie rosyjskiego magazynu min przeciwpancernych na Zaporożu


Pod Awdijówką sytuacja sił ukraińskich uległa pogorszeniu. Moskale zajęli strefę przemysłową i powoli posuwają się dalej. Jednocześnie próbują wciąż uderzać na skrzydłach.
O ile jednak na oddziały przeskrzydlające czekają w odwodzie silne jednostki ukraińskie, to dostarczenie pomocy oddziałom na dnie worka, czyli właśnie w strefie przemysłowej, jest na granicy wykonalności. Poza tym, to zbyt wysokie ryzyko, że w razie niepowodzenia duże siły zostaną zamknięte w kotle. 
Ukrańcy będą więc raczej czekali na rosyjskie uderzenie skrzydłami i krok za krokiem oddawali Awdijówkę aż do wyrównania frontu. To zmusza Rosjan do mozolnego i kosztownego zajmowania wsi atakami czołowymi. 
Sytuacja jest tu zatem zbliżona do tego, co było w Bachmucie i niewykluczone, że podobnie się to zakończy - Rosjanie osiągną drogo okupiony sukces, który niczego im nie da.

Z Awdijówki można co prawda wyprowadzić uderzenia oskrzydlające na Bachmut i Wielką Nowosiłkę, ale żeby miały one sens strategiczny, musi pójść atak z przeciwnego skrzydła, czyli spod Bachmutu, czy Wielkiej Nowosiłki. Tyle, że sytuacja strategiczna Rosjan nie umożliwia przeprowadzenia takiego ataku. Co prawda rozpaczliwie próbują odzyskać pozycje pod Kleszczówką i Andrzejówką. ale to raczej ratowanie sytuacji Bachmutu, a nie przygotowywanie podstawy wyjściowej do ataku. 

O tym, jak poważny jest upadek rosyjskiej armii pokazuje fakt, że cały jej prawie wysiłek ofensywny skupiony jest na jednej wiosce, której zdobycie niewiele im daje.

Pod Bachmutem trwają, jak napisałem, rosyjskie próby odbicia Kleszczówki i Andrzejówki. Z niewielkimi sukcesami Rosjan, niewiele zmieniającymi ogólną sytuację. 



Skutek ukraińskich ataków dronami pod Kleszczówką


Z kolei na odcinku Lasu Srebriańskiego na północ od Białogórówki (koło Krzemiennej), Rosjanie wytracili impet i do ataków przeszli Ukraińcy. 
Reszta frontu generalnie stoi. 

Brytyjczycy potwierdzili wcześniejsze informacje społeczności wywiadowczej Bellingcat, że Moskale przerzucili swoje systemy obrony przeciwlotniczej na Ukrainę. Oznacza to, że ukraińskie uderzenia w rosyjską OPL są na tyle skuteczne, że stała się ona dziurawa. Zniszczenie systemów OPL jest warunkiem wywalczenia przewagi w powietrzu, a bez niej nie ma co marzyć o skutecznej ofensywie. 

W rocznicę Hołodomoru Moskale przeprowadzili masowy atak dronami Szahid na Ukrainę, głównie na Kijów.




W odpowiedzi Ukraińcy uderzyli w systemy energetyczne na terytoriach okupowanych. W kilku miastach Donbabwe i w Mariupolu padło zasilanie.

Uderzenie w podstację w Makijówce koło Doniecka

W Czelabińsku w Rosji w powietrze wyleciała fabryka traktorów. Tak, produkuje się tam czołgi.


Natomiast w Krym uderzył największy od lat sztorm na Morzu Czarnym. Fale dochodzą do wysokości ośmiu metrów.




Bóg nie pierwszy raz pokazuje Rosjanom, że ich nie lubi. Ciekawe, w jakim stanie będzie potem Flota Czarnomorska.

Na koniec jeszcze coś krajowego. Pojawiła się książka Zbigniewa Parafianowicza o udziale Polski w wojnie na Ukrainie. Podawane jest sporo smaczków i szczegółów weryfikujących różne opinie. Sam przeczytam z ciekawością.



A na już można odsłuchać wywiad z autorem.








Komentarze

  1. Jak ten świat się zmienia..To co wczoraj było drugorzędne, staje się leadem. Poważny to Pan nie jesteś, szkoda czasu na czytanie.

    „O proteście przewoźników na granicy nic pan nie napisze? Uważa pan ,jak Suski,że jest ten protest nieuzasadniony?

    ODPOWIEDZUSUŃ

    Skipper24 listopada 2023 04:23
    Piszę o wojnie i w kontekście wojny, a ten wątek jest drugorzędny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabolało? Miało zaboleć.
      W kontekście wojny wątek jest drugorzędny, ale zawsze warto ujawnić, kto wyciera sobie mordę patriotyzmem.

      Usuń
  2. Ciebie kruca bomba zabolało, jak Cię Twój oficer prowadzący opier....lił i podyktował Ci tezy do kolejnego wpisu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jestem oficerem, dzieciaku. I nie używaj słów, których nie rozumiesz.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - dzień sto dziewięćdziesiąty trzeci, sto dziewięćdziesiąty czwarty, sto dziewięćdziesiąty piąty, sto dziewięćdziesiąty szósty, sto dziewięćdziesiąty siódmy, sto dziewięćdziesiąty ósmy, sto dziewięćdziesiąty dziewiąty, dwusetny, dwusetny pierwszy, dwusetny drugi, dwusetny trzeci, dwusetny czwarty, dwusetny piąty, dwusetny szósty, dwusetny siódmy, dwusetny ósmy, dwusetny dziewiąty, dwieście dziesiąty, dwieście jedenasty, dwieście dwunasty, dwieście trzynasty, dwieście czternasty, dwieście piętnasty, dwieście szesnasty, dwieście siedemnasty, dwieście osiemnasty, dwieście dziewiętnasty, dwieście dwudziesty (922, 923, 924, 925, 926, 927, 928, 929, 930, 931, 931, 932, 933, 934, 935, 936, 937, 938, 939, 940, 941, 942, 943, 944, 945, 946, 947, 948, 949, 950)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)