Dziennik wojny - dzień dwieście pierwszy i dwieście drugi drugiego roku (566 i 567)


Najpierw o sytuacji na Kaukazie, bo się robi ciekawie. 
Armenia zerwała się Rosji ze sznurka, co oczywiście z jednej strony nie może ujść kary, a z drugiej, daje Azerbejdżanowi swobodę ruchu w kwestii rozstrzygnięcia spornych kwestii. 
W zasadzie obaj przywódcy, Paszynian (Armenia) i Alijew (Azerbejdżan) chcą zawrzeć trwały pokój. Ale obaj zbudowali swoją władzę na militaryźmie i patriotyźmie, zatrącającym o nacjonalizm, więc są poniekąd zakładnikami popierających ich radykałów. W dodatku mówimy o Kaukazie, gdzie nawet ślub nie może się odbyć bez choćby symbolicznej przemocy. 
Obecny konflikt to właśnie ustalanie reguł, na jakich opierać się będzie układ pokojowy. 

Punktem wyjścia jest z jednej strony trwający od XVI wieku konflikt irańsko-turecki, z drugiej polityka narodowościowa Rosji, a szczególnie Związku Sowieckiego. Pierwszy doprowadził do tego, że na południu Kaukazu powstała mozaika etniczna, uniemożliwiająca w istocie ustalenie, większych zwartych skupisk poszczególnych etnosów. W jednej wsi mieszkają Azerowie, a w sąsiedniej Ormianie. I tak na przemian. Dopóki jedni i drudzy byli pod jednym panowaniem, jakoś to było, ale po 1920 roku, po zawarciu sowiecko-tureckiego układu, uznającego, że Azerbejdżan i Armenia wchodzą w skład ZSRS i utworzeniu sowieckich republik Armenii i Azerbejdżanu, zaczęły się generować problemy. 

I tak azerski w większości Nachiczewan od Azerbejdżanu właściwego został oddzielony ormiańskim regionem Sjunik. Z kolei na terenie Azerbejdżanu znajduje się od wieków ormiański Górski Karabach - Arcach. Mimo, że Ormianie stanowili tam większość od przynajmniej V wieku, carska Rosja włączyła go do prowincji Azerbejdżanu, bo samą Armenię wchłonęła piętnaście lat później. 
Po utworzeniu ZSRS Górski Karabach (po epizodzie niezależności) został ponownie włączony do Azerbejdżanu. 
W latach dziewięćdziesiątych w wyniku wojny ormiańsko-azerskiej Ormianom udało się uzyskać tam szeroką autonomię, będącą w zasadzie pełną niezależnością pod protektoratem Rosji. Dopiero w 2020 roku Azerbejdżan odzyskał w wyniku kolejnej wojny kontrolę nad Arcachem. 


I teraz:
  • Armenia godzi się na to, że utraciła Górski Karabach, ale chce zachować przynajmniej pozory kontroli,
  • Azerbejdżan chce całkowicie podporządkować sobie region, uznając go za konia trojańskiego,
  • Armenia chce eksterytorialnej drogi do Górskiego Karabachu,
  • Azerbejdżan chce lądowego połączenia z Nachiczewanem,
  • Turcja chce zbudować imperium wszystkich Turków,
  • Iran chce mieć przez Armenię i Gruzję dostęp do Rosji (który utraci, jeśli Azerowie dostaną Sjunik),
  • Rosja chce odegrać się na obu zbuntowanych prowincjach. 
Początek wspólnych ćwiczeń armeńsko-amerykańskich. jednocześnie Armenia odmawia udziału w ćwiczeniach stworzonej przez Rosję antynatowskiej organizacji OUBZ.


A zatem:
  • Armenia wdraża procedury uznania kompetencji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze i grozi Putinowi aresztowaniem, 
  • po czym przeprowadza wybory w Górnym Karabachu,
  • co Azerbejdżan uznaje za ingerencję w swoje wewnętrzne sprawy
  • i wykorzystuje, do prób przesunięcia zachodniej granicy kraju (nieuregulowanej) w stronę Nahciczewania,
  • Iran protestuje i grozi, że atak na Armenię będzie atakiem na Iran,
  • Turcja stwierdza, że jak się Iran wmiesza, to Ankara nie będzie bierna, ale chętnie pomediuje,
  • Izrael stwierdza, że chętnie skorzysta z okazji, żeby dokopać mułłom, 
  • Rosja zaś wysyła jednostki specjalne i wagnerowców, które raz wspierają jednych, raz drugich i szykują się do przewrotu w Armenii.
Prezydent Armenii Paszynian twierdzi, że do Armenii władze Rosji skierowały dwanaście tysięcy wagnerowców. Dwa tygodnie temu było ich cztery razy mniej

Przy okazji przypomina się, że drugi samolot Prigożyna lądował w Azerbejdżanie. Ukraiński GUR, który potwierdził śmierć Dymitra "Wagnera" Utkina, przyznał, że co do Prigożyna nie jest to pewne. Oczywiście, może to być kolejny trolling, ale może...

Zrozumieliście? 
Nie?
Nie szkodzi, to Kaukaz. 

Moskale ciągle bombardują ukraińskie cele cywilne. Według brytyjskiego wywiadu udało im się zwiększyć produkcję rakiet Ch 101/555 powyżej poziomu przedwojennego. 
Było to możliwe między innymi dzięki Niemcom, którzy pojęcie honoru stracili już dawno temu pod Verdun i teraz są już tylko bezmyślnymi sklepikarzami. 
Niemcy nie mogli przeboleć zerwania kontraktów z Rosją, więc zaczęli sprzedawać swoje towary, w tym elektronikę, krajom Azji Środkowej, skąd są one reeksportowane do Rosji.
Ale nie tylko firmy niemieckie są na tej czarnej liście. Japońskie, wbrew polityce rządu Jego Cesarskiej Mości, również. 
Cóż, najgorsze, co może spotkać świat, to rządy sklepikarzy. 

Ale nie ma tego złego. Na podstawie analiz torów lotów rakiet balistycznych Iskander Ukraińcom udało się opracować schemat ich trajektorii. To bardzo ważne, bo pozwoli opracować procedurę zestrzeliwania tych rakiet i zaprogramować systemy obrony przeciwlotniczej. 


Trajektorie rakiet Iskander, zależnie od odległości do celu. Widać, że tor lotu pocisku krótkiego zasięgu jest bardziej płaski, niż w przypadku rakiety o największym zasięgu. To przekłada się i na prędkość, i na czas, jaki ma OPL na zniszczenie pocisku

To powoduje, że w strefie przechwycenia, która ma promień dwudziestu kilometrów, rakieta przebywa bardzo krótko - im większy ma zasięg, tym krócej. Na zniszczenie pocisków o zasięgu powyżej pięciuset kilometrów OPL ma mniej, niż dwadzieścia sekund. 

Rosjanie kontynuują też ataki na infrastrukturę portową Odesy i Izmaiła. Ten drugi port został dziś w  nocy zaatakowany przez ponad trzydzieści dronów Szahid. 


Ataki te nie zawsze są celne. Zdarzyło się i to nie raz, że drony spadły na terytorium sąsiedniej Rumunii. 

Dokładnie w tym rejonie. Jak widać nikomu to bezpośrednio nie groziło, ale wybuchł spory skandal, szczególnie, że w pierwszych dniach władze Rumunii strzeliły karpia i udawały, że nic się nie stało. Amerykanom tak bardzo zależy na nieangażowaniu NATO w konflikt na Ukrainie, że naciskają na poszkodowanych sojuszników, żeby w takich przypadkach wyciszali temat. Rumuni wyciszyć się nie dali. Lokalne władze domagają się od rządu ewakuacji najbardziej zagrożonych miejscowości. 


Wybuch na terenie Rumunii widziany z Odesy

Na razie władze Rumunii na granicy z Ukrainą budują takie schrony. Zwiększyła też ochronę przeciwlotniczą na granicy z Ukrainą

Ukraińcy oczywiście nie pozostają bierni, ale ich ciosy, tradycyjnie to solidne kopy w jaja. Dziś w nocy zaatakowane zostały doki w Sewastopolu, w których naprawiany był okręt desantowy "Mińsk" oraz okręt podwodny "Rostów nad Donem". Uderzenie zostało wykonane za pomocą rakiet manewrujących typu cruise oraz być może dronów morskich. 


Oba okręty zostały zniszczone. Szczególnie likwidacja "Rostowa nad Donem" jest ważna, bo ta zaledwie dziesięcioletnia jednostka brała udział w ostrzeliwaniu Ukrainy rakietami Kalibr. 

Pod wodę miał pójść także kuter Tuńczyk.


Sołowiow przeżywa kolejne straty Moskali i zapowiada uderzenia odwetowe na kraje zachodnie i Polskę

Sprawa ma ciekawy wątek. Podobno tuż przed atakiem w rejonie Krymu wyłączony został system Starlink, używany przez wojsko ukraińskie do komunikacji i naprowadzania dronów. System na początku inwazji dostarczyła firma Elona Muska "Space X". Jednak od prawie początku są z nim problemy, a Musk kilkakrotnie wyłączał i zakłócał systemy, między innymi podczas kontrofensywy ukraińskiej pod Charkowem. 


Niedawno wyszło na jaw, że we wrześniu ubiegłego roku podczas próby ataku dronami morskimi na rosyjską flotę Musk wyłączył Starlinka w rejonie wybrzeży Krymu. Łączność z dronami została zerwana, a statki morze wyrzuciło na brzeg.
Musk twierdzi, że on niczego nie wyłączał, a wręcz na prośbę Ukrainy włączył, ale Senat USA mu nie wierzy i zamierza wszcząć w tej sprawie dochodzenie. 


Według biografa Muska podjął on ostatecznie decyzję o przekazaniu w zarząd Pentagonu tej części systemu Starlink, która jest wykorzystywana podczas wojny na Ukrainie.

A przy okazji wspomnijmy o jedynej na świecie galerze parowej, która dzięki dymowi z komina jest widoczna z kosmosu bez przyrządów optycznych, czyli psesudo-lotniskowcu "Admirał Kuzniecow", którego jedynym sukcesem jest jak dotąd zatopienie własnego pływającego doku. 

A na froncie sytuacja rozwija się pomyślnie dla Ukrainy. 

Siły Zbrojne Ukrainy wdarły się do umocnień rosyjskich koło Nowopokropówki. Trwają walki w okopach. Jaki będzie wynik, dopiero się okaże. Sytuacja od kilku dni jest zmienna. Do piachu poszedł kolejny rosyjski pułk (1152), który walczył tylko dwa tygodnie. 


Film z kamery zainstalowanej chyba na karabinie, sądząc z ruchów. Rosyjski patrol w szarej strefie w Nowopokropówce. Najpierw idą do punktu, w którym mają wykonać zadanie, po drodze widzą i komentują ślady po ukraińskim ostrzale. To właśnie jest podstawa działań obu stron w tej wojnie: artyleria oczyszcza teren, a piechota go zajmuje. Na końcu zostają ostrzelani przez Ukraińców i orientują się, że są obserwowani z drona. 


Na południe od Bachmutu trwa oczyszczanie Kleszczówki i Andrzejówki. Rosyjskie jednostki w większości wycofały się na wschód. 

Rosyjska 83 Brygada Desantowo-Szturmowa, obciążona udziałem w masakrze w Buczy, została po raz drugi zlikwidowana. Poprzednio zresetowała ją ukraińska 128 Górska Brygada Szturmowa pod Chersoniem. 

Ukraińscy żołnierze w Kleszczówce

Na północnej flance Bachmutu sytuacja bez zmian. Silnie obsadzony przez rosyjską piechotę rejon Zalizniańskiego (Żelazowskiego) oraz Paraskowiówki uniemożliwia na razie natarcie na tym odcinku. Ukraińcy zwiększyli zatem nacisk od północy na Soledar, próbując rozciągnąć rosyjskie siły. 

Mapki od Kartina Masłom

Problem z tym, że - co widać na stworzonej przez Deep State mapce uderzeń w rosyjską logistykę - południowy odcinek ma znacznie słabszą logistykę, niż północny. Aż do drogi Bachmut-Opytne-Odradówka-Mikołajówka Druga nie ma w zasadzie żadnych trwałych arterii logistycznych. Rzutuje to na zdolności bojowe Rosjan (wielokrotnie opisywane problemy z zaopatrzeniem). Na odcinku północnym od Pilipczatyne do Orzechowo-Wasylówki istnieje możliwość regularnego zaopatrywania bojców. 



Pozostałe odcinki bez zmian. 

Wspomniałem poprzednio szyderczo o rosyjskim sprzeciwie wobec zakazu wyświetlania filmu Barbie. 
Oczywiście, opór wobec wojny też jest, ale jest bardzo słaby. To coś, jak postawa Sophie Schol i jej organizacji "Biała Róża" wobec hitleryzmu w Niemczech. Było, ale nie miało wpływu na sytuację. 

Ołena Kożewnikowa (imię wskazuje na ukraińskie pochodzenie) pojawiła się na Placu Czerwonym w Moskwie, przed siedzibą rosyjskich władz owinięta ukraińską flagą. 

W Petersburgu koło komisji wojskowej eksplodował ładunek wybuchowy

W tym samym Petersburgu jakaś kobieta spróbowała podpalić inną komisję wojskową

Rosyjski Korpus Ochotniczy przeprowadził kolejny rajd na Obwód Białogrodzki (to chyba jedyna realna forma oporu)

Przy okazji, w ramach armii ukraińskiej ,tworzona będzie kolejna jednostka narodowa - Legion Baszkirski. Odpowiednia umowa z baszkirskimi organizacjami narodowymi została już podpisana. 

Tymczasem w Jebanarium aresztowano dwóch generałów, odpowiedzialnych za obronę powietrzną Moskwy. 

Ośmioletnia Wala Żurbenko została uprowadzona z domu i wywieziona do Rosji, jak co najmniej dwadzieścia tysięcy innych ukraińskich dzieci. Powrót do domu na razie przeżywa tylko w snach.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)