Dziennik wojny - dzień dwieście dziewiąty i dwieście dziesiąty drugiego roku (574 i 575)

 

Do czasu otwarcia sali szpitalnej Kadyrow jest uznawany jednocześnie za żywego i umarłego. Taki Don Schroedingera

No właśnie. Wciąż nie wiadomo, co z Kadyrowem. Podobno miał przeszczep nerki, ale ta się nie przyjęła. Plotki o jego ciężkim stanie nasilają się i coraz więcej osób pisze o zgonie. 
Poprzednio jednak pisałem, jakie to dla religijnych muzułmanów rodzi implikacje. Ale od czego jest medycyna. Arafata w stanie warzywa podtrzymywano miesiąc, zanim dano mu spokojnie umrzeć. Do tego czasu posprzątano wiele związanych z nim spraw (głównie finansowych). 

Na profilu Kadyrowa pojawiło się nagranie, mające wyjaśnić jego pobyt w moskiewskim szpitalu. Rzekomo odwiedzał ciężko chorego, w zasadzie umierającego wujka.


Na filmie Don Pulpet Don Tik-tok Kaukazu jest szczupły, nie ma opuchniętej twarzy, ani siwiejącej brody. Jest zdecydowanie młodszy, niż na filmie podanym kilka dni temu. 

Czyli tak, w weekend gruby i spuchnięty Kadyrow spaceruje po Groznym, a w czwartek po niecałym tygodniu szczupły odwiedza wujka w szpitalu w Moskwie. 
To on pieszo przeszedł z Groznego do Moskwy, że tak schudł? 


A swoją drogą, na filmie z Groznego analitycy zauważyli śnieg, a w Czeczenii jest obecnie ciepło. 

"Dziękuję za nerkę"


Pozostając na Kaukazie. 
Wojna azersko-karabachska chyba pobiła rekord i jest najkrótszą wojną w historii. Po nieco ponad dobie (nieco liczone w minutach) "armia" Arcachu została zredukowana o połowę i skończyła jej się amunicja. 
Azerbejdżan nie zaatakował terytorium Armenii właściwej. Prezydent Armenii Paszynian powiedział, że jego kraj nie będzie interweniował. Rosja stwierdziła, że Azerbejdżan działa na swoim terytorium, ale Paszynian powinien odejść (Moskwa dała to jako warunek swojej pomocy w rozwiązaniu konfliktu). 
Górny Karabach skapitulował. Ustalane są reguły reintegracji terytorium z Azerbejdżanem, a Ormianie, którzy nie chcą pozostać w tym kraju, zgromadzili się na lotnisku w Stepanakercie. 


W stolicy Armenii Jerewaniu tysiące ludzi protestują przeciw bierności rządu wobec akcji Azerbejdżanu. W czasie wiecu ogłoszone zostało utworzenie w parlamencie specjalnej grupy, która ma na celu usunięcie Paszyniana z urzędu. 



A jednocześnie wyzywana od najgorszych jest Rosja, jako ta, która gwarantowała Armenii bezpieczeństwo i palcem nie kiwnęła. 


I tak Moskwa straciła za jednym zamachem i Azerbejdżan, i Armenię. Po prostu nie jest już tam potrzebna nikomu do niczego.
Oczywiście, to nie znaczy, że nie będą próbowała przy pomocy swojej agentury i pożytecznych idiotów odzyskać swoich wpływów, ale będzie to już znacznie trudniejsze, jeśli Armenia i Azerbejdżan zawrą pokój i Rosja nie będzie miała czego "gwarantować".

Przy okazji doszło do ciekawego qui pro quo. Rosjanie, formalnie będący siłami pokojowymi, chcąc przymusić Armenię do współpracy z Moskwą przez kilka miesięcy uczestniczyli w azerskich atakach i prowokacjach. 


Jednak w czasie wojny armia Azerbejdżanu ostrzelała kilka stanowisk rosyjskich wojsk oraz samochód, którym jechali kacapscy oficerowie. Dwóch pułkowników, podpułkownik i kapitan zginęli.


Azerowie oficjalnie przeprosili i zapowiedzieli ukaranie winnych "pomyłki", ale w Rosji nikt w pomyłkę nie wierzy. Azerowie nienawidzą Rosjan bardziej, niż Ormian. 

Pora na Gruzję, ale tu sytuacja jest bardziej złożona i przypomina to, co było u nas między 2007 a 2010 rokiem: mizdrzący się do Moskwy rząd i prozachodnia pani prezydent. Nawet awantury o samolot, żeby prezydent poleciała za granicę są identyczne. Modus operandi roSSyjskiej agentury. 
Teraz chcą panią prezydent odwołać, bo ośmieliła się wbrew stanowisku rządu Gruzji polecieć do Polski. 

I jak jesteśmy przy teatrze, to relacje polsko-ukraińskie. 
Na pierwszy rzut oka tak źle nie było od początku rosyjskiej inwazji. 
W rzeczywistości...
W rzeczywistości to nie takie proste. 
Wielu rzeczy zakulisowych nie wiemy i być może dowiemy się po latach, ale jeśli tak gwałtownie zmienia się narracja po obu stronach, to albo konflikt tlił się od dawna i teraz się ujawnił - na co nic nie wskazuje, albo jest drugie dno. 
Jakie jest to drugie dno? Albo kilka drugich den. 
Przede wszystkim wewnętrzna polityka i Polski, i Ukrainy. Polacy dostali od rządu ukraińskiego ogromne przywileje. Na Ukrainie działa już sześćset polskich firm, pracujących nad odbudową tego kraju, a dwa tysiące zarejestrowało się, że ma taki zamiar. Oznacza to, że coraz więcej Ukraińców pracuje na Ukrainie "u Polaka". 
Ale na Ukrainie wciąż silny jest resentyment "polskiego pana". Przecież byli tym tresowani przez trzysta lat, a i nasi bogacze nie są tu bez winy, o czym pisała prasa galicyjska jeszcze przed I wojną światową. Im dalej na wschód, tym mityczny "polski pan" bardziej straszy i tym ludzie są bardziej podatni na rosyjską propagandę (mówił mi znajomy, że w głębi Ukrainy bardzo dużo ludzi jest przekonanych - w ślad za rosyjską propagandą), że ich miasta bombarduje wojsko ukraińskie).
Do tego oficjalna propaganda podkreśla wspólną polsko-ukraińską historię, w Obwodzie Połtawskim wprowadzono w szkołach język polski. Od początku sierpnia wróciły ekshumacje na Wołyniu.
To woda na młyn rosyjskiej propagandy, opowiadającej o przymusowym nauczaniu dzieci polskiego, czy o wysiedlaniu Ukraińców, żeby zrobić miejsce polskim osadnikom. Straszącej, że Ukraina staje się znów polską kolonią.
Nie znamy jak głęboki rezonans miała ta propaganda na Ukrainie, ale skoro są tam ludzie wciąż nie wierzący w rosyjską agresję i zbrodnie bojców, to musiało to padać na podatny grunt.

"Wiadomości o Polce: isnienią.
Komentarze:..." 
Grafika z mediów ukraińskich szydząca z podatności publiki na antypolską propagandę

To lustrzana sytuacja dom tego, co jest u nas, gdzie żywa jest pamięć o zbrodniach UPA nie tylko na Wołyniu. Wystarczy informacja, że jakiś podrzędny polityk ukraiński coś palnie, a w mediach społecznościowych u nas wrze. Ile było plotek o "przywilejach" dla Ukraińców w Polsce. Ile razy słyszałem brednie, że jeżdżą zbyt drogimi samochodami (bo pewnie miał ukraść tani, żeby Polak nie czuł się zawistny). 
I u nas, jak i u nich żeruje na tym moskiewska propaganda. 

W tej sytuacji kontrolowany konflikt jest obu krajom na rękę. Z jednej strony blokuje możliwość podbijania spornych kwestii przez onuce, z drugiej ujawnia środowiska na taką propagandę. Po trzecie wreszcie, pozwala w efekcie uruchomić działania propagandowe nastawione na dogadanie się. 
Na pole konfliktu wybrano obszar stosunkowo mało istotny, bo sprawa żywności we wzajemnych relacjach jest trzeciorzędna. Ukraińskiego rolnika nie dotyczy prawie wcale, bo tam nie ma drobnej własności, a retorsje ukraińskie na polskie embargo (nie obejmujące przecież tranzytu), są pocieszne.

Tak, te drażetki też miały być, czy zostały, bo sytuacja jest zmienna, objęte ukraińskim embargiem

I tak, po niezbyt szczęśliwym przemówieniu prezydenta Zełeńskiego na forum ONZ, na co dostał szybką ripostę od prezydenta Dudy (jeden z ukraińskich komentatorów przytomnie zauważył, że tekst wystąpienia polskiego prezydenta był przecież napisany wcześniej, a nie na kolanie) uruchomiła po stronie ukraińskiej szybką i krytyczną reakcję. Oczywiście, są komentarze o "zdradzie Polaków", ale większość komentatorów studzi nastroje, a jest to trudne. Jeden z nich pod swoim propolskim tekstem dostał takie komentarze, że w następnym wpisie się tłumaczył, że "owszem, Polacy też na pomocy nam zyskują, ale musimy mieć świadomość konsekwencji konfliktu z nimi".




Nie, to nie jest rysunek z polskich mediów, tylko z ukraińskich


Najcelniej całą drakę po stronie ukraińskiej podsumował Aleksy Arestowicz


Po krótkich pyskówkach Ukraina generalnie odpuściła, a Werhowna Rada ma wydać rezolucję po raz kolejny dziękującą Polsce za wsparcie. Wreszcie sam prezydent Zełeński publicznie na pytanie, czy nie boi się, że Ukraina straci poparcie Polski oświadczył, że "jest wdzięczny narodowi polskiemu".
Łagodzić zaczął też prezydent Duda.

W tle przemknęła informacja, że Polska nie będzie już przekazywać Ukrainie broni, bo po prostu jej już nie ma, poza tą, którą ma dla siebie (to dopiero zmroziło Ukraińców, bo pierwotnie zrozumieli, że to za karę). 

Czy to koniec awantur i teraz będzie już tylko słodko? 
A ty nigdy nie pokłóciłeś się z przyjacielem, żoną, kumplem? Poważnie? Nawet o kołdrę? 
Życie to nie film Disney'a. Konflikty interesów są jego częścią w najlepszych nawet relacjach. 

Oczywiście, zupełnie osobny temat, to propozycja wprowadzenia Niemiec do Rady Bezpieczeństwa ONZ na stałego członka. 
Tyle, że...
W dyplomacji czasem wysuwa się pewne koncepcje, żeby je... spalić. 
Powiedzmy, że Kwiatkowski stara się o rękę panny Heleny. Robi podchody, zjednuje sympatię, nie deklarując się wprost, tylko powoli budując relacje. 
Nagle Wiśniewski wychodzi i mówi:
- Helena, powinnaś wyjść za Kwiatkowskiego. 
- Czyś ty zwariował, nie ma mowy - odpowiada Helena, a Kwiatkowski może sobie poszukać innej kandydatki. 

Czy o to chodzi? Nie wiem. Ale może być tak. A może to była cena za coś. Trudno dziś zgadnąć. 
W każdym razie mniej emocji i większy dystans nikomu nie zaszkodzi.

Front.
Generalnie pauza. Nawet pod Bachmutem Ukraińcy przystopowali, szykując się do kolejnego natarcia. Rosjanie szykują nową linię obrony na linii Opytne/Iwangrad-Odradówka-Kurdjumówka.

Zważywszy, że upadek Kurdjumówki jest kwestią czasu, prawdopodobnie południowa rubież zostanie przesunięta do Mikołajówki Drugiej. Mapka od Kartina Masłom

Z kolei pod Robotynnem Ukraińcom udało się zająć pozycję, o której pisałem przedwczoraj na południe od wsi. 



Ukraińcy atakują także w Wierzbowem, gdzie pojazdami przekroczyli linię "zębów Prigożyna" i rowów przeciwczołgowych. Wprowadzenie ciężkiego sprzętu do walki o wioskę mocno zmienia sytuację. 

\
Ukraiński dron w akcji na Zaporożu

Pod Nowomajorskiem Rosjanie odzyskali pozycje, które wcześniej utracili. To znaczy, że Ukraińcy osiągnąwszy cel ataku, jakim było odciągnięcie rosyjskich odwodów, wycofali się. Ten atak był pomocniczy, a nie główny. 

Ukraińcy wracają do fazy izolacji pola walki i niszczenia rosyjskiej logistyki i łączności.

Na Krymie zlikwidowali 477 Centrum Łączności, które jest jednym z głównych elementów kontroli okrętów i statków na wszystkich akwenach na świecie. Nie tylko na Morzu Śródziemnym. Strzał po oczach. 


Ale nie to jest najciekawsze. 
Ukraińskie drony uderzyły w bazę paliwową w Adlerze koło Soczi przy samej granicy z Gruzją.




Znajduje się tam zarówno port morski (nieduży), jak i lotnisko (całkiem spore). Ale nie to jest intrygujące. Dron, aby uderzyć w to miejsce musiał przelecieć ponad osiemset kilometrów! 

Liczba uderzeń na rosyjską infrastrukturę militarną na Krymie stale rośnie. W tym kontekście i w związku z oślepieniem i zniszczeniem rosyjskiej obrony przeciwlotniczej na półwyspie, zastanawiam się, czy prawdziwym celem ukraińskiej ofensywy nie jest właśnie Krym. Rosjanie są w takiej sytuacji, że głęboki desant ukraińskich spadochroniarzy i komandosów w newralgicznych punktach Krymu, wsparte potem desantem z morza, może się udać. 
Moskale nie za bardzo mają tu czym walczyć, a ściągnąć odwodów z frontu nie mogą. 

Zobaczymy, co wymyślił Załużny, ale na pewno wszystkich zaskoczy. 

Trwa też wojna na miny. To znaczy te twarzowe. Rosjanie zrobili filmik agitujący do wstępowania do armii (dawałem go przedwczoraj). 
Co Ukraińcy natychmiast przerobili.


Za to ta agitka jest ciekawa w podwójnym sensie. Po pierwsze na końcu jest napis: "Odzyskamy rosyjskie ziemie", do czego zaliczony jest Charków, czy Chersoń, a po drugie, jako ci dobrzy pokazani są rosyjscy saperzy. Ci sami, którzy pół Ukrainy zaminowali.


"Motylek" - "Baboczka" to powszechne określenie rosyjskich min przeciwpiechotnych, rozrzucanych hurtowo nawet po terenach cywilnych. 


Moskale przeprowadzili uderzenie rakietowe na cele ukraińskie, głównie cywilne. Poszły czterdzieści trzy rakiety, z czego OPL udało się zestrzelić trzydzieści sześć.
\


To pierwszy tak duży atak od wielu tygodni. Jeśli teraz nie nastąpi seria dużych uderzeń rakietowych, to potwierdzi, że Rosja nie ma już zapasów rakiet Ch-555 i ataki lecą z bieżącej produkcji. 

Tymczasem w Jebanarium, w kanale telewizyjnym "Spas", czyli "Zbawiciel" dwóch putinosławnych popów opowiada, że Ukraińcy w nocy przychodzą na pobojowiska i zjadają trupy Rosjan.


Rosja to stan umysłu.

Komentarze

  1. "Od początku sierpnia wróciły ekshumacje na Wołyniu."-Nie,nie wróciły. Jedna tylko miała miejsce. Ukraińcy nie dają zgody na inne. Natomiast pełną parą idą ekshumacje Niemców pochowanych na Ukrainie. Ukraińcy szybko i chętnie dają zgody

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o ile wystąpiła Polska? A mamy potencjał na więcej? Ekshumacje w Polsce idą, jak krew z nosa, bo brak pieniędzy i ludzi. Niemcy mają tego znacznie więcej.

      Usuń
    2. Niemcy ekshumują bo wiedzą gdzie, Polska poszukuje grobów, rozumiemy różnicę?

      Usuń
  2. Na zdjęciu nie jest lotnisko w Stepanakercie, tylko w rosyjskiej bazie w Hodżały. Lotnisko nieczynne od 1990 r. Miejscowi zgromadzili się tam, bo władze Arcachu ogłosiły, że będzie stamtąd transport do Armenii, by później ich powiadomić, że zły ormiański rząd nie chce ich jednak przyjąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niemcy ekshumują bo wiedzą gdzie, Polska poszukuje grobów, rozumiemy różnicę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wrażenie, że autor bloga podchodzi do sprawy nadal zbyt optymistycznie, a nastąpiła zmiana i to istotna.
    Ta wolta władz ukraińskich w zasadzie nie jest aż tak zaskakująca. Wyjaśnienie jest moim zdaniem bardzo proste. Wszyscy wiedzą, że władze ukraińskie od początku istnienia Ukrainy były bardzo skorumpowane i przekupne i teraz też to miało miejsce. Niemcy ich przekupili stąd pewnie ta zmiana w polityce. Oni tak naprawdę nie reprezentują już interesów Ukraińców ani Ukrainy tylko własne portfele. Myślę, że kwestią czasu było kiedy ta zmiana nastąpi.
    Należy pamiętać o tym, że to Polska pomogła Ukrainie najbardziej. Gdyby nie nasza postawa i polityka, to świat by nie pomógł w takim stopniu Ukrainie. Postąpiliśmy słusznie zarówno z postawą, wysyłaniem sprzętu i pomocy oraz z przyjmowaniem samych uchodźców z Ukrainy. To było słuszne i nie cofnął bym niczego.
    Ukraina nie walczy za nas, tylko za siebie, ale walczy także w naszym interesie. Im bardziej Rosja będzie osłabiona militarnie tym większa szansa, że zdążymy się dobrze przygotować do kolejnej wojny bo, że ona nastąpi to chyba nie ma już wątpliwości. Władze Ukrainy zostały przekupione przez Niemców, więc oczekuję, że odzyskają co najwyżej Krym i zgodzą się na rozejm. Ich sprawa. Skoro wybierają pieniądze od Niemców to źle skończą. Nie oczekuję od nich żadnych podziękowań ani dowodów wdzięczności. Zrobili swoje w niszczeniu potencjału militarnego Rosji i to jest OK. Jesteśmy Kwita.
    W przyszłości zachowamy się inaczej. Nie będziemy kierować się odruchami przyjaźni, lecz chłodnym interesem. Dobrze się stało, że władze Ukrainy tak się zachowały, bo to było kubłem zimnej wody na rozgrzane głowy Pisiorów, którzy chcieli im oddać serce na tacy. Taki prysznic im się przyda i dzięki temu zaczną w końcu myśleć racjonalnie.
    Polska ogólnie odniosła sukces, bo raz, że mamy czas aby uzbroić się dobrze oraz stworzyć silną i liczną armię, a dwa, że zyskaliśmy około miliona lub więcej pracowników o zbliżonym statusie kulturowym, bo wiadomo, że ci Ukraińcy, którzy tu przyjechali i podjęli pracę to w większości już tu zostaną i będą płacić podatki i składki emerytalne.
    Jestem mocno zawiedziony postawą władz Ukrainy, ale tylko trochę zaskoczony, bo korupcja tam to rzecz powszechna jak powietrze. Za jakiś czas być może Ukraińcy wybiorą w wyborach mniej skorumpowane władze, choć jestem sceptyczny, że to jest wykonalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I popełnia wizerunkowe samobóstwo? Nie chodzi tylko o relacje PL-UA, czy odbiór tego działania wewnątrz Ukrainy, ale także w Stanach, gdzie wielu zwykłych Amerykanów opierniczyło Ukraińców za to.
      Nie kupuję tego, że jest aż tak głupi.
      My cały czas w ocenach pomijamy natomiast wewnętrzny kontekst polityki ukraińskiej i skali wpływów rosyjskiej propagandy. A to jest naprawdę poważny problem. Ten spór jest i polskiemu, i ukraińskiemu rządowi bardzo na rękę, bo właśnie blokuje pole moskiewskim kocopołom.

      A przy okazji, naprawdę liczyliśmy, że żadnych sporów nie będzie? Z żoną i najbliższą rodziną też się nie kłócisz?

      Usuń
    2. @Skipper
      Napisałem jak ja to widzę, tym niemniej poczekam jak sytuacja się potoczy. Tak czy siak, nie ma sensu dramatyzować, bo jeśli jest tak jak napisałem, to władze Ukrainy szkodzą Ukrainie i Ukraińcom, a Polska i tak już swoje zyskała.
      Z żoną owszem czasem się kłócę, ale z przyjacielem o kołdrę nie walczę ;p

      Usuń
    3. I tu jest kluczowe pytanie o charakter relacji polsko-ukraińskich: czy to ma być małżeństwo (kłótnie wpisane w system), przyjaźń, kumpelstwo, czy współpraca zawodowa (im luźniejsze relacje, tym mniej szans na konflikt).
      Ja ze swoim najlepszym przyjacielem na polu harcerskim, moim byłym zastępowym już jamko instruktorzy pożarliśmy się tak, że nie było szans na pogodzenie, dopóki jeden z nas nie odpuścił (tym jednym byłem ja). Nasi znajomi kompletnie nie rozumieli, czemu ten konflikt jest tak gwałtowny, a wyjaśnienie było proste: najbardziej okrutne i bezwzględne są zawsze wojny domowe, bo angażują emocje. Konflikt polsko-ukraiński jest wojną domową w obszarze dawnej Rzplitej, a konflikt rosyjsko-ukraiński wojną domową w obszarze byłego Imperium Rosyjskiego.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)