Dziennik wojny - dzień sto pięćdziesiąty drugi i sto pięćdziesiąty trzeci drugiego roku (517 i 518)

 


Na froncie dzieją się jednocześnie trzy rzeczy, które mogą mieć wpływ na sytuację ogólną i też o niej poniekąd świadczą.
Na północy koło Karmazynówki Ukraińcy wycofali się z trzech wiosek, a właściwie położonych obok siebie przysiółków, co pozwoliło Rosjanom rozszerzyć przyczółek do sześćdziesięciu pięciu kilometrów przy jednoczesnej głębokości wejścia w teren ukraiński na 2-3 kilometry. Czyli zamiast przełamania frontu mamy rozciapcianie się wzdłuż Żerebca i linii wzgórz. Niby można ogłosić sukces, bo przecież są zajęte wioski, ale nic z tego nie wynika. 
W dodatku po stronie rosyjskiej zarejestrowano obecność jednostek wchodzących w skład odwodu operacyjnego (1 Armia Pancerna) i stanowiących łącznie około jednej trzeciej sił zgromadzonych przez Rosjan do natarcia na tym odcinku. 

Na płaskiej mapie wygląda to dramatycznie


Ale na topograficznej już znacznie mniej

W dodatku już wieczorem DeepState skorygowała, że Rosjanie zostali wyparci z Nadii, więc linia frontu na północy jest nieco bardziej płaska. Oczywiście, nie należy lekceważyć tego kierunku, bo zawsze coś się może zdarzyć i sytuacja się posypie, ale fakt, że na razie SZU ogarniają temat bez angażowania odwodów, jest istotny. 

W dodatku główna część 1 Armii Pancernej zlokalizowana została na pozycjach wyjściowych koło Pierwszomajowego i Orlanki. To znaczy, nie wiadomo, czy wyjściowych, ale tylko w takim kontekście ich lokalizacja ma sens. Inaczej wystawili się na ogień artylerii.

Zgodnie z tym, co pisałem poprzednio, przerwanie rosyjskich linii na południe od Andrzejówki zaowocowało rosyjskim odwrotem, oddaniem wsi i paniczną ucieczką Rosjan z Kleszczówki, do której od południa weszły siły ukraińskie (od północy weszli kilka dni temu).

Mapka od Michała Nowaka

Mapka od Toma Coopera

Dla porządku dodam, że Bohdan Myrosznikow, wiarygodny komentator, studzi, że w Kleszczówce i na obrzeżach Andrzejówki wciąż trwają walki, a kontrola obu wsi nie jest pełna. Dowództwo rosyjskie próbowało opanować sytuację, rzucając do kontry spadochroniarzy, ale nie wiedząc, że we wsi są już oddziały ukraińskie, wpadli oni w zasadzkę. 


Walki toczą się na linii kolejowej na wschód od Bachmutu, gdzie wycofali się Rosjanie. Po stronie ukraińskiej pojawiły się trzymane na tym odcinku z tyłu dwie brygady pancerne, a także lotnictwo. Artyleria ukraińska tłucze podobno tak, jakby nie miała problemów z amunicją (w przeciwieństwie do rosyjskiej). 

Mapka od Tomasza Fita

Na filmie z działań operującej tu 3 Samodzielnej Brygady Szturmowej "Azow" widać jak niskie morale i jak kiepskie wyszkolenie mają bojcy. Uciekają przed jednym czołgiem, choć na wyposażeniu mają broń, która mogła to zagrożenie zneutralizować. Po prostu panika.

Na tym filmie tego nie ma, ale uciekający zostali ostrzelani z ukraińskich armat

Bojcy z Urdmucji z 98 Brygady nagrali i wrzucili do sieci film z listą tego, czego nie mają (z jedzeniem i piciem włącznie). Wrzucili, a potem skasowali i dali nagranie z przeprosinami, że niczego im nie brakuje, a tylko się zestresowali ze zmęczenia. 
Ale w internecie nic nie ginie.


Szturm azowców na rosyjskie pozycje pod Kleszczówką. Na koniec udzielanie pomocy własnemu rannemu.


Co z tego wynika? 
Według kapitana Lisowskiego w połączeniu z atakiem od północy na Soledar powstaje możliwość odcięcia sił rosyjskich znajdujących się w Soledarze i Bachmucie.


Jednak Grzegorz Kucharski studzi te oczekiwania zauważając, że Soledar i okolice są ufortyfikowane, zaś od południa konieczne jest wcześniej zajęcie Kurdjumówki. Ukraińcy przebili się już jakiś czas temu na południe od Kurdjumówki, więc taki manerw ma jak najbardziej szanse powodzenia. 

Z układu fortyfikacji widać, że szczeliną w rosyjskich pozycjach jest Jakowlówka, która jednak chroniona jest topografią (rzeka, wzgórza). Ukraińcy zaczęli działania na tym kierunku kilka dwa dni temu. Widać też, że Soledar nie jest ostatecznym punktem oporu.
Mapki od Grzegorza Kucharskiego

Rozwój sytuacji pod Bachmutem może mieć i najpewniej ma związek z rosyjską "ofensywą" na północy. W celu zgromadzenia sił i środków Rosjanie ogołocili inne odcinki, także bachmucki. W efekcie bojcy nie mają tu czym walczyć. Pozbawieni są także rezerw. 
Swoją drogą, usunięcie dowódców obu dywizji rosyjskich walczących pod Bachmutem też nie jest bez znaczenia.
Inaczej mówiąc, gromadząc siły na tamtym kierunku, który był dość oczywisty i przewidywalny, Rosjanie zrealizowali plan Syrskiego, który właśnie na taką sytuację czekał (Syrski bezpośrednio dowodzi odcinkiem bachmuckim). 

Pod Dębowo-Wasylówką (na drodze z Orzechowo-Wasylówki do Berchówki) ukraińskie drony zlokalizowały porzucone stosy czarnych worków na zwłoki. Pełnych, więc raczej ze zwłokami w środku. Wygląda na to, że ten odcinek zaliczyć należy do szarej strefy.

Teraz Rosjanie są ogólnie w du... trudnym położeniu. Muszą albo posłać siły do załatania sytuacji pod Bachmutem, ale to oznacza rezygnację z akcji zaczepnej na północy i osłabienie tego kierunku, co natychmiast wykorzystają Ukraińcy, albo zdecydować się na kontynuowanie natarcia, co oznacza ryzyko przełamania pod Bachmutem. Jeśli do tego dojdzie, to druga linia rosyjska jest znacznie słabsza od pierwszej (trzykrotnie mniejsza obsada), więc jej przerwanie może nastąpić szybciej, a wtedy otwiera się droga na Popasną i Debalcewe. 
Rosjanie najprawdopodobniej nie podejmą żadnej decyzji, bo tak, jak do tej pory, sparaliżowani będą strachem przed odpowiedzialnością. 
Wszystko pogarsza fakt, że oddanie Bachmutu oznacza, że Prigożyn miał rację i że Szojgu z Gierasimowem nie są w stanie go utrzymać. Oznacza także, że rację miał Girkin-Striełkow od początku krytykujący ten kierunek działań. 
Zatem Szojgu i Gierasimow nie mogą oddać Bachmutu, ale nie są w stanie go utrzymać w dłuższej perspektywie. "Mięsna" strategia prowadzenia wojny poprzez rzucanie na front źle uzbrojonych i źle wyszkolonych bojców okazuje się nieskuteczna (co za zaskoczenie!).

A całą sytuację komplikuje dodatkowo kolejny zmasowany szturm ukraiński na odcinku Robotynnego, gdzie przy silnym wsparciu artyleryjskim SZU próbują ponoć obejść wieś od zachodu.


Z tą informacją trzeba uważać, bo pochodzi od rosyjskiego propagandysty Rybara, który wiele razy opowiadał o nieistniejących działaniach ukraińskich, żeby potem chwalić się zwycięstwami Rosjan, które nie miały miejsca. 
Na rosyjskich kanałach pojawiły się już filmy zniszczonego ukraińskiego sprzętu szybko zidentyfikowane jako stare, z początków czerwca. Jednak DefMon zauważył, że te zdjęcia, które można powiązać z dzisiejszym natarciem, są wszystkie wykonane z dronów, a nie ma wykonanych z poziomu ziemi, co sugeruje, że Rosjan tam nie ma. 
Faktycznie DeepState wieczorem potwierdziło, że szara strefa na wschód od Robotynnego prawie omija tę wieś i sięga sąsiedniej Nowopokropówki.

Rosyjski Lancet niszczy ukraiński BWP pod Robotynnem. BWP to najwyższy poziom pojazdu, jaki może zniszczyć lub uszkodzić Lancet. Czołgi, szczególnie zachodnie są poza jego możliwościami


Ukraiński atak umożliwił zajęcie znów połowy Staromajorskiego. Czy SZU się umocnią i pójdą dalej, czy Moskale znów odzyskają wioskę? Trudno powiedzieć.

Staromajorskie. Walka ukraińskiego 3 Pułku Specjalnego z rosyjskimi spadochroniarzami. Część bojców wybito, reszta się poddała.

W każdym razie na Z kanałach na Telegramie znów histeria. Co prawda Girkin-Striełkow milczy przymusowo, ale piszą jego koledzy, a ci nie owijają w bawełnę. 




Fragmenty większej na rosyjskim TL wypowiedzi masakrujące wojnę i jej skutki. Niewykluczone, że te materiały są inspirowane z Kijowa, ale trafiają do szerokiej publiki rosyjskiej i robią swoją robotę.  

Takich alarmistycznych postów jest jednak więcej.

Żeby domknąć temat frontu, dwa filmy. Na pierwszym ukraiński dron ratuje zaginionego i rannego żołnierza, dostarczając mu wodę i lekarstwa oraz doprowadzając do linii własnych.


Drugi to zapis z kamerki go-pro ostatnich sekund życia jednego z żołnierzy. Postrzelony śmiertelnie podczas ataku nie miał szans na ratunek i zmarł po trzydziestu sekundach. 
Tak wygląda wojna. Nie ma ona nic wspólnego z szachami.


Przenosimy się do Jebanarium, a tam...
Oczywiście zdają sobie sprawę z tego, że są w ciemnej... głębi (wiecie, że "dupa" etymologicznie to to samo, co "głębia"?). Dlatego Duma wydumała szereg nowych praw. 
Po pierwsze primo, poszerzyli wiek poborowy. Było od osiemnastego do dwudziestego siódmego roku życia, jest od osiemnastego do trzydziestego. Oznacza to, że zbiór osób płci męskiej, które można przymusowo wziąć w kamasze, wzrósł o trzy miliony - z sześciu do dziewięciu milionów. 
Jednocześnie amerykański wywiad twierdzi, że armia rosyjska nie jest w stanie jednorazowo ogarnąć więcej, niż trzysta tysięcy. Po prostu nie ma więcej broni, wyposażenia, miejsc noclegowych.
Co prawda zimą Rosja pokazała, że jednak może, ale nawet tam nie kryją, że tak mogilizacja była porażką "błędnie przeprowadzoną".
Kolejne nowe prawo jest takie, że w rezerwie siedzi się teraz do pięćdziesięciu pięciu lat (było pięćdziesiąt), a specjaliści do sześćdziesięciu pięciu lat. Czyli czas emerytów nadchodzi.
W warunkach pogłębiającego się deficytu rąk do pracy w przemyśle jest to znakomity pomysł na jeszcze mocniejsze dorżnięcie gospodraki. 
No i trzeci genialny w swojej istocie pomysł. Taki poborowy po miesiącu służby będzie "mógł" podpisać kontrakt z siłami zbrodniarczymi i pojechać na front. 
To już wiecie, jak to się będzie odbywało?
- Iwanow, podpisz kontrakt.
- Nie chcę, gospodin pułkownik, ja chcę wrócić do żony. 
- Dwie służby wartownicze poza kolejnością. 
- Teraz podpiszesz?
- Nie, gospodin pułkownik.
- Czołganiem przez pełzanie wzdłuż placu apelowego...
Jednostki dostaną normy "kontraktowych" do wykonania i każdy, kto się sprzeciwi, zostanie zgnojony. Czytaliście/oglądaliście "Stąd do wieczności"? No to było przedszkole w porównaniu z piekłem, jakie poborowym wyznaczonym do podpisania kontraktu zgotują w armii rosyjskiej, która już i tak pod tym względem jest w światowej czołówce.

Deputowany Kocopałow prezentując projekt nowych przepisów Dumie powiedział, że to prawo na długą wojnę i powszechną mobilizację. 


Nie no, Rosja zna takie momenty w swojej historii, ale to było w zupełnie innej epoce. Co zrobi milion mobików ze starymi karabinami i bez przeszkolenia? Spowolnią ruch sił ukraińskich. I "chwalebnie" zginą. Rosja atakuje mięsem i broni się mięsem. Inaczej nie potrafią. 

Na marginesie dyskusji na facebooku: 
dla Ukrainy przedłużająca się wojna to dramat, dla świata uciążliwość, ale dla Rosji to równoznaczne z agonią. I żadne bajki o "wytrzymałych Rosjanach" tego nie zmienią. 
Mieszkańcy Jurgi w Rosji (w środku między Nowosybirskiem, Tomskiem i Kremerowem) skarżą się, że są "otoczeni przez trupy", a miasto zamienia się w cmentarz. 

Cmentarz w Jurdze. Widać wiele nowych grobów (flagi i wieńce)

"Wystawa" z twarzami poległych mieszkańców Jurgi

I to jest rzeczywistość wielu miejscowości w Erefii (pisałem już o konflikcie na tym tle władz Jekaterynburga z wagnerowcami). W W wielkich miastach tego nie widać, ale miasteczka i wsie w "głubince" przekształcają się w cmentarze, zamieszkane przez starców, kobiety i dzieci. 
Rosja już w wyniku wojny straciła około dwóch i pół do czterech milionów ludzi, wliczając w to emigrację i zmarłych już po powrocie z frontu. W stu czterdziestomilionowym (na papierze) społeczeństwie to około dwóch do trzech (w zaokrągleniu) procent ludności. Dla porównania to tak, jakby w Polsce zniknęła Łódź lub Wrocław. 
Co ważniejsze, większość z tych ludzi to mężczyźni w wieku produkcyjnym i reprodukcyjnym. Czyli nie będzie komu pracować na roli lub w przemyśle, ani płodzić dzieci. Podobne zjawisko wśród zamieszkujących dzisiejszą Polskę plemion germańskich doprowadziło do wymiany ludności na słowiańską. Po prostu zabrakło mężczyzn. Moskwa właśnie funduje sobie coś identycznego. 

Oczywiście, Ukraina ma podobny problem. Są jednak zasadnicze różnice. 
Po pierwsze, nie ta skala. Straty ukraińskie są znacznie niższe, niż rosyjskie (na terenie Kijowa władze szykują cmentarz wojenny na pięćdziesiąt tysięcy miejsc, to pokazuje mniej więcej skalę strat). 
Po drugie, znaczna część emigracji ukraińskiej utrzymuje kontakt ze swoim krajem, więc zawsze istnieje szansa, że wrócą (emigracja rosyjska raczej nie wróci). 
Po trzecie, w Rosji jest spora diaspora ukraińska. Powojenna Ukraina może być dla niej miejscem atrakcyjnym, zaś w Rosji mogą być traktowani wrogo. 
Po czwarte wreszcie, jeszcze przed najazdem Ukraina stała się miejscem emigracji wielu Rosjan, nieakceptowanych przez putinowskie władze. Po wojnie to się pogłębi. 

A jak jesteśmy przy ukraińskich emigrantach, to pisałem o aresztowaniu byłego komisarza wojskowego z Odesy Eugeniusza Borysowa, którego rodzina zbyt szybko się wzbogaciła. Wczoraj stanął on przed sądem. Mimo odstawionego cyrku, jak nasz Mecenas Koń, jaki to on chory i biedny, dostał dwa miesiące aresztu lub sto pięćdziesiąt milionów (MILIONÓW!) kaucji. 


Przy okazji dziennikarze podsumowali, co Borysow miał na sobie podczas posiedzenia sądu. 

Na ciuchy warte pięć tysięcy złotych nie stać niejednego Polaka, a większość Ukraińców ma znacznie niższe dochody. Co ciekawe, gość został w tych ciuchach zatrzymany. Trzeba naprawdę być megadzbanem, żeby brać łapówy i się z tym obnosić

Po dwóch dniach ogłoszone zostały wstępne wyniki zarządzonej przez prezydenta Zełeńskiego kontroli komisji wojskowych i są "porażające". 
Tak szybko kontroli się nie przeprowadza. Podejrzewam, że sprawa była prowadzona operacyjnie, a kontrole to tylko ściema, żeby uzasadnić uzyskane dowody bez palenia źródeł. Kijowskie CBA (tak to po swojsku nazwijmy) skojarzyło po prostu, że trochę za dużo silnych i sprawnych byczków dostaje zgody na wyjazd z kraju, a do tego potrzebny był kwit z komisji wojskowej. 

Przy okazji osadzonych, to Wielki Demokrata Nawalny nazwał Ogórkina-Sriełkowa "więźniem politycznym" i zarzucił władzom, że zatrzymały tego terrorystę niezgodnie z prawem.



Wracamy do Jebanarium, a dokładnie do rosyjskiej polityki mocarstwowej. 
Tak, jak przewidywałem, zerwanie umowy zbożowej przez Rosję pogorszyło tylko pozycję Moskwy wśród państw afrykańskich. W odpowiedzi na decyzję Kremla większość afrykańskich krajów obniżyła rangę swoich przedstawicieli na szczyt Rosja-Afryka, który zaczął się dziś w Petersburgu. Z pięćdziesięciu czterech afrykańskich państw tylko siedemnaście reprezentowali prezydenci, a dziesięć premierzy. Siedemnaście państw wysłało wicepremierów i ministrów, a dziesięć jedynie ambasadorów. Pięć olało imprezę. Cztery lata temu na poprzednim spotkaniu byli wszyscy, a czterdzieści pięć państw reprezentowali prezydenci i premierzy. Jest to więc totalne fiasko polityki Putina. 
Pieskow oczywiście wyjaśnił, że przyczyną są "knowania" USA, Wielkiej Bytanii i Francji. A także Marsjan i Reptilian. To, że Rosja nie wywiązała się ze swoich obietnic względem Afryki, że zachowuje się wobec niej, jak dziewiętnastowieczni kolonizatorzy i że co najwyżej co trzeci Afrykańczyk ma o niej coś dobrego do powiedzenia, to już do Pieskowa nie dociera.
- Może pan powiedzieć coś dobrego o Rosji?
- Dobrze by było, gdyby przestała istnieć.
 Tymczasem na Morzu Czarnym brytyjski wywiad zauważył ruch rosyjskiej fregaty "Siergiej Kotow" w kierunku południowej części basenu. Brytole podejrzewają, że wejdzie ona w skład zespołu realizującego blokadę ukraińskich portów. Oczywiście, zatrzymanie i przeszukanie jakiegokolwiek statku na wodach międzynarodowych będzie aktem piractwa, nie mówiąc o ostrzelaniu go, może zatem za chwilę być ciekawie. 


Rosyjskie władze podały, że "Kotow" został rano zaatakowany dwoma nawodnymi dronami "takimi samymi, jak te, które uderzyły w Most Krymski" (nie wiemy, co uderzyło w Most Krymski, bo wybuchło). Ukraińcy nie skomentowali tych rewelacji, za to na międzynarodowej wystawie IDEF 2023 w Stambule pokazali nowy dron nawodny "Magura V5", który śpiewa, tańczy, recytuje, rozminowuje, rozpoznaje i atakuje.



Ukraińcy zaprezentowali nowego "bezszumowego" drona powietrznego.


Jak jesteśmy przy dronach, to ukraińskie siły specjalne zniszczyły system walki elektronicznej "Triada". Według przechwałek rosyjskich może on niszczyć satelity, ale na pewno może naprowadzać rakiety i utrudniać działanie dronom.


Otóż Ukraińcy zapowiedzieli przezbrojenie swoich dronów uderzeniowych w systemy uodparniające na zagłuszanie przez "Triadę" i skierowanie ich do walki z takimi i podobnymi urządzeniami do walki elektronicznej.

Ukraińcy żartują, że patronką wojsk dronowych powinna być święta Olga, która spaliła twierdzę Drewlan Iskorosteń (obecnie Korosteń koło Żytomierza) przy pomocy gołębi. 
"Księżna Olga wypuszcza pierwszy ukraiński dron-kamikadze".

I to kolejny przyczynek do sytuacji obu walczących krajów. Rosjanie przy pomocy Iranu budują w Tatarstanie fabrykę, która pozwoli im samodzielnie budować irańskie Szahidy (podobno dziesięciokrotnie więcej, niż dotychczasowe dostawy), zaś Ukraińcy projektują i budują samodzielnie swoje własne drony, którymi bombardują Rosjan i które sprzedają je za granicę. 
Coś jeszcze o potężnej rosyjskiej ekonomii? 

Aha. Pamiętacie aferę z kupnem przez polski Orlen węgierskiej sieci stacji benzynowych MOL. 
Nasza opozycja kręciła aferę, że MOL kupuje ropę od Rosjan. To prawda.
A wiecie, kto jest jednym z największych odbiorców paliw produkowanych przez koncern MOL? 
UKRAINA!
I tak dzięki omijaniu przez Węgry sankcji ukraińskie czołgi jeżdżą na rosyjskiej ropie. 

Most Krymski natomiast jeszcze poczeka z naprawą. Miał być zrobiony do połowy września, ale władze rosyjskie przełożyły termin na koniec bieżącego roku. 


Most jest co chwila wyłączany z użycia, ale spokojnie, od czego mamy statki. One przewiozą pasażerów.

Flota zastępcza za Most Krymski. W tym składzie są dwa okręty desantowe. Powtarza się w makroskali sytuacja spod Chersonia, kiedy HIMARSy zniszczyły Most Antonowski

Gienek (od Eugeniusza, nie od generała) Balicki, rosyjski "gubernator" Obwodu Melitopolskiego, oświadczył jednak, że dla cywilów droga przez południe Ukrainy, pod ogniem ukraińskich rakiet, jest bezpieczna. Ale nie można zjeżdżać z trasy, bo... można wpaść pod ogień.


Wakacje na Krymie - festiwal emocji.

Jakby na potwierdzenie tych słów Ukraińcy zbombardowali dziś Krasnoperekopsk na Krymie, niecałe trzydzieści kilometrów od zakładów chemicznych "Krymski Tytan". Zarówno zakłady, jak i pobliska elektrownia zostały przez Rosjan zaminowane.


Z jakiegoś powodu ukraiński ostrzał poderwał rosyjskie samoloty i śmigłowce, które latały, jak głupie nad Krasnoperekopskiem. 
Wybuchy odnotowano też w Bałaklei. Tej od "Szarży lekkiej brygady".
Za to pełny wrażeń poranek mieli bojcy w Nowej Kachowce, gdzie odnotowano aż trzydzieści eksplozji.


Rosjanie oczywiście, jak zawsze ostrzelali cele cywilne. 


Ale tu pojawia się ciekawostka. Widzicie dużą liczbę rakiet Ch-101/555? Kiedyś stanowiły trzon rosyjskich ataków. Od jakiegoś czasu ich nie było, aż się wczoraj jeden z komentatorów zainteresował, przypuszczając, że Rosjanie gromadzą je na jedno masowe uderzenie.
Miesięcznie Moskale mogą wyprodukować trzydzieści-czterdzieści takich rakiet. To znaczy, że w tej salwie zużyto miesięczną produkcję, a Rosjanie nie mają już nic w magazynach i jadą na produkcji bieżącej. To kolejny typ rakiet, których zapasy prawdopodobnie się skończyły. 

Tymczasem Szojgu prezentuje swoją tajną broń





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)