Dziennik wojny - doby sto pięćdziesiąta i sto pięćdziesiąta pierwsza drugiego roku (515 i 516)

 


Na początek front, bo się dzieje. 
Od północy idąc.
Moskale próbują atakować z Masjutówki i Limana Pierwszego na południe wzdłuż rzeki Oskoł. Czyli, jak pisałem, nie mają sił do sforsowania tej rzeki, zatem ich celem nie jest uderzenie na głębokie tyły SZU w rejonie Kramatorska i Słowiańska, a tylko wypchnięcie Ukraińców za Oskoł.


Na papierze wygląda to super, w praktyce oznacza odsłoniętą prawą flankę, narażoną na ukraiński ostrzał oraz konieczność opanowania kompleksu leśnego, w którym Ukraińcy się ufortyfikowali. Dlatego mimo zaangażowanych środków natarcie posuwa się bardzo powoli, o ile w ogóle. 
Ten atak nie będzie miał ostatecznie sensu bez powodzenia uderzenia nieco bardziej na południe pod Kupjańskiem, a konkretnie na wysokości Karmazynówki.

Prawdopodobny docelowy kierunek ataku Rosjan z Karmazynówki. Poparty natarciem od północy wzdłuż rzeki Oskił stanowiłby zagrożenie dla Ukraińców

Zastanawiałem się, czemu Ukraińcy zachowywali się tak, jakby zlekceważyli ten kierunek. Pozwolili Moskalom stworzyć przyczółek na zachodnim brzegu Żerebca i posunąć się nieco w głąb terenu. Dopiero przedwczoraj zwróciłem uwagę na topografię. 


Ukraińcy wycofali się na wzgórza, biegnące tu po osi północ-południe, i wpuścili Rosjan na otwartą przestrzeń w dolinie, po czym dziś zrobili im połączenie Białogórówki sprzed roku i Iwanowskiego z zimy: położyli ogień artylerii i kontratakowali opanowując sytuację. Co ważne, nie użyli tu odwodów, czyli odwrót był celowym działaniem. 
Moskale znaleźli się w pułapce: za plecami rzeka, a przed nimi wzgórza, z których do nich młócą. 

Podobnie mimo starań Rosjanie nie są w stanie niczego zrobić na odcinku pod Krzemienną. 

Bardzo ciekawie jest pod Bachmutem. 
Znów od północy. 
Niepotwierdzone informacje mówią o ukraińskim ataku z Wesołego na Jakowlówkę. Jeśli to prawda i powiedzie się, rosyjskiemu garnizonowi w Soledarze grozi odcięcie.
Na północnej flance uderzenie ukraińskie idzie wzdłuż omijającej Bachmut drogi ze Słowiańska z wyraźnym zamiarem oskrzydlenia rosyjskich sił znajdujących się na południe od niej. 
Jednocześnie nadal idzie atak na Chromowe i północno-zachodnie przedmieścia Bachmutu. 
Południowa flanka jeszcze lepiej! Ukraińcy kontrolują wszystkie strategiczne wzgórza, opanowali część rosyjskich twierdz polowych i przełamali się na wysokości Andrzejówki, co pozwala im obejść rosyjskie pozycje od południa i okrążyć garnizon Kleszczówki. 
Jeśli to połączyć z obejściem od południa Kurdjumówki, gdzie też linie rosyjskie zostały przełamane, to (nie)sławna rosyjska 72 Brygada może ponownie zostać zmuszona do odwrotu.
Do tego ataki ukraińskie na sam Bachmut w okolicach pomnika samolotu (skąd wbrew ogłoszeniom rosyjskimi SZU nigdy nie zostały wyparte - Bachmut nie został zajęty w całości). 

Sytuacja pod Kleszczówką i Andrzejówką. Mapa od Tadeusza Fita

Pod Staromajorskiem Ukraińcy odpuścili bezpośrednie ataki na wieś i uderzają na skrzydła pod Prijutnem i Nowodonieckiem oraz próbują obejść Staromajorskie od zachodu. Ku zdumieniu komentatorów Rosjanie nie rzucają na ten odcinek swoich odwodów. Moskiewskie czołgi stoją, jak niemieckie odwody pancerne podczas alianckiej inwazji na Normandię. Powód jest identyczny: strach przed przełamującym uderzeniem na innym odcinku. Niemcy bali się ataku na na Pas-de-Calai, a Rosjanie z kierunku Węglodaru. 

Podobnie pod Robotynnem Ukraińcy nie cisną na samą wieś, ale próbują ją obejść od wschodu. Rosjanie starają się za wszelką cenę nie dopuścić do wyłomu i ściągają na ten kierunek wszystko, co mają, odsłaniając kierunek na Połohy. 

Ciekawie robi się nad Dnieprem. Ukraińcy bardzo zintensyfikowali swoje działania jednostek specjalnych i ostrzał artyleryjski. Mimo wielu prób Rosjanom nie udało się zlikwidować przyczółka pod Oleszkami, w efekcie wycofali się, a Ukraińcy poszerzyli przyczółek i podjęli działania mogące zmierzać do okrążenia Oleszek. 
Jeśli Rosjanie stracą Oleszki, Ukraińcy w oparciu zniszczony Most Antonowski będą mogli zbudować stałą przeprawę i rozwinąć natarcie z tego kierunku na Melitopol i Krym. W tej sytuacji siły rosyjskie na Zaporożu będą musiały się wycofać. 

Ukraińska artyleria precyzyjnie strzeliła w dom rosyjskiego gubernatora Oleszek

W ten sposób na południowym froncie każda rosyjska armia ma zajęcie, zmuszona jest zużywać odwody (albo blokuje je, co też nie jest dobrym pomysłem) i nie może w razie potrzeby pójść z pomocą sąsiadowi. 

Dodać trzeba kolejny dzień walenia rosyjskim łbami w ścianę pod Marinką i Awdijówką. 

To tak w skrócie. Warto przy tym przypomnieć, że Ukraińcy nie użyli nawet połowy przeznaczonych do ofensywy sił, a uszkodzone i zniszczone pojazdy z zachodnich darów, po remoncie często wracają do linii. 

To tyle dobrych wiadomości z frontu.
Moskale wciąż ostrzeliwują Odesę, mszcząc się i za uderzenia w Krym, i za sprawę umowy zbożowej i za to, że mimo rosyjskojęzyczności Odesa nie chce być częścią RuSSkiego Mira. 
Miasto ostrzelane zostało rakietami, w tym takimi, których ukraińska obrona powietrzna nie potrafi zestrzeliwać, jak Onyksy. W wyniku dwóch dni ostrzałów zniszczone zostało zabytkowe centrum miasta (i niech mi nikt nie pierdoli, że to w wyniku błędów naprowadzania rakiet, trzydzieści błędnych trafień to celowe działanie).



Najważniejszym ze zniszczonych celów była katedra Przemienienia Pańskiego w Odesie. Jak na ironię świątynia podlegała pod Putinarchat Moskiewski. 

Ratowanie jednej z ikon

Nabożeństwo przed zniszczoną katedrą przy zniszczonej ikonie

Jak na tę zbrodnię (bo to zbrodnia) zareagowali mówiący po rosyjsku prawosławni mieszkańcy Odesy?
Ano tak:

"Dziękujemy wam, bracia, że uderzyliście nas w samo serce" - mówi płaczący mężczyzna na filmie.  

Biskup Wiktor, wikariusz eparchii odeskiej, napisał do putinarchy Cyryla, że wraz z wiernymi i duchownymi wypisuje się z Putinarchatu Moskiewskiego. W skrócie dyplomatycznym językiem napisał: "a weź, spierdalaj".

Trzeba przyznać, że nikt nie zrobił tyle dla derusyfikacji mieszkańców Ukrainy, co Putin z Cyrylem. Dokładnie tak samo ukrainizują potomków Rosjan, jak Prusacy spolonizowali mieszkających w Polsce Niemców. Po prostu nikt nie chce być kojarzony z gnojami. 

Atak został potępiony przez UNESCO


Oraz przez "ministra" spraw zagranicznych UE Borella:


Co na ten temat Moskale? 
Ministerstwo Terroryzowania Własnych Obywateli (nie, nie chodzi o MSW) oświadczyło, że na katedrę spadł ukraiński pocisk przeciwlotniczy. 
Tyle, że rakieta przeciwlotnicza nie ma ładunku mogącego zrobić takie zniszczenia. A poza tym, nawet gdyby, to nikt by nie wystrzeliwał pocisku PLOT, gdyby podnóżki Dziada z Bunkra nie wystrzeliły rakiet na miasto. 
Potem Szojgu i kuple oficjalnie podali, że zaatakowane zostały magazyny broni i "centra szkolenia terrorystów". No fakt, że SBU zarzuca hierarchii Putinarchatu Moskiewskiego na Ukrainie, że pełni taką rolę, ale to mieli być terroryści prorosyjscy, więc czemu zostali ostrzelani przez Rosjan? 


Na koniec odezwała się znana z alkoholizmu i przygód erotycznych rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Wkurwiania Wszystkich Bezczelnością (MSZ) Maria Zacharowa, która stwierdziła, że odpowiedzialność za ostrzał katedry ponosi "reżim kijowski", a UNESCO jest zaangażowane i nieobiektywne.
To idealny przykład rozumowania promowanego przez jednego z satanistycznych liderów Antona Szandora LaVeya, który w swoim anty-Dekalogu zawarł właśnie takie przesłanie, że jeśli ktoś stoi ci na drodze, to sam jest sobie winien. 
A swoją drogą, inny satanista Aleister Crowley swego czasu proponował Stalinowi, żeby Związek Sowiecki (którego spadkobiercą jest Erefia) ogłosić imperium satanistycznym. Nasz wielki pisarz Ossendowski w książeczce "Cień ponurego Wschodu" (lektura obowiązkowa) podaje przykłady powiązań personalnych satanizmu z bolszewizmem. 

Dzień po zniszczeniu odeskiej świątyni pułkownik KGB-FSB Gundajew, zwany putinarchą Cyrylem i sobowtór Putina odwiedzili cerkwie, gdzie byli bardzo uduchowieni i religijni. 



Żeby pozostać przy rakietach i ostrzale, Ukraińcy dziś znów ostrzelali rosyjską bazę w Dżankoj. 
Ale nie to jest najlepsze. Nad Moskwą pojawiły się wczoraj ukraińskie drony (i tym razem na pewno nie cywilne z Aliexpress), tylko "Bobry". Jeden z nich trafił w górne piętra wieżowca, znajdującego się naprzeciw siedziby wywiadu wojskowego GRU. 



Co ciekawe, przeleciał on tuż koło systemu obrony przeciwlotniczej Pancyr, zainstalowanego na dachu Ministerstwa Utrudniania Życia Generałom. 


W tejże Moskwie w więzieniu Lefortowo (to w sumie wyróżnienie) siedzi Girkin-Striełkow. W internecie kpią, że powinien poprosić o ekstradycję do Hagi, to poprawią mu się warunki odsiadki. W dodatku w Hadze wiadomo, ile będzie siedział, a w Rosji nawet jeszcze nie został skazany. 


Kumple Girkina-Striełkowa reagują różnie. Jedni organizują akcję na rzecz wypuszczenia go...


Inni nagrywają auto da fe, że żadnego Klubu Wkurwionych Palantów nie było, nie ma i nie potrzeba, a wszystko to Ogórkin-Sriełkow. 
Jak w tym powiedzeniu: kozak w necie, dupa w świecie.

Tu wyznanie Władymira Grubnika, jednego z przeproszeniem z członków Klubu Wkurwionych Przegrywów


Tymczasem na Białoruś dotarła dziesiąta grupa wagnerowców (jest ich tam teraz koło pięciu tysięcy), a do Moskwy dotarł Baćka Traktorzysta. Bulbenfuehrer poinformował moskiewskie książątko, co o rosyjskich i ukraińskich stratach na wojnie mówi wywiad amerykański (tego, że według wywiadu brytyjskiego, na co najmniej osiemnaście miesięcy armia rosyjska straciła zdolność do prowadzenia ofensywy chyba nie powiedział). Potem pokazał Putinowi, gdzie na naszej wschodniej granicy zostały rozmieszczone jednostki Wojska Polskiego (to akurat wielką tajemnicą nie jest). Na koniec opowiedział mu, że wagnerowcy nachodzą go, żeby ich wypuścił, bo oni chcą iść na Warszawę i na Rzeszów.


Oczywiście, u nas rozpruły się gacie i każdy domorosły spec już widzi wagnerowców idących na Warszawę.
No więc, nie, tak to nie działa. 
Primo, od dwóch lat na granicy z Białorusią stacjonują wzmocnione siły Straży Granicznej i Wojska Polskiego, wspomagane przez Policję. Najpierw było więcej, potem mniej, teraz znowu więcej. Nasycenie jest na tyle duże, że nie da się ot tak przejść granicy. Po prostu. 
Druga rzecz to zapora fizyczna, czyli pięciometrowy płot. Nie jest doskonała i ma miliard wad. Ale wybitnie utrudnia przekroczenie granicy, bo na niego trzeba wejść, przeciąć concertinę i zejść z drugiej strony. Nie da się tego zrobić w pełnym oporządzeniu z dużą ilością broni i amunicji, bo się taki delikwent spierniczy i zabije. W dodatku na prawie całej długości płot jest pod obserwacją kamer, więc jak tylko ktoś zacznie przy nim dłubać, będzie widać. 
Co innego przeskoczenie płotu przez jednego, czy nawet dziesięciu lekko wyposażonych młodych ludzi, a co innego zeskok z niego ze szpejem ważącym trzydzieści-czterdzieści kilogramów. 
W dodatku pod płotem są stale patrole i posterunku wojska z długą bronią. 

Gdzie z przyczyn technicznych nie można było postawić płotu są rzeki, jeziora, rozlewiska i bagna. A wszędzie drut żyletkowy. Oraz posterunki i patrole. 
Każda próba naruszenia granicy przez uzbrojonych ludzi skończy się likwidacją takiej grupy.

Podobnie jest na granicy litewsko-białoruskiej. 
Wagnerowcy mogą sobie chcieć. Ale najpierw niech spiszą testamenty. 

Dokładnie to samo mówi amerykanin Thomas C. Theiner: wagnerowcy w Polsce wytrzymają cztery minuty

Po co jednak Baćka te kocopoły opowiada? Dla nas? No przecież wie, że my od dwóch lat jesteśmy w pełnej gotowości. 
Dla Zachodu? Oni również obserwują sytuację i podsyłają do nas swoje jednostki. 
Zatem dla kogo? 
Dla Putina!
Wbrew retoryce Putin wcale nie chce otwartej konfrontacji z NATO. I teraz przychodzi Łukaszenka i mówi:
- Ty, no wiesz, ja nie wiem, czy tych twoich zakapiorów ogarnę.
I co musi Putin?
Musi dać Łukaszence coś, co zrekompensuje mu "wysiłek" "powstrzymywania" wagnerowców. Ot, złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma. 

Ale w Rosji właśnie rozkręca się antypolska propaganda skierowana do Ukraińców (i dlatego każde podbijanie antyukraińskiej retoryki w Polsce jest świadomym lub nieświadomym wspieraniem Moskwy). 




Wiaczesław Wołodin, przewodniczący Dumy Państwowej Erefii (z namysłem, dumaniem nie ma ta instytucja nic wspólnego) opublikował post, w którym twierdzi, że:
- na granicy ukraińsko-rosyjskiej wyganiani są rdzenni mieszkańcy Ukrainy, a osiedla się Polaków,
- Ukraińcy są rzekomo zmuszani do nauki polskiego, a ukraiński jest zakazany,
- prześladuje się prawosławie, a Ukraińców zmusza do przechodzenia na katolicyzm.
Jako zarzut wykorzystywana jest także ustawa zrównująca na Ukrainie Polaków z Ukraińcami (byłem ciekaw, kiedy rosyjska propaganda to wykorzysta). 

Czy to jest propagandowe przygotowanie do ataku na Polskę? 
Nie. To propagandowy atak na prezydenta Zełeńskiego, żerujący na antypolskich resentymentach (i dlatego nie wolno dawać im pożywki), a także przygotowanie do działań dywersyjnych, pozorujących obronę ukraińskiej tożsamości przed rzekomą polonizacją. Taka współczesna wersja Wołynia, tylko wymierzona w Ukraińców podejrzewanych o bycie Polakami. Niewykluczone, że wcześniej polskojęzyczna kurwa weźmie udział w jakimś zabójstwie ukraińskiego żołnierza, gwałcie lub innej prowokacji. 
Tu chodzi o wywrócenie przed wyborami ukraińskiej polityki. 
I dlatego ci z ukraińskich polityków, którzy bawią się w antypolską retorykę, są idiotami i szkodnikami dla własnego kraju. 

A jak jesteśmy przy szkodnikach, to ukraińska wersja CBA przymknęła komisarza wojskowego z Odesy, zajmującego się werbunkiem do wojska. Funkcjonariusze zauważyli, że rodzina komisarza nagle zaczęła kupować drogie samochody i nieruchomości w Hiszpanii. 


Ukraińskie służby zapowiadają kontrole wszystkich komisji wojskowych w kraju. Szykujcie się na rzeźnię.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)