Dziennik wojny - dzień dziewiąty, dziesiąty i jedenasty trzeciego roku (740, 741 i 742)
Odnalazł się nasz ulubiony Tik-tok Pączuszek Don Kaukazu Ramzanka Dyrow. Odnalazł się i popędził do Moskwy, złożyć wyrazy hołdu i uszanowania putinowskiej elitce. Przy okazji odwiedził moskiewską klinikę dla VIPów, gdzie znowu leczyli go na nerki (poprzednim razem omal zszedł z tego świata).
Odwiedził i pojechał do siebie, olewając orędzie jednego z Putinów, choć w celu wysłuchania wodzunia na miejsce przybyli prawie wszyscy lokalni kacykowie.
Ale nie przeszkodziło to Tik-tok Donowi ocenzurować wystąpienia jego szefa (tylko kto tu jest realnie szefem?).
Kadyrow do wysłuchania orędzia jednego z Putinów delegował czeczeński numer dwa, czyli Adama Delimchanowa
Nieoficjalnie wracając z Moskwy Kadyrow zapakował na samolot super nowoczesny sprzęt do dializ i ogarniania chorych nerek tak, żeby nie musiał jeździć do Moskwy za każdym razem, gdy się poczuje gorzej. Choroba jest bowiem już tak posunięta, że każdy wyjazd może być ostatni.
Zatem nasz ulubiony Pączuś musi siedzieć na szerokim zadzie w Groznym, żeby nie kojfnąć.
Kanał OGPU-WCzK ujawnił, że skazany przez kadyrowski sąd za znieważenie Koranu Nikita Żurawel nie zniszczył świętej księgo, tylko jej tłumaczenie na rosyjski, które statusu świętości nie ma (Koran nie może być tłumaczony, tylko tekst arabski jest kanoniczny).
Zatem całe zatrzymanie i skazanie rosyjskiego studenta jest bezprawne w takim samym stopniu, jak jego uprowadzenie i pobicie.
I co z tego, skoro Kadyrowowi nikt nie podskoczy?
A wracając do orędzia jednego z Putinów.
Jakiś tydzień, czy dwa temu przeleciała informacja, że partyzanci odpalili Władymira Saldo - zdrajcę, z ramienia Rosji udającego gubernatora resztek Chersońszczyzny. Nie było jednak żadnego potwierdzenia, temat ucichł.
Do wczoraj.
Saldo pojawił się wraz z innymi na hołdzie lennym, jaki musieli złożyć wszyscy (poza Kadyrowem) aktualnemu Putinowi.
Ale jest niuans...
Twarz zdrajcy wygląda, jakby spotkał się czołowo z czołgiem. |
Jest zatem żywy, choć niekoniecznie cały.
Nieżywi i niecali są za to bojcy rosyjskiej 155 Brygady, którym (znowu) kazano się zebrać w jednym miejscu, po czym w miejsce to przyleciały rakiety z wyrzutni HIMARS.
W moskiewskich szeregach budzi to coraz większą irytację, podsycaną przez Ukraińców, którzy zmienili front, jak Oleg Carew.
Zmienili? Ciekawe, ilu z nich to w istocie ukraińskie krety?
"The Wall Street Journal" zaskoczony odkrywa Amerykę, że w ramach masowych ucieczek Rosjan przed mobilizacją służby rosyjskie wysłały do Europy tysiące swoich agentów. I prawdopodobnie to tacy "emigranci" zamordowali Maksyma Kuzmirowa, ukrywającego się w Hiszpanii pilota Mi-8.
Ej, pismaki, zdradzę wam sekret. Rosja robiła to już wielokrotnie, wykorzystując nawet Wielką Emigrację polską po upadku Powstania Listopadowego.
Znajomość historii pozwala uniknąć jej powtarzania.
A przy okazji, pytanie, ilu swoich agentów Rosjanie wstawili w tłumie ukraińskich uchodźców, a ilu swoich wysłali Ukraińcy?
Byliby głupi, gdyby tego nie zrobili.
Tymczasem Hui ruszył znów w świat. Konkretnie Li Hui. Były ambasador Chin w Moskwie i wysłannik Chana, mający za zadanie szukać rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Ma odwiedzić kilka stolic (zaczął od Moskwy) europejskich i wypracować porozumienie, które pozwoli zakończyć działania wojenne.
To druga taka wyprawa Huia. Wynik poprzedniej był zgodny z polskim znaczeniem fonetycznego brzmienia jego nazwiska.
Mogę podpowiedzieć:
Moskale wynoszą się do domu i problem rozwiązany.
Wcześniej prezydent Zełeński odwiedził Arabię Saudyjską, gdzie królowi, który pełni poniekąd rolę adwokata Ukrainy, przedstawił ukraińską koncepcję pokoju (mniej więcej zgodną z tym, co napisałem powyżej plus oddanie jeńców i uprowadzonych dzieci oraz wypłata reparacji).
I to jeszcze mieści się w dyplomatycznych normach.
Za to przywódcy europejscy odwalają przedszkole.
Najpierw pą prezidą Makrą ogłasza, że NATO może wejść na Ukrainę jako misja szkoleniowa i żeby obsadzić granicę z Białorusią i uwolnić stacjonujące tam jednostki ukraińskie, potrzebne na froncie.
Ma sens?
Pozornie, ale są niuanse.
Po pierwsze, do takiej akcji trzeba zgody wszystkich, a wszyscy gremialnie krzyknęli, że nie ma takiej opcji.
Stanowcze dementi kanclerza Scholza w odpowiedzi na pomysł prezydenta Macrona
Po drugie, takie działanie miałoby charakter pozorowany. Granicę z Ukrainą w większości obsadzają jednostki zrotowane z frontu, które tam przechodzą uzupełnienia, cykl szkoleniowy i wracają na front, zastępowane przez inne oddziały.
Problemem Ukrainy nie jest to, że na granicy z Białorusią mają zablokowane oddziały, tylko że skala walk jest tak duża, że mają więcej jednostek, które trzeba zrotować, niż oddziałów, którymi można je zastąpić.
Ale pomysł fajnie wygląda w mediach,
- Bo ja żem chciałem, ale oni nie.
Zaraz potem kolejny popis dał kanclerz Niemiec Scholz, przy czym jego działanie można wręcz uznać za sabotaż.
Scholz oświadczył bowiem, uzasadniając kolejną odmowę przekazania Ukrainie pocisków Taurus tym, że ich obsługa, instalowanie na samolotach i celowanie jest skomplikowane. A nawet przy obsłudze brytyjskich i francuskich Storm Shadow/SCALP (to w zasadzie to samo) pracują brytyjscy i francuscy specjaliści.
No dobrze, że adresu, gdzie mieszkają nie podał.
Oczywiste jest, że żołnierze NATO uczestniczą w wojnie po stronie Ukrainy. Nasz GROM między innymi ochraniał ukraińską delegację na rozmowy pokojowe z Rosją dwa lata temu. Na Ukrainie pracują między innymi sojuszniczy snajperzy. Francja wysłała... ekhem "pozwoliła wyjechać" swoim żołnierzom Legii Cudzoziemskiej, pochodzącym z Ukrainy. Razem z całym szpejem osobistym. Podobnie Wlk. Brytania "zwolniła na emerytury" grupę żołnierzy SAS. Również z USA pojechali walczyć żołnierze USArmy należący do ukraińskiej diaspory i nie tylko.
Tak robili i robią wszyscy.
Ale NIEOFICJALNIE!
Oczywiście, że na Ukrainie jest cały zakład remontowy wysłany ze Stalowej Woli, który na miejscu serwisuje Kraby. Oczywiście, że są specjaliści, pomagający ukraińskiemu personelowi obsługiwać zachodni sprzęt.
Ale o tym się nie trąbi na szczeblu rządowym!
To nie koniec epickich fakapów europejskich potęg.
Margarita Simonjan pochwaliła się nagraniem rozmów oficerów niemieckiej Bundeswehry, którzy analizowali atak za pomocą rakiet Taurus na Most Krymski, zwracając przy tym uwagę na problemy techniczne, o których mówił kanclerz Scholz. Ich zdaniem Ukraińcy będą mogli użyć rakiet za pół roku (jakby je dostali rok temu, to zostałyby zastosowane podczas letniej ofensywy, co może zmieniłoby jej przebieg).
Początkowo ją wyśmiano. Do czasu, gdy Niemcy potwierdzili autentyczność nagrania. I rozwiązał się "worek z Pandorą".
Przy okazji wyszło, że człowiek odpowiedzialny za cyber bezpieczeństwo Bundewehry jest idealnym celem werbunkowym dla każdego wywiadu.
I nie chodzi tu bynajmniej o to, że Anastasia Biefang jest transseksualna. Nie ukrywa tego, więc nie ma podstaw do szantażu.
Problemem jest jej niedojrzałość emocjonalna, wyrażająca się nie tylko infantylnym sposobem przejmowania dowodzenia najważniejszą jednostką Bundeswehry...
I nie tylko zamieszczaniem zbyt daleko idących materiałów w mediach społecznościowych (za podobne w USA z roboty wyleciała policjantka).
Klucz w tym, że Anastazja deklaruje się jako wielbicielka szybkiego przygodnego seksu, a to właśnie - bez względu na preferencje i płeć - czyni ją idealnym celem do operacji werbunkowej. Nie ma nic skuteczniejszego w pracy wywiadu, niż wstawienie przeciwnikowi "mikrofonu do łóżka". I robiono to już w starożytnym Egipcie i Mezopotamii.
Jak się okazuje, pani Anastazja jest nie tylko aktywistką qeerową, transkobietą i jednorożcem, ale także pacyfistką. W Bundeswehrze. |
Taka wizytówka na Linkeldn to wręcz zaproszenie dla obcych wywiadów: "tu werbować" |
Mało?
To jeszcze...
Ten pan generał wygadał się, jak na Ukrainę transportowane są rakiety Storm Shadow/SCALP |
Zaś emerytowany podpułkownik Luftwaffe przekazywał tajne informacje przez... portal randkowy. Co ten kryzys wieku średniego robi z facetami... |
Jeden z najważniejszych w kwestiach międzynarodowych brytyjskich komentatorów Edward Lucas podsumował sprawę krótko:
Czyli mamy wyjaśnienie, jak to się stało, że jak powiedział prezydent Zełeński w wywiadzie:
- W Moskwie pracowali nad naszą ofensywą zanim się zaczęła...
Tak, bracia Ukraińcy, przymilajcie się dalej Niemcom.
No dobra, ale czemu to niby służy?
Jeśli chodzi o Francję, to zrobieniu dobrego wrażenia, okazaniu chęci i gotowości zanim przymusi się Ukrainę do zawarcia rozejmu z Rosją. Rozejmu utrwalającego stan obecny, czyli w istocie nie zadowalającego nikogo. Ciąg dalszy będzie kwestią czasu.
Dodatkowo ta inicjatywa pozwala wysadzić w powietrze taki pomysł, jeśli już się gdzieś pojawił. Rzuca się hasłem tylko po to, żeby wszyscy zaprzeczyli, co na jakiś czas inicjatywę blokuje. W tej wojnie było to już stosowane kilka razy.
Jeśli chodzi o Niemcy, to podobnie, ale odwrotnie: pokazaniu niezdolności do udzielenia realnej pomocy Ukrainie, w wyniku czego konieczne będzie porozumienie się z Rosją.
Ukraińcy mają coraz mniej czasu. I o tym wiedzą. Dlatego tak kierują uderzenia, żeby możliwie najbardziej osłabić rosyjski potencjał bojowy.
Kontynuowane są przede wszystkim uderzenia we Flotę Czarnomorską. Weekendowy atak na okolice Teodozji spalił kolejne magazyny paliw, a dziś w nocy ukraińskie drony uszkodziły rosyjską korwertę "Sergiej Kotow". Po raz trzeci. Poprzednie dwa ataki miały miejsce w lipcu i w sierpniu ubiegłego roku. Tym razem jednak uszkodzenia były tak poważne, że okręt poszedł na dno. Większość załogi uratowano. Zginęło tylko kilku matrosów porażonych w momencie uderzenia dronów.
Atak przeprowadzić miało jedenaście bezzałogowców
Atak przeprowadzono w rejonie Mostu Krymskiego, co być może pomogło w całej operacji. Rosjanie skupili się na obronie mostu, a przeoczyli okręt.
A kilka dni temu podlegająca GUR Grupa 13, obsługująca właśnie morskie drony, wrzucała filmik, w którym chwaliła się swoimi sukcesami.
I już trzeba aktualizować...
"Kotow" był jednym z najnowszych rosyjskich okrętów, zwodowanym w styczniu 2021 roku, czyli trzy lata temu. Wart był sześć miliardów dolarów.
Śmigłowiec pokładowy Ka-27 poszedł na dno razem z pudłem |
Za Flotę Czarnomorską. Do dna! |
Na froncie bez poważniejszych zmian. Walki w Iwanowskiem, rosyjska kontra w Nowomichajłówce i szarpanina w Robotynnem.
Ukraińcy budują nową linię obrony od Torecka do Słowiańska. Wynika z tego, że docelowo Jar Czasów zostanie oddany. Oczywiście, nie od razu. Miasto jest częścią pierwszej linii obrony.
Krótko o Jebanarium.
Rosyjskie media opublikowały zdjęcia z Karabulaku w Inguszetii, gdzie w nocy z soboty na niedzielę doszło do walki między bojownikami islamistycznymi a oddziałami FSB.
Efekty ataku na mieszkanie, w którym zabarykadowali się bojownicy |
I stan mieszkania ze zwłokami zabitych
Krótka odwilż po śmierci Nawalnego dobiegła końca. Osoby składające kwiaty są zatrzymywane, często pod pozorem... zaśmiecania miast! Bo kwiaty można składać tylko w określonych dniach. Zupełnie jak u nas w Warszawie w 2010 i 2011 pod rządami "Bufetowej".
Ale ludziom to zupełnie nie przeszkadza. |
Przypomina się też, że dokładnie dziewięć lat temu pochowano Borysa Niemcowa, również zamordowanego na rozkaz Putina.
W Kijowie zaprezentowano projekt M86, którego autorem jest dziennikarz ukrywający się pod pseudonimem "Sektor Mariupol", a współautorami między innymi członkowie ruchu oporu w mieście.
Jego treścią jest osiemdziesiąt sześć dni obrony Mariupola.
Komentarze
Prześlij komentarz